Ciężka burza magnetyczna kategorii G4: Zorze polarne nad niskimi szerokościami - opracowanie wydarzenia (17-18.03.2015)

Pisząc komentarz do aktywności słonecznej 15 marca na sąsiedniej podstronie zakończyłem go pytaniem - czy historia po dwóch latach zatoczy koło przynosząc zorze polarne nad Polskę, w związku z rozbłyskiem sprzed dwóch dni. Dziś już wiemy - historia nie tylko zatoczyła koło, ale przyniosła najsilniejszą jak dotąd burzę magnetyczną w całym 24. cyklu aktywności słonecznej. To, czego doświadczyliśmy na polskim niebie przeszło najśmielsze oczekiwania wszystkich, z agencjami monitorującymi pogodę kosmiczną na czele. Takiej burzy w tym cyklu jeszcze nie mieliśmy, tak długiego opracowania w tym cyklu jeszcze nie pisałem. W tydzień po zakończeniu wydarzenia pora na obszerne jego podsumowanie wzbogacone fotografiami, którymi się podzieliliście.

Pierwszy rozdział tej historii Słońce napisało 15 marca (tak jak w 2013 roku). Obszar aktywny oznaczony numerem 2297 wyemitował tego dnia długotrwały, acz niewielkiej energii rozbłysk klasy C9.1 w zakresie promieniowania rentgenowskiego, którego maksimum przypadło na godz. 02:15 CET. Rozbłyskowi towarzyszył koronalny wyrzut masy (CME) typu "partial halo" - materia została wyrzucona w przestrzeń w niemal najbardziej rozległym wydaniu, chociaż najbardziej obiecująca, najgęstsza część CME została skierowana wyraźnie na zachód od linii Słońce-Ziemia, co widać na materiałach z korongrafów sondy LASCO. Przy wyrzutach "full-halo" wyrzucana materia widoczna jest w postaci pełnego okręgu otaczającego Słońce, oddalającego się od przysłoniętej tarczy we wszystkich możliwych kierunkach; tym razem do tej sytuacji nie doszło, a fragment skierowany ku Ziemi był bardzo niewyraźny.
Najgęstsza, a przy tym najbardziej obiecująca część wyrzutu koronalnego została skierowana zauważalnie na południe i zachód od linii Słońce-Ziemia. (SOHO/LASCO C3)

Krótko po rozbłysku w okolicach Ziemi sonda GOES-13 zarejestrowała wzrost strumienia wysokoenergetycznych protonów, co zawsze traktuje się jako jedno z kilku potwierdzeń, iż także w stronę Ziemi jakaś część wyrzutu została uwolniona. Rozbłyski klasy C są zjawiskami relatywnie słabymi, ale przede wszystkim bardzo powszechnymi - o ile tarcza słoneczna nie jest wolna od obszarów aktywnych, rozbłyski takie zachodzą niemalże każdego dnia, stąd nigdy nie były i prawdopodobnie nie będą traktowane jako zjawiska mogące wywoływać aż tak znaczące wybuchy aktywności zórz polarnych jak ten sprzed tygodnia. Zjawisko, które doprowadziło do wydarzeń z 17 marca 2015 roku było na tyle słabe i nierzucające nadziei na większą aktywność geomagnetyczną, że nie dokonałem nawet osobnego opracowania w nowym tekście na blogu tak, jak zawsze to czynię ze zjawiskami będącymi potencjalnymi kandydatami do wywołania zórz polarnych na umiarkowanych szerokościach geograficznych. Komentarz o zjawisku pojawił się za to na sąsiedniej podstronie Solar Update 15 marca.

Podsumowując wiedzę, którą posiadaliśmy po 15 marca: po pierwsze dochodzi do słabego rozbłysku w grupie plam będącej w południowo-zachodniej części tarczy, już nie zupełnie na wprost Ziemi, po drugie rozbłyskowi towarzyszy wyrzut koronalny, którego pewna część posiada skierowanie ku Ziemi, ale najwyraźniejsza i najbardziej obiecująca wyraźnie skierowana zostaje na zachód od linii Słońce-Ziemia, po trzecie agencja NOAA wydaje ostrzeżenie o możliwej burzy kategorii G1 17 marca, z możliwością jej zaistnienia dopiero 18 marca na wypadek gdyby fragment CME dotarł do Ziemi później (co było uzasadnionym myśleniem z uwagi na niską siłę rozbłysku, przy którym materia nie została wyrzucona tak energicznie jak w silnych rozbłyskach klasy M czy X). Po czwarte model WSA-Enlil prognozujący ruch wyrzutów koronalnych ustala przewidywany moment uderzenia na 17 marca o 21:00 CET, z zakresem błędu wynoszącym +/- 7 godzin.

Ironią losu, komentarz Solar Update z 15 marca zakończyłem słowami "A może historia zatoczy koło po dwóch latach i znów 17 marca przyniesie zorze nad Polskę tak jak w 2013 roku? Zważając na wyżową, bezchmurną pogodę jaka ma nam towarzyszyć od wtorku po sam koniec tygodnia, byłby to niespodziewany, acz miły prezent od natury - efektowny wstęp do piątkowego zaćmienia Słońca." Szkoda, że były to tylko moje luźne przemyślenia a nie oficjalna prognoza NOAA, bo w takiej sytuacji miałbym powód do rozesłania dwa dni wcześniej alarmowego newslettera dla tych z Was, którzy korzystają z tej formy subskrybcji, a tak nie wszyscy, zwłaszcza mniejszość - osoby korzystające tylko z newslettera, zdołały się o tym dowiedzieć na czas. Na szczęście prawie wszyscy korzystacie z wielu form kontaktu z blogiem, na czele z mediami społecznościowymi, co z powodzeniem wykorzystaliście, gdy nadszedł ten ważny dzień.

We wtorek 17 marca, już około godz. 05:30 CET w Ziemię uderzył koronalny wyrzut masy z wyżej wspomnianego rozbłysku - ponad 15 godzin szybciej względem prognozy. Uderzenie początkowo zgodnie z prognozą nie było silne i wywołało zaledwie słabą burzę magnetyczną kategorii G1, której zasięg ograniczał się do szerokości okołobiegunowych. Około trzy godziny później aktywność burzy wzrosła jednak do kategorii G2, indeks zaburzeń ziemskiego pola magnetycznego (Kp) wzrósł do 6 w 9-cio stopniowej skali. Pomiary właściwości wiatru słonecznego zbierane przez sondę ACE znajdującą się w punkcie Lagrange'a L1 między Słońcem a Ziemią zaczęły wykazywać wzrost prędkości wiatru do około 600 km/sek. względem 400 km/sek. w godzinach porannych, wzrost gęstości z 5 do ponad 40 protonów/cm3, ale przede wszystkim zmianę w skierowaniu pola magnetycznego wiatru z północnego (składowa Bz) na południowe, zmianę która jest motorem napędowym do wywoływania wzmożonej aktywności geomagnetycznej. W takich chwilach bombardujący magnetosferę wiatr słoneczny ma "otwartą furtkę" do łatwiejszego przenikania przez magnetosferę i wywoływania zórz polarnych w wydaniu bardziej rozległym niż standardowo, ponieważ skierowanie jego pola jest przeciwne względem skierowania pola magnetycznego Ziemi; gdy jego skierowanie jest dodatnie (północne), magnetosfera znaczną większość cząstek skutecznie "odbija" w przestrzeń, co dynamicznie wycisza aktywność zórz.

Te zmiany, które zaczęły zachodzić natchnęły mnie do ogłoszenia na blogu po raz raz drugi w tym roku stanu "gotowości zorzowej" z niewykluczoną szansą na główny alarm w godzinach wieczornych, o ile burza miałaby się utrzymać. Z jednej strony miałem poczucie, że ogłaszam to nieco na wyrost, bo w końcu "ile znowu może zdziałać słabe CME po słabym rozbłysku", ale z drugiej strony zmiany, które zaczęły się rysować we właściwościach wiatru słonecznego wyraźnie sugerowały, że zaczyna się dziać coś więcej, niż sugerowała prognoza. Ostatecznie więc gotowość ogłosiłem.
Gotowość zorzowa. To ostrzeżenie posłałem Wam przez social media w samo południe. Burza szczęśliwie wytrzymała, a Wy szczęśliwie (na ogół) to wykorzystaliście.
(SWPC)
Właściwości wiatru słonecznego i prognoza owalu zorzowego według modelu OVATION,
stan z 17.03.2015 r. z 16:50 CET.
(ACE/OVATION)

Zmiana w skierowaniu Bz była nie tylko długotrwała (ponad 8 godzin), ale jednocześnie stosunkowo silna - w szczytowych okresach odchylenie Bz wynosiło nawet -31 nT, co przy utrzymującej się prędkości i gęstości wiatru doprowadziło do kolejnego wzmożenia aktywności zórz. Nie dowierzałem i przecierałem oczy ze zdumienia, gdy o 14:58 CET oficjalny indeks Kp wzrósł do 8. W tym momencie rozpoczynała się ciężka burza magnetyczna kategorii G4. Nie byłoby to zdziwieniem, gdyby rozbłysk poprzedzający wyrzut koronalny uplasował się w zakresie wysokiej klasy M czy X, a CME zostało wyrzucone bezpośrednio ku Ziemi. Tymczasem najsilniejsza jak dotąd burza magnetyczna 24. cyklu słonecznego rozpoczęła się dzięki zjawisku tak słabemu i powszechnemu, że nie było mowy, aby jakiekolwiek prognozy mogły uznać taki wariant za realny.

Rozpoczęcie burzy magnetycznej kategorii G4 około godz. 15:00 CET było znakiem, który jednoznacznie wskazywał na występowanie zórz polarnych nad szerokościami umiarkowanymi, w tym nad Polską, aż do 45 stopnia szerokości geograficznych. Niestety do zmierzchu pozostawały jeszcze ponad dwie godziny i to głównie dla wschodnich województw, które żegnają się ze Słońcem nawet pół godziny przed zachodnimi. Pewnym jest, że w tym momencie zorze tańczyły już nad nami, ale z uwagi na godzinę nie było możliwym ich dostrzeżenie - można było jedynie zgrzytać zębami, że dzieje się to teraz, a nie wieczorem. Poprzednio w czasie gotowości zorzowej ogłoszonej tu na początku stycznia przy burzy G3, aktywność zórz do wieczora wygasła.

Tak było wtedy - tym razem utrzymała się. W momencie zapadnięcia zmierzchu nad wschodnimi województwami Polski przy niezmiennych warunkach pogody kosmicznej i nadal trwającej burzy G4 na blogu po raz pierwszy od września 2014 ogłoszony został alarm zorzowy - w naszym kosmicznym otoczeniu zachodziła wówczas jednoznaczna i korzystna sytuacja dla Polski, co musiało zaowocować meldunkami o widoczności zjawiska w naszym kraju. Nie było już innej możliwości.

Już około 15 minut po ogłoszeniu alarmu pojawiły się relacje z województw północno-wschodnich o zorzach widocznych na jeszcze nie do końca ciemnym niebie, zorzach widocznych nie tylko przy samym północnym horyzoncie, ale dochodzących momentami nawet w okolice zenitu (!). Jak się później okaże, nie było to przewidzenie obserwatorów, ponieważ granice widoczności owalu zorzowego dotarły nie tylko nad umiarkowane, ale nawet nad niskie (!!) szerokości geograficzne daleko na południe od Polski - do Słowenii czy Węgier (!!!) - w tej sytuacji zjawisko mogło być bez trudu do zauważenia w zenicie, zwłaszcza w północnej części kraju, w chwilach kiedy bywało najbardziej intensywne.

Najpierw przedstawię trzy zdjęcia zórz polarnych spoza Polski wraz z trzema mapkami celem ogólnego zarysowania zasięgu zjawiska podczas burzy G4. Pierwsze trzy fotografie dadzą pogląd nad jak niskie szerokości geograficzne dotarło tej nocy zjawisko widoczne na ogół tylko w pobliżu biegunów. To już nie nawet umiarkowane szerokości, na których leży Polska. To już wręcz szerokości niskie ocierające się o południowe Węgry czy północne Włochy!
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Kiskunmajsa, Węgry (!)
Credit: Laszlo Vig
Kiskunmajsa, Węgry.
Jak widać zorze polarne bez trudu dotarły nie tylko nad umiarkowane, ale i nad niskie szerokości geograficzne.
(GoogleMaps)
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Velká Javorská, Czechy
Credit: Ondřej Prosický 
Velká Javorská, Czechy
(GoogleMaps)
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Sv. Jošt nad Kranjem, Słowenia
Credit: Jaka Ortar 
Sv. Jošt nad Kranjem, Słowenia
(GoogleMpas)
*****

Sokolim okiem w zorzę...

Około 19:20 CET było mi dane zobaczyć przez 8, może 10 sekund widok, który był nokautujący i który odebrał mi mowę. Subtelne zielonkawe wąskie pasmo zorzy polarnej od wysokości około 40 stopni nad północno-wschodnim horyzontem sunęło w moją stronę niczym chmura szelfowa widoczna latem tuż przed nadejściem dobrze rozbudowanej burzy. Po kilku sekundach, gdy wstęga zbliżyła się niemal do zenitu, przestałem ją dostrzegać. To przypominało coś na kształt "granicy" owalu zorzowego, który na oczach sunie ku zenitowi, przestaje być widoczny z mojej lokalizacji i być może staje się w tym samym momencie dostrzegalny dalej na południe, pochłaniając swoim zasięgiem coraz niższe szerokości geograficzne. Puls miałem chyba wtedy na poziomie 200. Dynamika zjawiska była niesamowita zważywszy na region, z którego została zaobserwowana. Niestety - intensywność bywała bardzo zmienna i w mojej okolicy zjawisko widziałem seriami po kilka-kilkanaście sekund w trakcie najwyższej intensywności pomiędzy nawet kilkoma minutami przerw - 90% zabawy utrudniało znaczne zaświetlenie nieba, zwłaszcza od północnej strony, gdzie mam po drodze całą aglomerację trójmiejską. Te przerwy oczywiście w rzeczywistości mogły wcale nie mieć miejsca, a być jedynie efektem zaświetlenia, które przez większość czasu tłumiło zorzę na tyle skutecznie, że przestawała być widoczna w momencie słabszej intensywności.

Nie liczyłem tego z dokładnością do sekund, ale wydaje mi się, że gdyby zebrać chwile widoczności zjawiska w całość, na cztery godziny obserwacji (minus parę minut, w których starałem się aktualizować komentarz na sąsiedniej podstronie), światło zorzy widziałem łącznie przez 10, może w porywach 15 minut. Poza wspomnianą smugą przypominającą nasuwający się szelf zorzę udało mi się też dostrzec w postaci pojedynczego słupa świetlnego nad północno-zachodnim horyzontem, pochylonego względem horyzontu pod stromym kątem (który jak raportowali inni przesuwał się ku niebu zachodniemu, około 15-20 stopni kątowych na wschód od bardzo jasnej Wenus), po drugie w postaci ewidentnego zabarwienia północno-wschodniej strony nieba na różowo-fioletowe barwy bez wyraźnych konturów i granic - po prostu w pewnym momencie niebo wybuchło różową barwą, jakby łuna od zaświetlenia w jednej chwili z pomarańczowej zrobiła się na wyraźnie różowiutka. Po trzecie w postaci wału nisko nad horyzontem o zielnym zabarwieniu.

Około 21:30 nad północnym horyzontem stał się wyraźniejszy zielonkawy wał zorzy, który dostrzegałem przez około trzy minuty bez przerw. W tej chwili żałowałem, że nie posiadam wiatrówki, bo naprawdę z zimną krwią odstrzeliłbym parę cholernych latarni, które obojętnie gdzie bym się nie umiejscowił, stały na drodze dokładnie północnej strony nieba i na tle najbardziej intensywnego fragmentu zorzy (czyli magazynek musiałby być dość wypchany). Nie wiedząc jak długo jeszcze wał zorzy będzie wystarczająco intensywny, zrobiłem szybkie zdjęcie na odczepnego... które z kilkudziesięciu wykonanych tamtego wieczoru okazało się być jedynym, na którym złapałem te zielone pojaśnienia. Zorza słaba, ale moja!
Crop z aparatu na niebo północne.
DSLR Olympus E420, F3.5, ISO400, eksp. 20 sek. 
To samo ze zwiększonym kontrastem o 20%. 
Wersja ze zwiększonym kontrastem opatrzona podpisami.

Początkowo trochę żałowałem, że nie poświęciłem więcej czasu na próby z aparatem, ale w sytuacji gdy światło zorzy chwilami widzę, a chwilami nie, przestałem myśleć na spokojnie. Wiedząc, że mam to zjawisko momentami, pomiędzy przerwami kilkuminutowymi gdy bywało mniej wyraziste, zwycięstwo w mojej głowie musiało osiągnąć zamiłowanie do obserwacji. Ciężko mi opisać jaką radość czułem widząc światło tego zjawiska choćby przez kilka sekund. Nie potrafiłem się skupić. Gapiłem się na niebo, trzymając aparat nie wiadomo po jakie licho. Wyświetlacz aktywny, parametry jakoś poustawiane, a ja nie ustawiam statywu, nie klikam spustu migawki, tylko znokautowany szukam wzrokiem przebłysków zorzy w różnych miejscach północnej połowy nieba. Emocje radości dynamicznie przeplatały się ze smutkiem wywoływanym przez zaświetlenie i strachem, że ostatni przebłysk zorzy był tym ostatnim... że kolejny raz światła zorzy nie dostrzegę. Czegoś podobnego nie doświadczyłem.

*****

Zorza polarna nad Polską (17.03.2015) - Wasze zdjęcia, cz. I


Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Dzierżoniów, dolnośląskie.
Credit: Krzysztof Bachiński 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Dzierżoniów, dolnośląskie.
Credit: Krzysztof Bachiński
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Gdynia Oksywie, pomorskie.
Credit: Michał Białek 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Łazy (nad Bałtykiem), zachodniopomorskie.
Credit: Maciej Oleksy
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Piątek, łódzkie.
Credit: Szymon Cegiełko 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Piątek, łódzkie.
Credit: Szymon Cegiełko
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Grudziądz, kujawsko-pomorskie.
Credit: Sławomir Rajnik. 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Świdnik, lubelskie.
Credit: Jarosław Grzyb
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Północne regiony lubelskiego.
Credit: Daniel Pludowski.
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Okolice Lipian, zachodniopomorskie.
Credit: Adrian Rudkiewicz
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Okolice Gorzowa Wielkopolskiego, wielkopolskie.
Credit: Krzysztof Jakubczak
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Krasnystaw, lubelskie.
Credit: Paweł Brześciński

Ciężka burza magnetyczna kategorii G4 utrzymywała się non stop od godz. 14:58 do 21:34 CET. W tym czasie oficjalny indeks zaburzeń pola magnetycznego wynosił Kp=8 w 9-cio stopniowej skali, jednak warto pamiętać, że jest to wskaźnik uśredniony za każde trzy godziny na podstawie magnetometrów rozsianych po całym świecie. Lokalnie w województwach północnych Kp zauważalnie przekraczał 8 dochodząc do 8,56; z kolei na wysokich szerokościach geograficznych bez trudu osiągnął maksymalne w skali 9 jednostek. O maksymalnej w skali burzy G5 nie można jednak mówić, ponieważ nie liczą się odczyty z lokalnych magnetometrów na szerokościach bliższych biegunom, a wyniki uśrednione, widoczne na wcześniej widocznych wykresach, gdzie każdy słupek odpowiada jednostce czasu równej 3 godzinom - w regionach bliskich biegunom nawet przy słabych burzach w znaczeniu globalnym lokalne zaburzenia mogą osiągać porównywalnie wysokie wartości. W mojej lokalizacji dla przykładu o godz. 20:12 CET indeks Kp wynosił równe 8,25.

O 21:34 CET burza osłabła do poziomu silnej kategorii G3, a więc porównywalnej z tą, którą mieliśmy 17 marca 2013 roku. W tym czasie obserwacje zórz z Polski stały się nieco bardziej sporadyczne, ale nadal się pojawiały - zasięg zjawiska wciąż obejmował przynajmniej umiarkowane szerokości geograficzne. Uspokojenie burzy (o ile można mówić o uspokojeniu przy burzy trzeciej kategorii) było jednak krótkotrwałe i zanim nadeszła północ, ponownie aktywność geomagnetyczna wzrosła do poziomu z godzin popołudniowych i wczesnowieczornych, przynosząc po krótkiej przerwie trzeci epizod z ciężką burzą kategorii G4. Właściwości wiatru słonecznego nie ulegały większym wahaniom, prędkość nieustannie wynosiła około 650 km/sek., ale gęstość obniżyła się poniżej 10 protonów/cm3 co skutkowało nieco mniejszą intensywnością zórz.

Zjawisko znów było raportowane z Polski częściej, tym razem o wyraźniejszych barwach względem pierwszych obserwacji dokonanych w czasie zmierzchu. Był to epizod pojedynczy i ostatni - w drugiej połowie nocy po około 12 godzinach nastąpiła zmiana w skierowaniu pola magnetycznego wiatru słonecznego na północne, co szybko wygasało aktywność zórz i już o godz. 02:13 CET burza posiadała status jedynie umiarkowanej (G2) ograniczając się z zasięgiem do wysokich szerokości geograficznych po około 53 stopień. 18 marca nad ranem, po 27 godzinach od rozpoczęcia najsilniejsza burza magnetyczna obecnego cyklu aktywności słonecznej dobiegła końca.
Indeks Kp dla ogółu i właściwości wiatru słonecznego z sondy ACE według stanu z 18.03.2015 r. z godz. 10:50 CET.
(SWPC/ACE)

Tego samego jednak dnia w godzinach popołudniowych zarysował się jeszcze jeden okres wzmożonej aktywności geomagnetycznej do poziomu burzy umiarkowanej, która zachodziła mniej niż trzy godziny. Przez pozostałych 12 godzin zorze polarne tańczyły dalej nad szerokościami okołobiegunowymi podczas burzy najsłabszej aktywności, która zakończyła się w połowie nocy z 18 na 19 marca. Nie była ona wywołana uderzeniem kolejnego CME, ale kontynuacją przechodzenia Ziemi przez strefę wyrzutu koronalnego, który uderzył w naszą planetę poranek wcześniej. Magnetosfera po tak ciężkiej burzy uspokajała się znacznie wolniej, niż zwykle, a docierające w dalszym ciągu do Ziemi resztki wiatru słonecznego z tego wyrzutu miały ułatwioną drogę do wywołania piętnastogodzinnej burzy w drugiej połowie 18 marca. Ostatnie chwile przechodzenia przez strefę wyrzutu koronalnego w połowie 19 marca pozwoliły jeszcze na krótkotrwałą, sześciogodzinną burzę magnetyczną kategorii G1, która ograniczyła się już tylko do szerokości okołobiegunowych. Stan spokojnej pogody kosmicznej zaistniał po raz pierwszy dopiero 19 marca po 21:00 CET, gdy oficjalny wskaźnik poziomu zaburzeń pola magnetycznego zmalał do 3. W istocie mieliśmy zatem do czynienia z trzema burzami magnetycznymi w przeciągu trzech dni, ale zorze polarne nad szerokościami umiarkowanymi i niskimi wystąpiły tylko podczas tej pierwszej w noc z 17 na 18 marca.
Takiego trzydniowego zbioru danych na temat zaburzeń ziemskiego pola magnetycznego w obecnym cyklu słonecznym jeszcze nie mieliśmy. Okres od 17 do 20 marca 2015 r. to na chwilę pisania tego tekstu okres najbardziej intensywnej aktywności geomagnetycznej od początku 24. cyklu aktywności słonecznej w maju 2008 roku.
(SWPC)

To niesamowite jak historia zatoczyła koło. 17 marca 2013 roku zorze polarne po długiej przerwie zatańczyły nad Polską i krajami sąsiadującymi w czasie silnej burzy magnetycznej G3. Idealnie dwa lata później, w tak samo sprzyjającym bezchmurnym wyżu i bezksiężycowej nocy, byliśmy świadkami jeszcze bardziej imponującej burzy G4, która zapewniła zorze nawet nad niskimi szerokościami docierając aż do południowej części Węgier. A wszystko po jednym z rozbłysków tak powszechnych, że pozostających poza sferą większej uwagi. Jestem przekonany, że przypadek tej burzy będzie obiektem wielu przyszłych badań nad pogodą kosmiczną. Bezprecedensowe zdarzenie, które nie było przypuszczane nawet w najśmielszych prognozach.

Polskie zorze polarne - Wasze zdjęcia, cz. II

Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Kielce, świętokrzyskie.
Credit: Dominika Jasińska 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Kielce, świętokrzyskie.
Credit: Dominika Jasińska
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Bialystok, Nowodworce, podlaskie.
Credit: Justyna Hodźko 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Warszawa, mazowieckie.
Credit: Dariusz Wierzbicki
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Okolice Wrocławia, dolnośląskie.
Credit: Krystian Zalewski 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Okolice Wrocławia, dolnośląskie.
Credit: Krystian Zalewski
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Działdowo, warmińsko-mazurskie.
Credit: Sylwester Dominik Bownik 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Działdowo, warmińsko-mazurskie.
Credit: Sylwester Dominik Bownik
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Nowe Wapno nad Zalewem Szczecińskim, zachodniopomorskie.
Credit: Krzysztof Karpiński
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Jezioro Kamionkowskie, kujawsko-pomorskie.
Credit: Piotr Potępa 
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Jezioro Kamionkowskie, kujawsko-pomorskie.
Credit: Piotr Potępa
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Ełk, warmińsko-mazurskie.
Credit: Tomasz Omilian
Zorza polarna z 17.03.2015 r.
Ełk, warmińsko-mazurskie.
Credit: Tomasz Omilian

Ciężka burza kategorii G4 z 17 marca 2015 roku jest pierwszą burzą takiej siły podczas 24. cyklu słonecznego w ujęciu globalnym, - w ujęciu lokalnym zaburzenia na poziomie Kp=8 miały także miejsce podczas silnej burzy z lipca 2012 roku, wywołanej rozbłyskiem klasy X1.4 jaki poprzedził wyrzut koronalny skierowany bezpośrednio ku Ziemi. W czasie tamtej burzy subtelne światła zórz polarnych obserwowano nawet z północnych granic Włoch, które także i teraz były w strefie widoczności zjawiska, ale takiego szczęścia już nie miały (wtedy szczęścia nie miała Polska, która od morza po Tatry sprawiedliwie pokryta była jednorodną warstwą zachmurzenia). W przeciwieństwie do krótszej porównywalnie silnej burzy z lipca 2012, podsumowywane dziś wydarzenie było bardziej rozciągnięte w czasie - sytuacja z aktywnością geomagnetyczną na poziomie Kp=8 zachodziła łącznie przez ponad 10 godzin, a oprócz tego w jej trakcie zarysował się pojedynczy epizod z burzą G3 (Kp=7), który nadal dostarczał zórz nad Polskę i kraje na porównywalnych szerokościach umiarkowanych. Z uwagi na czas trwania przy jednoczesnym utrzymaniu się tak wzmożonej aktywności zórz, jest to na chwilę pisania tego opracowania najsilniejsza burza magnetyczna 24. cyklu aktywności słonecznej.

Kiedy na nowo przeżyjemy podobne chwile? Odpowiedź na to pytanie z pewnością zna nasza Dzienna Gwiazda, ale my nie poznamy jej wcześniej niż na dwa-trzy dni przed ewentualną powtórką. W przebiegu dotychczasowych cykli słonecznych często dochodziło do istotnych burz magnetycznych nawet długo po okresie maksimum. Oczywiście w okresach największej aktywności plamotwórczej zjawiska takie były znacznie bardziej powszechne, nie mniej także pomiędzy końcowym okresem maksimum a nadejściem minimum poprzedzającego następny cykl, dochodziło do zjawisk w pogodzie kosmicznej, których nie powstydziłoby się żadne maksimum słoneczne. Szczyt poprzedniego cyklu zarysował się w latach 2001-2002, ale silne (powyżej kategorii G3 aż do G5) burze magnetyczne zachodziły także w latach 2003-2005, gdy pojawianie się plam słonecznych było zjawiskiem już znacznie bardziej sporadycznym. Czy w trwającym 24. cyklu zarysują się jeszcze podobne niespodzianki? Biorąc pod uwagę fakt, iż w całokształcie jest to od początku jeden z bardziej interesujących cykli słonecznych, rzekłbym, że jest to praktycznie pewne.

*****

W tym miejscu na zakończenie chcę podziękować wszystkim czytelnikom, którzy zechcieli ubogacić powyższe opracowanie swoimi fotograficznymi zdobyczami. Przysłaliście sporo maili zawierających więcej niż jedno-dwa zdjęcia, skutkiem czego miałem niekiedy trudniejszy wybór tych najpiękniejszych, ponieważ każde było wyjątkowe na swój sposób. Spośród tych, którymi się podzieliliście wybrałem nie tylko te, które wyglądem zjawiska przypominają iście skandynawskie zorze, ale także te, które posiadają duży walor edukacyjny, pokazując innym jak zjawisko mogło wyglądać gołym okiem bez długoczasowego naświetlania i zabawy w programach graficznych. Jak widać na niektórych kadrach, wybrane elementy polskich zórz można było łatwo pomylić z podświetlanymi słońcem cirrusami na wysokim piętrze, tym czasem nad naszym krajem nie było wówczas (EUMETSAT) ani jednej chmury.

Przepraszam też, że nie wszystkim odpowiedziałem bezpośrednio na przesłane maile - rzadko skrzynka jest tak atakowana, bo rzadko zdarzają się tak gorące okresy, kiedy w jednym tygodniu dochodzi do dwóch wyjątkowych zjawisk astronomicznych. W końcu najbardziej intensywne w tym cyklu zorze polarne nad Polską dostaliśmy na trzy dni przed głębokim częściowym zaćmieniem Słońca! (fotorelacja plus Wasze relacje). Takiego tygodnia z pewnością nie zapomnimy.

Dzięki też serdeczne za ciągłe zaufanie jakim darzycie to miejsce w sieci i treści, które staram się Wam dostarczać. 17 marca napędziliście tu największy ruch czytelników od kilku lat, to bardzo miłe i motywujące. Widząc, gdy moja amatorska pisanina przynosi pomyślne rezultaty także Wam jako osobom, które z niej korzystają, czuję się jeszcze bardziej spełniony w takiej formie popularyzacji astronomii amatorskiej. Jak widać, nawet najsłabszy od ponad 100 lat cykl słoneczny potrafi sporadycznie sprawiać nam bardzo miłe prezenty. Teraz czekamy na powtórkę z rozrywki!

Komentarz do aktualnej aktywności słonecznej można śledzić na podstronie Solar Update.
Warunki aktywności słonecznej i zórz polarnych na żywo wraz z objaśnieniami na podstronie Pogoda kosmiczna.


Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.


Na potrzeby tekstu wykorzystano GoogleMaps.

Komentarze

  1. Świetne podsumowanie na prawdę ! 17 marca tego roku zostanie na pewno w naszej pamięci, fajnie też zobaczyć swoje zdjęcia.! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za chęć podzielenia się zdjęciami, cieszę się gdy w takim opracowaniu mogę pokazać efekty rodaków, a nie znów osób spod bieguna :-)

      Usuń
  2. Pięknie podsumowane. Dziękuję za ogłoszenie alertu zorzowego dzięki czemu mogłem pierwszy raz zobaczyć i utrwalić to piękne zjawisko. Moje obserwacje opisałem moja_zorza Dziękuję i pozdrawiam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że powiadomienie się przydało, prawie na ostatnią chwilę, ale zawsze. Jak już pisałem wcześniej, zdjęcia są świetne zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że zostały wykonane z tak dalekiego północy regionu jak Dolny Śląsk :-) Pozdrawiam

      Usuń
  3. Szkoda że nie było informacji na blogu przed wystąpieniem zórz ,przegapiłem sprawdzając bloga pare h przed :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy kolega wchodząc na blog "pare h przed" miał włączony monitor? Pewnie też nie widzi sprzeczności między swoimi słowami o braku informacji, z tym ilu czytelników nagle o zorzach wiedziało i je ładnie sfotografowało.
      Bardzo mi przykro, że z zorzy nici, bo znam to uczucie aż za dobrze, ale informacji było tu mnóstwo. Pomarańczowy (gotowość zorzowa), a później czerwony (alarm zorzowy) pasek ostrzegawczy wyświetlał się na każdej podstronie bloga jak i na stronie głównej wyskakując z górnej części ekranu i pozostając widocznym tak długo dopóki czytelnik sam nie kliknął krzyżyka zamykającego ten komunikat. Pasek z pierwszym ostrzeżeniem wyskakiwał z ekranu już od 11:50, z drugim ostrzeżeniem od zmierzchu nad wschodnimi województwami. Ponadto komentarz o sytuacji był też uzupełniany co pewien czas na podstronie Solar Update, pierwszy wpis dokonałem tam jeszcze o poranku (do podstrony tej z resztą linkował wyskakujący pasek ostrzegawczy), proszę sobie przewinąć informacje tam podawane do 17 marca. Przykro mi, że zorze zostały przegapione, ale słowa o braku informacji na blogu są nieprawdziwe, bo dotąd jeszcze nigdy tylu czytelników nie wykorzystało podawanych tu komunikatów z takim powodzeniem. Howgh!

      Usuń
  4. Zaraz... to w końcu aktywność zórz wynikała z tego CME czy z wiatru od dziury koronalnej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie od CME. Patrząc na pierwsze dane z ACE między 03 a 05 UT 17 marca (pierwsza grafika w tekście) widać wyraźny skok wszystkich parametrów wręcz z minuty na minutę, świadczący o nagłym uderzeniu w Ziemię niezgorszej chmurki jak na to co sugerowały koronografy. Przy wchodzeniu Ziemi w strefę wiatru z dziury koronalnej wzrost parametrów nigdy nie jest tak nagły, przeważnie rysuje się rosnący garbik najpierw gęstości, a po paru godzinach prędkości. Późniejszy wzrost prędkości i wahania w gęstości na danych z ACE mogą wprowadzać w błąd, ale że w wyrzutach materia jest "upchana" bardzo nierównomiernie, to takie wahania jak najbardziej są możliwe. Kluczowy na danych z ACE jest moment właśnie około 04:30 UT, podręcznikowy przykład walnięcia CME, który po około godzinie od osiągnięcia sondy dotarł i do nas.

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"