C/2012 S1 (ISON) - kolejna jasna kometa 2013 roku?

Wśród społeczności astronomicznej zrobiło się w ostatnich godzinach bardzo głośno na temat spekulacji dotyczących nowoodkrytej komety, jakiej przyznano nazwę C/2012 S1 (ISON). Mi również tętno podskoczyło przy czytaniu pierwszych prognoz zachowania się tego obiektu. A jest o czym pisać.

Kliknij w ten link, jeśli chcesz przejść do najnowszej aktualizacji z 21.12.2013 r.

Odkryta w obserwatorium D00 ISON-Kislovodsk kometa może okazać się jeszcze większą atrakcją od C/2011 L4 (PanSTARRS), o której pisałem w tym miejscu.

Kometa C/2012 S1 (ISON) - peryhelium

Kometa obecnie znajduje się za orbitą Jowisza i w swoim ruchu zmierza do bliskiego spotkania ze Słońcem w ostatnich miesiącach przyszłego roku. 28 listopada 2013 roku obiekt minie Słońce w peryhelium wynoszącym zaledwie 0,12 au - to około 1,8 mln km od powierzchni Dziennej Gwiazdy.

Jasność obiektu na okres przejścia przez peryhelium szacuje się w okolicach przynajmniej -10, być może -13 mag. co jest porównywalne z jasnością Księżyca w pełni. Oznaczałoby to teoretyczną możliwość dostrzeżenia komety nawet o porze dziennej. Teoretyczną. W tym czasie jednak obiekt będzie znajdować się zaledwie kilka stopni od tarczy słonecznej i obserwacje takie mogłyby być niebezpieczne, o ile w ogóle możliwe. W związku z taką prognozą można robić sobie nadzieje również na rozległy warkocz obiektu o rozpiętości ponad kilku-kilkunastu stopni kątowych, który to stałby się główną atrakcją. Przy założeniu obecnych prognoz, widoczność komety przed i w okolicach peryhelium miała by miejsce przede wszystkim na niebie porannym. Inne, bardziej realne prognozy, wyznaczają na czas maksimum blask do około -6 mag.

Przed początkiem stycznia 2014 roku kometa przemknie w niedalekiej odległości od Ziemi  - w perygeum 26 grudnia dystans wyniesie 0,4 au (o ile przetrwa peryhelium), wówczas w ostatnim miesiącu roku mielibyśmy astronomiczny pokaz na niebie północnym przez większą część nocy. Kometa w grudniu (o ile przetrwa peryhelium) widoczna będzie zarówno nisko na niebie północno-zachodnim po zachodzie Słońca jak i przez drugą połowę nocy wysoko, nawet 60 stopni nad horyzontem północno-wschodnim przed wschodem Słońca. Choć w grudniu kometa cechowałaby się już znacznie niższą jasnością (po przejściu przez punkt peryhelium będzie tracić blask w bardzo szybkim tempie) warkocz ma szanse stać się rozległy i dość dobrze dostrzegalny gołym okiem. Emocje potęguje fakt, iż nawet przy założeniu typowego, spokojnego zachowania się komety (jasność absolutna H(0)=6 mag i współczynnik aktywności n=3) jasność w peryhelium powinna osiągnąć do -6 mag. Warto też nadmienić, że wyznaczone parametry orbity wyliczone są już z dużą dokładnością. O ile w przypadku C/2011 L4 (PanSTARRS)  prognozy są bardzo ciekawe, to tutaj jeszcze bardziej chciałoby się ich sprawdzenia.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana przez E.Guido, G. Sostero i  N. Howes'a w dniu 24.09.2012 r.
Wykres jasności komety C/2012 S (ISON) przy założeniu sprawdzenia się obecnych prognoz. (Credit: severastro.narod.ru).
Pod koniec 2011 roku mieliśmy do czynienia z widoczną gołym okiem kometą C/2011 W3 Lovejoy, która przetrwała przejście w pobliżu Słońca, pomimo, że w peryhelium znajdowała się znacznie bliżej, niż może się znaleźć C/2012 S1 (ISON). Kometa ta mimo, że uległa fragmentacji, zachwyciła obserwatorów na porannym grudniowym niebie. Była ona jednak widoczna tylko z półkuli południowej. Tym razem sytuacja może być odwrotna i o wiele efektowniejsza.

Dodatkowo szanse na wyjątkowy pokaz zwiększa inna kwestia. Kometa C/2012 S1 (ISON) porusza się orbitą bardzo zbliżoną do tej, jaką poruszała się C/1680 V1 - jedna z najjaśniejszych i najbardziej okazałych komet w historii obserwacji. C/1680 V1 krótko przed peryhelium wykształciła rozległy i jasny warkocz, zaś po przejściu przez peryhelium i tak długi już warkocz rozprzestrzenił się na ponad 70 stopni kątowych. W takiej okazałości kometa widoczna była przez kilka kolejnych tygodni.


Animacja ruchu komety w przestrzeni przy założeniu ustalonej orbity.

Co ciekawe, do tego wyjątkowego wydarzenia ma dojść w okrągłą, 40-tą rocznicę tzw. "niewypału stulecia", kiedy to w 1973 roku kometa Kohoutka zbliżając się do Słońca miała osiągnąć jasność -10 mag, a skończyło się na tym, że obiekt był ledwo dostrzegalny. Orbita C/2012 S1 (ISON) jest zupełnie odmienna od komety Kohoutka i można wierzyć, że po czterdziestu latach od "niewypału" będziemy świadkami jednego z większych, jeśli nie największego kometarnego hitu od kilku, a nawet kilkunastu lat.

Oczywiście wciąż musimy pamiętać, że to tylko prognoza. Prognoza daleko wybiegająca w przyszłość, która może jeszcze wielokrotnie się zmieniać wraz z dokonywaniem kolejnych, dokładniejszych obserwacji obiektu. Kometa póki co znajduje się bardzo daleko i prognozy należy traktować z dużą dozą ostrożności. Nikt nie wie, jak obiekt zachowa się naprawdę podczas zbliżania się do Słońca.

Artykuł będzie uzupełniany, zachęcam więc do powracania tu. Z czasem dodam do wpisu symulacje wyglądu nieba nad Polską w dniach bliskich peryhelium C/2012 (ISON), a także symulacje jej orbity, również na styczeń 2014 roku.

Prognoza jasności komety C/2012 S1 (ISON) i jej położenia

(wg założeń z końca września 2012, na podst. danych MPC).









Kometa C/2012 S1 (ISON) - Aktualne informacje (ostatnia aktualizacja 21.12.2013)


UPDATE (08.04.13)

Przeprowadzone obserwacje fotograficzne komety C/2012 S1 (ISON) w ostatnich tygodniach wskazują na nabieranie blasku obiektu zgodnie z wyznaczoną we wrześniu 2012 roku prognozą. Wg relacji Alberto Quijano Vodniza, który dokonał obserwacji komety w nocy 7 kwietnia z University of Nariono Observatory w Kolumbii, jasność głowy komety jest nieznacznie słabsza od 16 mag. (w momencie jej odkrycia blask wynosił 18,8 mag.) Widać zatem, że w ciągu siedmiu miesięcy, jej jasność wzrosła o niemal trzy wielkości gwiazdowe. Ponieważ jest to kometa z grupy "komet muskujących Słońce" podczas przechodzenia przez peryhelium, szybki wzrost jasności (jak i spadek po peryhelium) będzie odczuwalny tylko w ostatnich dniach przed zbliżeniem się do Słońca. Do tej pory, zgodnie z krzywą blasku, jasność komety C/2012 S1 (ISON) powinna systematycznie rosnąć w porównywalnym tempie do września, po czym zwiększanie blasku powinno stać się nieco wyraźniejsze względem pierwszych miesięcy pod jej odkryciu.

Choć na poniższej animacji Alberto Quijano Vodnizy złożonej ze zdjęć wykonanych w określonych odstępach czasu obiekt może wyglądać rozczarowująco, zdjęcia te tylko podnoszą nadzieję na sprawdzenie się pierwszych założeń.  Dane przesyłane z umieszczonego w 2004 roku na orbicie satelity SWIFT wskazują, że jądro komety produkuje już więcej niż 51 ton pyłu w ciągu każdej minuty. Aby możliwe było wytwarzanie takiej ilości pyłu, szacuje się, że jądro obiektu posiada szerokość około 5 km. Dla porównania, inna jasna kometa muskująca Słońce - C/2011 W3 Lovejoy, która była niezwykle spektakularnym obiektem nad południową półkulą pod koniec 2011 roku, stanowiła zaledwie 1/10 wielkości komety C/2012 S1 (ISON). Kometa Lovejoy przetrwała spotkanie ze Słońcem pomimo fragmentacji i mniejszego peryhelium od tego, w którym znajdzie się C/2012 S1 (ISON) 28 listopada 2013 roku i pozostawała świetnie dostrzegalnym obiektem przez kilka kolejnych tygodni, z dobrze wykształconym, jasnym warkoczem (zobacz zdjęcie z grudnia 2011 wykonane z pokładu ISS).

Kometa C/2012 S1 (ISON) w nocy 07.04.2013 r.
Credit: Alberto Quijano Vodniza @ Mario Rojas Pereira.
Aktualna ocena jasności obiektu po ostatnich obserwacjach (czarne punkty) na krzywej czerwonej będącej prognozą blasku komety.

UPDATE (25.04.13)

Trzy dni po tym, jak podano do wiadomości możliwość wystąpienia deszczu meteorów w styczniu 2014 roku dzięki drobinom pozostawionym przez tytułową kometę, NASA udostępniła jej pierwsze zdjęcie wykonane 10 kwietnia przez Kosmiczny Teleskop Hubble'a (HST). Obiekt przebywał wówczas w odległości nieco mniejszej od Jowisza - dystans od Słońca wynosił ok. 62 146 000 km. Jak już wspominałem w poprzedniej aktualizacji, nawet w tak dużej odległości od Słońca, kometa jest już aktywna, a warkocz pyłowy posiada długość około 92 000 km. Ta i kolejne obserwacje wykonane przez HST mogą ułatwić prognozowanie dalszego zachowania komety i jej aktywności podczas przechodzenia przez peryhelium 28 listopada, niespełna 2 000 000 km nad powierzchnią Słońca. Poniższe zdjęcie zostało wykonane z świetle widzialnym. Nałożenie niebieskiej barwy na kadr zostało wykonane w celu uwypuklenia szczegółów struktury komety.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana przez HST 10.04.2013 r.
Credit: NASA/HST

UPDATE (02.07.13)

NASA opublikowała 19-sekundowy time-lapse ukazujący ruch komety C/2012 S1 (ISON). Film poklatkowy ukazuje ruch komety na tle gwiazd w ciągu rzeczywistych 43 minut. Obiekt przebywał wówczas około 64 miliony 883 tysięcy kilometrów od Ziemi, pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Kometa na nagraniu zdążyła się przemieścić o ponad 54 tysiące km wzdłuż swojej orbity.

Obecnie kometa jest już bliżej orbity Marsa aniżeli Jowisza. Jej obserwowany blask zawiera się w przedziale +14,5-15 mag. Obiekt przebywa na tle gwiazdozbioru Bliźniąt w odległości około 3.080 jednostki astronomicznej od Słońca. W połowie miesiąca kometa znajdzie się w koniunkcji ze Słońcem, o separacji 4,5 stopnia kątowego (wówczas z punktu widzenia obserwatora znajdzie się za Słońcem). Do fizycznego zbliżenia się do Słońca (peryhelium), kiedy może wykształcić rozległy warkocz, pozostało jeszcze 5 miesięcy. Zobacz nagranie time-lapse ruchu komety. | Zobacz zdjęcie z HST z 8 maja.

UPDATE (11.09.13)

Kometa, po koniunkcji ze Słońcem w połowie lipca, jest od pewnego czasu ponownie dostępna obserwatoriom naziemnym oraz amatorom dysponującym teleskopami o dużej średnicy. Obiekt sukcesywnie nabiera jasność, ale dzieje się to w tempie mniejszym od tej bardziej optymistycznej prognozy. Obecnie jasność komety w zależności od szacunków wyznaczana jest w okolicach 13,0 mag. (pojawiły się też szacunki w okolicach 11 mag.), choć wstępna prognoza sugerowała na obecny okres jasność nieco wyższą. Średnica głowy komety oceniana jest na 0,6 do ok. 1 minuty łuku. Pomimo wolniejszego nabierania blasku, szansa na to, by w grudniu kometa stała się spektakularnym obiektem porannego nieba nad północną półkulą nadal pozostaje. W tym momencie wciąż wydaje się, że najbardziej prawdopodobna jasność głowy komety podczas spotkania ze Słońcem powinna wynosić maksymalnie około -6 mag., co byłoby o około dwie wielkości gwiazdowe wyższą jasnością od obserwowanego z Ziemi blasku Wenus. Taką wartość szacowały z resztą bardziej prawdopodobne prognozy już przed rokiem. To wciąż spora jasność, jednak dla nas bardziej istotna będzie kwestia warkocza, który wg założonych prognoz ma szansę okazać się widowiskowy, albowiem mimo szybkiego wytracania blasku głowy komety po ewentualnym pomyślnym przejściu 28 listopada przez peryhelium (na początku grudnia powinna ona mieć blask obniżony do +2/+3 mag.), warkocz z poranka na poranek powinien stawać się coraz wyraźniejszy i dłuższy, być może o 10-15 stopniowej długości.

Aktualna ocena jasności obiektu po ostatnich obserwacjach (czarne punkty) na krzywej czerwonej, będącej pierwotną prognozą blasku komety.
Aktualna ocena jasności obiektu (czarne punkty) na krzywej czerwonej będącą zaktualizowaną, bieżącą prognozą blasku komety. Krzywa zielona to pierwotna najbardziej optymistyczna prognoza, w tym momencie już nieistotna.

Obiekt przebywa w konstelacji Raka, w odległości kilku stopni kątowych od Marsa (wciąż poza jego orbitą) i z biegiem czasu zbliżać się będzie do gwiazdozbioru Lwa. 1 października kometa minie fizycznie Marsa w najmniejszej odległości wynoszącej 0,0724 AU (ok. 10 830 000 km od jego powierzchni).

Poniższe zdjęcie komety C/2012 S1 (ISON) wykonał astronom amator Bruce Gary, przy użyciu 11 calowego (280 mm) teleskopu systemu ze swojego Obserwatorium Hereforda w Arizonie. Zostało ono wykonane 3 września (39 klatek po 30 sekund ekspozycji każda) i przedstawia obszar nieba o powierzchni 9x9 minut, z północą w górnej części kadru i wschodem po lewej stronie. Póki co, warunki widoczności, nawet dla dużych teleskopów nie są łatwe, ale z biegiem najbliższych tygodni, będą one ulegać stopniowym poprawom.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 03.09.2013 r.
Credit: Bruce Gary.

UPDATE (05.10.13)

Pomimo "government shutdown" w Stanach Zjednoczonych, które dotknęło również agencję NASA, pierwsze zdjęcia komety z sond marsjańskich zostały udostępnione bez opóźnień. Pod tym linkiem można zobaczyć ujęcia z sondy MRO wykonane kamerą HiRISE.

Ze względu na charakterystykę instrumentu nie trzeba na podstawie tych fotografii prorokować pesymistycznych scenariuszy czy już z góry oceniać komety jako "niewypału stulecia", ponieważ podobnych właśnie efektów należało się spodziewać, zwłaszcza, że część fotografii nie jest jeszcze finalnie obrobiona. Należy pamiętać też o tym, iż kamera ta została przystosowana do szczegółowego fotografowania jasnej, silnie nasłonecznionej powierzchni Marsa, nie zaś słabych obiektów na ciemnym niebie i wykonywania ich długoczasowych ekspozycji - a tylko takie mogłyby dać obiektywną ocenę na temat aktualnych cech komety. Fotografie te powinny za to przyczynić się do dokładniejszej oceny rozmiarów jądra - uściślone informacje na ten temat poznamy wkrótce. Nawet jeśli kometa nie przetrwa peryhelium, to nie należy wieścić czarnych scenariuszy tylko na podstawie "słabych efektów" na pierwszych zdjęciach z marsjańskiego orbitera MRO (ewentualne dowody mogące świadczyć o nadchodzącym czarnym scenariuszu nie są związane z charakterystyką komety na zdjęciach MRO).

Kometa minęła we wtorek Marsa i znajduje się już wewnątrz jego orbity. Ostatnie obserwacje amatorskie z przełomu września i października wskazują w najkorzystniejszych wariantach jasność na poziomie nawet nieco przekraczającym 11 mag., a zatem teoretyczną dostępność obiektu dla posiadaczy teleskopów o co najmniej 6" średnicy (150 mm) w dobrych warunkach obserwacyjnych. Inne oceny szacują blask na poziomie 12,5 mag. Ze względu na taką rozbieżność w ocenie jasności i w zależności od warunków obserwacyjnych, optymalne byłoby wykorzystanie 8" teleskopów. Niektóre fotografie ukazują większą niż dotychczas otoczkę gazową w części pyłowej głowy (zdjęcie poniżej), co zdaje się wskazywać na rosnącą aktywność komety. W obserwacji bezpośredniej nigdy nie należy oczywiście oczekiwać porównywalnych widoków jak na zdjęciach, bowiem detektory lustrzanek czy dedykowanych kamer CCD rejestrują nieporównanie więcej szczegółów i kolorów od ludzkiego oka - należy się spodziewać raczej słabej, szarawej, rozmytej "gwiazdki", pozbawionej ostrości w przeciwieństwie do innych gwiazd tła w polu widzenia instrumentu. Choć nasza tytułowa bohaterka minęła już Marsa w najmniejszej odległości fizycznej, to bliskość kątowa na niebie względem Czerwonej Planety (mniej niż 2 stopnie) potrwa jeszcze do ostatniej dekady października - posiadacze średniej wielkości teleskopów mogą wykorzystać tę sytuację do prób obserwacji. Czytaj też o ogólnej widoczności komety w październiku.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 05.10.2013 r.
Astrograf Borena-Simsona 8"/f2,8,  CCD SXV.H9 (mono).
Ekspozycja: L 2x270 sek. (z filtrem UV/IR) + 3x540 sek. (G) + RGB 360/360/360 sek. 2x2 bin
Credit: Michael Jäger

UPDATE (25.10.13)

Ostatnie obserwacje komety wg najkorzystniejszych szacunków sugerują jasność na poziomie 9,4-9,7 mag., z kolei oceny mniej korzystne zakładają blask w okolicach 10.0 mag. W dobrych warunkach obserwacyjnych z niebem o zasięgu 6 mag. w zenicie, kometa teoretycznie powinna być już słabo widoczna w średniej wielkości lornetkach, na razie jednak ze względu na zmierzający do III kwadry Księżyc i rozświetlone niebo, warunki są utrudnione. W dobrych warunkach bezksiężycowej nocy obiekt jest już bez większego trudu obserwowalny w amatorskich teleskopach średnicy 8", pojawiają się też sporadyczne relacje o pomyślnych obserwacjach z wykorzystaniem teleskopów 6-calowych (~150 mm). Najważniejszym czynnikiem determinującym sukces lub niepowodzenie w poszukiwaniu komety jest jednak jakość nieba i poziom zanieczyszczenia sztucznym oświetleniem. W sprzyjających okolicznościach bowiem do sukcesu może wystarczyć nieco silniejsza lornetka typu 15x70 / 20x80 - zasięg takich instrumentów pod niebem klasy 6 mag. pozwala na obserwacje obiektów nawet nieco ciemniejszych od obecnego blasku komety C/2012 S1 (ISON). W ostatnich dniach października kometa będzie kontynuowała wędrówkę ku gwiazdozbiorowi Panny, żegnając się z Lwem i świecącym na jego tle jasnym czerwono-pomarańczowym Marsem. Nadal może on służyć jako obiekt odniesienia przy poszukiwaniach komety, ale dystans (fizyczny jak i kątowy) między tymi obiektami z każdą dobą ulega zwiększeniu.

Niebawem proces nabierania blasku powinien przyspieszyć. Zdjęcia amatorów ukazują już bardzo wyraźną, jeszcze większą otoczkę gazową wokół głowy niż na początku miesiąca, co potwierdza dalszy wzrost aktywności obiektu. Choć w obecnym czasie jasność powinna być o około 1 mag. wyższa, nie trzeba odczytywać tego jako jednoznacznie pesymistycznego zachowania. Jasna i efektowna kometa C/2011 W3 (Lovejoy) widoczna na południowej półkuli pod koniec 2011 roku również w porównywalnym okresie przed peryhelium była o wiele słabsza od wyznaczonej prognozy i wyraźniej zaczęła nabierać jasności dopiero w 3 tygodnie przed peryhelium. Tamta kometa mimo niskiego blasku trwającego znacznie dłużej od założonej prognozy okazała się wielkim wydarzeniem i w peryhelium osiągnęła jasność na poziomie -4 mag. wykształcając również jasny, rozległy na ponad 30 stopni warkocz. Czytaj też wpis Kometa C/2012 S1 (ISON) z perspektywy satelitów STEREO, SOHO i SDO.

Aktualna ocena jasności obiektu na krzywej będącej prognozą blasku komety.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 20.10.2013 r.
Credit: Rolando Ligustri

UPDATE (03.11.13)

Kometa z dniem 1 listopada przekroczyła orbitę Ziemi i znajduje się już wewnątrz orbity naszej planety. Wewnątrz orbity Wenus kometa znajdzie się za tydzień. Ostatnie obserwacje szacują blask obiektu na poziomie 9,3 do 8,5 mag. Rozpiętość ocen jasności jest dość duża i o ile część obserwatorów zauważa wzrost jasności w porównaniu ze swoimi poprzednimi październikowymi obserwacjami, o tyle jest część i takich osób, których zdaniem blask wzrósł bardzo nieznacznie. Fakt faktem jednak, że pojawiają się już pierwsze relacje o obserwacjach lornetkami 10x50 z terenów pozamiejskich, z niebem o zasięgu przynajmniej 5,5 mag. w zenicie, co jest dobrym znakiem. Prognoza przewidywała jednak na obecny okres jasność nieco wyższą, na poziomie 8 mag. (1 listopada powinna wynosić 7,9 mag.) Według relacji amatorów skondensowana głowa komety ma średnicę około 4 minut łuku, z kolei warkocz uległ kolejnemu wydłużeniu i w obserwacjach wizualnych jego rozpiętość oceniana jest już na ponad 20-25 minut łuku. Aktualna efemeryda z końca października przewiduje, że blask komety w peryhelium powinien wzrosnąć do około -4,5 mag., co byłoby jasnością porównywalną do blasku Wenus, ale która ze względu na orbitę utrzymywałaby się przez nie dłużej niż kilkanaście godzin. Zobacz efemerydy z bazy MPC na listopad.

Obecnie kometa znajduje się jeszcze w gwiazdozbiorze Lwa, ale za 2 dni wstąpi już do konstelacji Panny. W najbliższych trzech porankach do jej odnalezienia niewielkimi teleskopami / lornetkami (z dala od miast) można wykorzystać znajomość położenia C/2012 S1 (ISON) względem trzech jasnych obiektów: Marsa, Deneboli (oba ciała w odległości ~11 stopni od głowy komety) oraz Zavijavy, świecącej blaskiem 4 mag. mniej niż 3 stopnie od komety. Zobacz mapkę aktualną na czas 4-7 listopada. Aktualnie najkorzystniejsza widoczność zachodzi na około dwie godziny przed wschodem Słońca - wówczas kometa osiąga elewację 20 stopni (lub wyżej) nad horyzontem przy jedocześnie ciemnym niebie. Później wraz z osiąganiem jeszcze wyższego położenia, niebo zaczyna się już rozjaśniać zbyt mocno, by obserwacje mogły zakończyć się dostrzeżeniem komety. Najbliższe dni warto wykorzystać w przypadku dobrej pogody do poszukiwań tego obiektu, ponieważ bliski nowiu Księżyc nie rozświetla już porannego nieba. Czytaj też nowy tekst z cyklu "Niebo nad nami" o listopadowej widoczności komety w ujęciu ogólnym.

Aktualna ocena jasności obiektu na krzywej będącej prognozą blasku komety.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 02.11.2013 r.
Credit: Rolando Ligustri

UPDATE (09.11.13)

Jasność komety wynosi obecnie ok. 8,0 mag. wobec 6,7 mag. które powinno dzisiaj zostać osiągnięte wg ostatniej prognozy z początku listopada i wobec ok. 5 mag. wg pierwotnej prognozy. Ponieważ od peryhelium dzielą nas już mniej niż trzy tygodnie, wolniejsze od zakładanego tempo nabierania blasku w tym okresie po raz kolejny odsłania przed nami ewentualność niechcianego zwrotu wydarzeń. Rodzi to obawy, iż jasność w szacunkach obserwatorów rośnie dzięki nie tyle wzrostowi aktywności jądra komety, co najwyżej za sprawą zmniejszającego się dystansu komety od Ziemi i Słońca, przez co silniej odbija ona światło, tylko pozornie stając się jaśniejszą. Gdyby tak rzeczywiście było, może się okazać, że kometa podczas spotkania ze Słońcem (o ile je przetrwa) nie wykształci jasności pozwalającej na obserwacje gołym okiem, choć wystarczającą do obserwacji niewielkimi lornetkami.

Pocieszający powinien być z drugiej strony fakt, że zdjęcia - zarówno amatorskie jak i z obserwatoriów kosmicznych, nie ukazują fragmentacji jądra. Kometa nadal zbliża się do Słońca "w jednym kawałku", z kolei długość warkocza uległa w obserwacjach fotograficznych zwiększeniu do niemal 1 stopnia (niemal dwie tarcze Księżyca w pełni), wizualnie zerkaniem warkocz dostrzegalny jest na długości około 30-40 minut łuku. Nowością jest również powstawanie słabego warkocza gazowego, który w istocie zdaje się być podwójny. To nowa struktura, której dotąd w przypadku komety C/2012 S1 (ISON) jeszcze nie obserwowaliśmy. Słabe strumienie emitowanego gazu widoczne są fotograficznie poniżej głównego warkocza pyłowego obserwowanego już od kilku miesięcy, w obserwacjach bezpośrednich nie pojawiły się raporty o dostrzeżeniu tej struktury (zdjęcie poniżej aktualizacji). Warkocz gazowy jest skutkiem procesu jonizacji wywoływanej przez słoneczne promieniowanie ultrafioletowe, a więc aktywność obiektu przynajmniej w tym sensie jest rosnąca.

Relacje z obserwacji również są podzielone: część osób w ostatnich nocach dostrzegła kometę w niewielkich lornetkach wielkości 10x50 / 12x60 informując o dość wysokiej w ich ocenie jasności na szacowanym poziomie około 7,8-7,9 mag., z kolei amatorzy śledzący obiekt od kilku tygodni często raportują o nadal bardzo niskim blasku w obserwacji bezpośredniej nie przekraczającym 8,7 mag. Zobacz efemerydy MPC z 9 listopada (ta prognoza oczywiście nie jest jedyną, a blask na poziomie -4,5 mag. w peryhelium wciąż pozostaje prawdopodobny).

Zaktualizowana przez MPC nowa efemeryda z 9 listopada ponownie obniża prognozowaną jasność głowy komety z -4,5 do -2,0 mag. w czasie peryhelium. Stopniowe obniżanie prognozy maksymalnego blasku jest związane z przedłużającym się okresem niskiej jasności C/2012 S1 (ISON) i o ile w najbliższych dniach nie zaczną się rysować większe zmiany, nowa przyszła efemeryda może być jeszcze mniej korzystna dla obserwatorów. Oczywiście nie należy wykluczać nadal prawdopodobnego scenariusza zakładającego szybkie, znaczne nabieranie jasności w ostatnich dniach przed peryhelium i zwiększoną aktywność obiektu w tym okresie. Przedłużający się okres niskiego blasku nie przekreśla całkowicie szans na efektowną widoczność komety po peryhelium, tyle, że rzuca cień na dotychczasowe prognozy dając do zrozumienia, iż każdy wariant rozwoju wydarzeń należy uważać za prawdopodobny.

Aktualna ocena jasności obiektu na krzywej będącej prognozą blasku komety.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 06.11.2013 r.
Widoczne dwa słabe strumienie warkocza gazowego poniżej głównego warkocza pyłowego, osiągającego fotograficznie długość niemal 1 stopnia kątowego.
Credit: Damian Peach

UPDATE (14.11)

Dwa tygodnie do peryhelium. Obserwacje komety w ostatnich dwóch nocach wskazują na zdecydowanie szybsze tempo nabierania blasku i znaczny wzrost aktywności obiektu (określa się go już nawet mianem prawdopodobnego wybuchu aktywności). Najkorzystniejsze oceny jasności dochodzą już do 6,1 mag. - oznacza to, że pojawiły się pierwsze raporty o słabym dostrzeżeniu komety gołym okiem w bardzo dobrych warunkach obserwacyjnych, z wolnym od zaświetlenia niebem. W porównaniu z sytuacją sprzed dwóch dni, kometa jest ponad dwa razy jaśniejsza i produkuje 2 razy więcej gazu. Według niektórych ocen, obecnie tempo nabierania blasku wynosi około 1 magnitudo na każde 24 godziny. Sytuacja zaczyna się obracać na korzyść obserwatorów.

Prawdopodobny wybuch aktywności komety C/2012 S1 (ISON) nie na tym się kończy. Warkocz gazowy, który wytworzył się około tydzień temu, a o którym pisałem w poprzedniej aktualizacji, ostatniej nocy prawdopodobnie rozdzielił się na dwa, tworząc jeden nowy. Zdarzenie to określane jest mianem "disconnection event" - wydarzenia, w czasie którego pod wpływem oddziaływania wiatru słonecznego na kometę dochodzi do rozerwania warkocza gazowego i powstania dodatkowego. Na fotografiach z ostatniej nocy można zauważyć nie dwa, lecz trzy warkocze, z których główny i najjaśniejszy - pyłowy - może być dostrzegalny w lornetkach. Wzrost aktywności może być związany z fragmentacją jądra, co wcale nie musi dobrze rokować na przyszłość.

Kometa trzy dni temu przekroczyła orbitę Wenus i znajduje się już bliżej Słońca niż nasza planetarna sąsiadka. Obiekt jest już bardzo dobrze widoczny w małych lornetkach wielkości 10x50 czy 12x60 jako szaro-zielonkawa nieco rozmyta gwiazda z dostrzegalnym warkoczem pyłowym na długości 40-50 minut łuku. Z terenów pozamiejskich z niezaświetlonym południowo-wschodnim niebem, jest już szansa na dostrzeżenie komety gołym okiem, oczywiście w subtelnej postaci, na granicy zdolności widzenia nieuzbrojonego oka. Przed nami ostatni tydzień, podczas którego kometa znajduje się na nierozświetlonym niebie będąc widoczną w jeszcze dość dobrych warunkach obserwacyjnych. Nadchodzące noce to rewelacyjna okazja na wypatrywanie komety w lornetkach i teleskopach dzięki jej przebywaniu w pobliżu najjaśniejszej gwiazdy Panny - Spiki. Największa koniunkcja wystąpi porankiem 18 listopada - wówczas kometa znajdzie się w złączeniu ze Spiką wynoszącym zaledwie 0,38 stopnia kątowego (!). Ponieważ Spika jest bez trudu dostrzegalną gołym okiem gwiazdą, okazji tej nie powinno się zmarnować. Tak niewielka separacja oznacza, że dystans dzielący głowę komety od Spiki będzie mniejszy niż wynosi średnica kątowa tarczy Księżyca. W złączeniu ze Spiką kometa będzie przebywać od 17 do 19 listopada - obserwacje należy przeprowadzić w 120 do najpóźniej 60 minut przed lokalnym wschodem Słońca, około 10-15 stopni nad południowo-wschodnim horyzontem. O ile obecna aktywność komety się utrzyma, w czasie największej koniunkcji ze Spiką jej jasność może wzrosnąć do ok. 4 mag., co pozwalałoby na jej dostrzeżenie gołym okiem także w warunkach podmiejskich.

Zobacz pomoce graficzne: jak znaleźć gwiazdozbiór Panny i Spikę | koniunkcja ze Spiką z 17.11 | koniunkcja ze Spiką z 18.11 | koniunkcja ze Spiką z 18.11 - zbliżenie | koniunkcja ze Spiką z 19.11.

Podsumowując tę aktualizację, kometa C/2012 S1 (ISON) kontynuuje podróż ku Słońcu w jednym kawałku, aktywność znacznie wzrasta - wzrasta na tyle, że mówimy o prawdopodobnym wybuchu, nabieranie blasku zdecydowanie przyspieszyło, a pod dobrym niebem jest szansa na jej wypatrzenie gołym okiem, choć lornetka jest oczywiście wskazana. Pozostaje trzymać kciuki za kontynuację takiego rozwoju wydarzeń!

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 13.11.2013 r.
Widoczne trzy warkocze - niedawno powstały warkocz gazowy (środkowy) podzielił się na dwa, produkując dodatkowy (najniższy na zdjęciu). Warkocz pyłowy może być dostrzegalny w małych lornetkach.
Credit: Gregg Ruppel.

UPDATE (15.11)

Wybuch aktywności potwierdzony. Kometa w wyniku ostatniego zachowania nadrobiła sporo zaległości pod względem swojej jasności i obecnie jest jaśniejsza od prognozowanego na dziś blasku przez ostatnią nieco pesymistyczną efemerydę z 9 listopada. Jest nieco jaśniejsza również od poprzedniej prognozy zakładającej na dzisiaj blask 5,7 mag. - prognozy wedle której w peryhelium kometa powinna wykształcić blask na poziomie -4,5 mag. porównywalny z jasnością Wenus lub nieco większy (jeśli je przetrwa). Tak znacznego pojaśnienia w zaledwie 48 godzin w przypadku komety C/2012 S1 (ISON) na tym etapie nikt nie oczekiwał.

Po kolejnych 24 godzinach jej jasność szacowana jest na poziomie 5,5 mag. choć coraz więcej ocen zbliża się już nawet do progu 5,0 mag. (mieści się to już spokojnie w zakresie możliwości nieuzbrojonego oka pod ciemnym niebem). Najjaśniejszy warkocz - warkocz pyłowy, rozciąga się już na nieco ponad 2 stopnie kątowe (4 średnice tarczy Księżyca w pełni) i nadal szybko rośnie; poza miastami w niewielkich lornetkach średnicy 50 mm widoczna jest jego najjaśniejsza część na długości około 0,5 stopnia, gołym okiem pod ciemnym niebem widoczna jest słabo (choć bez trudu) głowa o zauważalnym błękitno-zielonym zabarwieniu wyglądem zbliżona do nieco rozmytej gwiazdy. W lornetkach koma widoczna jest wyraźnie na długości 4 minut łuku; dostrzegalna jest wyraźna jasna kondensacja o gwiazdopodobnym wyglądzie.

Jeśli pogoda pozwoli, kometę C/2012 S1 (ISON) dobrze jest obserwować przez najbliższe poranki korzystając z ostatniego tygodnia dobrych warunków widoczności, zwłaszcza że jest już bardzo łatwym celem i zbliża się do jasnej Spiki, ale przede wszystkim dlatego, iż nikt z nas nie ma gwarancji, że przetrwa ona peryhelium. W wyniku tak nieoczekiwanego zwrotu wydarzeń, trudne jest określenie zachowania komety w najbliższych dniach. Coraz bardziej pod uwagę brane są pesymistyczne scenariusze. Astronom Mark Kidger z madryckiego centrum Europejskiej Agencji Kosmicznej twierdzi, że aktualne zachowanie C/2012 S1 (ISON) przypomina zachowanie komety C/1999 S4 (LINEAR) przed jej rozpadem w drodze do peryhelium w 2000 roku. "Nagłe pojawienie się warkocza gazowego połączone ze wzrostem wyrazistości komy i gwałtowny wzrost jasności przypominają mi sytuację z C/1999 S4 (LINEAR) niedługo przed tym jak się rozpadła". Póki co wygląda na to, że na koniunkcję z widoczną gołym okiem Spiką 18 listopada (aktualizacja wyżej) osiągnie ona jasność 4 mag. lub nieco wyższą, stając się dostrzegalną gołym okiem z terenów podmiejskich i w lornetkach pod umiarkowanie zaświetlonym niebem. Poniżej poglądowa fotografia ukazująca wygląd obiektu w bardzo szerokim ujęciu na krótkiej ogniskowej, w warunkach lekkiego zachmurzenia i pod ciemnym pozamiejskim niebem. Kliknij tutaj by otworzyć pełny rozmiar.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 15.11.2013 r. około 8 stopni nad jasną gwiazdą Spika w gwiazdozbiorze Panny (koniunkcja wystąpi 18 listopada, więcej o niej w aktualizacji z 14 listopada).
Canon 6D, ogniskowa 85 mm na F/2.0, ISO 5000, eksp. 4 sek.
Credit: Brian A. Klimowski

UPDATE (16.11)

Wzmożona aktywność komety C/2012 S1 (ISON) utrzymuje się, choć tempo nabierania blasku nie jest tak szybkie jak w pierwszych godzinach po wybuchu aktywności 13 listopada. Obserwacje z ostatnich godzin wskazują, że jasność obiektu wzrosła do około 4,7 mag. co pozwala na słabe dostrzeganie komety (bez warkocza) gołym okiem pod ciemnym niebem. Ponieważ jednak Księżyc w godzinach porannych rozświetla jeszcze niebo, poza pogodnym niebem do dostrzeżenia obiektu gołym okiem wskazana jest również możliwie wysoka przejrzystość powietrza. Obecność Księżyca komplikuje również próby wiarygodnej oceny jasności obiektu.

Produkcja pyłu i gazu nadal jest znaczna, główny warkocz pyłowy osiąga rozpiętość przekraczającą już 3 stopnie (w lornetkach pod dobrym niebem widoczna jest jego najjaśniejsza część na długości około 1 stopnia). Struktura warkocza gazowego uległa zdecydowanej rozbudowie, widoczne są liczne poplątane strumienie emitowanego gazu, co może oznaczać dużą aktywność poszczególnych części powierzchni komety. Wskaźnik stopnia kondensacji ("DC") w skali 0-9 oceniany jest przez wielu amatorów na poziomie 7-8, co oznacza, że głowa komety jest niezwykle skupiona, niemal gwiazdopodna - na ten moment możliwe, że to oznaka kontynuowania przez obiekt wędrówki ku peryhelium w jednym kawałku bez oznak rozpadu.

Długoczasowe ekspozycje wykonane w ostatnich godzinach zachwycają detalami i pięknem komety C/2012 S1 (ISON), ukazując skomplikowaną strukturę warkoczy. Poniżej dwa z najbardziej efektownych ujęć ostatnich 12 godzin wraz z kolejnym szerokim kadrem wykonanym pod ciemnym niebem na krótkiej ogniskowej.

Aktualna ocena jasności obiektu (czarne punkty) na krzywej czerwonej będącej aktualną prognozą blasku komety. Widoczny wzrost jasności ponad oczekiwania wobec efemerydy w obecnym okresie.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 15.11.2013 r.
Widoczna skomplikowana struktura warkocza gazowego, główny warkocz pyłowy widoczny pośrodku.
Teleskop FSQ 106 ED, kamera CCD STL11K na montażu PME II, eksp. 1 x 10 min.
Credit: Damian Peach. Otwórz w nowej karcie.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 16.11.2013 r.
Rozpiętość warkocza pyłowego przekracza już 3 stopnie.
ASA 8H (Netwon), pole widzenia ~3,5 stopnia, eksp. 3x180 sek. (L) + 1x120 sek. (RGB)
Credit: Waldemar Skorupa. Otwórz w nowej karcie.
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 16.11.2013 r.
Nad szczytem poniżej komety widoczna jasna Spika, z którą największa koniunkcja wystąpi za mniej niż dwie doby.
Parametry nieznane. Credit: Credit: Marco Migliardi

UPDATE (17.11)

Kometa nadal nabiera blasku, choć już nie w tempie z pierwszych godzin po wybuchu aktywności sprzed czterech dni. Oceny jasności nie przekraczają na razie 4,5 mag., choć ze względu na trudne warunki przed wschodem Słońca (pełnia Księżyca) oceny częściej zawierają się w okolicach 5-tej wielkości gwiazdowej. Zdaniem coraz większej części obserwatorów tak nagły wzrost jasności, mógł być efektem fragmentacji i rozerwania jądra komety na dwa lub kilka mniejszych obiektów, co miało doprowadzić do znacznego zwiększenia produkcji gazu i pyłu i wspomnianej wczoraj komplikacji struktury warkocza gazowego (którego strumienie emitowanej materii w istocie mogły pochodzić z kilku już mniejszych fragmentów pierwotnego obiektu). Choć kometa stała się za sprawą ostatnich wydarzeń łatwiej dostępna dla amatorów nocnego nieba, to taki wybuch aktywności przynosi coraz częściej pytania o szansę na przetrwanie przejścia przez peryhelium 28 listopada, nieco ponad milion kilometrów nad powierzchnią Słońca. Póki co scenariusz z mającą miejsce fragmentacją należy uważać za nieoficjalny i niepotwierdzony, choć niewykluczony.

Jeśli wybuch aktywności był rzeczywiście skutkiem fragmentacji, ewentualny rozpad jądra, choć może zmniejszyć szanse na przetrwanie przejścia przez peryhelium, nie musi być jednoznacznie traktowany jako zwiastun zagłady komety. Podzielenie się głównego jądra na kilka fragmentów może doprowadzić do jeszcze większej produkcji pyłu i gazu przez poszczególne fragmenty komety przy mniejszej odległości od Słońca, co przełożyć by się mogło na bardziej efektowny widok na niebie już po peryhelium. W przypadku rozpadu jądra, wszystkie jego fragmenty nadal będą poruszać się oczywiście niezmienioną orbitą. Niestety szansa na pomyślne przejście przez peryhelium po ewentualnej fragmentacji może być niższa od sytuacji, w której kometa przemierzałaby najbliższe Słońcu odcinki swojej orbity w jednym kawałku. Kilkukrotnie przywoływana w powyższym tekście kometa C/2011 W3 (Lovejoy) również uległa fragmentacji w grudniu 2011 roku a i tak przeżyła spotkanie ze Słońcem (mimo około 10 razy bliższego peryhelium od tego, jakie czeka C/2012 S1 (ISON)) i wykształciła wspaniały warkocz widoczny gołym okiem z południowej półkuli. Tam jednak fragmentacja nie następowała przed zbliżeniem się do Słońca, ale tuż po przejściu przez punkt peryhelium.

Ponieważ nikt nie ma gwarancji, że kometa C/2012 (ISON) przetrwa peryhelium, do obserwacji należy wykorzystywać każdy pogodny poranek w obecnym okresie. Najbliższej nocy wystąpi największa koniunkcja ze Spiką o separacji około 0,5 stopnia. Niezależnie jaki instrument skierujemy na widoczną gołym okiem najjaśniejszą gwiazdę Panny, w polu widzenia znajdywać się będzie również głowa komety wraz z jej najjaśniejszą częścią warkocza, o ile będziemy obserwować ją spoza miast, a niebo będzie nie tylko bezchmurne, ale też przejrzyste, bez zamgleń czy delikatnych cirrusów. Na terenach z zaświetlonym niebem kometa może być widoczna głównie w postaci rozmytej błękitno-zielonkawej gwiazdy na granicy widzialności. Na nadchodzącą noc prognozowane są rozpogodzenia i krótkotrwały zanik zachmurzenia, w następną noc z 18 na 19 listopada koniunkcja nadal będzie widoczna, ale dystans między obiektami zwiększy się do 3,5 stopnia (typowa lornetka 10x50 nadal powinna obejmować oba obiekty w jednym polu widzenia) - wówczas ilość rozpogodzeń powinna jeszcze bardziej wzrosnąć, przed prawdopodobnie słonecznym wtorkiem. Więcej o obserwacjach koniunkcji ze Spiką w powyższej aktualizacji z 14 listopada wraz z pomocniczymi mapkami nieba.

UPDATE (18.11)

Pozostało 10 dni do peryhelium. Blask komety zatrzymał się na razie w szacunkach obserwatorów na poziomie 4 mag. a dokładna ocena jasności jest niemożliwa z powodu pogarszających się warunków widoczności na porannym niebie - kometa widoczna jest coraz niżej nad horyzontem, zbliża się do nieba rozświetlanego Słońcem będącym z poranka na poranek coraz bliżej pod horyzontem, a całe niebo rozświetla dodatkowo Księżyc, który wczorajszego dnia znalazł się w pełni i zachodzi dopiero, gdy niebo jest już całkowicie rozjaśnione. Relacje z obserwacji są zróżnicowane, dominują jednak takie, w których do ujrzenia komety potrzeba wykorzystania choćby niewielkiej lornetki 10x50, aby ujrzeć mocno skondensowaną błekitno-zielonkawą głowę i krótki warkocz na długości około 1-1,5 stopnia (w przypadku obserwacji spoza terenów miejskich) lub samej głowy w przypadku obserwacji pod niebem zaświetlonym. Choć jasność komety mieści się w zakresie możliwości nieuzbrojonego oka, wspomniane pogorszenie warunków sytuację znacznie zmienia.

Nadal nie ma twardego dowodu mogącego potwierdzić, że wybuch aktywności obserwowany od 13 do 15 listopada spowodowany był fragmentacją i rozerwaniem jądra na dwa lub więcej mniejszych fragmentów, choć wariant ten wydaje się najbardziej prawdopodobny. Pewny jest za to fakt, iż warkocz pyłowy osiąga już rozpiętość ponad 7 stopni kątowych, co odpowiada czternastu tarczom Księżyca w pełni ustawionych w linii na niebie jedna obok drugiej. Tak długi warkocz możliwy jest jedynie do sfotografowania na długich ekspozycjach pod ciemnym niebem. Fizycznie warkocz posiada już długość przekraczającą 16 milionów kilometrów, co odpowiada około 42 średnim dystansom Księżyca od Ziemi oraz długości 12-krotnie większej od średnicy Słońca. Najbliższej nocy czeka nas trzecia i ostatnia okazja na obserwacje koniunkcji komety C/2012 S1 (ISON) z widoczną gołym okiem Spiką, co czyni kometę niezwykle łatwym do zlokalizowania celem dla lornetki. Dystans dzielący oba obiekty nad ranem 19 listopada wynosić będzie około 3,5 stopnia, zatem standardowe lornetki 10x50 powinny zmieścić tę parę w jednym polu widzenia. Więcej o zjawisku w aktualizacji z 14 listopada.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 17.11.2013 r.
Warkocz pyłowy osiąga już rozpiętość ponad 7 stopni kątowych.
Apo-Tele 180/4.0 CCD Sigma 6303, eksp. 4x180 sek. + 2x240 sek. (L) + 130/130/130 (RGB)
Credit: Michael Jäger
Koniunkcja komety C/2012 S1 (ISON) ze Spiką sfotografowana nad ranem 18.11.2013 r.
Canon 7D + teleobiektyw 200 mm na f/2,8, ISO1600, eksp. 5x10 sek.
Credit: Marco Migliardi

UPDATE (20.11)

Prawdopodobnie doszło do drugiego wybuchu aktywności. Naukowcy z Europejskiego Obserwatorium Południowego ostatniej doby zaraportowali, iż produkcja gazu i wody wzrosła sześciokrotnie w porównaniu z poprzednią nocą. Nie jest to aż tak intensywny wybuch jak z 13 listopada, ale nadal mowa o istotnym wydarzeniu. Vitali Nevski, współodkrywca komety, dzisiejszej nocy ocenił jej blask na poziomie 3,7 mag.

Nie znaczy to, że obiekt stał się przez to łatwiejszy w dostrzeżeniu - warunki obserwacyjne uległy znacznemu pogorszeniu w porównaniu z poprzednim tygodniem. Kometa wschodzi coraz krócej przed Słońcem i zanim osiąga korzystniejszą wysokość nad horyzontem, to niebo jest już rozświetlone - na domiar złego nie tylko zbliżającym się wschodem Słońca, ale też Księżycem będącym krótko po pełni, który zbliża się do regionu nieba, w którym świeci kometa. W Polsce czas na sensowne obserwacje komety przed peryhelium praktycznie dobiegł końca. Do 23-24 listopada teoretycznie można przed świtem próbować jej dostrzeżenia, ale szansa na powodzenie z dnia na dzień szybko ulega zmniejszeniu. Jasność komety, mimo że jest już wysoka, jest małym pocieszeniem w sytuacji, gdy świeci ona już na niemal złotym tle nieba i niknie w blasku porannego świtu.

Wciąż nie ma dowodu, który całkowicie potwierdziłby czy też wykluczył fragmentację jądra jako przyczynę wybuchu aktywności z 13 listopada. Za rozpad jądra przyczynę sugeruje niemiecki Instytut Maxa Planca z Uniwersytetu Ludwiga Maksymiliana w Monachium. Przemawiać mają za tym zdjęcia komety z wybuchu, na których emitowana materia układa się na kształt "skrzydeł" czy litery "U" i z perspektywy obserwatora jest uwalniana po przeciwnych stronach jądra na skutek odpadnięcia dwóch czy kilku jego fragmentów. Fragmentacja miała doprowadzić zdaniem tego instytutu do wzmożonej produkcji materii, ale obserwowane zachowanie komety nie musi stuprocentowo potwierdzać takiego scenariusza. Z drugiej bowiem strony zdjęcia wykonane ostatniej nocy przez amatorów wskazują, że jądro komety nadal jest wysoce skondensowane (oceny stopnia kondensacji DC na poziomie 8 w 9-stopniowej skali) i symetryczne, co mogłoby potwierdzać, że obiekt nadal zbliża się do Słońca "w jednym kawałku".

I właśnie takiej, przeciwnej analizy dokonuje Ignacio Ferrin z University of Antioquia w Kolumbii. Jego zdaniem, w aktualnej odległości komety od Słońca (na dzisiaj około 0,46 AU), pomiędzy orbitami Merkurego i Wenus, promieniowanie słoneczne jest już bardzo intensywne i przyczynia się do silnego oddziaływania na wystawioną na Słońce stronę jądra komety - ubytek materii spowodowany oddziaływaniem słonecznym mógł wywołać efekt powstania dużego krateru na powierzchni komety. Uwalniany z tej części jądra materiał podobnie jak w wybuchu gejzeru miał rozchodzić się symetrycznie na obie strony względem miejsca z którego jest uwalniany, a z powodu oddziaływania promieniowania słonecznego odwraca się przeciwnie względem kierunku ruchu obiektu i patrząc na to zjawisko "z boku" emitowana materia układa się właśnie na kształt skrzydeł. Według szacunków naukowca powierzchnia musi na tym etapie ulegać erozji w znacznym tempie - rzędu metrów na sekundę. W takim tempie kometa może zostać kompletnie rozerwana w ciągu kilku dni ze względu na rozwijanie wszelkich szczelin i pęknięć jądra w dużym tempie. Przeżycie peryhelium i ogromnego oddziaływania Słońca zależeć będzie głównie od tego, jak dużych rozmiarów jest jądro. Jeśli jest duże, szansa na przejście przez peryhelium bez całkowitego rozpadu będzie większa. Jeśli małe, tempo erozji i ubytku powierzchni komety może okazać się zbyt wysokie do przetrwania peryhelium.

Reasumując, w tym momencie przyczyna dużego wybuchu aktywności z 13 listopada pozostaje niewiadoma. Za każdą z powyższych wersji stoi seria dowodów mogących je potwierdzać lub wykluczać: wybuch mógł być równie dobrze efektem fragmentacji co zwiększającego się oddziaływania słonecznego ze względu na zmniejszającą się odległość komety od dziennej gwiazdy. Po wybuchu aktywności wywołanym rozpadem jądra często następują kolejne. Ostatniej doby taki też jest obserwowany. Ale zmniejszający się dystans do peryhelium na obecnym etapie również może prowadzić do serii w wybuchów aktywności mimo, że kometa nie musi ulegać rozpadowi. Loteria!

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 16.11.2013 r.
Widoczne dwa strumienie emitowanej materii w kształcie skrzydeł czy litery "U", względem jądra (jasny centralny punkt).
Credit: Wendelstein Observatory of the LMU/MPS
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 20.11.2013 r. Niżej nad horyzontem po lewej stronie kadru znajduje się Merkury.
Canon EOS DIGITAL REBEL XSi, ISO400, f/3.5, eksp. 30 sek.
Credit: Brian Hancock

UPDATE (21.11)

Tydzień do peryhelium. Zakończył się okres korzystnej widoczności komety w warunkach amatorskich. Obiekt wschodzi już krótko przed Słońcem, widoczny jest na jasnym tle nieba, a jego dostrzeżenie wymaga już nie małej wprawy. Kometa znajduje się już tylko 25 stopni kątowych od Słońca i z każdą dobą kontynuuje zbliżanie do dziennej gwiazdy szybko stając się niewidoczną z Ziemi. Obserwacje wykonane ostatniego poranka wskazują, że blask komety zawiera się w przedziale 3,5-4,5 mag. Najbliższe dwie doby to okres koniunkcji z Merkurym, widocznym wyraźnie gołym okiem nisko nad południowo-wschodnim horyzontem, ale zjawisko to jeśli w ogóle będzie dostrzegalne, to najwyżej przez kilkanaście minut i przynajmniej w lornetkach (gołym okiem kometa najpewniej pozostanie niedostrzegalna). Jej wzrost jasności nie liczy się tutaj tak bardzo co fakt, że przebywa ona już bardzo nisko i na znacznie rozświetlonym niebie, również za sprawą obecności Księżyca. Zobacz położenie komety względem Merkurego 23 listopada w 45 minut przed wschodem Słońca. Fragmentacja jądra pozostaje niepotwierdzona, można zatem ufać, że kometa wciąż zmierza ku peryhelium bez oznak rozpadu.

Podczas gdy z Ziemi obserwacje C/2012 S1 (ISON) stają się już niemal niemożliwe z powodu coraz mniejszej odległości kątowej od Słońca, pałeczkę w dalszych obserwacjach przejmują obserwatoria kosmiczne. Już dzisiaj kometa weszła w pole widzenia teleskopu HI1-A na pokładzie sondy STEREO-A. W kolejnych dniach jej obserwacje będą przeprowadzane coraz większą ilością instrumentów różnych sond, a których i w jakim czasie, można czytać w osobnym wpisie (LINK).

Na koniec jeszcze porównanie do sytuacji z kilkukrotnie przywoływaną wcześniej kometą C/2011 W3 (Lovejoy) z grudnia 2011 roku, która podobnie jak C/2012 S1 (ISON) była kometą "muskującą Słońce" i stała się pięknym obiektem grudniowego nieba nad południową półkulą. W 8 dni przed peryhelium, jej jasność oceniana była na poziomie 10 mag., a dostrzegalna była co najmniej w lornetkach tylko pod bardzo ciemnym niebem. Osiem dni później C/2011 W3 (Lovejoy) w peryhelium wykształciła blask dochodzący do -4 mag. porównywalny z jasnością Wenus. Dzisiaj kometa C/2012 S1 (ISON) jest już ponad 100-krotnie jaśniejsza od C/2011 W3 (Lovejoy) w porównywalnej odległości od Słońca. Obyśmy mogli odczytywać ten fakt jako wstęp do widowiska jeszcze wspanialszego od tego sprzed dwóch lat, które mogli podziwiać mieszkańcy południowej półkuli.

Poniższe zdjęcie zostało wykonane dzisiejszego poranka powyżej warstwy chmur niskiego piętra z Teide Observatory na Teneryfie przez Juana Carlosa Casado. Do tak wyraźnej widoczności komety poza przejrzystością powietrza przyczyniło się również położenie obserwatorium blisko 2400 metrów n.p.m.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 21.11.2013 r.
Poniżej wyraźny Merkury, z którym 22 i 23 listopada kometa przebywać będzie w koniunkcji o separacji około 3-4 stopni.
Canon Canon EOS 5D Mark II, ogniskowa 85 mm, ISO1600, eksp. 6 sek.
Credit: Juan Carlos Casado.
Kometa C/2012 S1 (ISON) wchodzi w pole widzenia HI1-A sondy STEREO-A.
(STEREO).

UPDATE (23.11)

5 dni do peryhelium, podczas którego wszystko się rozstrzygnie. Podczas, gdy obserwacje komety z Ziemi praktycznie przestały być dostępne, obiekt dobrze widoczny jest w instrumentach sond monitorujących na co dzień aktywność słoneczną. Od dwóch dni kometa C/2012 S1 (ISON) przechodzi przez pole widzenia teleskopu HI1-A sondy STEREO-A, za trzy dni wejdzie w pole widzenia koronografu COR2 na pokładzie sondy STEREO-B, służącego do wykrywania koronalnych wyrzutów masy.

Coraz mniej liczni szczęśliwcy wśród amatorów, którym jeszcze udaje się z trudem namierzyć kometę ginącą w blasku porannego nieba, szacują, że blask dochodzi do 3-3,7 mag., pojawiają się też oceny poniżej 3,7 mag. lecz ze względu na warunki w jakich widoczna jest kometa, mogą to być oceny mało dokładne. Lokalne warunki również odgrywają znaczenie - niektórym nie było dane dostrzec komety bez choćby lornetki wielkości 10x50, podczas gdy inni widzieli ją gołym okiem (głowę) zanim całkowicie znikła na tle porannego świtu. W Polsce jak na razie wszystkie nasze problemy rozwiązuje... zachmurzenie.

Poniższe zdjęcie zostało wykonane Yamansi w Japonii. Kometa C/2012 S1 (ISON) widoczna jeszcze całkiem wyraźnie jak na 5 dni przed peryhelium, w jednej linii z jasnym i dostrzegalnym gołym okiem Merkurym. W prawej części kadru Góra Fuji.

Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 22.11.2013 r. nad Górą Fuji w Japonii.
Canon EOS 1D C, ognikskowa 85mm f/1.8, ISO2000, eksp. 3 sek.
Credit: Kagaya.

UPDATE (25.11)

Trzy dni do peryhelium. Kometa znajduje się już wewnątrz orbity Merkurego. Elongacja od Słońca zmniejszyła się już do mniej niż 15 stopni kątowych, przez co każde pojawiające się w sieci zdjęcie komety może być już tym ostatnim, które obserwatorom udaje się jeszcze wykonać przed peryhelium. Ostatnim - nie tylko ze względu na zmniejszającą się odległość kątową od Słońca, ale też ostatnim z powodu scenariusza jakiego wolelibyśmy uniknąć (o tym za chwilę). Kometa nadal przemierza przez pole widzenia teleskopu HI1-A na pokładzie sondy STEREO-A - poniżej animacja ze zbliżania się do Słońca i przedzierania przez kolejne porcje wiatru słonecznego. Już jutro wejdzie ona w pole widzenia korongorafu COR2 na sondzie STEREO-B. Pierwsze zdjęcia, na których obiekt będzie na nich widoczny powinny zostać wykonane około godz. 06:00 UT (udostępnienie ich w sieci może nastąpić kilka godzin później).

