Co było do przewidzenia, emocje zaczynają wzrastać. Do drugiego z najważniejszych zjawisk astronomicznych dzieli nas już mniej niż 10 godzin. Podchodząc do okna i spoglądając na niebo można poczuć się albo nieco spokojniej, albo posmucić się jeszcze bardziej. Dzisiejszego dnia przetacza się nad nami front atmosferyczny, o którym wczoraj wspominałem. Za frontem jednak wg prognoz wkroczyć ma nad Polskę klin wyżu azorskiego, który powinien rozproszyć chmury nawet na kilkanaście godzin. Pytanie tylko, czy ów klin zdąży na czas.
W chwili tworzenia tego wpisu mam za oknem zachmurzenie całkowite, połączone niekiedy z opadami deszczu i pojedynczymi wyładowaniami. Jest bardzo ciemno. Aż się nie chce momentami wierzyć, jak tu ma się udać. Za kilka godzin porównywalna sytuacja pogodowa będzie oznaczała porażkę. Wiem, że podobna sytuacja panuje obecnie w wielu miejscach, nawet tych dzielących setki kilometrów. Bez wątpienia można się zmartwić widząc panujące aktualnie warunki pogodowe, mając świadomość że od zjawiska dzieli nas już tak niewiele. Dla pogody jednak 10 godzin to okres nie tak znowu krótki i nie jest powiedziane, że tam gdzie teraz trwa opad deszczu, niebo o poranku nie będzie pogodne. Musimy w to wierzyć.
Wg modelu GFS, przewidywania co do zachmurzenia uległy pewnym zmianom w porównaniu do prognoz z czwartku czy piątku. W czasie zjawiska możliwe jest wystąpienie zachmurzenia wszystkich trzech pięter, w różnych miejscach kraju i o różnym natężeniu. Zachmurzenie wysokie spodziewane jest nad: Śląskiem (do 60%), Małopolską (do 60%), Lubelszczyzną (do 50%), Podlasiem (do 40%) i Mazowieckim (do 30%). Zachmurzenie piętra średniego możliwe jest zaś nad Śląskim, Małopolskim, Kieleckim (do 70%), Rzeszowszczyzną i Podkarpackim (do 50%). Chmury niskiego piętra możliwe są z kolei nad środkowym Pomorzem (do 50%), Lubuskim (do 30%) i wschodnimi rejonami Podkarpacia (do 30%). Pomijam przewidywania tego zachmurzenia, które nie powinno przekraczać 20% powierzchni nieba. Powyższe informacje odzwierciedlają mapy poszczególnych typów zachmurzenia nad Polską około 40 minut przed wystąpieniem zjawiska.
Prognoza modelu GFS na godz. 03:00 CEST w dniu 15.07.2012 r. poszczególnymi typami zachmurzenia. |
ICM. W niektórych regionach, m.in. Gdańsk, Szczecin, Białystok, Katowice, Rzeszów, Warszawa, podaje zbliżone prognozy do modelu GFS. Z różnic, na północnym wschodzie i wschodzie model UM prognozuje wystąpienie zamgleń w godzinach porannych.
Free Meteo. Kolejny raz jest w większości przypadków zbliżony do przewidywań GFS. Nie zauważam znacznych różnic w prognozach w największych miastach wojewódzkich, myślę więc że w obecnej sytuacji GFS i Free Meteo są najbardziej pewne, jeśli chodzi o poprawne prognozy na najbliższy poranek.
Cała sytuacja łudząco przypomina tę z ostatnich kilku godzin poprzedzających czerwcowy tranzyt Wenus. 5 czerwca, dzień przed zjawiskiem większość regionów pogrążona była w zachmurzeniu, niemal przekreślającym szanse na wypogodzenie o następnym poranku. Noc z 5 na 6 czerwca przyniosła jednak nadejście kilkugodzinnej dziury w chmurach, która w większości regionów zagwarantowała sprzyjającą pogodę dla obserwacji przejścia Wenus na tle słonecznej tarczy. Czy tak też będzie tym razem, przed drugim z najważniejszych zjawisk astronomicznych tego roku? W razie niepowodzenia następne podobne zjawisko widoczne z terenów Polski wystąpi w 2019 roku, będzie ono miało jednak miejsce na niebie dziennym. Kolejna okazja do obserwacji takiego zjawiska ze Słońcem znajdującym się pod horyzontem dopiero w 2034 roku. Niezbyt ciekawie, prawda?
Wszystkim czytelnikom życzę poprawy pogody i sprzyjającej aury przed niedzielnym wschodem Słońca. Dzisiejsze zestawienie prognoz jest ostatnim przed zakryciem Jowisza. Następnym publikowanym tu wpisem będzie albo relacja w której się wyżalę z powodu zbyt dużego zachmurzenia, albo relacja z udanej obserwacji zakrycia Jowisza. Mam nadzieję, że każdy kto pragnie ujrzeć to zakrycie, zobaczy je. Mam nadzieję, że zachmurzenie zaniknie chociaż na te kilkanaście minut, aby obserwacja zjawiska była możliwa do przeprowadzenia, i że wspomniany klin wyżu azorskiego dotrze do nas na czas. Powodzenia!
Widzę że jak zwykle w Polsce B nic nie zobaczę. Ale to nic. Nie zobaczyłem przejścia Wenus, a nic gorszego już nie może mnie spotkać. Potwierdzam chmury w Podkarpaciu pomiędzy Tarnowem a Rzeszowem.
OdpowiedzUsuńWprawdzie wiem, że moje słowa sytuacji nie polepszą, to jednak zachęcam do prób - może choć na parę minut niebo wyjrzy zza tej kołdry jaka się nad nami przetacza...
UsuńŻe też w takich warunkach przyszło nam czekać na to zjawisko. Tu trąby powietrzne nad Kujawami, a tu zakrycie Jowisza za moment...:-(
Chmury nad pd. Wielkopolską zanikają. Może jak się nie uchleje, jak co sobotę, zobaczę zakrycie. Na tranzyt Wenus się załapałem, było pięknie. A wy się nie łamcie. Rok temu podczas zaćmienia Księżyca miałem wszędzie chmury, ani jednej gwiazdy nie było, a mimo to całe zjawisko było widoczne przez jakąś "szpare".
OdpowiedzUsuńNo i się popsuło. Chmury przyszły z południa, fuck! Źle to wygląda na sat24.com. Ale się nie łamię... Zdrówko!
OdpowiedzUsuńZdrówko! :-)
UsuńA w Olsztynie pięknie widać! Aktualnie Jowisz schowany za Księżycem :-)
OdpowiedzUsuńW Szczecinie było bardzo pięknie widać zakrycie. Natomiast potem zachmurzyło się.
OdpowiedzUsuńByło super widać zakrycie!Wspaniałe zjawisko!
OdpowiedzUsuńWidoczność była ładna ale stopniowo się psuła. Wreszcie pojawiła się ławica chmur. Przechodziła tylko pięć minut, ale były to właśnie te minuty kiedy Jowisz się chował dlatego mam tylko zdjęcia coraz większego zbliżenia.
OdpowiedzUsuńGratulacje dla astro kolegów i koleżanek, którym się udało! :-)
OdpowiedzUsuńNiestety jak mówiłem w Polsce B bez zmian. O 3 rano widać było Księżyc z oczkiem. Pod spodem Aldebaran i Wenus świetlistobiała. Oczywiście wtedy zaczęło się zakrycie ale nieba przez chmury.Szkoda trochę bo refraktor specjalnie na to kupiłem. Teraz chyba odliczamy do zbliżenia Wenus z Regulusem 3 października, choć największe zbliżenie chyba w ciągu dnia. Potem koniunkcja Wenus z Saturnem 27 listopad.
OdpowiedzUsuńPrzykre. Spore nasze grono zakryciowych pechowców. Ale niebo kręci się nadal, kto wie jakie atrakacje nam jeszcze zgotuje...:-)
Usuń