Dzień dwóch osobistych rekordów. Piątek 22 maja 2020 r. zapamiętam jako dzień, w którym udało się dokonać obserwacji, jakiej jeszcze nigdy dotąd nie miałem okazji pomyślnie odnotować, a do sukcesu którego tym razem przyczyniła się sama Wenus. Zwykle to Srebrny Glob lubię wykorzystywać do odnajdywania Wenus na dziennym niebie kiedy nadarzają się wieczorne lub poranne koniunkcje tych obiektów. Tym razem Księżyc osiągał nów i świecił parę stopni pod Słońcem, więc trzeba było posiłkować się rozważnie Dzienną Gwiazdą, z którą już za 12 dni Wenus znajdzie się w koniunkcji przechodząc na niebo poranne.
Dziś nie tylko nie mogłem się wysłużyć Księżycem, ale dodatkowo pojawiło się kolejne utrudnienie, bardzo upierdliwe kiedy usiłujesz odnaleźć Wenus w dzień. Zaczął się okres intensywnego pylenia wielu drzew i obserwując dziś niebo w teleskopie pojawił się ten typowy w połowie wiosny efekt sypiącego śniegu. Dosłownie chmara pyłków - niewidocznych gołym okiem na tle nieba - w teleskopie sprawiała wrażenie istnej zamieci śnieżnej, czy raczej pyłkowej - i choć nie pogarsza to widoczności nieba jako takiej, na przykład na podobieństwo chmur pierzastych, o tyle co kilka sekund wprawia cię to w osłupienie, bo myślisz, że znalazłeś Wenus. Trzeba się więc trochę powkurzać i dać się zrobić kilkanaście razy w bambuko, zanim się uda.
Podczas gdy udało się już zlokalizować Wenus przy pomocy refraktorka 80/400, radość była ogromna, ponieważ było to kolejne przesunięcie granicy, do jakiej udało mi się dojść w przypadku dziennych obserwacji tej planety. Do tej pory najbliższą koniunkcji Wenus ze Słońcem obserwację prowadziłem 24 maja 2012 roku, na dokładnie 13 dni przed koniunkcją z Dzienną Gwiazdą, która na domiar kończyła się ostatnim w tym stuleciu tranzytem. 24 maja 2012 roku elongacja planety obserwowanej około 10:40 CEST wynosiła nieco ponad 19 stopni, faza 5%, a średnica 53 sekundy.
Tym razem - 22 maja 2020 roku - obserwacja miała miejsce 12 dni przed koniunkcją, a więc udało się tu przesunąć granicę o jeden dzień. Elongacja 18,3 stopnia, to poprawienie poprzedniego wyniku o stopień. Smaczku dodał fakt, że obserwacja czyniona była dokładnie przed, w trakcie i nieco po górowaniu Słońca ponad 56 stopni nad horyzontem. Faza 5,3% przy nieco ponad 53 sekundach średnicy i jasności -4,1 mag. przełożyła się na niezwykle urokliwy widok już nie tyle rogalika czy nawet sierpa, co wręcz cienkiego paznokcia, który tym razem okraszony został drugim tego dnia sukcesem, jakiego dotąd do konta nie mogłem dopisać - mianowicie dziennej obserwacji Merkurego!
Miałem od początku cichą nadzieję na aurę w ten piątek, bo odnalezienie Wenus tym razem musiało się wiązać z jednoczesnym złapaniem w pole widzenia pierwszej planety Układu Słonecznego. Wczoraj i dziś Merkury i Wenus znajdują się w koniunkcji poniżej 1 stopnia dystansu, dlatego nawet w powiększeniu teleskopowym można mieścić obie planety jednocześnie w polu widzenia. Trafiając w Wenus refraktorkiem 80/400 z okularem 25 mm (powiększenie 16-krotne) Merkury nie był dostrzegalny od razu. Musiałem spojrzeć dokładnie na mapkę zapisaną w telefonie na której dokładnie godzinie względem cieniutkiego sierpa Wenus powinien przebywać Merkury. Po pewnym momencie i on zamajaczył na tle jasnego dziennego nieba, dokładnie o 12:20 CEST będąc 56 stopni nad horyzontem. Co za frajda! Nie wiem czy bardziej cieszy mnie poprawienie wyniku z wypatrywaniem Wenus o 1 dzień i 1 stopień bliżej koniunkcji ze Słońcem, czy ujrzenie pierwszej planety... w czasie górowania Słońca.
Musiałem nieco "przestroić" ostrość w oczach by go ujrzeć. Zwiększając powiększenie i stosując okular 10 mm (powiększenie 40-krotne) nadal w polu widzenia jednocześnie mieścił się wielgachny, cieniutki sierp Wenus i niżej świecący Merkury, z niewielkim jeszcze zapasem. Podczas obserwacji faza Merkurego wynosiła 68%, ale z uwagi na średnicę kątową raptem 6 sekund, nie było mowy o ujrzeniu fazy czy czegoś na kształt tarczki poza nieco większym obiektem gwiazdopodobnym. Merkury w tym momencie przebywał dokładnie 52 minuty poniżej sierpa Wenus i świecił z jasnością -0,6 mag. Jest to trzecia planeta, którą dopisuję do konta w ramach obserwacji dziennych, po Wenus i Jowiszu. Dzięki temu, że udało się wypatrzyć obiekt tej wielkości gwiazdowej w pełnym blasku górującego Słońca mam po części odpowiedź na ile jasne obiekty można dostrzec mając Słońce kilkanaście stopni obok.
