Dwa tygodnie przez zakryciem Marsa astro-morale wynosi 0

Patrząc dziś w kalendarz w pierwszym odruchu automatycznie nasuwa się myśl o tym, że za dokładnie miesiąc czeka nas Wigilia Bożego Narodzenia, ale po drodze w dokładnie półmetku drogi do świąt na pasjonatów astronomii czeka najważniejsze zjawisko grudnia, choć dla części hobbystów zdecydowanie można mówić o zjawisku roku. Nawet biorąc pod uwagę głęboką fazę maksymalną częściowego zaćmienia Słońca, które mogliśmy obserwować niespełna miesiąc temu, widok najjaśniejszego od dwóch lat Marsa zakrywanego tarczą pełnego Księżyca może okazać się zjawiskiem równie, jeśli nie bardziej fotogenicznym. Pierwsze od kilkunastu lat zakrycie jasnej planety widoczne z Polski w godzinach nocnych i akurat w najbardziej pochmurnym statystycznie okresie w ciągu roku.

Myślałem dzisiaj dużo o nadchodzącym zakryciu i choć od początku nie miałem wielkich złudzeń co do szans na pomyślność obserwacji uznając je za niższe od wyjścia z grupy reprezentacji Polski na mundialu to patrząc na to, co dzieje się za oknem jakoś trudno mi odliczać ostatnie 14 dni z jakąkolwiek nutą, czy nutką nadziei. Teoretycznie pogodowa klamka jeszcze nie zapadła, ale tegoroczny listopad dołuje mnie konkretnie. W półtora tygodnia złota jesień przekształciła się dynamicznie w zimę, przynajmniej patrząc na drzewa; niebo albo wiecznie zamglone, albo pod stratusem, gdzie sporadyczna widoczność gwiazd jest tylko wyjątkiem potwierdzającym smutną regułę. Wyjątkiem, który nie pozwala myśleć o poważniejszym wyjściu w teren, bo zanim człowiek jest gotowy, z rozpogodzeń nic już nie pozostało. Pierwszy epizod ze śniegiem pojawił się nadzwyczaj prędko jak na ostatnie ciepłe zimy i był czymś więcej od przyprószenia trawy opadem na miarę delikatnego "cukru-pudru" na cieście - było tej białej kołderki z kilka centymetrów w pełni pokrywających trawy i jezdnie, dziś już prawie wszystko stopniało, ale jak było nieprzyjemnie zimno, wilgotno i z zerową ilością Słońca w dzień / gwiazd w nocy tak nadal pozostało.

Odkąd 3 listopada na parę godzin niebo się odsłoniło dając szansę obserwacji Kopernika i kilku innych ciekawych obszarów powierzchni naszego satelity, o czym podzieliłem się z Wami w tej wideo-relacji, astro-graty pełnią u mnie funkcję muzealną tudzież schronienia dla lokalnych pajęczaków. Nawet znając ogólny trend pogodowy charakterystyczny dla większości listopadów, tegoroczny jawi się w moich zapiskach jako jeden z najgorszych. Łącznie od początku miesiąca miałem nad głową 4 pogodne lub w miarę pogodne dni oraz 4 wieczory, w których możliwa byłaby krótkotrwała, rzędu 2 do 3 godzin obserwacja tego, co akurat w pierwsze dwie-trzy godziny po zachodzie Słońca bywa widoczne. Rozumiem, że jesień, że prawie przedzimie, że wyże zgniłe, ale bez przesady!

Specjalnie zrezygnowałem z wszelkich astro-zakupów, wiedząc, że jak głosi odwieczna prawidłowość znana już jaskiniowcom, iż gdy astro-amator dokonuje zakupu nowej optyki to dwa tygodnie zachmurzenia całkowitego ma on jak w banku. To znaczy te dwa tygodnie to taka taryfa ulgowa, jaka obowiązywała, gdy sam czyniłem pierwsze poważniejsze astro-zakupy mniej więcej przed dwunastoma laty, ale obecnie coraz częściej słowo "tygodnie" w tym prawidle bywa przez pogodę zastępowane określeniem "miesiące". Przynajmniej takie wrażenie można odnieść.

Oczywiście zawsze po długim okresie z dojmującą przewagą chmur piłeczka jest odbijana i następują zawsze silnie podładowujące baterie piękne okresy ze słoneczną aurą i rozgwieżdżonym niebem, wszak nigdy nie jest aż tak źle, żeby bezchmurna aura miała już nie nadejść, nie mniej coraz więcej zdaje się wskazywać, że to będzie trudna jesienno-zimowa połowa roku, nawet jak na nasze standardy. Z tej perspektywy nie dziwi mnie wyprzedawanie przez niektórych hobbystów z trudem zbieranego sprzętu obserwacyjnego czy tym bardziej astrofotograficznego, bo ładowanie sporych funduszy w hobby, które pozwala się wyszaleć w prawdziwym tego słowa znaczeniu kilka razy do roku coraz częściej jawi się jako ślepa uliczka nie warta gry.

Pół biedy, gdy mówimy o tak zwanych "wizualowcach" skupiających się tylko lub głównie na tym by jak najwięcej w jak najlepszy sposób ujrzeć własnymi oczyma, a fotografowanie traktując jako niezobowiązujący czy marginalny dodatek. Jeśli jednak czynić poważne wydatki na optykę i sprzęt rejestrujący z myślą o długoczasowej fotografii, gdy poszczególne obiekty mgławicowe, gromady i galaktyki mają być naświetlane po kilkanaście godzin, wykorzystawszy mnóstwo nocy na zebranie materiału pod jeden tylko obiekt, to trudno się dziwić, że forumowe giełdy coraz częściej ukazują oferty w stylu sprzedaży kompletnych lub przynajmniej solidnie rozbudowanych zestawów dla astrofotografii, bo jeśli "wizualowcy" mają tyle powodów do marudzenia, to co dopiero fotografowie.

Przyznam się, że miałem w planie parę astro-wydatków na tegoroczną jesień, także z myślą o tytułowym zjawisku, ale ostatnie trzy tygodnie wybiły mi to z głowy - i nawet nie chodzi o wspomnianą wyżej prawidłowość o relacji chmur do nowo zakupionej optyki, którą należy oczywiście odczytywać z przymrużeniem oka, bo jeśli pogodowo ma nastąpić kaszana, to ona nastąpi niezależnie kiedy ktoś w coś nowego się wyposaży. Po tym co tegoroczny listopad funduje w pogodzie, w oczekiwaniu na zakrycie Marsa w opozycji przez Księżyc nie potrafię być choćby umiarkowanym optymistą. W weekend, ten lub może kolejny, odkurzę astro-szpargały, posprawdzam raz jeszcze czy wszystko gra na tip-top i z grymasem twarzy malowanym przez chyba największą beznadzieję jaką w sobie pamiętam zacznę odliczać ostatnie dni do najważniejszego grudniowego poranka. Czy w Waszych zakątkach też jest tak krucho z dostępem do pogodnego nieba czy też wschodnie Pomorze jest jakimś odmieńcem na polskiej liście regionów specjalnie atrakcyjnych w tym sezonie dla mgieł i zachmurzenia?

Kurczę, jak już bym chciał tej wiosny...

  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze

  1. W Małopolsce jest tak samo. Chmury, śnieg i/lub deszcz. Ale do zakrycia Marsa coś może się zmienić w pogodzie. Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykre - ale fakt, do 8 XII jeszcze trochę czasu jest i może coś się zmieni. Pierwszy grudniowy weekend może przynieść kolejną porcję zimowych klimatów to może potem nastanie jakiś pogodniejszy zimny wyż... Byłoby pięknie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"