Interstellar (2014) - przemyślenia, oczekiwania, obawy

Odliczam od dawna. Został dokładnie miesiąc do premiery w Polsce i 28 dni do premiery światowej. Oto nadchodzi "Interstellar" Christophera Nolana, w którym pokładam duże nadzieje na przyjemny seans i opuszczenie kina bez zawodu. Jeśli też odliczacie do premiery, może dzisiejszy wpis zachęci Was do dyskusji o oczekiwaniach, a jeśli nie słyszeliście o tym tytule, to może właśnie Was zachęcę?

Dla miłośników kina science-fiction szykuje się nie lada gratka. Dla fanów twórczości Christophera Nolana już teraz jego najnowszy film jest pozycją obowiązkową. A co z resztą widzów? To się zobaczy, w każdym razie historia opowiadać będzie o grupie badaczy, którzy dzięki nowoodkrytemu tunelowi czasoprzestrzennemu pokonują granice do tej pory przekraczające ludzkie możliwości podróżowania w innym wymiarze. Tyle zdradza dystrybutor w oficjalnych opisach. Dużo, co nie? Coś, co typowego widza pewnie nie zainteresuje, a do czego można się dokopać drążąc temat dalej to informacja, że cała akcja tej podróży w czasie i przestrzeni ma się opierać na teorii naukowej Kipa Thorne'a z Caltech. Poniżej ostatni i chyba najlepszy z serii, zwiastun filmu Nolana.

Najnowszy zwiastun (polskie napisy).
Credit: Warner Bros. Pictures

Interstellar (2014) - Oczekiwania i nadzieje

Interstellar - oczekiwania przed premierą filmu
Czy będzie to coś odkrywczego? Chciałbym, chociaż sam pomysł na fabułę o lotach międzygwiezdnych wydaje się być mało oryginalny. Czy podany na talerzu przez Nolana zyska coś nowego? Będzie wykwintniejszy? Nie miałbym nic przeciwko, gdyby większość akcji tego 169 minutowego (!) filmu rozgrywała się w przestrzeni kosmicznej czy innych ciałach niebieskich, jakie już tam Nolan sobie wymyślił.

W zwiastunach otrzymujemy sporo scen rozgrywających się na Ziemi, co oczywiście mogę zrozumieć - punkt wyjścia do głównej akcji filmu musi przecież gdzieś nastąpić. Z resztą w ogóle cała podstawa akcji opierać się będzie na tym, że ludzkość staje w obliczu zagłady, rządy upadają, a człowiekowi brakuje nawet jedzenia (właśnie wtedy szczęśliwym trafem ;-) ten tunel czasoprzestrzenny daje się odkryć). Z nowszych produkcji chyba tylko "Moon" i "Grawitacja" były filmami startującymi od razu z głównego miejsca akcji poza Ziemią. Tu z pewnością tego nie uświadczymy, ale życzyłbym sobie by jednak tego rozkręcania akcji nie było zbyt wiele - film trwa niemal trzy godziny, liczę że gruba większość seansu zabierze mnie daleko poza naszą planetę czy Układ Słoneczny. Ponieważ obraz reżyseruje Nolan, nie powinno być zaskoczeniem zaskakujące zakończenie. Zaskoczę się raczej, gdy film zostanie zamknięty w prosty sposób.

W jednym ze zwiastunów widzimy głównego bohatera wyruszającego w lot międzygwiezdny, obiecującego córce powrót do domu. Czyli co - Ziemia spogląda zagładzie w oczy, dzielna grupa naukowców wyrusza w siną dal, odkrywa nowy dom (?) /  sposób na przetrwanie ludzkości (?) / tu wpisz swoją wersję (?);  po czym pomyślnie wraca na Ziemię po bliskich? Moim zdaniem wyszedłby z tego mało oryginalny film z happy endem według prostego schematu - ale właśnie ponieważ za film wziął się ten a nie inny reżyser - gorąco liczę na coś więcej, nastawiam się na zaskoczenie. Coś, co dostajemy w powyższym zwiastunie - wybór między powrotem do bliskich, a ratowaniem reszty ludzkości - daje szansę na coś ciekawszego. Wyczekując pierwszego spotkania z ubiegłoroczną oscarową "Grawitacją" liczyłem - jak to chyba zawsze - na to, co zapowiadał reżyser. Nie dość, że się nie zawiodłem, to jeszcze wszystko dostałem z nawiązką. Tak jak film Cuaróna chciałem móc ocenić po seansie choćby na te 7 punktów zakładając 10-stopniową skalę, tak była to wspaniała dycha. Teraz też oczekuję filmu na minimum 7 punktów, ale nie obrażę się, gdy będą powody do podwyższenia noty.

Interstellar - oczekiwania przed premierą filmu

Nie napisałem jeszcze ważnej rzeczy. W przeciwieństwie do "Grawitacji", "Interstellar" nie zobaczymy w trójwymiarze. Reżyser jak być może część z Was się orientuje, nie przepada za stosowaniem tej technologii i mimo, że w tej produkcji mogłaby ona mieć uzasadnienie, Nolan świadomie z niej zrezygnował. Nie będzie więc problemu na jaką wersję się wybrać, co najwyżej do jakiego kina - a przebierać będzie można, ponieważ film będzie wyświetlany również w kinach IMAX.* Widzowie nie pałający sympatią do filmów w trójwymiarze mogą więc poczuć się usatysfakcjonowani. Ja właściwie też się do nich zaliczam, chociaż "Grawitacja" przywróciła we mnie wiarę w naprawdę dobre 3D i tak jak nie przepadam za oglądaniem filmów w tych okularach, tak film Cuaróna na przestrzeni kolejnych miesięcy musiałem jeszcze dwukrotnie powtórzyć sobie w kinie, co nie zdarzyło mi się nigdy wcześniej. Oczywiście tak umiejętnie wykorzystany trójwymiar był tylko jednym z wielu powodów do powtórnego wybrania się na seans.

* -co ciekawe, do 50 kin IMAX trafią kopie analogowe filmu na taśmie 70 mm zamiast 35 mm. W Polsce wszystkie IMAXy już dawno zostały przystosowane do wyświetlania cyfrowego, w związku z czym u nas takiego analogowego rarytasu nie będzie. Można za to wybrać się do pobliskich Czech.

Oczekuję dobrego występu Matthew McConaughey'a. To ten, który ostatnio zgarnął Oscara dla najlepszego aktora pierwszoplanowego za rolę w "Witaj w klubie" i jednocześnie ten, który w najnowszym filmie Martina Scorsese "Wilk z Wall Street" zagrał krotki epizod w scenie z Leosiem Di Caprio, gdzie zachęcał go do ćpania i korzystania z usług k.... pań reprezentujących najstarszy zawód świata. Na koniec zabrał Leo Oscara. Wydaje mi się, że McConaughey ładnie rozwija w tej chwili skrzydła, gra w czymś ambitniejszym niż w kolejnych cienkich komedyjkach romantycznych, więc wobec niego mam duże oczekiwania w nadchodzącym filmie. Anne Hathaway i Michael Caine to też dobre znaki dla produkcji.

Zastanawiam się też, jak Nolan podejdzie do realizmu we filmie. Sama podstawa akcji opierająca się na teorii Kipa Thorne'a to już niezły plus filmu, ale co z całą serią elementów, które zazwyczaj w tym gatunku są lekceważone, a które ostatnimi czasy możliwie wiarygodnie przedstawił tylko Cuarón w "Grawitacji"? Duża zagadka. "Gwiezdnych wojen" w każdym razie nie chciałbym tu zobaczyć.

Obawy (a może to za duże słowo)
Nolan. Z jednej strony cieszę się, że to on zabiera się za ten film, z drugiej wręcz przeciwnie. Gość nie tworzy filmów tandetnych, ale z Nolanem bywało tak, że się chłop trochę zapędzał. Taka "Incepcja" dla przykładu, przez spore grono uważana za dzieło wybitne, mnie aż do takiego stopnia nie przekonuje. Jest niezłym obrazem, poprawnie zrealizowanym, z otwartą drogą do różnych interpretacji i tyle. Tworzenie przez Nolana coraz bardziej skomplikowanego scenariusza przy tamtym filmie było dla mnie trudne do strawienia i gdybym miał oczekiwać na "Interstellar" tylko przez pryzmat jego ostatniego filmu, to miałbym pewne obawy. Niektórzy, najpewniej za sprawą nazwiska "Nolan", już okrzyknęli "Interstellar" "epickim filmem", które będzie jego najbardziej ambitną produkcją. Dziełem ponadczasowym, które stanie się kultowe na miarę "8.-ego pasażera Nostromo".

Pytanie za sto punktów - czy te łatki byłyby przypinane filmowi, gdyby za kamerą stał ktoś, o kim nikt nie słyszał? Nie gra tu aby siła nazwiska, które nie musi oznaczać porządnego filmu? Nie dość, że byłbym ostrożny w rzucaniu takimi określeniami na produkcję, którą znamy tylko z kilku zwiastunów, rzekłbym wręcz, że trudno chyba było, jest i będzie jakiemukolwiek filmowi zyskać miano wybitnego, gdy sedno akcji skupia się na oklepanym motywie o ratowaniu ludzkości. Chciałbym i życzę Nolanowi (również Wam i sobie jako widzom) by po obejrzeniu jego najnowszego filmu, można mu przypisywać tak pozytywne określenia, ale najpierw... chcę go po prostu zobaczyć.

Tak, jak wielu po obejrzeniu zwiastunów już krzyczy "film wybitny!", tak równie łatwo można krzyknąć "o rety, znów ratowanie świata, tulenie bliskich, obiecanie powrotów!". Oby tylko nie było to coś pompatycznego rodem z uhonorowanego siedmioma nominacjami (i jedną wygraną) do Złotej Maliny "Armageddonu" bijącemu rankingi na filmy z największym stężeniem niestrawnego patosu. Mimo to, cieszę się, że widzę tu nazwisko Nolan zamiast Bay, w odwrotnej sytuacji pewnie bym poczekał na emisję w telewizji. Krytyka jak i wynoszenie filmu na piedestały w tym momencie nie ma sensu. Zarówno część - najwięksi fani Nolana stojący po jednej stronie barykady, jak i drudzy, podchodzący z dużym zainteresowaniem, ale bardziej na chłodno, mogą jedynie czekać i przekonać się na własnej skórze, co za miesiąc będzie nam dane zobaczyć. Nie napalam się tak bardzo jak na "Grawitację", która z racji na miejsce i czas akcji od początku była mi bliższa i która miała być przede wszystkim przytłaczającym widowiskiem, ale liczę na dobrze spędzone trzy godziny w kinie.

Interstellar - oczekiwania przed światową premierą filmu
Obawiam się też wyboru reżysera, jeśli chodzi o kompozytora. Chociaż, właściwie może to nie tyle obawa, ile wielka chęć doświadczenia czegoś tak wspaniale współgrającego ze sobą (muzyka+obraz+dźwięk) jak w "Grawitacji". Nie powiem, że nie lubię twórczości Hansa Zimmera, bo ma on na koncie kilka perełek, ale ten gość zbyt często powtarza w swoich filmowych uwerturach oklepane schematy nakreślone przez samego siebie, i mimo, że nie są to jakieś tandetne soundtracki, które da się nawet słuchać, to coraz częściej jak na Zimmera bywają nijakie. No ale ile uszu tyle opinii. Czy znów usłyszymy drobne, proste w kompozycji plumkadełka wyciszające nastrój, lub silne atakowanie dźwiękiem, które w ułamku sekundy jest urywane do poziomu całkowitej ciszy? Po pomyśle reżysera na film, ścieżka dźwiękowa jest dla mnie najważniejszą sprawą, ale Zimmer w kosmicznych klimatach? Muszę to zobaczyć i usłyszeć, żeby się przekonać. Żeby tak Vangelisowi Nolan powierzył skomponowanie soundtracku, to czułbym się spokojniejszy nie widząc filmu. A tak, muszę się trochę po głowie podrapać.

Ciekawa sprawa jest też ze zwiastunami w kontekście ich siły oddziaływania na widza. Moje obawy mocno zmieniały się na przestrzeni ostatniego roku, gdy raz za razem każdy kolejny zwiastun, jaki wychodził wpędzał mnie w odczucia przeciwne po poprzednim. W moich nadziejach na satysfakcjonujący seans zarysowała się typowa sinusoida. Po zapoznaniu się z pierwszym zwiastunem krzyczałem WOW! Chociaż trzeba zwrócić uwagę, że w nim 90% materiału to archiwa i dokumenty, a nie całkowita twórczość Nolana, na którą składa się tu tylko narracja McConaughey'a i raptem kilka sekund filmu.


