Bluewalker 3 - druga i trzecia rejestracja (08-09.02.2023)

Drugi raz w tym roku widziane nocne niebo usiane gwiazdami za sprawą mroźnego wyżu pozwoliło 8 lutego przyjrzeć się prototypowemu satelicie Bluewalker 3 (BW3) wystrzelonemu w ubiegłym roku, a który od ponad dwóch tygodni widoczny jest w wieczornych przelotach nad Polską. Nadal wykonano niewiele jego obserwacji, w czym solidny wkład ma dominująca pochmurna aura nie tylko nad naszym krajem, ale i w wielu regionach Europy. Te, które się pojawiają wskazują na niższą jasność obiektu względem najbardziej pesymistycznych prognoz wieszczących, że BW3 będzie najjaśniejszym po Księżycu obiektem nocnego nieba przewyższającym blaskiem nawet Wenus. Aż tak źle na szczęście nie jest, ale to marne pocieszenie wobec i tak sporej jasności, jaką jest BW3 w stanie wykształcać.

Przelot obserwowany przeze mnie 8 lutego o zmierzchu był dopiero drugim od wystrzelenia BW3 11 września ubiegłego roku i pierwszym po obserwacji z 28 września, która jak się później okazało miała miejsce jeszcze przed rozwinięciem anteny BW3 mającej powierzchnię 64m2. Raporty z obserwacji satelity w ostatnich miesiącach po rozwinięciu jego anteny mówiły o jasności rzędu 3-4 mag., niekiedy i bliżej 5 mag., zależnie od lokalizacji i trajektorii obiektu względem obserwatora (kwestia wysokości przelotu, a tym samym odległości satelity od obserwatora + orientacji anteny względem danej lokalizacji). Środowy przelot z 8 lutego miał przebiegać blisko 60 stopni nad horyzontem podczas górowania obiektu i przecinać m.in. gwiazdozbiory Byka i Oriona.

Czy i jak zmieniły się moje odczucia po drugiej obserwacji? Nie jest tak źle, jak pierwsze przewidywania sugerowały, ale nie jest też za wesoło. Pomimo nieba na "szóstkę" w skali Bortle'a z delikatnie zaciągniętymi chmurami wysokiego piętra z dostrzeżeniem Bluewalkera 3 nie było najmniejszego problemu. W momencie przelatywania kilka stopni poniżej Plejad BW3 rzucił się w oczy bez najmniejszej ich adaptacji do ciemności (o ile przy tak miejskim niebie można mówić o jakiejś adaptacji) i choć był ciemniejszy, niż podczas pierwszej obserwacji (co jest niezrozumiałym dla mnie paradoksem wobec faktu, że wtedy nie miał jeszcze rozwiniętej anteny) to z jego ujrzeniem bez lornetki nie było żadnego problemu. Znając jasność gwiazd tworzących Plejady i mając je szczęśliwie tuż nad satelitą w chwili górowania, można było ocenić jasność BW3 na około 2,5-3 mag. Satelita był wyraźnie jaśniejszy od poszczególnych gwiazd gromady Plejad.

Nieco ubytku na jasności dało się odczuć dopiero gdy wleciał w Oriona, mijając Betelgezę nadal jednak był bez trudu widoczny gołym okiem z jasnością około 4 mag. i dopiero po obniżeniu elewacji do 15 stopni na kilkanaście sekund przed wejściem w cień ziemski przestał być dostrzegalny bez optyki. Przez cały czas obserwacji przelotu (od górowania do końca - pierwszej połowy nie widziałem z braku widoku z okna w kierunku zachodnim) świecił stabilnym światłem tak jak ISS i tak jak podczas pierwszego przelotu; nie były widoczne flarowania czy inne nieregularne wahania jasności. Na nagraniu widocznych jest też kilka satelitów Starlink, których jasność zwykle w okolicach 5,5-6 mag. stanowi do oceny jasności BW3 nie gorszy punkt odniesienia, niż mijane po drodze gwiazdy.


A7SII w trybie APS-C, Mitakon 50mm na f/0.95 (ekw. 75mm), ISO 10.000, 1/100sek.

Okoliczności obserwacji:
Elewacja podczas górowania 58 st. / Odległość 597 km
Elewacja podczas rejestracji 40-41 st.
Przelot od 17:53 do 18:02 CET, rejestracja 17:59-18:02 CET
Elewacja Słońca: -12 st. pod horyzontem

Z kolei 9 lutego niebo już było konkretnie zasnute chmurami piętra wysokiego, które uniemożliwiały ujrzenie BW3 gołym okiem - udało się go złapać tylko dzięki matrycy, jaka go wyłapała w miejscowych prześwitach między chmurami. Śledziłem go tylko na ekranie nie odrywając wzroku ku niebu, więc nie podejmuję się oceny jasności. Fragmenty tego przelotu także są na powyższym nagraniu w drugiej jego połowie, wraz z opisem mijanych gwiazd. Patrząc jednak na nagranie wnioskuję, że jasność musiała się wahać w pobliżu 3 mag., zważywszy na niższą, niż dzień wcześniej elewację, co za tym idzie większą odległość i łatwość rejestracji pomimo obecności dużej ilości chmur piętra wysokiego.

Podsumowując po tych dwóch, a łącznie trzech okazjach do obserwacji Bluewalkera 3, widać, że sytuacja z tym prototypowym satelitą nie jest tak katastrofalna, jak można było się spodziewać po pierwszych szacunkach mówiących, że będziemy mieć do czynienia z obiektem jaśniejszym od Wenus, ale nie jest też na tyle dobrze, by można odetchnąć z ulgą. Jasność na poziomie 2-3 mag. to nadal wysoki blask pozwalający ujrzeć taki obiekt spod miejskiego nieba, a gdy uzmysłowimy sobie, że cały czas mówimy o obiekcie z ponad dwa razy mniejszą anteną od docelowej setki BlueBirds-ów, które niebawem będą wynoszone, to tym bardziej należy sobie zdać sprawę jak wspomniane 2-3 mag. są dalece niesatysfakcjonującym pociemnieniem. Pocieszeniem jest, iż znacznie liczniejsze satelity Starlink pewien czas od umieszczenia w przestrzeni zbliżają się jasnością do 5,5-6 mag. będąc niewidocznymi gołym okiem, choć w przypadku astrofotografów to nadal wysoka jasność skutkująca niepożądaną rejestracją obiektu już na kilkusekundowej ekspozycji. Nie zmienia to jednak faktu, że ewidentny postęp SpaceX ze swoimi satelitami poczyniło, zwłaszcza na tle pierwszej generacji, która często widywana była w efektownych sznureczkach obiektów na niebie nawet kilka tygodni od wystrzelenia. Widoczność BW3 potrwa nad Polską jeszcze do 14 lutego, ale najpewniej do tematu wrócę znacznie później, ponieważ na horyzoncie czai się już zmiana pogody skutkująca wycofywaniem się wyżu i powrotem większych porcji zachmurzenia po paru dniach jako-takich rozpogodzeń.


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze