Piąty start Falcona Heavy najbardziej widowiskowym jak dotąd (15.01.2023)

Dziś bardziej astronomicznie i obserwacyjnie o wydarzeniu astronautycznym. 15 stycznia o godz. 23:56 CET z platformy LC-39A w Centrum Kosmicznego Kennedy'ego na Florydzie wystartowała po raz piąty ciężka rakieta Falcon Heavy z satelitami CBAS-2 i LDPE-3A, które w ramach misji USSF-67 musiały zostać wyniesiona na orbitę geostacjonarną. To rządowy ładunek dla Sił Kosmicznych Stanów Zjednoczonych związany z bezpieczeństwem narodowym EELV (Evolved Expendable Launch Vehicle), przemianowany od pewnego czasu na NSSL (National Security Space Launch). Z tego powodu transmisja przed uwolnieniem satelitów została zakończona, jak zawsze gdy ładunek wynoszony w przestrzeń jest tajny czy dotyczący spraw związanych z bezpieczeństwem narodowym. To druga misja z wykorzystaniem Falcona Heavy w ramach NSSL i zarazem druga zakończona pełnym powodzeniem. W przypadku tego systemu startowego SpaceX jak dotąd może się szczycić stuprocentową niezawodnością i wysokim stopniem odzysku na potrzeby kolejnych lotów i minimalizowania kosztów.

Ten mały jubileusz - pięciu udanych lotów Falcona Heavy przypadł w moim zdaniem w najbardziej sprzyjających warunkach oświetleniowych spośród wszystkich dotychczasowych lotów tejże rakiety - stąd dzisiejszy wpis, abyśmy wspólnie mogli pozachwycać się widokami znad Przylądka Canaveral z minionej nocy. Tak, to był zdecydowanie najpiękniejszy start tej rakiety w dotychczasowej jej historii. Można oczywiście z tym polemizować, bo z pewnością debiut tej rakiety w 2018 roku także dał nam obrazki dziś już historyczne, ale obojętnie jak bardzo nie zachwycać się udanym startem w warunkach w pełni dziennych jak właśnie podczas pierwszej i drugiej misji lub w warunkach głębokiej nocy, gdy tak naprawdę widać tylko pióropusz spalanego paliwa i niewiele poza tym, a "efekt wow" największy jest właściwie tylko dla gapiów na miejscu, to właśnie dopiero dzisiejszy start Falcona Heavy uznaję za najbardziej widowiskowy, stąd dzisiejsza notka dla jego upamiętnienia.

Dlaczego wspomniałem o najbardziej sprzyjających warunkach oświetleniowych dopiero przy piątej misji Falcona Heavy? Otóż nasza godzina 23:56 dla Florydy oznaczała start o godz. 17:56 czasu lokalnego. Dokładnie było to 8 minut po zachodzie Słońca. Pisząc najkrócej: wczesny zmrok. Dla obserwatorów na Florydzie oznaczało to niewielki półmrok, przy Słońcu będącym 2 stopnie pod horyzontem. Mogłoby się wydawać, że to niewiele i że to wciąż właściwie typowo dzienne warunki, wszak gwiazd o takiej porze zmroku jeszcze nie widać - poza kilkoma najjaśniejszymi, o ile wiemy gdzie szukać, ale jeśli odniesiemy to do stanu całkowicie bezchmurnego nieba, jakie w trakcie startu panowało, to szybko okaże się, że mamy do czynienia ze znacznie lepiej kontrastującą rakietą z tłem nieba, niż przy obecności Słońca nad horyzontem.

Jednocześnie dzięki niewielkiemu jeszcze jego zanurzeniu pod horyzont, przy tym doskonałym kontraście rakieta zdobywając wysokość szybko zaczyna przebywać w blasku Dziennej Gwiazdy, której obserwatorzy na Cape Canaveral już nie widzą. Takie połączenie powoduje, że pomimo braku Słońca na niebie, podczas wznoszenia szybko staje się dostrzegalna cała konstrukcja aż po jej szczytowe partie, podczas gdy w typowo nocnym starcie rzadko kiedy można ujrzeć coś więcej od samej części silnikowej. Start podczas zmroku lub świtu, gdy Słońca na niebie nie ma, choć jego obecność jest wyczuwalna nieznacznie pod horyzontem sprawia, że startującą rakietę już kilkanaście sekund po oderwaniu od Ziemi widać oświetloną w całości zupełnie tak jakby startowała w dzień, ale z tą różnicą, że przy znacznie lepszym kontraście i ciemniejszym tle nieba - lecz nie za ciemnym.

Piąty start Falcona Heavy. Credit: SpaceX

Odnosi się to nie tylko do samej rakiety, ale także gazów wylotowych oświetlanych przez nieodległe pod horyzontem Słońce - smuga spalonego paliwa rakietowego na pociemnionym niebie zdaje się wręcz błyszczeć własnym światłem. Podobne efekty z silnie kontrastującymi smugami kondensacyjnymi możemy sami dojrzeć na przykładzie samolotów na wysokościach przelotowych, przy bezchmurnym niebie pewien czas po zachodzie Słońca (lub przed wschodem) - w takich sytuacjach i samolot i smuga bywają widoczne przy znacznie większym dystansie względem obserwatora za sprawą wysokiego kontrastu z częściowo pociemnionym niebem i oświetlaniu od zanurzonego pod horyzontem Słońca, niż podczas najdoskonalszej przejrzystości w warunkach typowo dziennych, gdy kontrast zawsze maleje.

