17. GSO - Czyżby to urodzinowe wsparcie Heweliusza...?

Kiedyś musiało się udać. Tak... Chciałoby się rzecz - wreszcie. Długo. Długo się zastanawiałem, kiedy będę mógł tu zamieścić relację z kolejnego grupowego spotkania obserwacyjnego w naszym niemiłosiernie zaświetlonym Tczewie. Kiedy czyniłem to po raz ostatni? Czy to był listopad? Tak... Kiedyś musiało się udać. Nadpłynął wyż, odpłynęły chmury, a temperatura pięknie się obniżyła... Doczekaliśmy się!

Ale i tym razem nie udało się za pierwszym podejściem. Okienko obserwacyjne jakie nam się otworzyło 27 stycznia wciąż trwa do 11 lutego (być może i w tym okienku uda nam się jeszcze spotkać na obserwacjach), ale tym razem chodziło o noc bezksiężycową. Wyż nadszedł w czwartek 27 stycznia. I tego dnia przy bezchmurnym niebie, po zmierzchu wytworzyły się potworne zamglenia. Widoczność ograniczona do 100 metrów nie mogła nam umożliwić obserwacji, więc spróbowaliśmy kolejnego wieczoru, wszak wyż ma się utrzymać do połowy kolejnego tygodnia. No i nadszedł 28 stycznia. Kto by pomyślał, że spotkanie dojdzie do skutku właśnie w 25. rocznicę tragedii Challengera. Ale nie tylko z tego względu przełamanie złej passy pogodowej było dla nas wyjątkowe. Czyżby pomógł nam Jan Heweliusz, gdański astronom? To dokładnie w jego 400. rocznicę urodzin zła passa została przez nas złamana i spotkanie wreszcie się powiodło! 17-te spotkanie obserwacyjne było więc podwójnie wielce wymowne.

Spotkaliśmy się zgodnie z planem naszych prób o niemal o 19:30. Tym razem do obserwacyjnego boju wytoczony został travelerek SW80/400. I nie bez przyczyny - naszym celem nie był Księżyc czy planety. Pierwszy raz OTA 40/800 na poważnie została przetestowana pod nocnym niebem, ale o tym dokładniej w innym blogowym wpisie (link). O godzinie 19:30 rozpoczęliśmy zmagania z zimowym niebem. Jako pierwszy w polu widzenia tuby znalazł się zmierzający ku zachodowi Jowisz. Przy wysokości planety dochodzącej do 12 stopni kątowych nie można oczekiwać zbyt wiele, zwłaszcza w światłosilnym sprzęcie, no ale jak już go widać, to czemu nie spróbować? Rozeznanie się przyda. Obraz jasny i ostry, ale rozmiar planety dość niewielki. W największym dostępnym na spotkaniu powiększeniu (około 160-krotnym) był nie większy jak w tubie 90/910 w średnim powiększeniu. Po obserwacji najjaśniejszego obiektu wówczas na niebie przeszliśmy do najefektowniejszych gwiazdozbiorów i obiektów zimowego nieba. Pierwszym obiektem niegwiazdowym jaki skupił naszą uwagę była Wielka Mgławica Oriona. Widok M42 oceniam na przyzwoity, uwzględniając koszmarne zaświetlenie nieba. Gromada wewnątrz, Trapez widoczna bez większego trudu. Najlepszy obraz w najmniejszym powiększeniu. Pierwszy raz na spokojnie, przez dłuższy czas mogliśmy nacieszyć oczy widokiem wielkiego łowcy nieustannie goniącego Byka. Czy tym razem Orion ze wsparciem "dwóch psów" dogonił Byka?;) Tego już nie wiemy, ale sam Byk uciekał na tyle wolno, że możliwe było dokonanie obserwacji kilku zimowych obiektów w nim się znajdujących. Zaczęliśmy oczywiście od Plejad. Gromada otwarta gwiazd M45- w najmniejszym powiększeniu to chyba najefektowniejszy widok tego spotkania. Wszystkie składniki pięknie widoczne i objęte w całym polu widzenia teleskopu, nawet z pewną nawiązką. Po dokonaniu obserwacji Siedmiu Sióstr spróbowaliśmy z ciekawości obserwacji Pasa Oriona. I udało nam się - wszystkie trzy gwiazdy zmieściły się ładnie w polu widzenia teleskopu, z niewielkim zapasem na dodatek. Rzecz jasna - oczywiście w najmniejszym powiększeniu. Po obserwacji układu Mintaka-Alnilam-Alnitak rzuciliśmy jeszcze okiem na gromady w Woźnicy. Kapella w zenicie, a więc dobra okazja na przejrzenie tego rejonu szerokokątnym sprzętem. Mrowie gwiazd w gromadach, mieszczące się w polu widzenia. Widok bardzo przyzwoity. Z krótką tubą na równikowym montażu łatwiej było dokonać obserwacji tego rejonu niż z długoogniskowym teleskopem 90/910, aczkolwiek i tu trzeba było przybierać nie zawsze wygodne pozycje. W każdym razie nie na długo. Po tej obserwacji popatrzyliśmy na zimowe niebo gołym okiem, wpatrując się jednocześnie w rejony które obserwowaliśmy przez teleskop. Od Perseusza, poprzez Byka z Plejadami i Oriona, który nawet gołym okiem cieszy oko, po Małego i Wielkiego Psa z Procjonem i najjaśniejszą z gwiazd, Syriuszem na czele. 

Pomimo dużego zaświetlenia nieba, sporo zobaczyliśmy. Na koniec wypada podziękować wszystkim uczestnikom spotkania obserwacyjnego za chęć na przybycie i udział w tak mroźnych łowach pod zimowym niebem. Nie każdy na to by się zdecydował, więc tym bardziej brawa za wytrwałość! Trzeba przyznać, że to spotkanie było naprawdę wyjątkowe.

Okienko obserwacyjne trwa do 11 lutego, być może uda nam się ponownie w tym czasie spotkać pod zimowym niebem, aby nacieszyć się jeszcze długimi i ciemnymi nocami. Tymczasem, po serii niepowodzeń związanych z fatalną pogodą i przerwą w grupowych obserwacjach nieba cieszmy się, że zła passa została przełamana, i to w tak wyjątkowym dniu. Czekamy na kolejne wspólne zmagania z niebem gwiaździstym!

Komentarze