Umiarkowane burze magnetyczne kategorii G2 (07 i 09.09.2015) - opracowanie wydarzeń

I jak tu nie wierzyć, że ten 2015 rok jest jakiś wyjątkowy? 7 września po raz trzeci w tym roku za sprawą wzmożenia aktywności geomagnetycznej zorze polarne dotarły nad umiarkowane szerokości geograficzne, w tym Polskę, w okresie gdy od północnego zachodu zaczęły się nasuwać rozpogodzenia pozwalające amatorom gwiaździstego nieba na wykonywanie fotografii zjawiska. Zaledwie dwie noce później barwne smugi na niebie wystąpiły w północnej części kraju po raz drugi w tym samym tygodniu. Mało tego - oba wydarzenia miały miejsce w okresie gdy aktywność słoneczna stała się najniższa od początku roku, gdy tarcza słoneczna jest niemal wolna od grup plam, a aktywność rozbłyskowa w ogóle przestała zachodzić. Pora na opracowanie dwóch ostatnich burz magnetycznych stanowiących jedne z najciekawszych przypadków w 24. cyklu aktywności słonecznej.






Tak jak zwykle opracowania tego typu zaczynam przypomnieniem od czego historia się zaczęła - czyli od powstania odpowiedniej grupy plam, zaistnienia rozbłysku słonecznego i następnie koronalnego wyrzutu masy, tak teraz nie miałoby to sensu. Nie miałoby sensu, ponieważ nie doszło w ostatnim czasie do żadnego istotnego rozbłysku. Nie mieliśmy żadnej grupy plam korzystnie skierowanej na Ziemię, która po takim rozbłysku mogłaby uwolnić wyrzut koronalny. Nie mieliśmy nawet dziury koronalnej w centrum tarczy, która uwalniając wiatr ku Ziemi mogłaby być powodem wzmożonej czujności. Nie działo się nic, co mogłoby sugerować bycie przygotowanym na takie wydarzenie. Najniższa aktywność słoneczna w roku z prawie czystą tarczą ozdobioną kilkoma drobnymi plamami.

To niesłychane, ale zorze polarne dotarły nad szerokości umiarkowane wyłącznie za sprawą zwykłej zmiany w skierowaniu międzyplanetarnego pola magnetycznego IMF i składowej pola magnetycznego wiatru (Bz) na południową - przynajmniej wskazuje na to zestaw danych zebranych przez sondę ACE. Zmiany, która zachodzi wielokrotnie w praktycznie każdym miesiącu i nigdy nie wiąże się z takim wzmożeniem aktywności geomagnetycznej. To znaczy wzmożenie nie było właściwie znaczne - burza osiągnęła jedynie umiarkowaną kategorię G2 (Kp=6) co tym bardziej czyni obecność zórz nad Polską jeszcze bardziej wyjątkową.

Zbiór danych z ACE nt. wiatru słonecznego z 7 i 8 września 2015 podczas burzy magnetycznej kategorii G2. Widoczna zmiana w skierowaniu składowej Bz wywołująca jednocześnie wzrost prędkości wiatru, gęstość jednak pozostawała cały czas praktycznie niezmienna - cecha taka niewystępuje przy napływie strumieni wiatru z dziur koronalnych. (ACE/SWPC)

W niektórych dawniejszych podsumowaniach burz magnetycznych często wspominałem właśnie o tym jednym czynniku - Bz. Osoby śledzące temat nie od wczoraj z pewnością doskonale wiedzą w czym rzecz, choć nie wszyscy muszą o tym pamiętać. Bez względu z jaką aktywnością słoneczną mamy do czynienia w danym okresie, wiatr słoneczny napływa na Ziemię nieustannie - każdego dnia, o każdej godzinie i w każdej minucie. Tam, gdzie w przestrzeni kosmicznej kończy się pole magnetyczne Ziemi (do tego momentu cały obszar wokół nas nazywamy magnetosferą) tam zaczyna się magnetopauza. W magnetopauzie ziemskie pole magnetyczne spotyka się z międzyplanetarnym polem magnetycznym (IMF) kształtowanym przez Słońce i niesionym przez emitowany ze Słońca wiatr. Skierowanie IMF i tym samym jego składowej Bz ulega ciągłym zmianom na skutek ruchu obrotowego naszej gwiazdy - zmiany te są największą loterią w całym tym prognozowaniu pogody kosmicznej, IMF może być równie dobrze północne co południowe (spirala Parkera), ale nikt nigdy nie ma pewności kiedy takie zmiany nastąpią, jak silne one będą i jak długo będą się utrzymywać.

Ziemskie pole magnetyczne w magnetopauzie zawsze posiada skierowanie północne (dodatnie) - toteż w przypadku takiego samego północnego skierowania pola magnetycznego wiatru słonecznego, nie możemy liczyć na wzmożoną aktywność zórz polarnych. Większość cząsteczek wiatru odbijana jest w takiej sytuacji w przestrzeń, a magnetosfera jako tarcza osłonna Ziemi jest wówczas tą tarczą w pełnym tego słowa znaczeniu. Sytuacja staje się korzystna dla obserwatorów w momencie gdy skierowanie IMF (Bz) staje się południowe (ujemne) - to jest przeciwne skierowaniu pola magnetycznego Ziemi w magnetopauzie. Im silniejsze natężenie południowego skierowania składowej Bz i im dłużej się ono tak utrzymuje - tym łatwiej o wywołanie wzmożonej aktywności geomagnetycznej i jej kontynuowanie na niezmiennym poziomie. Dochodzimy w takiej sytuacji do przerwania (w pewnych granicach) magnetosfery - pola magnetyczne wiatru słonecznego i ziemskiego pola magnetycznego łączą się, otwiera się kosmiczna "furtka". Cząstki wiatru słonecznego bez trudu docierają wówczas liniami ziemskiego pola magnetycznego ku naszym biegunom, w zwiększonej ilości przenikają ku ziemskiej atmosferze wchodząc w interakcję z pierwiastkami ją tworzącymi i zderzając się z nimi wytwarzają energię. Produktem ubocznym jest jonizacja - świecenie cząsteczek atmosfery - co widzimy właśnie jako zorzę polarną.

Do takich nieoczekiwanych zmian we właściwościach wiatru słonecznego - także przy bardzo niskiej aktywności słonecznej, dochodzi wielokrotnie i nie jest to niczym nadzwyczajnym. Niezwykłą rzadkością jest jednak, by taki czynnik prowadził do zaistnienia zórz polarnych nad szerokościami umiarkowanymi, w tym Polską. Wydarzenie to należałoby potraktować jako swoisty wyjątek, ponieważ w praktycznie każdym przypadku takich zmian w skierowaniu pola IMF/Bz kończy się na co najwyżej wzroście aktywności zórz bliżej regionów polarnych, czasem nawet bez wywołania stanu burzy magnetycznej. Jesteśmy jako Polska w takim, a nie innym położeniu geograficznym, dla którego normalnie potrzeba znacznie więcej by można mieć nadzieję na obserwacje zorzy polarnej - to znaczy potrzeba nam zwykle przyzwoitego wyrzutu koronalnego (CME), np. poprzedzonego silniejszym rozbłyskiem w dobrze rozbudowanej grupie plam na wprost Ziemi czy odpowiedniego energicznego strumienia wiatru z dziur koronalnych (CHHSS, od "coronal hole high speed stream"). Odstępstwa od tej reguły są niezwykle rzadkie. Stawiam hipotezę (to traktujcie już jako moje rozważania, a nie fakt), że dużą rolę odegrał tu również tzw. efekt równonocy, o czym wspomnę za kilka akapitów.

Burza magnetyczna rozpoczęła się około godz. 17:00 CEST wzrostem zaburzeń do poziomu Kp=5 odpowiadającemu słabej burzy kategorii G1. O godz. 18:25 CEST zjawisko uległo intensyfikacji do kategorii G2, przynosząc rozwój zórz polarnych od biegunów po około 55 stopień szerokości geograficznych. Krótko po tym Polska zaczęła przymierzać się do snu, a ponieważ od północnego zachodu nasuwały się rozpogodzenia, o godz. 19:20 CEST przyszła pora na kolejną w tym roku "gotowość zorzową" - która jak się później okaże była kontynuowana po sam świt następnego dnia. Niestety warunki były na tyle niejednoznaczne, że szanse na główny "alarm" potwierdzający obecność zórz nad Polską wydawały się bardzo nikłe - także z powodów opisanych w poprzednich akapitach. Mimo to wzmożona uwaga wśród obserwatorów i fotografów była wskazana, ponieważ jak niektórzy pamiętają - umiarkowane burze G2 także przynosiły już zorze przynajmniej nad linię brzegową Polski i pas północnych województw. Nie działo się tak często, zwykle oczekujemy minimum silnej burzy G3, ale i takie przypadki jednak się zdarzały.

Wykresy słupkowe obrazujące aktywność geomagnetyczną w ujęciu globalnym; każdy słupek to tzw. jeden epizod odpowiadający trzem godzinom. Widoczne zaburzenia na poziomie Kp=6 odpowiadają umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2. (SWPC)

Lokalne zaburzenia pola magnetycznego na wysokich szerokościach geograficznych osiągały momentami Kp=7, w Skandynawii nawet 8, ale o burzy kategorii G3 czy G4 w ujęciu całościowym nie możemy mówić z uwagi, że po uśrednieniu danych z sieci magnetometrów na całym świecie zaburzenia osiągały nieustannie co najwyżej kategorię G2 (Kp=6) o czym świadczą oficjalne wykresy słupkowe SWPC (powyżej) aktualizowane za każde trzy godziny i ukazujące rzeczywistą aktywność burzy w wymiarze globalnym - bo tylko taki nas interesuje. Nie pierwszy raz umiarkowana burza magnetyczna zaowocowała wystąpieniem zórz polarnych nad naszymi szerokościami. Rzadkością jednak jest ich taka aktywność przy tej sile burzy, która nie była wywołana uderzeniem CME czy strumienia wiatru podwyższonej prędkości z dziury koronalnej. Pomiary właściwości wiatru słonecznego z sondy ACE (pierwsza grafika na początku tekstu) podczas rozwijania się tej burzy wyraźnie pokazują niezmiennie niską gęstość wiatru poniżej 10 protonów/cm3, która praktycznie nie ulegała wahaniom ani przed, ani w trakcie burzy. Widoczna jest za to długotrwała zmiana w skierowaniu składowej Bz na południową, wywołująca jednocześnie wzrost prędkości wiatru z 550 do około 630 km/sek i jednoczesny spadek prędkości po porannym powrocie do północnego skierowania. Gdyby ten wzrost prędkości był poprzedzony kilkugodzinnym wzrostem gęstości (która następnie malałaby wraz ze zwiększaniem prędkości - druga grafika w tekście) łatwo można by uznać, że rzeczywiście burza była wynikiem napływu wiatru z dziury koronalnej, jednak cech takich sonda ACE we wietrze słonecznym tego wieczoru nie zarejestrowała.

Zaburzenia na poziomie burzy kategorii G2 (Kp=6) utrzymywały się nieustannie aż do godzin porannych i ustąpiły dopiero po godz. 06:00 CEST już 8 września, choć wcześniejszego wieczoru przez kilkanaście minut około godz. 21:00 zmalały do kategorii G1 (wygaszenie to okazało się jednak chwilowe i za okres od 21:00 do północy uśredniony indeks Kp także osiągał 6 - patrz wykresy słupkowe). Przez całą noc burza przynosiła krótkotrwałe wystąpienia zórz nad szerokościami umiarkowanymi i nieustanną widoczność nad szerokościami bliższymi biegunom dzięki niezmiennie południowemu skierowaniu składowej Bz. Zjawisko zostało zaobserwowane także z Niemiec czy Holandii, z regionów położonych na szerokościach geograficznych 48-50 stopni, odpowiadających szerokościom północnej połowy Polski.

Z uwagi na niską gęstość wiatru zorze polarne były u nas bardzo słabo intensywne - a w większości przypadków wręcz niewidoczne wizualnie. Dopiero ratowanie się aparatami wykonującymi kilkunastosekundowe ekspozycje północnej strony nieba przynosiło jakieś rezultaty w postaci widocznej ściany zorzy nisko nad horyzontem bez wyraźnych granic, z dominacją barwy purpurowej, rzadziej zielonej, tuż nad widnokręgiem. Przypadek ten pokazuje, że mimo iż burze kategorii G2 niekiedy są w stanie przynieść nam zorze, to zorze te w takich przypadkach są zwykle bardzo słabe, widoczne głównie fotograficznie. Najdalej wgłąb kraju relacje spłynęły z okolic Wielkopolski. Z innych krajów europejskich zjawisko zostało dostrzeżone z północnych Niemiec, Holandii czy północnych krańców Wielkiej Brytanii. W tym miejscu dziękuję wszystkim z Was za nadesłane zdjęcia i filmy, jak zwykle stanowią one wartościowe uzupełnienie takiego opracowania i dobry materiał poglądowy dla innych czytelników.

Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z północnej części Poznania (wielkopolskie)
Autor: Leszek Bartczak 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z miejscowości Buniewice (zachodniopomorskie).
Autor: Mateusz Matusiak 
Zorza polarna sfotografowana 09.09.2015 r. z okolic Giżycka (warmińsko-mazurskie)
Autor: Storm Riders Masuria 
Zorza polarna sfotografowana 09.09.2015 r. z miejscowości Nowogród (podlaskie)
Autor: Karol Babiel

Zorza polarna sfotografowana w formie timelapse z 09.09.2015 r. (Nowogród, podlaskie).
Autor: Karol Babiel


Zorza polarna sfotografowana w formie timelapse z 09.09.2015 r. (okolice Szczecinka, zachodniopomorskie)
Autor: Tomasz Jaworski

Wraz z zaistnieniem porannej zmiany w skierowaniu składowej Bz na północną, zmiany silnej i długotrwałej, burza momentalnie wygasła, prędkość wiatru opadła, a zaburzenia pola magnetycznego poszybowały poniżej Kp=4 przynosząc nam znów stan spokojnej pogody kosmicznej. Spokoju jednak długo nie zaznaliśmy, ponieważ zaledwie dwie doby później - w noc z 9 na 10 września ponownie doszło do umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2 (Kp=6). Ponownie też nie zaobserwowano jakichkolwiek innych zmian we właściwościach wiatru słonecznego poza zmianą skierowania składowej Bz na południową, która utrzymując się długoczasowo pozwoliła kontynuować burzę przez większą część tej nocy. Poza wspomnianą zmianą skierowania Bz warunki były ponownie zaskakująco słabe - prędkość wiatru ledwo przekraczała 400 km/sek., w porywach dochodząc do 450 km/sek., przy stabilnej i niezbyt wysokiej gęstości rzędu 10 protonów/cm3. Na wszelki wypadek "gotowość zorzowa" na blogu ponownie została ogłoszona, choć szanse na wystąpienie zjawiska przy jeszcze słabszych okolicznościach wydawały się nie większe od 50%. Burza G2 to zawsze jedynie możliwość wystąpienia zórz nad północnymi województwami, a nie gwarancja. I jak się tym razem skończyło?
Dane nt. wiatru słonecznego z sondy ACE podczas drugiej burzy magnetycznej kategorii G2 w tym tygodniu. Ponownie sama zmiana w skierowaniu składowej Bz i utrzymanie takiego stanu umożliwiła rozwój aktywności geomagnetycznej mimo, że prędkość i gęstość wiatru słonecznego pozostawały przez cały czas bardzo słabe - w znacznej większości przypadków takie warunki nigdy nie prowadzą do wystąpienia zórz polarnych aż nad szerokości umiarkowane. Być może zadziałał tu niezbadany przez naukowców tzw. efekt równonocy. (ACE)