Przy startach rakiet, wspomniane okoliczności maja znaczenie także dla obserwatorów i fotografów bezpośrednio na Florydzie, ponieważ rakiety Falcon i Falcon Heavy korzystają z boosterów odzyskiwanych po wcześniejszych misjach. Odzysk nie jest wprawdzie stuprocentowy - w tym wypadku na przykład zrezygnowano z próby odzysku członu centralnego - ale na tyle wysoki, że prawie przy każdym starcie pojawia się szansa na niesamowite obserwacje powracających na Ziemię pierwszych stopni Falcona (lub dwóch bocznych w przypadku Falcona Heavy), które w około 7-8 minut po wykonaniu swojej pracy lądują pionowo na ogniu w wyznaczonych strefach na lądzie kilkadziesiąt metrów jedna obok drugiej.

Jeśli niebo jest częściowo pociemnione, gazy wylotowe z powracających na Ziemię boosterów Falcona Heavy tworzą niezwykłe widowisko ponad 80 km nad powierzchnią Ziemi, które za każdym razem jest dla lokalnych miłośników obiektem fotograficznych polowań nie mniej, od samego startu w pierwszych chwilach jego trwania. Tym razem dzięki doskonałym warunkom oświetleniowym powracające zużyte stopnie Falcona Heavy prezentowały się spektakularnie nie tylko podczas pionowego lądowania w strefach LZ-1 i LZ-2, które wciąż wygląda jak obrazki niczym z powieści fantastyczno-naukowych, nie tylko dla obserwatorów na Florydzie, którzy mieli dziś na co polować gdy z rykiem 27 silników konstrukcja ta dopiero odrywała się od wyrzutni, ale także na transmisji ze strony SpaceX, która pozwoliła zobaczyć boczne boostery zaczynające powrót na Ziemię w sposób zdecydowanie najbardziej widowiskowy ze wszystkich dotychczasowych lotów Falcona Heavy.

Zebrałem dla Was nieco materiałów dostępnych na profilach społecznościowych SpaceX, które możecie obejrzeć w filmowej kompilacji poniżej lub bezpośrednio na jutubowym kanale bloga. Ile by na to nie spoglądać i jak bardzo nie przechodzić machnięciem ręką do porządku dziennego nad Falconem Heavy wykonującym swoje zadanie, zachwycać można się godzinami. Poniżej także seria fotografii wykonanych przez lokalnych obserwatorów.

Subskrybuj nowe treści także poprzez kanał Polskiego AstroBlogera na YouTube

Credit: Conrad Pope (Wilmington, Karolina Północna)Dr. Credit: Gilbert Plumer (Rockledge, Floryda).
Credit: Pete Lardizabal (Hrabstwo St Johns, Floryda)Credit: Pete Lardizabal (Hrabstwo St Johns, Floryda)
U góry po lewej: smuga po starcie Falcona Heavy w pierwszych 2 minutach lotu. Credit: Conrad Pope (Wilmington, Karolina Północna). U góry po prawej: boczne człony Falcona Heavy na początku powrotu ku Ziemi w 3. minucie lotu. Credit: Gilbert Plumer (Rockledge, Floryda). Na dole: tuż po odrzuceniu bocznych członów (po lewej) i w momencie kierowania ich ku Ziemi, ze znakomicie uwydatnionymi gazami wylotowymi kontrastującymi z częściowo pociemnionym niebem. Credit: Pete Lardizabal (Hrabstwo St Johns, Floryda).

Falcon Heavy jest obecnie najcięższą prywatną rakietą na świecie, mającą na koncie 5 udanych misji. Całościowo jest ona na drugim miejscu, po tym jak w listopadzie 2022 roku w kwestii udźwigu i ładowności zdetronizowała ją państwowa Space Launch System, której start do misji Artemis 1 mogliśmy śledzić równe 2 miesiące temu. Jeśli wszystkie prace czynione obecnie przez SpaceX będą postępować bez komplikacji technicznych, w najbliższych miesiącach ponownie prywatna konstrukcja ma szansę odbić miejsce lidera wśród konstrukcji o największej ładowności. Mowa o Starshipie i wynoszącej go Super Heavy, która może nie pozwolić zbyt długo cieszyć się SLS-owi prowadzeniem w tym zestawieniu, a przy planowanej o kilka rzędów wielkości niższej cenie użytkowania i znacznym stopniu odzysku po każdej misji, uczynić z SLS wręcz konstrukcję zbędną.

Starship i rakieta Super Heavy w bazie Starbase w Boca Chica w Teksasie po kolejnym zespoleniu konstrukcji w mierzącą 120 metrów wysokości całość - o ponad 20 m więcej od SLS. Credit: SpaceX

W najbliższym czasie spodziewane jest ponowne połączenie Starshipa z rakietą Super Heavy, która będzie wykorzystywać 33 silniki Raptor podczas wznoszenia na orbitę w pierwszej fazie lotu w porównaniu do 27 silników Falcona Heavy, a także WDR - "mokre testy" czyli próbne tankowania całej konstrukcji, oraz pierwsze próbne odpalenia wszystkich 33 silników - do tej pory testowanych pojedynczo lub w niewielkich grupach. Jest to sygnał wejścia SpaceX w decydujący okres testów przed debiutem Starshipa, który jako 120-metrowej wysokości konstrukcja o o ponad dwukrotnie większym ciągu od historycznego Saturna V i zdolności wynoszenia 100 ton ładunku na orbitę okołoziemską może w przeciągu kilku najbliższych miesięcy stać się nową największą i najcięższą rakietą w historii.


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze