Po blisko miesięcznym okresie głosowania czytelników Hawkeye Astro-Blog na najważniejsze wydarzenie 2012 roku, przyszedł czas na zamknięcie ankiety. Wprawdzie chyba mało kto miał wątpliwości co ma największe szanse stać się tym wydarzeniem, które zgromadzi najwięcej głosów, tradycji stało się zadość i wybory zostały doprowadzone do końca. W przeciwieństwie do niejednych wyborów parlamentarnych, obyło się bez ekscesów przy odwiedzaniu lokali wyborczych.
Szary koniec i ostatnie miejsca z ilością mniej niż 1% wszystkich głosów przypadły dla maksimum roju Perseidów, podczas którego pierwszy raz od kilku lat można było je podziwiać w wyjątkowo sprzyjających warunkach bezksiężycowej nocy, a także uzyskanie przez satelitę NPP Suomi zdjęć naszej planety w niespotykanej wcześniej rozdzielczości tego typu obrazów.
Nieco wyżej, z ilością 3% głosów uplasowały się misja Dragon C2+, będąca pierwszą w historii misją prywatnego statku kosmicznego na ISS - na dodatek zakończoną pełnym sukcesem. Taki sam wynik osiągnęło rzadkie zjawisko zakrycia Jowisza przez Księżyc, które pogodowi szczęśliwcy mieli możliwość obserwacji 15 lipca 2012 roku. Tuż za podium drugie z wydarzeń spod znaku astronautyki. Sumą 5% głosów uznano najistotniejszym wydarzeniem ostateczne wycofanie z eksploatacji zasłużonych promów kosmicznych, należących do Państwowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej NASA. Kwiecień przyniósł nam pożegnalny podniebny rejs dla najczęściej wykorzystywanego w czasach programu STS promu Discovery, który trafił do Narodowego Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej w Waszyngtonie. Kilka miesięcy później wspólnie oglądaliśmy majestatyczny i jakże efektowny lot najmłodszego z floty, Endeavoura, który po kilku dniach i przeprowadzonych śródlądowaniach, dotarł do Los Angeles, gdzie w Kalifornijskim Centrum Naukowym stał się już zabytkowym, wyjątkowym eksponatem.


Tytuł Wydarzenia Roku 2012 A.D. wg Czytelników Hawkeye Astro-Blog
Wice-zwycięzca
Powolny wzrost aktywności słonecznej. Kolejne odłożenie maksimum cyklu do jesieni 2013 roku.
Trzecie miejsce
Dalej kolejno:
Wszystkim czytelnikom, którzy dołączyli do wspólnej zabawy pięknie dziękuję.
*****
Co przyniesie 2013 rok i co może za dwanaście miesięcy wygrać w kolejnej edycji głosowania? Bez wątpienia oczy świata naukowców i amatorów skupione będą na wydarzeniach spod znaku komet. Już za dwa miesiące powinniśmy próbować swoich pierwszych prób w zmaganiach z kometą C/2011 L4 (PanSTARRS), która w drugiej połowie marca może stać się obiektem dostrzegalnym gołym okiem. Podobnie druga z tegorocznych komet - C/2012 S1 (ISON), ma szansę stać się jednym z największych astronomicznych wydarzeń kometarnych od kilkudziesięciu lat, lub stać się niewypałem, który na przykład nie przetrwa przejścia przez peryhelium. Może tak być... ale i czytelnicy i ja tego nie chcemy - zatem prosimy Stwórcę (osoby niewierzące nie muszą), by dał nam piękne widowisko astronomiczne w ostatnich tygodniach bieżącego roku, a kometę (tu już mogą prosić wszyscy:-)) by nie zawiodła oczekiwań naukowców i amatorów, stając się największym kometarnym hitem od kilkunastu, ba! może kilkudziesięciu lat.
Oczywiście ten rok to nie tylko komety, choć można mówić, że przynajmniej wg prognoz zapowiada się nam rok kometarny. Każdy jednak dzień, każdy kolejny tydzień i każdy kolejny miesiąc mogą nam przynieść inne wspaniałe widoki, zjawiska i odkrycia, które również mogą stać się tymi, które zapamiętamy na długie lata. Tym optymistycznym akcentem życzę Wam, by tak też się działo.
Ja głosowałam na tranzyt Wenus, pomimo tego, że niestety obserwacje w Centrum Nauki Kopernik okazały się wielka klapą (grube chmury). Oglądałam tylko transmisję z I i II kontaktu, a potem przez tydzień zazdrościłam innym miłośnikom astronomii oglądając fantastyczne fotografie.
OdpowiedzUsuńW ogóle chciałabym powiedzieć, że Hawkeye Astro-Blog jest mega profesjonalny
Dominiko, dziękuje za dobre słowo :-)
UsuńA z tym tranzytem - mogę się domyślać jakie uczucia towarzyszyły Warszawiakom. My na Pomorzu często przez to przechodziliśmy i pewnie nie raz jeszcze tego doświadczymy. Sam najbardziej boleśnie wspominam głębokie zaćmienie Słońca z 4 stycznia 2011 i ubiegłoroczne zakrycie Jowisza przez Księżyc. Wiem co to za "frajda" gdy piękne zjawisko już trwa... gdzieś nad chmurami.
Ale już za trzy lata tranzyt Merkurego!
Czyli dobrze wytypowałem zwycięzcę. Ale to było rzeczywiście dość do przewidzenia. Już dzisiaj włączam oczekiwanie na komety tegoroczne, zwłaszcza tę drugą:)
OdpowiedzUsuńTeż dałem głos na zwycięskie wydarzenie. Ważne było dla mnie też oddalenie czasu maksimum cyklu słonecznego, co tylko potwierdziło co to za spokojny cykl. Ciekawe co nasza gwiazda pokaże w tym roku :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo się cieszę, że oglądałam tranzyt Wenus i zakrycie Jowisza własnymi oczami. Wspaniałe wrażenia zostają w człowieku na długo.
OdpowiedzUsuńTeraz obserwacje astronomiczne zawieszone na kołku, bo warunki podle niesprzyjające, aż człowiek zapomina, że istnieje Kosmos ;-(
To prawda, pogoda w tym roku nie rozpieszcza. Nie wiem jakie są różnice w innych zakątkach kraju, ale jeśli chodzi o Pomorze Gdańskie to póki co było zaledwie 5 dni ze Słońcem i tyle samo nocy możliwych do wykorzystania w obserwacjach. Tegoroczny styczeń był tak pochmurny jak rzadko kiedy. Ba! Pobił ubiegłoroczny listopad! ;-(
UsuńStyczeń był/jest FATALNY! Na śląsku nie było chyba ani jednego dnia a właściwie nocy pozwalającej prowadzić jakiekolwiek obserwacje :(
OdpowiedzUsuńDzięki za ten komentarz! Okazuje się więc, że nie tylko północ narzeka na pogodę w kończącym się styczniu. Miesiąc ten żegnam z porywami wiatru około 100km/h i bardzo sztormową aurą. Co za styczeń...
Usuń