Zorze polarne znów dotarły nad Polskę! Ukazały się nad umiarkowanymi szerokościami po raz w drugi w tym tygodniu, a czwarty w 2015 roku! Zasięg zjawiska poszerzył się do około 48 stopnia szerokości geograficznych. Tym razem noc była pogodna w większej ilości województw, jednak słaba gęstość wiatru w połączeniu z jeszcze niższą prędkością nie ułatwiała podnoszenia intensywności zjawiska. Mimo to wśród materiałów, które zechcieliście nadesłać, pojawiały się relacje o łatwiejszej dostrzegalności zórz w porównaniu do nocy z 7/8 września. Nie brakowało też relacji o niemożliwości ujrzenia zjawiska gołym okiem, a tylko przy wykorzystaniu możliwości dawanych przez aparaty fotograficzne. Normalnie tak słabe warunki nigdy nie prowadzą do wzmożenia aktywności geomagnetycznej aż do takiego stopnia, by zorze polarne uwidoczniły się nad naszymi szerokościami - co także wydaje mi się ma związek z "efektem równonocy", o którym już za dwa akapity. Dwie umiarkowane burze kategorii G2 przyniosły dwukrotnie subtelne zorze nad północną połowę kraju w ciągu jednego tygodnia. Burze, które w swojej intensywności mogą być traktowane z naszego punktu widzenia jako zjawiska bardzo niepewne i loteryjne, zupełnie inaczej od burz o kategorię silniejszych, które zorzami nad Polską kończą się właściwie w każdym przypadku, różne bywają tylko ich zasięgi.

Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z miejscowości Wiefels (Niemcy). Autor: Ve Or‎ 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z miejscowości East Lothian (Szkocja). Autor: Miller Crawford - Longniddry 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z Tromsø (Norwegia). Autor: Guide Gunnar 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. nad Pactola Lake, Dakota Południowa (Stany Zjednoczone). Autor: Dan-McKemy 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. nad Nykøbing Mors (Dania). Autor: Ruslan Merzlyakov 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z okolic Spirit Lake (Idaho, Stany Zjednoczone). Autor: Donny Mott 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z Botetourt County (Virginia, Stany Zjednoczone). Autor: Terry Aldhizer 
Zorza polarna sfotografowana 07.09.2015 r. z okolic Spruce Knob (Virginia Zachodnia, Stany Zjednoczone). Autor: Darren Shank

Jeśli chodzi o mnie, niestety ani w jednym, ani drugim przypadku się nie powiodło. Wprawdzie rozpogodzenia istotnie się pojawiały w noc z 7 na 8 września, a w okolicach zenitu niebo było już w ogóle całkiem ladnie rozchmurzone, to od północnej strony zachmurzenia wciąż było sporo, zwłaszcza wraz ze zbliżaniem do horyzontu, dodatkowo zawieszona w powietrzu wilgoć sprawiała, że północna strona nieba była bardzo "mleczna", rozświetlana dodatkowo aglomeracją trójmiejską i o sfotografowaniu zjawiska, a tym bardziej ujrzeniu bezpośrednim, nie było mowy. Dwie noce później pogoda była prawie identyczna. Cała ta obserwacja nieba, zapewne w przypadku także tych, którym się poszczęściło, była teraz typową "partyzantką" - wszystko działo się nagle, krótkotrwale, bez zapowiedzi, bez oczekiwania na aż takie wzmożenie aktywności geomagnetycznej, a widoczność zórz była niepewna i poza paroma wyjątkami ograniczała się w większości przypadków do fotografii.
To o czym chciałbym jeszcze wspomnieć to tzw. efekt równonocy, za sprawą którego uznałem za zasadne zarzucić Was na blogu wyskakującymi paskami z "gotowością zorzową" przekierowującą na komentarz Solar Update na sąsiedniej podstronie. Efekt równonocy. Chyba o nim jeszcze Wam nie wspominałem, w każdym razie nawet jeśli tak to nie zaszkodzi o tym skrobnąć dziś parę słów skoro dwukrotnie w tygodniu przyszło nam otwierać oczy ze zdziwienia.

Z niewiadomych do końca naukowcom przyczyn w okresach bliskich równonocy, zorze polarne "lubią" docierać znacznie dalej od biegunów, niż przeważnie podczas takiej samej siły burz w innych okresach roku - zwłaszcza gdy mowa o równonocy jesiennej. Nie trudno zauważyć, kiedy z Polski zjawisko to jest obserwowane najczęściej - przeważnie jest to marzec i wrzesień, a w następnej kolejności luty i sierpień. W sierpniu 2011 roku zorze polarne zostały zaobserwowane z Polski po raz pierwszy od okresu minimum aktywności słonecznej w latach 2008-2010 (burza G4). Miesiąc później we wrześniu 2011 roku dwukrotnie zorze polarne zostały zaobserwowane z Polski (pierwszy raz podczas burzy G3, drugi podczas burzy G4). W roku 2013 burza kategorii G3 przyniosła nam zorze nad Polskę 17 marca. W roku 2014 druga połowa lutego i burza G2 - zorze polarne w Polsce, widoczne głównie fotograficznie. Kolejny raz - 10 września 2014 i burza kategorii G3 - zorze polarne w Polsce, niestety krótko po pełni Księżyca na czym mocno ucierpiała ich widowiskowość, ale to bez znaczenia - liczy się fakt, że wystąpiły. Rok 2015 - ponownie 17 marca jak przed dwoma laty - najsilniejsza jak dotąd burza magnetyczna G4 w 24. cyklu słonecznym i powtórka z rozrywki nad wieloma krajami Europy Środkowej. 7 września 2015 - burza kategorii G2 - zorze nad północą połową Polski, choć widoczne głównie fotograficznie. 9 września 2015 - powtórka sprzed dwóch nocy i jednocześnie lustrzane odbicie sytuacji z września 2011 z podwójnym wystąpieniem zórz w kraju.

Po drodze był jeszcze 14 lipca 2012 i burza G3 podczas całkowicie pochmurnej nocy nad Polską, która zorze choć niezaobserwowane - niewątpliwie do nas przyniosła, bo te zostały uwiecznione nawet z północnych regionów Włoch oraz 22 czerwca 2015 roku i kolejna burza G4 - ta oraz poprzednia z lipca 2012 stanowią w tym zestawieniu wyjątki, jeśli chodzi o okresy występowania zórz nad Polską, a tak łatwo widać, że zjawisko przeważnie dociera do nas w okresach nieodległych od równonocy - czy to wiosennej czy jesiennej. Podczas burz G2 w sierpniu tego roku i większości innych burz tej kategorii zjawisko nie było obserwowalne z terenów Polski, mimo że burza osiągała siłę jednakową do dziś podsumowywanych. Nie wiadomo jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy, ale "efekt równonocy" staje się w świetle wspomnianych dat widoczny na pierwszy rzut oka. Jakimś niezrozumiałym trafem napływający wiatr słoneczny w okresach bliskich równonocy często jest w stanie wywoływać większe zaburzenia pola magnetycznego i aktywność zórz polarnych, niż w innych miesiącach. Wygląda na to, że nieopodal obu równonocy warto uważniej przyglądać się burzom tej siły, które normalnie nie mają dla Polski większego znaczenia.

Dziura koronalna w centrum tarczy. Zdjęcie z SDO z kanału AIA193 z 8 września. Strumień wiatru podwyższonej prędkości (CHHSS) przez nią uwalniany powinien osiągnąć Ziemię po około 5 dniach. (SDO)
Może więc najbliższe tygodnie dadzą nam jeszcze inne szanse na ujrzenie tego zjawiska? Warto czuwać. Wprawdzie produkcja plam od dłuższego czasu pozostaje bliska zerowej, a aktywność rozbłyskowa całkowicie przestała zachodzić, to jednak na pierwszy plan wysuwa się teraz pierwsza we wrześniu tak dobrze ukierunkowana na Ziemię dziura koronalna, która kilka dni temu przebywała w centrum tarczy słonecznej, widoczna dobrze na zdjęciach w długości fali 193 angstremów. Strumień wiatru podwyższonej prędkości przez nią uwalniany dziś przed południem osiągnął Ziemię wywołując momentalnie silną burzę magnetyczną kategorii G3 (Kp=7) przynoszącą zorze polarne nad szerokości umiarkowane. Burza jest jeszcze w toku i być może zaowocuje najbliższej nocy trzecim wystąpieniem zórz polarnych nad Polską w ciągu tego samego tygodnia. Uderzenie wiatru z dziury koronalnej zarysowało się w podręcznikowy sposób: stopniowy zauważalny wzrost gęstości i następujący później wzrost prędkości wywołujący spadek gęstości. Czy czeka nas taki hat-trick zorzowy? Wprawdzie takiej sytuacji nigdy nie było, ale zawsze może to być ten pierwszy przypadek - zwłaszcza w takim okresie. Gdyby dzisiejsza burza G3 zaistniała wieczorem, istotnie zorze znów byśmy widzieli. Jak zwykle najwięcej będzie zależało od skierowania składowej Bz - o ile sytuacja ze skierowaniem południowym się utrzyma. Bieżący komentarz w tej i innych kwestiach związanych z aktywnością słoneczną i pogodą kosmiczną jak zwykle można śledzić na podstronie Solar Update - w najbliższych kilkunastu godzinach zachęcam do tego szczególnie mocno.

Tak więc doszło do swego rodzaju powtórki z marca tego roku, choć na nieporównywalnie mniejszą skalę i w mniej efektownym wydaniu. W oczekiwaniu na zaćmienie Słońca z głęboką fazą częściową doświadczyliśmy wtedy najsilniejszej w tym cyklu słonecznym burzy magnetycznej kategorii G4 przynoszącej zorze polarne nad całą Polskę i mnóstwo krajów Europy Środkowej. Teraz we wrześniu w oczekiwaniu na piękne zaćmienie Księżyca z widoczną fazą całkowitą niebo przyniosło nam zorze polarne mimo zaistnienia słabszej - bo jedynie umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2, choć aż dwukrotnie w tym samym tygodniu. Traktujmy te wydarzenia jako kolejny pozytywny zwiastun wobec nadchodzącego zaćmienia - ufając, że tak jak na początek astronomicznej wiosny tak i początkowe okresy jesieni przyniosą nam wszystkim sprzyjającą aurę pozwalając cieszyć się ostatnim tak wielkim wydarzeniem 2015 roku.

Komentarz do bieżącej aktywności słonecznej - podstrona Solar Update
Warunki aktywności słonecznej i zórz polarnych na żywo wraz z objaśnieniami - podstrona Pogoda kosmiczna


Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus

Komentarze

  1. Bardzo ciekawa sprawa z tym efektem równonocy. Nigdy nie zastanawiałem się nad tym ale jak się spojrzy na daty wystąpienia zórz nad Polską to faktycznie widać, że coś może być na rzeczy. Bardzo ładne fotki. Ja przyznaję się, że nawet nie próbowałem z Wawy obserwacji ze względu na zaświetlenie nieba a na wypad za miasto nie mogłem sobie pozwolić, liczyłem też na silniejszą burzę bo przy Kp=6 z moich okolic i tak nigdy nic nie widziałem. Może przy kolejnej okazji, a tych jak widać trochę się pojawia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko o tym efekcie równonocy to takie moje przypuszczenia, nie traktujcie tego jako "pewniaka". A okazji, fakt, pojawia się sporo jak na nasze szerokości, być może za pewien czas znów będzie szansa na jakąś powtórkę.

      Usuń
  2. A ja tej nocy oglądałam gwiazdy! I nic nie widziałam :< Kurcze, zaglądam czasem na stronę, gdzie pokazują jaki zasięg może mieć zorza, a teraz nawet nic nie wiedziałam.. Zobaczyć zorzę to moje marzenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A może zorza była, tyle że niewidoczna gołym okiem - jak w wielu przypadkach? Może coś by wyszło na zdjęciach gdyby jakieś zostały zrobione. Nic to, jeszcze będą okazje :-)

      Usuń
  3. Jest jakaś możliwość otrzymania alertow zorzowych na maila?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ramach newslettera wysyłam odbiorcom powiadomienia na 1 lub 2 dni przed ewentualną szansą na pojawienie się zórz nad Polską pod warunkiem, że wcześniejsze prognozy dopuszczają taką możliwość (przewidywania burzy od kategorii G3 wzwyż). W zeszłym tygodniu wysyłka była tylko przed 11 września, ponieważ zorze nad północną Polską podczas burz z 7 i 9 września wyszły nieoczekiwanie na co nikt wcześniej nie liczył, wtedy alarmy idą przez media społecznościowe i bezpośrednio na blogu (paski pop-up - przykład). Z darmowych rozwiązań jest też automat dxRobot wysyłający powiadomienia na maila o zorzach nad szerokościami umiarkowanymi pracujące w oparciu o nasłuch radiowy. Czyli nie prognoza, a stan rzeczywisty, tyle że jest to czuły system i większość powiadomień bywa fałszywymi alarmami (mimo to korzystam).

      Usuń
  4. o, nie widziałem że tak często są burze, muszę częściej wpadać na bloga

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"