Próba generalna przed dziennym zakryciem Wenus
Z dzisiejszej obserwacji cieszę się szczególnie z uwagi na fakt, że traktowałem ją również jako swego rodzaju próbę generalną przed nadchodzącym 19 czerwca dziennym zakryciem Wenus przez Księżyc. Bardzo mi zależało na przypomnieniu sobie w praktyce jak się ma tak niewielka elongacja wobec obserwowania najjaśniejszej z planet w blasku Słońca, a pomyślność dzisiejszej próby na zbliżające się zakrycie rzutuje bardzo pozytywnie. Dziś bowiem elongacja wynosząca 18,3 stopnia była o całe 4 stopnie mniejsza, niż będzie podczas zakrycia (22 stopnie).
Złapanie Wenus bez pomocy Księżyca w dzisiejszych warunkach górującego Słońca w sytuacji, gdy podczas zakrycia będzie nieco łatwiej pod względem odległości kątowej od Dziennej Gwiazdy, daje dużą nadzieję i spycha między bajki obawy, że 22 stopnie mogą 19 czerwca nie wystarczyć. Jeśli wystarczyło 18 stopni bez wsparcia Srebrnego Globu, z Księżycem i kolejnymi 4 stopniami więcej od Słońca będzie tym bardziej powinno być w porządku. Odnoszę to jednak tylko do sytuacji z identycznymi warunkami pogodowymi - dzisiaj w czas obserwacji niebo było czyściutkie na wszystkich piętrach.
Tymczasem odliczamy ostatnie 12 dni do spotkania Wenus ze Słońcem, niestety nie w formie tranzytu jak w analogicznym okresie przed ośmioma laty. Aura sprzyja, kto ma możliwość niechaj ją wykorzystuje, także do rozważnych prób z dziennymi obserwacjami najjaśniejszej z planet, jako, że za około 2-3 doby jej widoczność na niebie wieczornym nie będzie już tak naprawdę warta zachodu z uwagi na elewację poniżej 5 stopni w czas zmierzchu cywilnego, a tym samym ogromną degradację obrazu nawet jeśli jakimś trafem da się ją wówczas jeszcze wypatrzyć.
f t Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera.
Przypomniały mi się emocje, kiedy ładnych parę lat temu w godzinach około południowych, wodząc rolnetką po niebie za samolotem, natrafiłem właśnie na Wenus. Była na kierunku południowo-zachodnim, poniżej słońca, dość wąski sierp. Powietrze było bardzo ostre, październikowe niebo bezchmurne, rolnetka 10x50. Chwilkę poobserwowałem i odpuściłem wzrok. Drugi raz nie udało mi się już jej odnaleźć.
OdpowiedzUsuńNiezły przypadek! Kto by pomyślał jak to samolot potrafi dopomóc w tak ciekawej obserwacji! Ja także pamiętam pierwszą dzienną Wenus jakby to było wczoraj. Zobaczyć ją na niebie wieczornym, gdy "wali po oczach" to piękna sprawa, ale złapać ją mając Słońce obok dalej - no nie będę ukrywał, że tu emocji chyba jest znacznie więcej. Pozdrawiam
UsuńWitam. Jezeli chodzi o Merkurego, to ogladalem go dwukrotnie, kiedy zblizal sie do Wenus oraz kiedy ja minal i swiecil od niej wyzej. Uzywalem refraktora SW 90/910mm z okularem Plossl 9mm, co dawalo pow. okolo 100X. Obserwacje prowadzilem okolo godz. 20;45, kiedy niebo bylo jeszcze dosyc jasne. Bez wiekszego problemu moglem dostrzez tarcze planety i jej faze. Byla malutka i troszke wieksza od kwadry, ale wyrazna. Jasne tlo mieba i mala swiatlosila teleskopu, prawdopodobnie pomogly zaobserwowac faze Merkurego.
OdpowiedzUsuńPs. Wenus w tym samym czasie prezentowala sie swietnie. Pozdrawiam.
Super! 910 mm to już jednak dwa razy wobec 80/400, więc faktycznie faza Merkurego mogła być dostrzegalna. Wenus rzeczywiście prezentowała się tego dnia świetnie, teraz już będzie trudno po zmroku dlatego warto zacząć obserwację jeszcze przed zachodem lub o zachodzie Słońca. Pozdrawiam
UsuńGratulacje z udanej obserwacji dziennej Merkurego - to już prawdziwe hardcore! ;)
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie relacje z zaciekawieniem. Dziękuję i gratuluję.
OdpowiedzUsuńBarbara