Zwiastun #1 (Napisy PL)
Credit: Warner Bros. Pictures

Po obejrzeniu drugiego, gdzie proporcje się odwróciły i zamiast 90% materiałów dokumentalnych są wyłącznie sceny właściwego filmu, zapał lekko zmalał, momentami zaczynałem sobie przypominać nieszczęsny "Armageddon" - to obiecanie powrotów, odpalanie silników, zupełnie jakby Bruce Willis obiecał córce powrót z asteroidy. Jak na produkcję Nolana bardzo średnio...

Zwiastun #2 (Napisy PL)
Credit: Warner Bros. Pictures

Po trzecim zwiastunie znowu zapał idzie w górę - odliczanie i start kosmicznej wyprawy, skupienie się na meritum akcji gdzieś daleko poza naszym domem... Pierwszy raz czuję całkowitą satysfakcję.

Zwiastun #3 (Napisy PL)
Credit: Warner Bros. Pictures

Ale najważniejszy jest chyba ten najnowszy zwiastun, zapewne już ostatni, umieszczony na początku tego tekstu i udostępniony przed kilkoma dniami. Naprawdę daje nadzieję na przyzwoity seans. Jest chyba najlepszy z dotychczasowych, z ciekawie dobraną muzyką, szkoda tylko, że w nim jak i poprzednich (z wyjątkiem pierwszego), nie słyszymy Zimmera. Ze względu na porę dystrybucji filmu do kin łatwo można zgadywać, że będzie to tytuł bijący się o przyszłoroczne Oscary. Chętnie wyleję tu w listopadowym tekście swój zachwyt, jak uczyniłem to po "Grawitacji" - oby tylko były ku temu powody. Nadzieję na coś porządnego dają też niektóre plakaty. Jeden z najnowszych reklamuje film hasłem "Koniec Ziemi nie będzie naszym końcem." Nie miałbym nic przeciwko, gdyby taki slogan reklamujący film science-fiction sprawdził się w rzeczywistości, chociaż znając naturę człowieka obawiam się, że nasz koniec nastąpi i tak o wiele wcześniej, niż koniec Ziemi.


No nic, do premiery równy miesiąc! Trzeba spokojnie odczekać bez przesadnej przedwczesnej euforii, żeby potem nie było jeszcze większego zawodu, choć nie ukrywam, że na myśl o porządnej kosmicznej podróży na tym filmie i wrażeniach jakie dostarcza sala kinowa przy takich filmowych klimatach, ciary na plecach się robią, i że bardzo chciałbym wyjść z kina tak zadowolony jak po "Grawitacji". Czy Wy również czekacie na ten film? Macie jakieś oczekiwania czy wątpliwości w związku z produkcją? Zachęcam do zabrania głosu.

Aktualizacja: Interstellar (2014) - Nolan, przeholowałeś pan - odczucia po seansie

Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku.

Interstellar - oczekiwania przed polską premierą filmu

Zdjęcia: Warner Bros. Pictures

Komentarze

  1. "momentami zaczynałem sobie przypominać nieszczęsny "Armageddon" ... dokładnie. Bardzo chciałbym twardego sci-fi. Kino już dawno nie gościło science fiction z prawdziwego zdarzenia. Nie piszę tutaj o wypadach superbohaterów i komiksowych zabiegów. Piszę o kosmicznych stacjach, skafandrach, człowieku zamkniętym w kapsule itd. :) Wiesz o co chodzi :)

    Jeżeli chodzi o Zimmera. Też się zgadzam :) Wolałbym kogoś z bardziej ... drapieżnymi nutami :).

    Pozdrawiam z filmowej części blogosfery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O właśnie. Również wolałbym uniknąć komikosowej akcji, czy spotkań z UFOkami i wszelkiej "nawalanki" na rzecz porządnego sci-fi. Na ten sam poziom co "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka nie liczę, chociaż Nolan kiedyś coś napomknął, że chciałby stworzyć własną "Odyseję". Nie wiem czy właśnie "Interstellarem" chce to stworzyć, ale to się zobaczy. "Stacje, skafandry, zamknięcie w kapsule" - może być!

      PS. Dobry blog, zauważyłem już trochę gusto-podobieństw. Powodzenia w akcji Oglądamy filmy Clinta Eastwooda :-)

      Usuń
    2. No to do zobaczenia po premierze "Interstellara". Mam nadzieję że podzielisz się tutaj swoimi wrażeniami.

      "...Oglądamy filmy Clinta Eastwooda" jest do ogarnięcia :) Dobrze idzie, czasu dużo :)

      Usuń
  2. Witam. To chyba jedno z najbardziej obiektywnych spojrzeń na ten film jakie czytałem. Mimo że całość subiektywna jak to na blogach to jest bardzo sprawiedliwie, bez stronnictwa po jednej czy drugiej stronie wśród oczekujących. Też bardzo czekam na premierę i jak to możliwe powstrzymuję zapał cierpliwie czekając na listopad bo wiele razy już się zawiodłem po przesadnym czekaniu i wierzeniu że będzie dobrze (właśnie apropos Nolana - The Dark Knight Rises). Ostatni zwiastun rzeczywiście ma chyba największego "kopa", jak Zimmer zrobi muzykę na kształt tego trailera to może być nieźle. Po cichu liczę że będzie to jedno z lepszych sci-fi w ostatnich latach, ale poczekajmy :)
    ps. dodaję jeszcze raz bo miałem straszny błąd :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciał, aby to był jeden z lepszych filmów tego gatunku. W sci-fi jakoś szczególnie mocno nie gustuję, ale tu wiadomo, oczekiwanie jest duże bo jest pewna zbieżność fabuły z główną pasją. Starałem się możliwie na chłodno to pisać, stojąc po trochu po każdej ze stron wśród oczekujących. Ciekawe na którą ze stron mocniej przejdę po seansie... Tak, panie Nolan, lepiej się pan staraj... ;-)

      Usuń
  3. Widziałem raz w kinie pierwszy z tych zwiastunów. Szczerze to nie czekałem na ten film, ale zaczynam się zastanawiać czy się nie wybrać. Jeszcze miesiąc na decyzję jest. Tematyka całkiem ciekawie się zapowiada. Nie jestem jeszcze zdecydowany ale z drugiej strony tak niewiele jest okazji dla dobrych kinowych seansów więc pewnie skorzystam. Zwiastuny niczego sobie, ostatni zdecydowanie najciekawszy jak dla mnie. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnia i trzecia zapowiedź - to jest to. Myślę, że jest duża szansa na wysokie oceny filmu. Nie ocenia się książki po okładce, ale jestem optymistycznie nastawiony. Do kina wybiorę się obowiązkowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Piotrek
      Ja nie widziałem akurat żadnego zwiastuna "Interstellar" w kinie, jedynie w sieci. Przypuszczam, że ten pierwszy musiał robić spore wrażenie, skoro sam widząc go na 15 calowym ekranie krzyknąłem WOW ;-) Ale gdyby mi pokazali drugi zwiastun jako pierwszy, to pewnie szybko bym o tej produkcji zapomniał. Nie tęskno mi do "Armageddonu".
      @ Tadzio
      Ja z pewnością także do kina się wybiorę, bo czekam od prawie roku, ale znowu aż tak optymistycznie raczej się nie nastawiam. Wersji z niewypałem nie mogę wykluczyć, jeśli Nolan w którymś momencie przesadzi - a ma na to dużo czasu, bo prawie trzy godziny...

      Usuń
  5. Coś słabo na razie reklamują ten film, o Grawitacji było głośno na wiele miesięcy przed premierą. Wspomniany w tekście "Moon" też bardzo mi się podobał:) Ciekawy klimat tajemniczości na stacji księżycowej zrekompensował kiepskie efekty specjalne. Czekam z Wami na "Interstellar" :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie przepadam za tym typem filmów więc raczej na niego nie pójdę do kina, ale może skuszę się gdy będzie w telewizji :)
    http://mirandaaaaaaaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Magda
      To fajnie, że też czekasz :-) "Moon" to dla mnie jedno z bardziej pozytywnych zaskoczeń w ostatnim dziesięcioleciu, twórcy pokazali, że bez zaawansowanych efektów można stworzyć świetny film s-f. No i niezły soundtrack, zwłaszcza motyw główny.
      @ Klaudia
      W telewizji to raczej prędko go nie będzie, wielkie hity z 2013 roku nawet w płatnych stacjach dopiero nieśmiało się pojawiają. Nie namawiam do seansu, ale takie filmy najlepiej ogląda się jednak na wielkiej sali przed wielkim ekranem... Ale jeśli nie lubi się tego typu klimatów filmowych, to nic na siłę :-)

      Usuń
  7. Rety, ale postarzyli Caine'a w 6 sekundzie! Ciekawe co ten Nolan wymyślił ;-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"