Teraz, po kilku optymistycznych aktualizacjach pora na najbardziej smutny fragment od czasu obaw o wciąż niską jasność z początku listopada. Dzisiaj, w godzinach porannych w jednym z wątków międzynarodowej grupy dyskusyjnej poświęconej kometom, polski astronom dr Michał Drahus poinformował, że przeprowadzone w ostatnich dniach przez niego i Israela Hermelo obserwacje z wykorzystaniem 30-metrowego radioteleskopu IRAM (Institute for Radio Astronomy in the Millimeter Range), sugerują dezintegrację jądra komety.

Wyniki obserwacji wspomnianych astronomów wskazują, iż między 21 a 25 listopada zanotowano 20-krotny (być może jeszcze większy) spadek natężenia molekularnych linii emisyjnych komety. To dość pewna metoda szacowania aktywności jądra, ponieważ daje odpowiedź na pytanie o ilość cząstek macierzystych komety, które szybko przestają istnieć - na podstawie ich ilości można dokładniej oceniać bieżącą aktywność obiektu. W najbardziej optymistycznym scenariuszu takie wyniki obserwacji mogą oznaczać bardzo niską aktywność jądra komety, zaś w scenariuszu najbardziej prawdopodobnym - na całkowitą fragmentację jądra. Możliwe więc, że sama kometa (jądro) już nie istnieje, a to co widzimy na bieżących zdjęciach z teleskopu HI1-A sondy STEREO-A i innych instrumentów jest tylko strumieniem pyłu, materią wyemitowaną przez kometę, który będzie widoczny przez jeszcze kilka dni. Prawdopodobieństwo, że tak się stało nie jest całkowite, ale wysokie.

Być może kometa C/2012 S1 (ISON) jest już po totalnej fragmentacji tak jak C/2011 W3 (Lovejoy) w grudniu 2011 roku - tyle, że kometa sprzed dwóch lat uległa rozpadowi tuż po samym peryhelium, a nie kilka dni przed. Dlatego też w tym wypadku nie należałoby się spodziewać pomyślnych efektów fragmentacji, jakie zaistniały po rozpadzie komety Lovejoy'a z 2011 roku, ponieważ największe zbliżenie ze Słońcem dopiero nastąpi i w gruncie rzeczy może ono już być tylko "gwoździem do trumny". Potencjalny brak jądra na obecnym etapie może oznaczać, że uwolniona niedawno materia wyparuje w peryhelium i najbliższy czwartek zakończy historię tego obiektu. Co więcej, wyniki z obserwacji teleskopem IRAM zdają się być w korelacji z efektami obserwacji Terry'ego Lovejoya z 24 listopada. Wczorajszego poranka Lovejoy ocenił jasność komety na poziomie 4 mag., co jest pewnym spadkiem blasku w jego szacunkach względem obserwacji z poprzednich poranków. Łączyłoby się to również ze znacznym wybuchem aktywności z 13 listopada. a także drugim wybuchem z 20 listopada, mogącym być potwierdzeniem niechcianego, choć nigdy niewykluczanego rozwoju wydarzeń.

Podsumowując tę aktualizację: wiele wskazuje na to, że doszło do całkowitego rozpadu jądra komety C/2012 S1 (ISON), choć nie trzeba jeszcze tego traktować "oficjalnie" jako zdarzenia pewnego (jako bardzo prawdopodobne, owszem). Jeśli jądro się doszczętnie rozpadło, kometa nie będzie już produkować więcej materii, choć jej jasność może jeszcze przez pewien czas nieco rosnąć na skutek silniejszego odbijania światła dzięki zbliżaniu się do Słońca. O ile doszło do fragmentacji, na zdjęciach z sond możemy jeszcze przez kilka dni widzieć nie tyle kometę, co jej pozostałości poruszające się nadal tą samą orbitą, które ostatecznie po pewnym czasie (prawdopodobnie rzędu kilku dni) ulegną rozproszeniu i przestaną być dostrzegalne. Pozostaje mieć nadzieję, że pomimo wielu poszlak wskazujących już na pesymistyczny finał czternastomiesięcznego oczekiwania i powtórny zawód amatorów w 40. rocznicę "niewypału stulecia", zdarzy się coś niespodziewanego i na korzyść obserwatorów. Nie ma jednak co ukrywać - nie dzieje się dobrze.

Animacja ze zdjęć teleskopu HI1-A satelity STEREO-A ukazująca wchodzącą w pole widzenia w lewej dolnej części kadru kometę C/2012 S1 (ISON) wraz z wiatrem słonecznym emitowanym w kierunku lewej strony kadru. W tle Merkury i Ziemia oraz słabsza kometa 2P/Encke. Zdjęcia z 20-22 listopada.
(Credit: Karl Battams/STEREO)
Kometa C/2012 S1 (ISON) sfotografowana 24.11.2013 r. Widoczne gwiazdopodobne jądro i szeroki słaby warkocz pyłowy. Zdjęcie z Teide Observatory na Teneryfie, na wysokości niemal 2400 metrów n.p.m
Czy to ostatnie lub jedne z ostatnich zdjęć komety C/2012 S1 (ISON) podczas jej istnienia?
Canon EOS 5D Mark III, obiektyw 300 mm na f/2.8, ISO3200, eksp. 4x4 sek.
Credit: Juan Carlos Casado

UPDATE (26.11)

Dwie doby do peryhelium. Kometa z dniem dzisiejszym weszła w pole widzenia koronografu COR2 sondy STEREO-B, kontynuuje też wędrówkę przez pole teleskopu HI1-A sondy STEREO-A. Zdjęcia mogą dawać mały cień nadziei, ale tylko cień. Patrząc na fotografie z HI1-A można odnieść wrażenie, że kometa jest "zdrowa" i spokojnie zmierza ku peryhelium bez oznak rozpadu.

Kometa C/2012 S1 (ISON) widoczna 26.11.2013 r. na zdjęciach z HI1-A sondy STEREO-A. Zdjęcia dają nutkę optymizmu, kometa wygląda na "zdrową", choć jaśnieje znacznie wolniej niż powinna w obecnym etapie swojej wędrówki.
(STEREO).
24 listopada zdjęcia z tego samego instrumentu ukazują znaczny ubytek warkocza, prawdopodobnie na skutek uderzenia w kometę koronalnego wyrzutu masy. Od następnego dnia (25.11) widoczny ponownie nieco większy niż 24.11 warkocz, formujący się na nowo, a na zdjęciach z 26.11 posiadający już niemal tę samą długość co przed zanikiem 23 listopada.
Porównanie wyglądu komety C/2012 S1 (ISON) na zdjęciach z HI1-A sondy STEREO-A od 21 do 26.11.2013 r.
Otwórz w nowej karcie większy rozmiar.
(STEREO).

Karl Battams (NASA) z kampanii obserwacyjnej komety zaraportował, że dostrzegalny jest wzrost jasności w porównaniu z dniem wczorajszym. Można to uznać za światełko w tunelu, ale z drugiej strony część astronomów zauważa rosnące z każdą godziną niepoprawne odchylenie od spodziewanej średniej aktywności komety, co dobrym znakiem nie jest. To nabieranie blasku dzieje się w zdecydowanie wolniejszym tempie niż powinno na obecnym etapie, a sam wzrost jasności jest nieznaczny.

Można mieć cichą nadzieję, że przynajmniej część jądra nie uległa rozpadowi i że nie ulegnie ona dezintegracji podczas peryhelium, które nastąpi już za mniej niż 48 godzin. Jeśli jest tam choćby jedna "zbita" część zamiast całkowicie zdezintegrowanego jądra, można by liczyć, że przetrwa ona spotkanie ze Słońcem i uwolni jeszcze nieco materiału produkując za sobą nieco wyraźniejszy warkocz. Szansa, że tak się stanie jest niewielka - nawet jeśli jakaś część jądra jest nienaruszona, to jego rozmiary będące o wiele mniejszymi od pierwotnych przed pierwszym i drugim prawdopodobnym rozpadem, zmniejszają szanse na pomyślne przejście przez peryhelium. Ilość materiału, który mógłby zostać wyemitowany przez tą ewentualną nienaruszoną część jądra też nie powinna być duża.

Jeśli jednak kometa posiada choćby częściowo nienaruszone, "nierozsypane" jądro (nie wiele już na to wskazuje, ale nie można wykluczyć optymistycznego wariantu), zawsze jest cień szansy, że Słońce w peryhelium kometę "ożywi" podnosząc w jakimś stopniu jej aktywność. Wariant możliwy, aczkolwiek mało prawdopodobny - porównując zachowanie C/2012 S1 (ISON) do komet z przeszłości, głównym przypuszczeniem jakie się nasuwa w obecnej sytuacji jest mająca już miejsce lub nieodległa w czasie całkowita dezintegracja jądra, choć do samego peryhelium nie można wykluczyć scenariusza optymistycznego, zakładającego wzrost aktywności obiektu połączony z kolejną produkcją pyłu i gazu wraz ze wzrostem jasności. Jak pisałem w jednym z wczorajszych poniższych komentarzy, nie dzieje się dobrze, ale z ostatecznym opłakiwaniem komety warto się jeszcze wstrzymać, przynajmniej do peryhelium. To kometa - zawsze może zachować się tak, jak nikt by tego nie oczekiwał.

Częstsze skrótowe aktualizacje w dniach 27-29 listopada w ciągu dnia można śledzić na podstronie Solar Update. Pełne aktualizacje na temat wydarzeń w tych dniach w niniejszym tekście w godzinach wieczornych.

UPDATE (27.11.13)

Ostatnia doba przed peryhelium. Kilkanaście godzin temu kometa weszła w pole widzenia koronografu LASCO C3 sondy SOHO. Obserwacje wykonane za pomocą tego instrumentu zdają się sugerować, że kometa zmierza ku peryhelium bez oznak rozpadu. Pozory, czy fakt?

Od momentu wejścia obiektu w pole LASCO C3, co nastąpiło około godz. 03:00 CET, do godz. 15 UT, Matthew Knight (NASA) z kampanii obserwacyjnej komety zaraportował, iż dostrzegalny jest ponad czterokrotny wzrost jasności jądra. Później, po godz. 16:00 UT na podstawie porównań z gwiazdą Anatres będącą w polu widzenia C3 po lewej stronie kadru, można już było sądzić, że kometa osiągnęła jasność 1,5 mag. Przed 21:00 UT przesycenie detektora LASCO C3 w miejscu matrycy korongorafu w którym znajdywało się jądro komety stało się na tyle duże, że można mówić o osiągnięciu przez nią jasności 0 mag., a nawet jej przekroczeniu i przejściu na wartości ujemne - po godz. 21:15 UT prawdopodobnie rzędu -1,5 mag.
Kometa C/2012 S1 (ISON) w polu koronografu LASCO C3 sondy SOHO o godz. 20:42 UT. Kreski "wychodzące" po bokach jądra są efektem przesycenia detektora korongorafu, świadczącego o coraz większej jasności komety. Według szacunków już teraz jasność może osiągać -1,5 mag.
(SOHO).

Dzisiejsze obserwacje z SOHO zdają się sugerować odwrotny scenariusz od pesymistycznego, przytoczonego w aktualizacji z 25 listopada. Zdaniem niektórych obserwatorów, spadek natężenia linii emisyjnych komety świadczący o rażąco niskiej aktywności jej jądra (lub jego całkowitej dezintegracji) mógł być efektem znacznej produkcji pyłu w drugim wybuchu aktywności 21 listopada, który miał przysłonić dostrzegalność linii emisyjnych.

Takiej loterii chyba nikt się nie spodziewał, choć to i tak dopiero wstęp. Najważniejszy i najbardziej emocjonujący będzie następny dzień, podczas którego wyczekiwana od 14 miesięcy kometa osiągnie peryhelium. Na najmniejszy dystans do Słońca obiekt zbliży się o godz. 18:24 UT. Punkt peryhelium patrząc z perspektywy Ziemi wypada pod południowo-wschodnią częścią tarczy. W dniu dzisiejszym zza południowo-wschodniej krawędzi wyłoniły się nowe obszary aktywne, które mogą być źródłem wyrzutów koronalnych w najbliższych godzinach. Podczas osiągania peryhelium kometa będzie przechodzić niemal idealnie na linii ognia tych grup plam. Każde takie zjawisko może przypieczętować jej los, a przynajmniej doprowadzić do znacznego ubytku warkocza (który wprawdzie może szybko się "zregenerować", o ile w jądrze komety będzie wystarczająco dużo materiału możliwego do uwolnienia). Dzisiaj niewiele brakowało (animacja) by jeden z takich wyrzutów CME trafił kometę - zdjęcia z LASCO C3 nie ukazały jednak żadnych negatywnych zmian w jej wyglądzie, więc można sądzić, że wyrzut miał inne skierowanie.

Podsumowując ostatnią przed peryhelium aktualizację, wygląda na to, że kometa jest "zdrowa" (przynajmniej częściowo), jasność w ostatnich 12 godzinach wzrosła o ponad dwie wielkości gwiazdowe, a zdjęcia z LASCO C3 nie ukazują rozpadu jądra. W dniu jutrzejszym obserwacji dokonywać będzie reszta satelitów słonecznych, na czele z SDO, który śledzić będzie samo peryhelium. Wcześniej kometa wejdzie w pole widzenia koronografu LASCO C2, kontynuowane będą również obserwacje z sond STEREO. Następne pełne jak powyższe podsumowanie dnia, ukaże się już po peryhelium w późnych godzinach wieczornych 28 listopada. Skrótowy komentarz do bieżącej sytuacji przed i w trakcie peryhelium można będzie śledzić na podstronie Solar Update, aktualizowanej w ciągu dnia wraz z rozwojem wydarzeń, które najpewniej będą bardzo dynamiczne. Od 14 miesięcy powiadamiałem Was o rozwoju sytuacji z tą kometą. Mam nadzieję, że jutrzejsza aktualizacja nie będzie ostatnią, i że czekają nas jeszcze piękne widoki na grudniowym niebie, mimo że od pewnego czasu niemal się z tą kometą żegnaliśmy. Pozostaje nam już tylko czekać i wierzyć, że mimo wielkiej niepewności, obiekt wyjdzie zwycięsko z jutrzejszego spotkania ze Słońcem. Trzymajmy kciuki!

UPDATE (28.11.13)

Wyczekiwana od 14 miesięcy kometa C/2012 S1 (ISON) uległa rozpadowi w kilkanaście minut przed osiągnięciem peryhelium. Czy była to całkowita dezintegracja?

Zarejestrowana przez koronografy sondy STEREO-A dezintegracja komety po godz. 18:00 UT wskazuje, że w momencie peryhelium pozostało niewiele z jądra; warkocz z każdą aktualizacją danych ulegał słabnięciu i zanikaniu. Po godz. 21:00 UT obrazy z koronografu LASCO C2 zaczęły ukazywać słabą smugę materii poruszającą się po dotychczasowej orbicie. W wariancie najbardziej prawdopodobnym są to tylko "proch i pył", zgliszcza po rozpadzie komety, które w najbliższych godzinach ulegną wyparowaniu i zanikowi. Co mniej prawdopodobne, choć niewykluczone - niewielki fragment pierwotnego jądra, który być może wykształci pewien warkocz i nabierze nieokreślonej jeszcze w tym momencie jasności.

Dane z koronografów wskazują na rozpad jądra zupełnie inny od komety C/2011 W3 (Lovejoy), której fragmentacja podniosła tylko widowiskowość warkocza na niebie półkuli południowej.

W przypadku potwierdzenia się przypuszczeń, iż to fragment jądra widoczny jest na zdjęciach po peryhelium jako niewielka resztka komety, która mogła ocaleć, pojawi się kolejne uaktualnienie tekstu wraz z informacjami czego w związku z tym faktem moglibyśmy oczekiwać. Wcześniej skrótowe komentarze będzie można śledzić w zakładce Solar Update.

UPDATE (29.11)

Kometa C/2012 S1 (ISON) nie przestaje zaskakiwać, środowisko astronomów sprzecza się czego jesteśmy świadkami, a najciekawszy jest fakt, że żadnego scenariusza nie można jeszcze wykluczyć. Co do wydarzeń w peryhelium - panowała całkowita zgodność astronomów co do rozpadu obiektu. Świadczyły o tym 1) drastycznie wręcz malejąca jasność po godz. 12:00 UT, 2) zanik centralnej kondensacji komety po godz. 13:00 UT widoczny na wczorajszych danych z LASCO C2 i C3, 3) widoczny rozpad znacznej części komety z koronografu COR2 sondy STEREO-A, 4) a następnie brak widocznej komety w polu widzenia sondy SDO, która dokonała specjalnego manewru, by obserwować samo peryhelium - podczas którego obiekt powinien, lecz nie był widoczny nawet śladowo.

Dzisiejsze zdjęcia z koronografu LASCO C3 sondy SOHO z godzin porannych ukazują coraz wyraźniejszą materię przemieszczającą się po dotychczasowej orbicie, która nabrała pewnej jasności i wykazuje od pewnego czasu warkocz. Jest zbyt wcześnie by cokolwiek prognozować z większą dokładnością, ale można mieć małą nadzieję, że w peryhelium ocalał jakiś fragment jądra komety - a przynajmniej chciałoby się w to wierzyć. W chwili obecnej brane pod uwagę mogą być...

Scenariusz pierwszy. Widoczna materia to "gruz i pył" - rozsypane jądro komety, które ulega dalszej dezintegracji (co ma się objawiać wzrostem jasności i coraz większym rozmyciem okolic hipotetycznego jądra), po czym ulegnie wyparowaniu i zanikowi w najbliższych godzinach czy dniach. Wariant niemal pewny.

Scenariusz drugi zakłada, że z peryhelium ocalała jakaś resztka jądra komety o nieokreślonej wielkości, która może być niewielkim, ale za to "całym" nierozsypanym kawałkiem pierwotnego jądra, jaki przez nieokreślony czas może emitować nowy materiał produkując warkocz i wykształcając nieokreśloną jasność - jednak ze znacznym prawdopodobieństwem nie wiele większą od obecnej. Mogłoby to podnieść szanse na dostrzeżenie w lornetkach czegokolwiek za około tydzień na porannym niebie, ale to w chwili obecnej luźna spekulacja i wróżenie z fusów. Wariant mało prawdopodobny.

Pomiary fotometryczne wykonane dzisiejszego poranka przez astronoma Filipa Frateva wskazują, że resztka komety po wyjściu zza centralnej przysłony koronografu LASCO C3 nabierała blasku do godz. 09:00 UT i wówczas osiągnęła maksymalną jasność 2 mag., która obecnie jest dość stabilna. Mogłoby to potwierdzać hipotezę o ocalałym fragmencie jądra komety, które po peryhelium produkowało dalej materię (co teraz widzimy jako nowy krótki, ale szeroki warkocz), ale to zbyt mało do całkowitej pewności.

Jedno jest pewne - znakomita większość pierwotnego jądra uległa dezintegracji w peryhelium (co potwierdzają dane z korongrafów, zwłaszcza ze STEREO-A, który zarejestrował rozpad komety po godz. 18:00 UT), a to co widzimy obecnie z koronografu LASCO C3 nie jest podstawą do twierdzenia, że mamy do czynienia ze "zdrowym" obiektem (o ile to nadal jakiś "obiekt", w domyśle fragment jądra, a nie luźne szczątki). Sądząc po najnowszym zdjęciu z LASCO C3 i popierając je dokonaną dziś fotometrią, blask hipotetycznego fragmentu jądra (czy chmury szczątek) nie jest wyższy od 2 mag. (ponad 5 wielkości gwiazdowych słabszy niż wczoraj przed południem) i z dużym prawdopodobieństwem powinien słabnąć w kolejnych dniach. Mimo to najbliższe godziny i dni mogą być nie mniej interesujące co wczorajsza pechowa chwila prawdy. Historii komety C/2012 S1 (ISON) jeszcze ostatecznie nie zamykamy...
Dane z LASCO C3 z nocy z 28/29.11.2013 r.
Widoczna hipotetyczna resztka jądra komety, produkująca niewielki warkocz, jasność "jądra" około 2 mag.
Animacja z całego przelotu przed i po peryhelium (nowa karta, uwaga, plik waży 14MB i może ładować się dłuższą chwilę).
(SOHO).

UPDATE (30.11)

Dobrze, nie musimy już się "czarować". Szczątki komety C/2012 S1 (ISON) tracą jasność coraz szybciej. Dokonana dzisiaj rano fotometria na podstawie surowych danych z SOHO LASCO C3 wskazuje, że blask najjaśniejszej części resztek obiektu zmniejszył się do poniżej 5 mag. (według niektórych pomiarów ok. 6 mag.), co więcej tempo wytracania jasności ulega przyspieszeniu. Nim zatem zdecydujemy się potraktować poważnie informacje różnych mediów w stylu "kometa żyje, jest zdrowa i ma się dobrze", porównajmy najpierw jej jasność i ogólny wygląd z 29 i 30 listopada - różnica malejącej jasności jest ogromna, a to dopiero pierwsza doba jej słabnięcia:

Szczątki komety C/2012 S1 (ISON) - porównanie danych SOHO LASCO C3 z 29 i 30 listopada.
Widoczne szybkie słabnięcie resztek obiektu.
(SOHO).
Szczątki komety C/2012 S1 (ISON) 30.11.2013 r. (większy rozmiar)
(SOHO).

Pozwala to z niemal całkowitą pewnością twierdzić, że szczątki komety w najbliższych dniach osłabną na tyle, że nie będą miały szansy być widoczne na grudniowym niebie (jeśli nawet to nie w innej postaci jak słabego pojaśnienia widocznego w lornetkach pod naprawdę ciemnym niebem). Być może słabo uda się je zarejestrować astrofotografom wykorzystującym długoczasowe ekspozycje. W chwili obecnej, o ile tak szybkie wytracanie jasności się utrzyma, wygląda na to, że wraz z kątowym oddaleniem się od Słońca na dystans pozwalający na obserwacje naziemne, jasność zgliszcz komety spadnie znacznie poniżej 6 mag. i jeśli cokolwiek będzie widać, to największe szanse mogą mieć astrofotografowie i to głównie w idealnych warunkach obserwacyjnych. Jednak i to jest mało pewne, albowiem najpierw przez kilka grudniowych dni szczątki te będą widoczne nisko nad horyzontem, a w momencie gdy ich położenie wzrośnie (jeśli wcześniej nie zanikną), nadejdą jasne noce księżycowe jeszcze bardziej tłumiące tak słabe i rozmyte obiekty.

Znaczny spadek jasności szczątków komety w ostatnich 24 godzinach, brak centralnej kondensacji oraz brak widocznego warkocza gazowego niemal stuprocentowo zdają się sugerować, że to nie fragment jądra ocalał, a co najwyżej jego rozsypane resztki - chmura gruzu i pyłu, która będzie ulegać wyparowaniu i zanikowi (inna opcja to ocalały niewielki fragment jądra, który po peryhelium produkował gaz jeszcze kilka godzin, ale ze względu na ilość emitowanego pyłu, warkocza gazowego nie dało się zauważyć). Wariant ten od początku wydaje się prawdopodobny również ze względu na fakt, że nie następuje nowa emisja materiału, który mógłby powiększyć czy lepiej uwidocznić warkocz pyłowy - ten również słabnie i nie ulega zwiększeniu (pozornie może wydawać się większy, ale to tylko ze względu na perspektywę i inne skierowanie względem sondy SOHO). Nowe zdjęcia z koronografu C3 nie ukazują niczego, co można by potraktować jako fragment jądra, prędzej już sugerują, że to po prostu chmura coraz słabiej zespolonej materii z każdą godziną ulegająca większemu rozproszeniu i zanikowi (co przekłada się też na spadek jasności powierzchniowej). Wątpliwości co do ocalałego fragmentu jądra mogłaby rozwiać obserwacja z wykorzystaniem Kosmicznego Teleksopu Hubble'a (HST), który dałby pełniejszy obraz szczątek obiektu, ale ze względu na ich bliskość kątową względem Słońca, będzie to możliwe do przeprowadzenia dopiero za kilka tygodni. Badanie takie z wykorzystaniem HST jest zaplanowane wstępnie w drugiej połowie grudnia, ale ze względu na obecne tempo zanikania szczątek jest niemal pewne, że wówczas nie będzie już czego badać.

Już wczorajsze zdjęcia z LASCO C3 potwierdzały, że nie mamy do czynienia ze zdrowym obiektem, choć optymizm na kilka godzin stał się u części obserwatorów większy niż po wydarzeniach z peryhelium, gdy kometa objawiła naszym oczom swojego istnego "ducha". Przed końcem 29 listopada nikły i tak optymizm ponownie osłabł i słabnie nadal - chciałoby się rzec w tempie wygasania szczątek obiektu. W sytuacji gdy znaczna większość komety uległa wyparowaniu nie powinno to jednak za nadto dziwić, wszak obserwujemy jedynie słabnące z każdą godziną zwłoki komety C/2012 S1 (ISON), która tak naprawdę przechodzi powoli do historii...

W grudniowej części "Nieba nad nami" m.in. o szczegółach widoczności komety C/2013 R1 (Lovejoy) - jasnej i godnej następczyni niemal nieistniejącej już C/2012 S1 (ISON).

Animacja ze zdjęć koronografu COR2-A sondy STEREO-A stanowiąca
zapis dezintegracji i niemal doszczętnego wyparowania komety C/2012 S1 (ISON) podczas
przechodzenia przez peryhelium. Pierwsze efekty rozpadu widoczne po godz. 16:00 UT,
ostateczna dezintegracja widoczna po godz. 18:00 UT.
(NRL/NAS, Karl Battams/STEREO).

UPDATE (13.12)

Minęły dwa tygodnie od peryhelium. Próby zarejestrowania na długoczasowych ekspozycjach choćby śladowych resztek po komecie kończą się fiaskiem. Śladu po komecie nie widać zarówno na fotografiach uzyskanych przez astronomów amatorów, naziemne obserwatoria ani też z sond kosmicznych. O zaobserwowaniu wizualnie czegokolwiek tym bardziej nie ma mowy. Nawet na zdjęciach z teleskopu HI1-A sondy STEREO-A na początku grudnia pozostała po komecie chmura pyłu stała się niedostrzegalna w ostatnich godzinach przed jej wyjściem poza pole widzenia, co sugeruje, że jasność zgliszcz obiektu była już niższa od 14 mag. (tydzień temu), a obecnie prawdopodobnie uległy one zanikowi. Obserwacja odpowiedniego rejonu nieba z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Hubble'a (HST) zaplanowana jeszcze na ten miesiąc, może okazać się już tylko formalnością na drodze do ostatecznego zamknięcia tej historii. Dla obserwatorów oczywiście kometa C/2012 S1 (ISON) w sensie praktycznym historią niestety jest już od dawna.

Czytaj też tekst podsumowujący 14 miesięcy medialnego szumu na temat tytułowego obiektu.

UPDATE (21.12)

Dla końcowego potwierdzenia: 18 grudnia Kosmicznym Teleskopem Hubble'a dokonano obserwacji regionu nieba, w którym powinny znajdować się obecnie zgliszcza komety C/2012 S1 (ISON). Zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami HST nie wykrył najmniejszych pozostałości po obiekcie, mimo że zasięg gwiazdowy na uzyskanych fotografiach wynosił aż 25 magnitudo. Na zdjęciach nie zarejestrowało się nic poza gwiazdami i odblaskami od jaśniejszych gwiazd, galaktykami czy zakłóceniami będącymi skutkiem promieniowania kosmicznego. Mimo, że resztki komety po peryhelium poruszały się praktycznie tą samą orbitą, HST wykonał obserwacje również regionów sąsiadujących, gdzie mogłyby znajdować się ewentualne szczątki w przypadku niewielkiego odchylenia od założonej orbity - tam jednak również śladu po obiekcie nie zauważono.
Każda z czterech głównych części mozaiki zawiera dwa osobne spojrzenia (na miejsce, w którym szczątki komety powinny się znajdować wg standardowej niezmienionej orbity oraz po uwzględnieniu niewielkiego odchylenia). Śladu po komecie nie widać, najsłabsze zarejestrowane obiekty mają jasność 25 mag, (Credit: NASA/ESA).


Bądź na bieżąco ze zjawiskami astronomicznymi i zapleczem amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku!

*****

Aktualne położenie komety na niebie można śledzić m.in. w darmowym programie Stellarium po zaktualizowaniu bazy danych komet.
Poprzez m.in. Minor Planet Center można sobie indywidualnie wygenerować efemerydy wpisując "C/2012 S1".



Wpis jest uzupełniany na bieżąco wraz z rozwojem wydarzeń.

Komentarze

  1. O łał, bardzo obiecująca prognoza!!! Ciekawe co kometa zrobi w rzeczywistości. Długo już czekamy na jasną kometę... Może więc się doczekamy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli by te prognozy się sprawdziły to byłaby to pierwsza taka jasna kometa w moim życiu ;o Ale to byłby widok...

    OdpowiedzUsuń
  3. Zachwycamy się kometą C/2001 L4 w prognozach, a co dopiero tutaj przy C/2012 S1! Niech te wyliczenia okażą się poprawne!

    OdpowiedzUsuń
  4. He he a przepowiedziane jest że na niebie ma być widoczne zderzenie dwóch ciał niebieskich, może komet, na kształt krzyża.Potem całe niebo ma być czerwone. Ma ktoś jakieś propozycje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepowiednie... łuuu już ciarki przechodzą mi na myśl jak media i portale żyjące z sensacji będą odczytywać widoczność C/2012 S1. A niebo jest czerwone co chwilę i to dosłownie:) Przy wschodach czy zachodach słońca gdy w powietrzu jest masa zanieczyszczeń efekt czerwonego nieba uwidacznia się bardzo często. Na razie mamy nową kometę z prawdopodobnie dużą szansą na imponującą jasność, tak się zdarza co pewien czas, i tyle. A że długo już nie mieliśmy takiego wydarzenia to wypada by znowu się coś takiego powtórzyło. Pamiętam Halle-Boppa. Wspaniałe niebo było, kiedy widniał na nim taki rozległy jasny warkocz. Chciało by się powtórki...

      Usuń
    2. Moja propozycja - kibicować komecie by zaświeciła nam w listopadzie 2013 tak jak prognozy mówią!

      Usuń
    3. Ja nie pamiętam, żeby kometa Halle-Boppa widziana z Polski miała boczny warkocz. O ile pamiętam, była widoczna jedynie aureola. Uprzedzam prześmiewców, że wiem, w jakim kierunku ustawiają się warkocze komet.

      Usuń
    4. @ Anonimowy

      Hale'a-Boppa podczas powrotu w 1996 i dalszej widoczności do końca następnego roku istotnie wykształciła warkocz - i to nie jeden :-) Mało tego - rozpiętość jej warkocza osiągała na niebie 40 stopni kątowych (!).

      Jest sporo internetowych galerii, ale dla przykładu polecę jedną z moich ulubionych - tę archiwalną z serwerów NASA. Znajdują się na niej liczne fotografie z tego powrotu Hale'a-Boppa, na potwierdzenie powyższych słów także takie z terenów Polski, gdzie warkocz jest ładnie złapany na kliszy. Pozdrawiam!

      Usuń
  5. witam, zakładając współczynnik aktywności n=3 czyli nic nadzwyczajnego, to wychodzi i tak jasność -6mag na czas peryhelium. wystarczy że kometa będzie jaśnieć w standardowym tempie a i tak ma szansę dobić do co najmniej -6mag. wspaniała wiadomość, oby tylko c/2012 s1 zbyt szybko nam nie wyparowała swojej powierzchni.
    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na to by wychodziło z takim założeniem. Być może będziemy tego świadkami, ale w ponad 13 miesięcy wiele się może zdarzyć. Miejmy nadzieję, że jeśli coś się z kometą będzie działo, to tylko na naszą korzyść!

      Usuń
  6. Biorąc pod uwagę fakt że nie mieliśmy czegoś takiego praktycznie od czasu McNaughta z 2006 roku to taka jasna kometa mogłaby już się nam pokazać. Trzymam kciuki...

    OdpowiedzUsuń
  7. Już sobie wyobrażam wschodnie poranne niebo w listopadzie, a na nim wielki jasny, warkocz widoczny gołym okiem na złotawym niebie. To by był chyba absolutny hit najbliższego roku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam! Pooglądałem sobie zamieszczone symulacje Stellarium na okres bliski peryhelium i mam zagwostkę do omówienia jeśli można. Czy wg tego co wiemy dzisiaj, można powiedzieć że "na pewno" kometa widoczna będzie na niebie dziennym lub że szacowana jasność w maksimum utrzyma się przez kilka dni lub tygodni? Też pobawiłem się tym programem, i zauważyłem że prognozowana jasność maleje w ogromnym tempie po peryhelium i już dwa dni po peryhelium jest lekko dodatnia przy niskiej wysokości na niebie. Dla nas to niespecjalnie miła perspektywa. Zobaczyłem też że w maksimum prognozowane jest nie -10 czy 13 ale -7 mag, choć wówczas u nas to nie byłoby widoczne. I tak zacząłem się zastanawiać... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bino,

      na tym świecie nie ma nic pewnego, nie mówiąc już o świecie komet :-)

      Choćby prognoza była nie wiadomo jak dokładna, nie można z całkowitą pewnością mówić i pisać, że kometa tak właśnie się zachowa. Prawdopodobieństwo może być wysokie, ale nie całkowite. Kometa zrobi co zechce i na ten moment nie można powiedzieć, że widoczna będzie na niebie dziennym. Trzeba z resztą pamiętać, że największy blask kometa osiągnie kiedy jej odległość kątowa od Słońca będzie na niebie bardzo mała, wręcz niebezpieczna dla obserwacji (chyba, że utrzyma dużą jasność po przejściu przez peryhelium wraz z większym oddaleniem się kątowym od Słońca). Co do wyświetlanej w Stellarium jasności, obstawiałbym zdezaktualizowanie danych. Po zaktualizowaniu program powinien wyświetlać w maksimum -13mag, proponuję zatem zaktualizować dane orbitalne, jeśli automatycznie samo się to nie zrobiło. Tutaj instrukcja w razie kłopotu. Dane orbitalne program pobiera z bazy Minor Planet Center. Jakie dane MPC udostępni - takie pokaże Stellarium. W zasadzie te symulacje należy traktować z przymrużeniem oka. Może być tak, jak pokazuje program. Może być dużo lepiej. A może być i gorzej. Tak czy inaczej powyższe symulacje są tylko orientacyjne. Co do znacznych zmian jasności: na przyspieszonym upływie czasu widoczne są duże zmiany jasności wizualnej w krótkich odstępach, bo taki założony został scenariusz - w przeszłości w przypadku podobnych komet zdarzało, że obiekt zmieniał jasność o kilka wielkości gwiazdowych w ciągu jednego, dwóch dni. Taki symulowany scenariusz zakłada szybkie pojaśnienie przed i równie szybki spadek jasności po peryhelium - ale to tylko jedna z możliwych opcji. Możliwe, że duża jasność ujemna utrzyma się przez kilka, kilkanaście dni, wówczas obiekt widoczny byłby z takim blaskiem na niebie porannym czy wieczornym, ale prawdopodobnie nie na tym "ciemnym". Raczej tym złotawo-granatowym przy nadchodzącym świcie czy zmierzchu (no chyba, że kometa C/2012 S1 (ISON) zachowa się jak C/1680 V1 i wraz z oddaleniem się od Słońca i przejściem na ciemniejsze niebo, utrzyma dużą jasność, ale lepiej nie zakładać tak optymistycznego wariantu). Gdybać możemy, ale musimy jednocześnie mieć świadomość, że możemy być również świadkami następnego niewypału...

      Podsumowując to co napisałem powyżej - wiem, że nic nie wiem :-) Kometa pomału sobie mknie przez Układ Słoneczny, ale jak się zachowa, to można co najwyżej przypuszczać.

      Usuń
    2. Dzięki za odniesienie się do moich problemów:)
      Pobrałem spokojnie dane orbitalne z MPC i faktycznie- wyświetla się -13 mag w peryhelium, chociaż to bez znaczenia bo grubo pod horyzontem dla Polski i tylko na parę minut a potem znowu jasność wzrasta w tempie szalonym.Czyli po prostu wychodzi na to że wszystko może się zdarzyć. Nie ukrywam że "napaliłem się" na kometę w dzień, jeden z portali napisał o tej komecie tak pewnie, jakby ichniejsi 'redaktorzy' już odrazu na 101% wiedzieli jaką jasność obiekt osiągnie.Żadnych pytajników żadnych wątpliwości - napisane tak że nic- tylko się cieszyć. Ale naprawdę trzeba się liczyć z zupełnie czymś innym, w sumie ze wszystkim. Wciąż ufam że kometa przetrzyma spotkanie z naszą gwiazdą i osiągnie dużą jasność którą utrzyma dłużej niż tydzień.Ale w razie mniejszej jasności jądra, to ewentualny długi widoczny gołym okiem warkocz wyłaniający się znad wschodniego horyzontu zanim niebo się rozjaśni też byłby wielkim przeżyciem dla mnie,w końcu takie peryhelium może dać warkocz bardzo długi. Może choć takie coś nam się uda zobaczyć.Ale gdyby była jak ta C/1680V1 to się nie obrażę:D
      Jeszcze raz dzięki, jak znów coś mnie najdzie to się dopiszę:)

      Usuń
  9. Czekamy na update, może jakieś zdjęcia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co nie ma czego aktualizować - kometa obecnie znajduje się na niebie w bardzo bliskiej odległości kątowej od Słońca - w połowie lipca mieliśmy koniunkcję. Nie jest (wręcz nie może być) przez to obserwowana z jakiegokolwiek zakątka na Ziemi - zanim stanie się dostępna obserwatorom musi minąć jeszcze kilka tygodni, do około pierwszego tygodnia września. W kwestii zdjęć, fotografie uzyskane 8 maja (w powyższym apdejcie z 2 lipca) są na razie tymi najnowszymi z udostępnionych.

      Usuń
  10. Sam jestem ciekaw jak ona się zachowa, napisąłem na astromaniaku, że spodziewam się sytuacji takiej, że może rozwinąć długi jasny warkocz, który stanie się widoczny nawet przed wschodem samej głowy komety. Wiem, że jest taka mozliwść. Nie wiem jednak czy to się sprawdzi. Być może minie słońce, rozwinie długi jasny warkocz który stanie się dostępny obserwacjom w Grudniu. Ta kometa to wielka zagadka. A może nawet nie będzie widoczna gołym okiem? I stanie się wielkim niewypałem?
    Pozdrawiam Daniel.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Danielu, każdy z nas jest ciekaw i każdy życzyłby sobie tego samego. Niestety żadnego scenariusza nie da się wykluczyć i kometa może równie dobrze stać się hitem roku jak i zakończyć swój żywot w spotkaniu ze Słonkiem, no ale bądźmy dobrej myśli :-)
      Pozdr!

      Usuń
    2. Mi po prostu wystarczy jak kometa będzie swobodnie widoczna gołym okiem. Jak byłby widoczny piekny warkocz pyłowy, niekoniecznie bardzo jasny, ale taki aby po prostu było go widać. W przypadku Pannstars chwilami cięzko było ją w ogóle dostrzec gołym okiem...
      Pozdrawiam Daniel

      Usuń
  11. Wszyscy zachwycamy się kometą ISON, tymczasem pod koniec roku widoczna gołym okiem może być też kometa C/2013 R1 (Lovejoy), odkryta we wrzesniu tego roku, tym bardziej że niedawno dała czasu i rozbłysła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, C/2013 R1 (Lovejoy) będzie widoczna w grudniu na porannym niebie, tyle że będzie wówczas obiektem minimum lornetkowym, wg prognozy poniżej 8,0 mag., a pod koniec miesiąca jeszcze słabsza około 9 mag. Obecnie w idealnych warunkach z dobrym wzrokiem można próbować jej dostrzeżenia gołym okiem, choć nie jest to zadaniem łatwym.

      Usuń
  12. Prosiłbym o komentarz do dwóch zdjęć które ukazały się na stronie Spaceweather: http://spaceweathergallery.com/index.php?title=ison. Pierwsze zdjęcie to Nov 11 6:52am Ernesto Guido (i inni), drugie to Nov 10 2:26pm Mike Hankey. Czy widać na nich jakieś obiekty, które poruszają się razem z kometą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dostrzegam niczego niepokojącego. Kometa wygląda na całą i zdrową, fragmentacji jej głowy nie widać, jedynie coś na kształt hotpikseli wynikających zapewne z ustawienia zbyt wysokiej czułości, która w zamierzeniu miała lepiej uwydatnić warkocz. Warto spojrzeć na tą animację z minionej nocy, widać podobne migoczące zakłócenia obrazu mimo, że z głową komety nie dzieje się nic złego.

      Usuń
    2. Na pierwszym zdjęciu obiekty są BARDZO wyraziste. Na drugim zdjęciu układają się w regularne ślady. O hot-pixelach można mówić na zdjęciach Nov 11 12:36pm Arne Danielsen lub Mike Hankey on November 11, 2013. Na tym drugim ponownie widać "regularność owej pixelacji". Być może jestem przewrażliwiony lub jest to (jakiś dziwny!?) przypadek dotyczący zdjęć zrobionych w niedługim okresie czasu. Poczekajmy na kolejne zdjęcia.
      PS. Tych "obiektów" nie może tam być! To by zakrawało na totalne zagrożenie i ogólny spisek milczenia :)

      Usuń
    3. Ale, przepraszam, jakie obiekty? Jakie totalne zagrożenie? Jaki spisek milczenia? Jeśli kolega imputuje tutaj jakąś nową teorię spiskową to niestety na tym blogu dyskusja w takim klimacie będzie miała bardzo króciutki żywot ;-)

      Do rzeczowej dyskusji oczywiście zachęcam.

      A teraz myśląc nawet na chłopski rozum - osoby zamieszczające te zdjęcia znają się na rzeczy, znają się na astrofotografii kometarnej. Zamieszczają opisy (również pod tymi zdjęciami na które miałem spojrzeć) - opisy nie tylko o technice wykonania zdjęcia, ale też co się na nich uwieczniło. Przecież oni jako pierwsi by wiedzieli o takich anomaliach, dzielili by się tym w tych relacjach i już byłoby o tym głośno. Gdyby z kometą leciały jakieś inne obiekty (sic!) to w obecnym czasie gdy jest ona już tak dobrze dostępna amatorom, nic takiego nie miałoby szansy pozostać zatajone.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    4. Witam,
      Hawkeye masz w zupełności rację i przepraszam wszystkich za zbytnią fantazję. Jednak prosiłbym o ustosunkowanie się do najnowszych zdjęć z teleskopu w Liverpool’u - Ernesto Guido (i inni) Nov12 2:29am (seria 3 zdjęć). [http://spaceweathergallery.com/]

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Andrzeju, nie musisz za nic przepraszać, cieszę się że dołączyłeś do innych rozmówców! Po prostu mam zaawansowaną alergię na teorie spiskowe, a że w wielu polskich serwisach i niektórych blogach takiej spiskowej papki nie brakuje, to dbam by chociaż na moim podwórku było czysto pod tym względem.

      Co do zdjęć, naprawdę nie wymyślę niczego nowego ponad to co dwa komentarze wyżej. Zauważ, że te artefakty występują wyłącznie na fotografiach osób o które pytałeś (choć też nie na każdym ich ujęciu). Wielu innych fotografów uzyskuje jeszcze dokładniejsze ujęcia, a tych zakłóceń nie ma. Może to po prostu wynikać z niedoskonałości sprzętu jaki wykorzystują wspomniani obserwatorzy z "podejrzanymi" ;-) zakłóceniami obrazu.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  13. SUPER!!!! OBY TAK DO KOŃCA LISTOPADA! Przy najbliższej okazji jak będzie szansa na dobrą pogodę wstanę i pójdę ją szukać z moim Bresserkiem 10x50. Może da się dostrzec bez lornetki choćby ledwo. Dzięki za kontynuowanie dokładnych uaktualnień i mapki!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Robi się to czego wszyscy oczekujemy! A jeśli taka tendencja się utrzyma, to na koniunkcję ze Spiką 18 listopada może pojaśnieć do 4 mag. i być już łatwym celem dla gołego oka poza miastami i dla lornetki pod niezbyt mocno rozświetlonym niebem. Ciekawe czym nas kometa ta jeszcze w najbliższych dniach zaskoczy, oby tylko na plus!

      Usuń
  14. A "U Nas" tylko chmury i chmury. Od tygodnia nie widziałem gwiazd na niebie i przeszła najlepsza okazja do oglądania komety ISON przez peryhelium. Jestem w temacie kompletnym laikiem, ale pomału wciąga mnie astronomia i "zjawiska na niebie", które już wcześniej dostrzegałem. :)
    Jak miałem 11-12 lat to na niebie królowała kometa Hale - Boppa, którą dobrze pamiętam, a w sierpniu 2003 roku podziwiałem na pielgrzymce, wielką jak nigdy planetę Mars
    W marcu tego roku polowałem na Kometę C/2011 L4 (PanSTARRS) i nawet jedną, niewyrazną fotkę zrobiłem

    Na razie "studiuję" nazewnictwo astronomiczne, a na strychu znalazłem ruską lornetkę, w bardzo dobrym stanie, 7 X 35 mm
    Mam tez aparat z konkretnym zoomem i statywem. Chyba trzeba będzie poczekać do grudnia, jak ISON oddali się od słońca i wówczas może jakaś fotka wpadnie. Pozdrawiam Serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety takie uroki listopada i ogólnie zimowego półrocza w naszym klimacie. Ja Słońce w listopadzie widziałem trzy razy, dzisiaj po raz czwarty nieśmiałe przejaśnienia. Ale w końcu chmury odpuszczą i przyjdzie porządny wyż!

      Cieszę się bardzo, że astronomia zaczyna wciągać! Z kometą cóż, wszystko się rozstrzygnie za 6 dni. Trzymajmy kciuki by przetrwała to bliskie spotkanie ze Słońcem, bo jeśli tak się stanie to grudzień może przynieść piękne widoki. Niektórzy liczą, że jasność będzie na tyle duża, że przy pogodnym niebie dojrzymy ją nieopodal Słońca 28 czy 29 listopada, ale na taki scenariusz choć niewykluczony, lepiej się nie nastawiać i rzeczywiście czekać na początek grudnia. Z resztą zobaczymy jak to się wszystko potoczy.

      A rosyjska lornetka 7x35 nie jest zła :-) Jeśli optyka jest nieuszkodzona, to warto ją wykorzystać. Przy tym powiększeniu powinna dawać ładne pole widzenia, a na kometę też wystarczy. W końcu liczymy na dobrą widoczność nawet gołym okiem...

      Pozdrawiam!

      Usuń
  15. troche poza tematem ale dlaczego nigdzie nie wspominales o komecie C/2013 R1?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O niej z pewnością będzie wzmianka w grudniu, warunki będą trochę korzystniejsze niż teraz, poza tym czeka nas wówczas jej peryhelium. Na razie cóż, i tak jest najwyżej lornetkowa tylko pod dobrym ciemnym niebem choć bardziej rekomendowana silniejsza od zwykłej 10x50, a dwa - ile tak naprawdę było okazji do jakiejkolwiek obserwacji nieba w listopadzie? Powoli można zapomnieć jak wygląda bezchmurne niebo...

      Usuń
  16. Hej. W Southampton były dwa dobre poranki. O ironio 19 listopada pomyliłem Spikę z...Wegą :). Potem w rekordowym czasie gołym okiem po właściwej stronie znalazłem inny jasny obiekt ale w lornetce był złoty. Od razu domysliłem się że tylko Merkury tak może wyglądać. Pojaśniło się za bardzo zanim się połapałem. W dodatku wschód Słońca mamy w kierunku morza więc seeingu nie mamy nigdy za dobrego. 22 listopada Merkury był dobrym drogowskazem. Niby jakąś białą mgiełkę pikującą w dół widziałem. Z najnowszego zdjęcia na blogu wynika że ta mgiełka miała taki kąt nachylenia jak obserwowałem. Była jednak bardzo słaba w lornetce 7.5x42 + para wodna była intensywna na wschodzie. Czy faktycznie to było to? Nie dowiem się nigdy. Pozdr Majdo

    OdpowiedzUsuń
  17. Liczyłem liczyłem i sie nie udało. Chmury chmury i chmury. Teraz to już za za późno ale może Indianie wiedzą jak sie ich pozbyć. Mam tylko nadzieje że kometa minie cała słońce i nie będzie czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Majdo
      Z Twojego opisu na 99% obstawiałbym, że widziałeś naszą bohaterkę. Słaby obiekt pikujący w dół gwiazdą raczej nie mógł być, a ponieważ wielu amatorów widziało tę kometę na bardzo jasnym już niebie, jest szansa że i Twoim oczom się ona właśnie ukazała. Oby nikt z nas nie miał takich wątpliwości za kilka dni... :-) @ Darek Indianie by się przydali, możnaby też wykonać jakiś taniec odstraszający chmury bo i mnie się nie udało w ostatnich dniach jej zaobserwować. Do tej pory widziałem ją tylko jeden raz, kiedy była ciemniejsza od 8 mag. Oby przetrwała. Ludziom na północnej półkuli też jakaś piękna kometa się należy ;-)

      Usuń
  18. czyżby sprawa pozamiatana? szkoda by było...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdopodobnie. Wiele wskazuje na koniec zabawy, ale mimo wszystko dobrze poczekać do peryhelium. Jeśli jądro już wyparowało, to widoczny jeszcze z sond warkocz też wyparuje, a jeśli jądro istnieje tylko jest bardzo uśpione, może rozrusza się przy samym peryhelium. Tyle, że przy obecnej odległości od Słońca (już wewnątrz orbity Merkurego) tak znacznego uśpienia jądro nie powinno wykazywać, więc bardziej prawdopodobnym zdaje się być fakt iż tego jądra już tam w ogóle nie ma...

      Usuń
  19. Bardzo przepraszam, jestem ignorantką, choć cicho podczytuję i po raz pierwszy odważyłam się zapytać...
    Dziś ok. 16.40 mieszkańcy Lublina widzieli na południowym nieboskłonie jasno świecący obiekt, który można było obserwować ok. godzinę, przesuwał się w kierunku zachodnim, dość nisko nad horyzontem. Był to obiekt dość jasno świecący, "wielkości kilku gwiazd" trudny do porównania z czymkolwiek. Widziało go sporo ludzi, niektórzy zrobili zdjęcia. Może odpowiedź będzie banalna dla Was, natomiast dla mnie bardzo ciekawa, choć może rozczarowująca :) Jakiś balon meteo czy co?
    Czy ktoś mógłby zidentyfiować intrudera?
    Poniżej link do amatorskiego zdjęcia od znajomej.
    http://fotoforum.gazeta.pl/72,2,857,148231763,148231763.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej! Zdjęcie jest rozmazane, ale niemal na pewno jest to Wenus. Gdyby ustawić dobrą ostrość to z tej jasnej okrągłej plamki zrobiłby się gwiazdopodobny (choć wizualnie nieco większy od zwykłej gwiazdy) obiekt. Również Twój opis bardzo pasuje pod Wenus, która była akurat ładnie widoczna na południowo-zachodnim niebie w porównywalnym czasie - a zbliżając się do zajścia siłą rzeczy musiała stopniowo zmierzać ku niebu zachodniemu. Na zdjęciu widać, że w prawym dolnym rogu kadru niebo jest jeszcze rozjaśnione po zachodzie Słońca, więc położenie Wenus w takim regionie nieba tym bardziej by się zgadzało. W najbliższych tygodniach nadal będzie ona dobrze widocznym obiektem.

      Usuń
    2. Bardzo dziękuję za odpowiedź.
      Już po napisaniu pytania stwierdziłam, że w zasadzie powinnam luknąć na jakieś netowe mapy nieba i po mozolnym odwracaniu monitora do góry nogami oraz równie uciążliwym stawaniu na głowie, postawiłam roboczą hipotezę, że to może być ewentualnie Wenus. Cieszę, się, że moje zuchwałe podejrzenia okazały się prawdą :)
      A teraz idę opłakiwać ISONa.
      Dobrej nocy (obserwacyjnej) życzę.

      Usuń
    3. Nie ma sprawy. Z opłakiwaniem komety mimo wszystko wstrzymałbym się jeszcze ze dwa dni. Co prawda dużo wskazuje na to, że można już zacząć opłakiwanie, ale jakiś mikro cień nadziei jeszcze pozostaje. To trochę pocieszanie na siłę, może już niepotrzebne, ale jeszcze nie chcę przyjąć tego do świadomości...

      Usuń
  20. no to sie załamałem:( mimo to trzyma kciuki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba wszyscy zaczynamy się załamywać :-( Ja nadal próbuję myśleć pozytywnie i choć zdaje się że jest już po ptakach, to wolę czekać do peryhelium. Tragedia, ale może choć procent szansy...

      Usuń
  21. Ja wciąż mam nadzieję na widowisko. Zobaczymy co z kometą. Oby przetrwała. Pozdrawiam Daniel.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kurde, tyle wyczekiwań, a prognozy słabe, prawdopodobnie już po ISON'ie ale ja i tak trzymam kciuki. Jeśli pogoda jutro dopisze rano będę czuwał z teleskopem, może oby..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tego się panowie trzymajmy! Nie ma co się łudzić, nie jest dobrze, ale nadzieja zawsze powinna nam towarzyszyć! Przynajmniej do peryhelium...

      Usuń
  23. A ja Wam mówię że kometka przetrwa peryhelium i jeszcze będziemy ją podziwiać na grudniowym niebie :):) Będzie dobrze!!! Musi!

    OdpowiedzUsuń
  24. A JA JESTEM LAIKIEM ALE MIMO TYCH PESYMISTYCZNYCH TWIERDZEŃ NAUKOWCÓW UWAŻAM ŻE ISON ŻYJE MA SIĘ DOBRZE I DA NAM POPIS, WYSTARCZY SPOJRZEĆ TYLKO W TE UDOSTĘPNIONE NAM MATERIAŁY. gDYBY FAKTYCZNIE MIĘDZY 21 A 25 ULEGŁA FRAGMENTACJI TO W CIĄGU OSTATNIEJ DOBY NIE WYGLĄDAŁA BY TAK ZDROWO A JEJ JASNOŚĆ NIE WZROSŁ BY DO 1.

    OdpowiedzUsuń
  25. Będziemy to na pewno!!!!!! tylko, że po raz kolejny "naukowcy" pokazali nam że nic nie wiedzą. Zapewniali nas na 99% zresztą do tej pory prubują, gdyby teraz ison nie przetrwało spotkania ze słóńcem to na 100% stwierdzili by że 3 dni temu jej jądro się rozpadło, a ponieważ przetrwa to za 2 dni coś nowego wymyślą. Tylko że ison przetrwa i będzie im głupio ale po komecie wszystkiego można się s.podziewać Tak stwierdzą.Kurde tylu tu młodyvh i mądrych a unia na tych pseudonaukowców tyle kasy daje!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem Was. Problem w tym, że astronomowie którzy przeprowadzili te pesymistyczne w wydźwięku obserwacje od 21-25 listopada nie są żółtodziobami, a podając do opinii publicznej taką informację z pewnością mieli ku temu mocne przesłanki. Gdyby nie mieli tej pewności, taka informacja nie zostałaby przez nich oficjalnie podana, a przynajmniej nie tak szybko. To, że na zdjęciach z SOHO kometa wygląda "zdrowo" jest tylko jako takim pocieszeniem, ale w rzeczywistości nie wiemy co dzieje się z jej jądrem - równie dobrze może ona tak jaśnieć bo jest nienaruszone jak i dlatego, że może trwać właśnie jego rozpad. Mimo wszystko, kibicujmy komecie, bo chwila prawdy już za 7 godzin!

      Usuń
  26. Kurczę Lovejoy też tak nabierał blasku przed rozpadem, ale gdyby miały być skutki rozpadu jak dwa lata temu to nawet dobrze, tylko niech się nie rozpadnie zbyt szybko :D a najlepiej wcale:) 6 godzin jeszcze, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  27. Zaraz chyba obgryzę wszystkie paznokcie do reszty. Widać że jest coraz gorzej ale wciąż mam nadzieję.... Ale stres :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żeby ci "pseudonaukowcy" ;) zawsze tak się mylili to byłoby super.... niestety jak napisał Hawkeye - coś takiego żeby opublikować musieli mieć mocne dowody i pewność co do rozpadu, teraz widać że mieli rację a dobrze wyglądająca kometa na SOHO mogła już być "połamana" tylko słońce ją dobiło :(

      Smutno mi. Ale to nie koniec, jeszcze masa komet do odkrycia i zobaczenia!

      Usuń
  28. POCHMURNO ... ale jest NASA niezawodny przyjaciel i Wasza super strona niestety na najbliższy okres pochmurno w Polsce ..pozdrawiam Wiesiek

    OdpowiedzUsuń
  29. tak bardzo chciałam ją zobaczyć,buuu

    OdpowiedzUsuń
  30. Spokojnie - jest paskudnie, ale dane z C3 sugerują coraz bardziej, że coś ocalało...

    OdpowiedzUsuń
  31. to ci kometa! pogrzebana żywcem wychodzi ze spotkania ze słońcem przynajmniej w jakiejś części, ale emocje :D ciekawe co z tego wyniknie w kolejnych dniach :)
    P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odkopujemy zakopaną i pogrzebaną kometę, zawsze coś nowego :-)
      Ciekawe, ciekawe. Trzeba jakiś czas monitorować jej zachowanie na zdjęciach z sond żeby ją "wyczuć" i potem ewentualnie coś prognozować, na razie obserwacja z sond jest jedynym rozsądnym wyjściem.

      Usuń
  32. SUPER strona ...jestem u Was od tygodnia i oprócz NASA i ESA to Wy >>gratulacje
    Pozdr....Wiesiek

    OdpowiedzUsuń
  33. zdaje się że ISON się wypaliła już prawie na maksa :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Wiesiek
      Dzięki za miłe słowa!
      @ manfred
      Na to wygląda. Obecnie na LASCO C3 wręcz słabnie na oczach - chmurka pyłu jaka się została po komecie jest już tak luźna i słabiutka, że nawet gwiazdy tła przez nią się przebijają. To ostatnie chwile jej resztek...

      Usuń
    2. Niedawno (19 listopada) próbowałem zaobserwować i sfotografować naszą kometę przed 6:00 rano. Niestety, nie zaobserwowałem jej. Przeglądając jednak zdjęcia, które wtedy zrobiłem, porównywałem je z niebem w Stellarium i... nie mogłem uwierzyć własnym oczom! Nie był to ISON, ale między Małym Lwem a Wielką Niedźwiedzicą znalazłem kometę Lovejoy!

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"