Zorza polarna podczas umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2 (17-18.05.2024)

W piątkowe popołudnie 17 maja do Ziemi dotarła skrajna flanka wyrzutu koronalnego z jednej z erupcji filamentu z 14 maja. Model WSA-Enlil sugerował uderzenie około godz. 05:00 UTC, jednak traf chciał, że wyrzut spóźnił się o ponad 7 godzin docierając do nas około 12:30 UTC. Dzięki temu aktywność geomagnetyczna zaczęła rozwijać się o kilka godzin później względem prognozy, co pozwoliło załapać się Polsce na umiarkowaną burzę magnetyczną kategorii G2, która rozwinęła się po godz. 18:00 UTC akurat na zmierzch nad naszym krajem. Poprzedzona była epizodem burzy słabej mającym miejsce jeszcze w ciągu dnia, podobnie aktywność rysowała się także w epizodzie kończącym burzę, między godz. 21:00 a 00:00 UTC (patrz oficjalny indeks Kp).

Burza, na którą załapaliśmy się właściwie rzutem na taśmę, gdyż przy oczekiwaniu napływu skrajnych flanek CME nigdy nie możemy zakładać przedłużonej aktywności geomagnetycznej. W takich sytuacjach najlepiej przebywać pod osłoną nocy zaraz po dotarciu wyrzutu koronalnego do Ziemi, gdyż jego przejście przez naszą planetę w sytuacji gdy dociera tylko skraj erupcji - zawsze trwa krócej i mija szybciej, niż po uderzeniu głównej, centralnej części każdego CME. Dzięki opóźnionemu względem prognozy dotarciu wyrzutu do Ziemi, większość aktywności geomagnetycznej jaką wywołał przypadła na korzystne godziny względem obszaru Polski.

 
 
 
 
Zorza polarna wieczorem 17.05.2024 r. Sony A7SII+Samyang 18mm f/2.8 (1,2,6 - w trybie APS-C na 27 mm), ISO 640, eksp. 8 sek.
W piątkowy wieczór natężenie pola magnetycznego wiatru słonecznego (Bt) osiągało przeważnie 11-12nT, przy dominująco południowym skierowaniu (Bz) do -9nT, z okresowym przejściem na północne między 21:01 a 21:20 UTC dobrze pokrywającym się z wygaszeniem zorzy nawet na zdjęciach. Prędkość wiatru słonecznego wynosiła około 450 km/sek., przy bardzo kiepskiej gęstości poniżej 5 protonów/cm3. Były to nieco gorsze warunki, niż krótko po impakcie, kiedy Bt wzrosło do 17nT, Bz opadł maksymalnie do -15nT, a prędkość podchodziła pod 500 km/sek. Gęstość jednak cały czas utrzymywała się na bardzo niskim poziomie, co tez potwierdza jak skrajną flanką CME zostaliśmy trafieni. Fakt, że rozwinęła się z tego umiarkowana burza magnetyczna i to tak daleko po równonocy wiosennej tym bardziej dodaje smaczku.

Zapis danych wiatru słonecznego za minioną noc z sondy DSCOVR. Widoczne uderzenie CME po godz. 12:30 UTC; zielonymi obszarami wyszczególniłem okresy lepszej widoczności zorzy polarnej na zdjęciach. Credit: DSCOVR

Podczas obserwacji zorzy polarnej, którą czyniłem od około 22:20 do 00:30 CEST, zjawiska nie widziałem gołym okiem ani przez moment. Pomimo burzy umiarkowanej była to typowo fotograficzna dostrzegalność, której bez aparatu pod ręką nijak nie dałoby się potwierdzić. Sama widoczność na zdjęciach także nie miała charakteru ciągłego przez cały czas trwania burzy - zorza momentami przybierała na intensywności, a momentami przygasała wymagając nawet kilkudziesięciu sekund ekspozycji aby dopiero bardzo delikatną purpurową poświatę nad północnym horyzontem dało się dostrzec. W czasie tych nieco ponad dwóch godzin obserwacji wyróżniły się właściwie tylko dwa epizody z lepszą dostrzegalnością zorzy na zdjęciach: między godz. 22:20 a 22:40 CEST oraz tuż przed północą, 23:55 a 00:20 CEST. Tym razem zorza polarna przesuwała się w kierunku wschodnim, ujawniając się głównie w postaci słupów o jednolitym purpurowo-różowawym zabarwieniu. Inne barwy i struktury tym razem nie były rejestrowalne.

Podczas pierwszego epizodu dobrej widoczności (22:20-22:40 CEST) zorza musiała być najbardziej intensywna, gdyż ujawniały ją zaledwie 5 sekundowe ekspozycje przy wciąż rozświetlonym niebie, w moim przypadku (okolice Tczewskich Łąk) ze Słońcem zaledwie 10 stopni pod horyzontem. Drugi epizod lepszej widoczności w pobliżu północy miał wprawdzie miejsce przy głębszym (15-16 stopni) zanurzeniu Słońca pod horyzont, jednak zadania nie ułatwiał już duży, oświetlony w 72 % Księżyc po I kwadrze.

Koniec końców, było to trzecie zarejestrowanie zorzy w maju (czwarte, gdyby uwzględnić prześwity w chmurach w noc z 10/11.05 podczas burzy ekstremalnej, której opracowanie wkrótce na blogu), tak więc niby długie dni, niby białe noce - a jednak statystyka obserwacji zórz okazuje się korzystniejsza, niż we wcześniejsze miesiące z nocami astronomicznymi. Ot, taki miły paradoks tegorocznego sezonu białych nocy. Poniżej jeszcze krótki time-lapse z kilku pourywanych foto-serii wykonanych we wspomnianych wyżej epizodach, dla lepszego ukazania ruchu zorzy polarnej tym razem z zachodu ku wschodowi.


Autorski komentarz do bieżącej aktywności słonecznej - podstrona Solar Update
Warunki aktywności słonecznej i geomagnetycznej wraz z objaśnieniami nt. interpretacji danych dostępne na podstronie Pogoda kosmiczna

  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze