25. AKA - Obserwacje godne małego jubileuszu

Pierwsza próba 25. spotkania obserwacyjnego zaplanowana na noc z wtorku na środę została odwołana na około godzinę przed planowanym jego rozpoczęciem. Nie musieliśmy jednak czekać długo, by ponowić próbę organizacji tego spotkania. Czekaliśmy tylko 3 dodatkowe dni. Już w dobę po opóźnieniu spotkania prognozy na noc z piątku na sobotę dawały ponad 90% szans i takie też pozostały do samego końca. Tym razem nie było możliwości, by pogoda nam nie pozwoliła na przeprowadzenie obserwacji, a więc po godzinie 22:00 wyruszyliśmy samochodem parę kilometrów od centrum Tczewa, by spróbować dostrzec to, czego w mieście nie bylibyśmy w stanie, a już na pewno nie w takim dobrym stylu.

W obserwacjach tym razem brali udział sami debiutanci spotkań w ramach naszej grupki miłośników astronomii, ale już nie koniecznie debiutanci jeśli chodziło o niektóre kwestie dotyczące astronomii czy orientacji na niebie - to naprawdę cieszy. Na miejsce obserwacji dotarliśmy około 22:30 po typowo polnej, wyboistej, nierównej trasie, która zdrowo nas wytrzęsła. Przyjemnie jednak było uczestniczyć w takiej drodze, wiedząc co niebawem będzie można zobaczyć po zadarciu głowy do góry. Sam byłbym zawsze skłonny brać udział w takich ekspedycjach, jeżeli miałoby to pozwolić na spędzenie czasu pod naturalnie ciemnym niebem, z widocznym pasmem naszej galaktyki.

Już w drodze widoczne było coraz bardziej wygwieżdżone niebo, kiedy opuszczaliśmy tereny Tczewa, ale to co zobaczyłem po wyjściu z samochodu przyznam - przekroczyło moje oczekiwania. Zero adaptacji wzroku do ciemności, a jednak - smuga Drogi Mlecznej ciągnąca się niemal od horyzontu przez zenit widoczna natychmiastowo. Choć nisko nad północnym i północno-wschodnim horyzontem widoczne były łuny od miejskich terenów, niebo było naprawdę dobre jak na te okolice.

Kwadrans rozstawiania sprzętu, w międzyczasie obserwacje lornetkowe. Dochodzi 23:00 - zaczynamy. Teleskopowe zmagania rozpoczęliśmy od obserwacji Jowisza. W tym czasie planeta zawieszona była jeszcze bardzo nisko nad horyzontem i jej warunki obserwacyjne pozostawiały wiele do życzenia. Bez większego trudu dostrzegliśmy już w tym momencie wszystkie cztery księżyce galileuszowe, odseparowaną po jednej stronie względem tarczy planety Europę, i trzy przeciwległe Io, Ganimedesa i Calisto. Po kilkunastu minutach odfrunęliśmy nieco dalej w głąb Wszechświata, a konkretnie jakieś 1500 lat świetlnych wstecz. Prosto do gromady otwartej gwiazd znanej jako M34. Mrowie gwiazd w jednym polu widzenia teleskopu było przyjemnym widokiem dla uczestników. 

Ta noc była jednak bardzo ważna z innego względu. Przypadała bowiem bardzo bliska koniunkcja gromady kulistej M71 z kometą C/2009 P1 (Garradd). Oba obiekty bez problemu mieściły się w polu widzenia teleskopu 90/910 z zastosowaniem okularu o najdłuższej ogniskowej (25 mm). Ten nieprzewidywalny gość na naszym niebie dopiero zmierza do swojej maksymalnej jasności i największego zbliżenia do Ziemi, nie mniej już w aktualnym okresie kometa jest bez trudu dostrzegalna o ile dysponujemy ciemnym niebem i lornetką. W kolejnych miesiącach kometa Garradd stanie się z pewnością obiektem, do którego będziemy bardzo często powracać, by śledzić rosnącą (oby jak najdłużej) jasność, rozmiary kątowe komety i jej warkocz. Do przewidywanego maksimum jasności zostało nam jeszcze ponad pół roku, będzie zatem później co porównywać. 

Po obserwacji tej jedynej i niepowtarzalnej koniunkcji nasze oczy dojrzały również światło innych obiektów - jednego z najpiękniejszych układów podwójnych gwiazd - Albireo w gwiazdozbiorze Łabędzia, gromady kulistej M13 w Herkulesie, oddalonej od nas o ponad 25 tysięcy lat świetlnych, ciekawego asteryzmu znanego wśród amatorów astronomii jako Wieszak, tuż przy gwiazdozbiorze Strzały a także zimowej gromady otwartej M45, a więc słynnych Plejad lub Siedmiu Sióstr. Dokonaliśmy również obserwacji Alkora i Mizara - słynnego układu podwójnego dla posiadaczy lornetek, w środkowej części dyszla Wielkiego Wozu, ale już potrójnego dla teleskopów. 

Na koniec powróciliśmy jeszcze do Króla Planet, który przez dwie godziny zdążył się wspiąć na nieco wyższe położenie na niebie. Tym razem bez trudu dostrzegalne stały się oba pasy w atmosferze gazowego giganta, niestety nie trafiliśmy na tranzyt Wielkiej Czerwonej Plamy, choć planeta i tak nie świeciła zbyt wysoko. Bardzo wysoka wilgotność powietrza, wysoka temperatura, a co za tym idzie niestabilna atmosfera i niskie położenie planety nad horyzontem utrudniały ustawianie ostrości podczas stosowania największych dostępnych powiększeń, nie mniej swoje na Jowiszu dostrzegliśmy. Przez cały czas trwania spotkania, widoki urozmaicały nam resztki sierpniowych Perseidów, łącznie zdaje się dostrzegliśmy blisko 10 meteorów. Około 01:00 spotkanie zostało zamknięte, po czym powróciliśmy do światła, tj. do miasta.

Myślę, że spotkanie można zaliczyć do udanych, a że było to poniekąd spotkanie jubileuszowe w ramach naszej nieformalnej grupy, cieszę się niezmiernie, że takie spotkanie mogło zostać przeprowadzone poza granicami niemiłosiernie zaświetlonego Tczewa. W tym miejscu kieruję podziękowania dla wszystkich uczestników tych obserwacji ciesząc się, że chęci i czas pozwoliły na udział w takim wypadzie. Szczególne podziękowania dla kolegi Macieja, bez którego nie spędzilibyśmy tego czasu pod niebem z widoczną smugą Drogi Mlecznej, a który udostępnił nam swój czas i samochód, byśmy wyrwali się z tego tczewskiego imperium świetlnego. Jeżeli będzie ku temu okazja, a czas i chęci będą Wam pozwalać, pozostaje mi tylko zachęcić do udziału i zaprosić na kolejne spotkania obserwacyjne. Byliście na nich po raz pierwszy, ale myślę, że nie po raz ostatni. Do zobaczenia na kolejnych wspólnych zmaganiach pod niebem gwiaździstym!

Komentarze