Kometa C/2022 E3 (ZTF) - złapana na pamiątkę w koniunkcji z Aldebaranem + zimowe klasyki (13-14.02.2023)

Dość nieoczekiwanie poniedziałkowe popołudnie (13.02) okazało się pogodne i stan ten utrzymał się przez dobre 4 godziny po zmroku. A już w ogóle niewiarygodnie cały wtorek 14 lutego okazał się od rana słoneczny z prawie zerowym zachmurzeniem, co było pierwszą taką sytuacją (na tyle godzin) w moim regionie od początku roku. Podczas zmierzchu nie było już tak idealnie i obłoki okresowo przysłaniały firmament, ale nie zmienia to faktu, że w oba wieczory udało mi się poszaleć z kometą i zimowymi klasykami na największą jak dotąd skalę w... całym sezonie jesienno-zimowym 2022/2023. Kometę widziałem po raz drugi i trzeci, chociaż tak naprawdę pierwszy i drugi raz w znaczeniu "porządnie", bo do obserwacji-parodii z 30 stycznia trudno mi się odnosić inaczej jak tylko "odhaczenia", że się widziało. Święty Walenty okazał się szczęśliwym patronem na wtorkowy wieczór, bo pierwszy raz mogłem już bez zastanowienia ujrzeć coś więcej od samej rozmytej głowy komety, a i parę dłuższych chwil w towarzystwie kilku najciekawszych obiektów zimowego nieba dostarczyło radochy zupełnie jakbym widział je po raz pierwszy. No i cóż, w pewnym sensie tak było - przynajmniej gdyby odnieść to do ostatniego kwartału.

13 lutego minął pod znakiem obserwacji komety C/2022 E3 (ZTF) jako jedynego celu, który brałem na celownik niedowierzając nagłemu zanikowi zachmurzenia. Niewiedząc ile czasu taka sytuacja potrwa i zachowując ograniczone zaufanie wobec prognoz sugerujących parę godzin praktycznie bezchmurnego nieba po tym, jak ostatnio chybiały z wyliczeniami raz za razem, zrezygnowałem świadomie z reszty obiektów, które mamy co noc. Jest okazja, to trzeba nacieszyć się kometą ile się da - zwłaszcza, że w pierwszej połowie nocy gdy jest widoczna, osiąga bardzo wysokie elewacje, a Księżyc wschodzi dopiero nad ranem zbliżając się ku nowiu.

C/2022 E3 (ZTF) osłabła obecnie do około 6,3-6,5 mag., co jest jasnością tuż poza zakresem możliwości widzenia okiem nieuzbrojonym, ale wciąż bardzo dużą jak na obiekt z rodziny komet. Standardową lornetką-lidletką nie było żadnego problemu z namierzeniem komety, która 13 lutego przebywała nieco ponad 3 stopnie od Aldebarana. Jesteśmy świeżo po koniunkcji z Marsem, która 11 lutego uciekła Polakom nad grubym zachmurzeniem, ale jak się okazało - pogoda przygotowała nagrodę pocieszenia, można rzec, że jeszcze bardziej wdzięczną, bo zamiast spotkania z Czerwoną Planetą pozwoliła popatrzeć i sfotografować spotkanie z czerwonym okiem Byka, które Aldebaran właśnie stanowi. Takie prezenty to bardzo miła sprawa!

Różne kadry na koniunkcję komety C/2022 E3 (ZTF) z Aldebaranem, w otoczeniu Hiad, Mel 26 i Plejad. Po prawej dostępne wersje z opisem. Górne i dolne zdjęcia to stacki po 8 i 13 sekund. Sony A7SII, Mitakon 50mm na f/0.95 w FF i APS-C, ISO 500-2000, eksp. 2-3 sek. Stacki składane w Sequatorze, późniejsza obróbka w FastStone. Pełne rozmiary zdjęć z podpisami: kadr 1, kadr 2, kadr 3, kadr 4.

W lornetce 10x50 po namierzeniu Aldebarana kometa C/2022 E3 (ZTF) momentalnie jawi się jako szara rozmyta gwiazda, upodobniona do gromady kulistej. Nie było mowy o dostrzeżeniu warkocza, ale czego tu oczekiwać w sytuacji gdy obiekt osłabł do nieco poniżej 6 mag. spod nieba na szóstkę w skali Bortle'a. Nawet dłuższe wpatrywanie i solidne zaadaptowanie wzroku do ciemności nie pozwoliło  dostrzec choćby zarysu kierunku warkocza na tyle, bym nie musiał się zastanawiać czy to warkocz, czy autosugestia. Odnosząc się do pobliskich gwiazd w bezpośrednim otoczeniu komety uznałbym jej blask w tej obserwacji na poziomie 6,5 mag.

Znacznie bardziej owocnie - pomimo większych porcji zachmurzenia - wypadł 14 lutego. Od poranka błękit nieba, sprawiający, że widok przyjemnie promieniującego już pierwszym po przerwie ciepłem Słońca był trochę jak sen na jawie. Trudno było uwierzyć w taką pogodę, a kiedy zapadł zmierzch, jeszcze trudniej było uwierzyć widząc rozgwieżdżone niebo przy rozstawionym tym razem refraktorku 80/400 i zarazem nie widzieć - przynajmniej około godzinę - żadnych chmur. Na wieczór największej koniunkcji komety z Aldebaranem niebo odsłoniło swoje piękne oblicze w pełnej krasie, a przejrzystość powietrza okazała się w chwilach braku obłoków nieporównywalna z poprzednim wieczorem.

Podczas koniunkcji odległość dzieląca kometę C/2022 E3 (ZTF) od czerwonego oka Byka wynosiła tylko 1,5 stopnia - jedynie o 0,5 stopnia więcej, niż przy spotkaniu z Marsem sprzed 3 dni, więc to i tak bardzo dobra rekompensata od pogody za deszczowy 11 lutego. Dodatkowo okolice Aldebarana to znacznie bardziej wdzięczny obszar, wszak tuż obok mamy gromadę otwartą Hiady widoczną doskonale w lornetce, a i znacznie mniejsza gromada otwarta skatalogowana jako Mel 26 i znana jako Księżyc Piratów mogła mieścić się w polu widzenia z kometą i najjaśniejszym obiektem Byka. W refraktorze 80/400 i okularze 17mm po wycelowaniu w Aldebarana natychmiastowo mamy kometę w polu widzenia i bez cienia wątpliwości tym razem dało się wypatrzeć zarys krótkiego odcinka warkocza lub jego pojaśnienia na długości około 3 minut - nie było już żadnych niedomówień i łatwo można było wskazać w którym kierunku warkocz jest widoczny.

3 minuty kątowych to oczywiście bardzo mało, właściwie tylko tyle by można było dojrzeć symboliczne "wydłużenie" pojaśnienia tuż za jądrem komety, ale przez fakt lepszej, niż 13 lutego przejrzystości oraz większej apertury - 80 mm zamiast 50 mm i około 23-krotnego powiększenia sprawiała wrażenie jaśniejszej, niż dobę wcześniej. To oczywiście fizycznie niemożliwe - obiekt od dwóch tygodni oddala się od Ziemi i zwyczajnie musi tracić na jasności z każdą dobą, ale skala różnicy w odniesieniu do obserwacji sprzed zaledwie doby była niewiarygodna - i tu już bym oceniał ją na około 6 mag. Pomimo wspomnianych okoliczności - i tak bez optyki nie byłem w stanie jej dojrzeć. Dłuższa obserwacja z przyklejonym do okularu okiem i zastosowanie metody zerkania nie wniosło odczuwalnej różnicy w postrzeganym obrazie.

Orion w pełnej krasie po lewej i Pas Oriona po prawej na górze. Na dole Miecz Oriona z centralną w nim mgławicą M42 - oba zdjęcia to ten sam kadr, ale z różnymi wersjami obróbki. Sony A7SII, Mitakon 50mm na f/0.95 z wykadrowaniem + SW80/400 (2., 3. i 4. zdjęcie), ISO 800-5000, eksp. 1-2 sek. Pełne kadry: kadr 1, kadr 2, kadr 3, kadr 4.

Mniej więcej po 20:00 zaczęło się chmurzyć, a początkowo niegroźne obłoki zwiększyły swoją dokuczliwość do poziomu, który zmusił do zakończenia obserwacji. Zanim jednak się zwinąłem chciałem się nacieszyć choćby paroma zimowymi klasykami. Ich obserwacja jak i pamiątkowe udokumentowanie w ramach prostych "jednoklatkowców" było już przerywane i zaburzane przepływającym zachmurzeniem, ale mimo pogarszających się warunków cieszyłem się z tych obserwacji jakby wydarzyło się coś nie wiadomo jak niezwykłego.

Smutne, że tak człowiek zaczyna odczuwać najzwyczajniejsze rozpogodzenie nieba w zimowy wieczór, ale to po prostu skutek takiej a nie innej aury w obecnym sezonie jesienno-zimowym, zwłaszcza zimowym - bo pierwsza połowa jesieni była jeszcze znośna, ale i ten sezon powoli ma się ku końcowi. Plejady, mrowie gwiazd w otoczeniu Pasa Oriona, mgławica M42 w Orionie, śliczne Hiady z Aldebaranem i towarzyszącej mu tytułowej mgiełce... Tak niewiele do szczęścia wystarczyło. Zziębnięty po dość ciepłym dniu (8 stopni C!), ale szybko wychładzającym się wieczorze zakończyłem z wyczerpanym akumulatorem w aparacie, ale solidnie podładowanymi bateriami wewnętrznymi - astro-morale wyszło z debetu i podskoczyło na 100 procent!

P.S. Obecny tydzień to ostatni dzwonek na ujrzenie C/2022 E3 (ZTF) przy wysokiej elewacji, bezksiężycowych nocach i wciąż wysokiej jak na kometę jasności - korzystajcie z każdej okazji jaka się nadarzy (jeśli się nadarzy), bo w następnym okresie nocy bezksiężycowych w połowie marca będzie ona nie tylko znacznie słabsza poniżej 10 mag. będąc obiektem teleskopowym, ale też niżej zawieszona i widoczna tylko w pierwszej części wieczoru. Gdyby i Wam trafiły się przejaśnienia - nawet się nie zastanawiajcie, tylko ciepło ubierzcie i do dzieła. Do soboty 18 lutego kometa jest wciąż w mniejszym od 6 stopni zbliżeniu do Aldebarana, będąc ultra-szybkim w zlokalizowaniu obiektem. Obecna jasność + wysoka elewacja w Byku + brak Księżyca to najlepsze połączenie, jakie teraz się nam trafia i szkoda byłoby je zmarnować. Czego się spodziewać w obserwacji wizualnej - zwłaszcza dla osób, które jeszcze nie miały przyjemności z kometą - mam nadzieję dobrze widać z paru załączonych w tym tekście zdjęć. Liczę i na Wasze optymistyczne relacje!

Powiązane:

  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze