Sokolim okiem, czyli garść wszystkiego (5)

Po przerwie czas na tekst z cyklu misz-masz, czyli krótko o kilku tematach, aby wypełnić Wam oczekiwanie na nadchodzące całkowite zaćmienie Księżyca. Zjawisko to będzie po części jednym z tematów dzisiejszego tekstu, ale oprócz tego będzie też parę słów o ciekawych zapowiedziach "Marsjanina" Ridleya Scotta, a także spojrzenie na nowe zdjęcia z sondy New Horizons, które wywołują opady szczęki równie silne, co pierwsze obrazy Plutona tuż po lipcowym przelocie. Niektóre teksty były w ostatnim czasie aktualizowane i jeszcze nie wszyscy być może to zauważyli - także z tego powodu przyszła pora na dzisiejszy wpis.

I od tego też tematu dzisiejszy felieton zacznę. Już od kilku dni NASA udostępnia kolejne fotografie z przelotu New Horizons nad Plutonem, po około dwumiesięcznej przerwie w transmisji danych. Można było się spodziewać, że kolejnych zdziwień i zachwytów nie będzie brakowało po wznowieniu przesyłu obrazów, można było liczyć się z tym, że na zdjęcia jakie dostaniemy można będzie gapić się godzinami, ale nie każdy już z pewnością liczył, że będą to ochy i achy równie silne - jeśli nie silniejsze - co po ujrzeniu pierwszych zdjęć tuż po lipcowym zbliżeniu sondy do tej planety karłowatej.

Tak! To nie jest wizja artystyczna, ale prawdziwa
panorama Plutona! (Credit: NASA)
Oto bowiem okazuje się, że ten odległy niezbadany świat na krańcu Układu Słonecznego wykazuje pewne podobieństwa do Ziemi, podobieństwa do cyklu hydrologicznego, tyle, że z udziałem lodów "egzotycznych", a nie znanego w naszym środowisku lodu wodnego. Atmosfera Plutona mimo, że już wcześniej widoczna na fotografiach, teraz odsłania przed nami swoją wielowarstwowość. Pomiędzy górami i wzniesieniami pojawiają się mgły i zamglenia, które dobrze uwypukliła na niektórych z nowych zdjęć obecność terminatora oddzielającego strefę ocienioną od pozostającej w promieniach słonecznych. Lód spływający z gór w stronę słynnego już Sputnik Planum - obszaru w kształcie serca, dokładniejsze obrazy Charona, efektowne pasma górskie rozciągające się po horyzont i nieposiadające jeszcze oficjalnego nazewnictwa - takie właśnie zdjęcia spłynęły z sondy na Ziemię podczas pierwszych wrześniowych przesyłów danych. Więcej o nich, jak i same fotografie, możecie odnaleźć w kolejnej aktualizacji wpisu poświęconego misji New Horizons.

Tak więc nawet oczekując tego typu zaskoczeń i mając świadomość, że będzie ich jeszcze wiele, człowiek i tak otwiera oczy ze zdumienia gdy już obrywa z każdej strony fotografiami przyprawiającymi o szybsze bicie serca. Czekamy na kolejne - wszak to ledwie ponad procent danych zebranych podczas przelotu.

Pluton Plutonem, ale zanim człowiek zbliży się do granic Układu Słonecznego, najpierw trzeba będzie postawić wiele mniejszych kroków, choć i tak o ogromnym stopniu trudności jak na dzisiejsze możliwości i wyobrażenie. Jednym z tych kroków zbliżających nas do dalszych podróży kosmicznych będzie bez wątpienia załogowa misja na Czerwoną Planetę. Wydarzeniu temu, na razie w formie naukowej fikcji, będziemy się już niebawem przyglądać na wielkich ekranach dzięki Ridleyowi Scottowi, który postanowił zekranizować "Marsjanina" - powieść Andy'ego Weira przeniesioną na ekran zobaczymy już 2 października, a nie 27 listopada jak zakładały to pierwotne plany sprzed kilku miesięcy. Film miał już swoją premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, w najbliższy zaś czwartek premiera z udziałem całej obsady i reżysera odbędzie się w Londynie. Z uwagi na nieodległą już premierę dystrybutor wypuścił w ostatnim czasie pierwsze oficjalne fragmenty ekranizacji powieści oraz niestandardową zapowiedź wprowadzającą widza w tematykę filmu, która powstała przy współudziale Polaków - oba materiały można zobaczyć w ostatnich aktualizacjach tekstu "Marsjanin (2015) - zwiastun, przemyślenia, oczekiwania.

Matt Damon - odtwórca roli Marka Watney'a
też czytał "Marsjanina". Jeśli się zastanawiacie czy
warto - odsyłam do recenzji powieści.
Teraz, gdy ukończona produkcja jest już po pierwszych pokazach premierowych, wiadomo, że czas projekcji wynosi łącznie 2 godziny 21 minut. Tak jest! Całe 141 minut cieszenia się z udanej ekranizacji lub - odpukać w niemalowane - zawodu roku (co uważam za wariant naprawdę mało prawdopodobny biorąc pod uwagę powieść, zapewnienia reżysera o trzymaniu się literackiego pierwowzoru oraz porządnej współpracy twórców z autorem książki i samą NASA). Panie Ridley'u, trzymam kciuki. Wierzę, że zobaczymy ten film takim, jakby był od reżysera z pazurem, od Scotta jakiego znamy z "Łowcy Androidów" czy "Ósmego pasażera Nostromo", a nie na przykład "Prometeusza", który podobał mi się średnio.

Pisałem, że zanim człowiek dotrze na krawędź Układu Słonecznego, pierw konieczne będzie między innymi jego lądowanie na Czerwonej Planecie. Zanim jednak człowiek wyląduje na Czerwonej Planecie - nawet w formie naukowej fikcji na srebrnym ekranie - my - jako miłośnicy astronomii będziemy mogli przyjrzeć się czerwonawemu Księżycowi podczas jego całkowitego zaćmienia. Już za tydzień - w następną niedzielę - będziemy odliczać ostatnie godziny po wielu latach oczekiwania na to spektakularne zjawisko, przebierając nogami ze stresu czy pogoda pozwoli nam się nim nacieszyć. Zanim do tej niedzieli dojdzie, dla podtrzymania blogowej tradycji w ostatnich dniach przed zaćmieniem publikowane będą szczegółowe zestawienia pogodowych modeli numerycznych opatrzone komentarzem dla wszystkich regionów Polski.

Wstępne wyliczenia modelu GFS na noc
z 27/28.09.2015 r. W ramkach kolejno: procentowe
pokrycie nieba chmurami piętra niskiego,
średniego, wysokiego, konwekcyjnego i łączne.
(Credit: GFS)
A zanim dojdzie do publikacji tych wpisów, możemy dziś sobie nieśmiało rzucić okiem na pierwsze prognozy wybiegające tych 7 dni na przód. Wiadomo, że są one niewiele warte, że prognozy powyżej 3 dni zwykle charakteryzują się niewielką sprawdzalnością, ale... jak tu nie wspomnieć o wyliczeniach modelu GFS na okres 27/28.09 skoro z każdą kolejną aktualizacją niezmiennie przewidują one wtenczas obecność nad Polską układu wyżowego zapewniającego sprzyjającą aurę nad praktycznie całym krajem? Nie da się nie pisać. Jednak w tym miejscu uwaga - oczywiście nie należy uznawać tego za pewnik, bo przez cały tydzień sytuacja może się znacznie zmieniać. Fakt faktem, iż od dwóch minionych dni każda aktualizacja modelu GFS sugeruje dla nas dominację bezchmurnego lub umiarkowanie zachmurzonego nieba. Wstępne prognozy tego modelu przypominają sytuację sprzed roku, kiedy cała Polska w noc z 27 na 28 września znajdywała się pod przeźroczystą osłoną-bańką nie wpuszczającą nad nasz kraj żadnych porcji zachmurzenia. W ostatnim tekście "Mecz chmury kontra pogodne niebo: pogoda nad Polską 28 września w ostatnich latach" pisałem, że w tym okresie często mamy do czynienia z powtarzalnością pogody w danym dniu rok po roku i właśnie powtórki sytuacji z roku 2014 powinniśmy sobie życzyć. Tydzień - dużo czasu. O wiele za wiele, by wpadać dziś w radość, ale co by nie mówić - od kilku dni sytuacja według modelu GFS ładnie się klaruje na koniec następnego weekendu i ufajmy, że model ten nie tylko będzie podtrzymywał w dalszym ciągu swoje wyliczenia, ale i co najważniejsze - że te prognozy sprawdzą się w rzeczywistości.


Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.

Komentarze

  1. Dzięki wielkie za ten wpis. Nie wiedziałem o nowościach w starszych artykułach, teraz nadrobiłem zaległości ;) Jest na co popatrzeć zarówno w przypadku zdjęć Plutona i świetnej zapowiedzi "Marsjanina". Co do modelu GFS mam nadzieję, że się sprawdzi, czekam na to zaćmienie z wielką niecierpliwością i strachem o dobrą pogodę. Nawet jestem skłonny iść na układ by się rozczarować filmem, ale uradować zaćmieniem na żywo :) To czekamy na kolejne prognozy. Robert

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm... Właściwie i mi pasuje mi tak układ! Gdyby film miał nie wypalić to i tak zostaje nam świetna książka, a zobaczyć w sprzyjającej pogodzie całkowite zaćmienie Księżyca jest jednak priorytetem i dla mnie.

      Chyba, że jak przystało na ten rok - zgarniemy wszystko co się da, dostając tak pogodne niebo na czas zaćmienia jak i niezłą ekranizację "Marsjanina" w kinach :-)

      Usuń
  2. Zaćmienie mam w planach - zobaczymy jak wypali pogoda, bo to czynnik decydujący.

    Filmy z gatunku "kosmicznej SF" nieodmiennie rażą mnie jednym schematem. Prometeusz czy Interstellar to potwierdzają - załoga leci gdzieś, po drodze prowadzi różne mądre rozmowy i wyjaśnienia techniczne na poziomie średnio rozgarniętego gimnazjalisty, poczem przybywa na miejsce i... okazuje się że w czasie lotu zaatakował ich wujek Alzheimer, bo zapominają o wszelkich drogach łączności radiowej, sondach, robotach, badaniu powierzchni planet z orbity itp. Sami ubierają się w skafandry i wychodzą na rekonesans podczas którego kilkoro z nich ginie mniej lub bardziej (zazwyczaj bardziej) spektakularnie. Oczywista jest także postać zdrajcy, albo przynajmniej kogoś kto prowadzi podwójną grę...
    Czy Scottowi uda się nie wpaść w ten schemat? Zobaczymy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powinno mu się udać o ile dotrzymał słów o wiernym trzymaniu się literackiego pierwowzoru jak zapewniał przed początkiem i na początku zdjęć. Ale to loteryjny Scott - i głowy, no... palca z lewej ręki - nie dałbym sobie uciąć. Z tego schematu o którym wspomniałeś bardzo ciekawie w ostatnich latach wyłamał się "Moon" z 2009 roku.

      Usuń
    2. Wyjątek potwierdzający regułę.
      W każdym razie wpierw trzeba obejrzeć, by potem móc narzekać (choć czasami wystarczy zobaczyć zajawki, lub przeczytać reportaż z planu).

      Usuń
  3. Film podobno ma być dość wierną ekranizacją książki, z pewnością nie zabraknie również dodatkowego rozmachu, co żeby widzowie nie posnęli w kinach i nabili kasetkę wytwórni ;). Jednak liczę na brak schematyczności w przedstawieniu historii i bardziej science niż fiction...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie - cały czas mam w pamięci słowa reżysera o wiernym trzymaniu się powieści - gdyby rzeczywiście tak się stało to jest szansa na większe science niż fiction. Choć przypuszczam, że pewną część strony naukowej z powieści wycięto, bo w książce było tego wręcz za dużo jak na amerykański blockbuster - mało co a byłby to materiał prawie jak na jakiś fabularyzowany dokument :-)

      Usuń
  4. Interesujący wpis! Mam nadzieję, że film będzie ciekawy, ponieważ mam ochotę wybrac się na niego do kina. Myślę, że reżyser nas nie zawiedzie. Ukaże się na Twoim blogu jego recenzja? :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, przyjemnie byłoby zobaczyć porządne filmidło w tej tematyce. Recenzja na pewno się ukaże, choć już dziś mówię, że bez względu czy będę piać z zachwytu czy truć z niezadowolenia - to i tak zawsze zachęcam do wybrania się na seans dla wyrobienia sobie własnej oceny :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"