Rok 2010 - astronomiczno-pogodowe podsumowanie

Jak co roku, tak i teraz nadszedł czas na napisanie podsumowania minionego 2010 roku. Oczywiście pod względem astronomicznym i pogodowym. Zaczniemy od tego drugiego. A więc jaki był 2010 rok - pogodniejszy od roku 2009, czy bardziej pochmurny? Czy zaskoczył nas czymś nowym, niespodziewanym? Podsumowanie oczywiście dotyczy przede wszystkim mojego regionu, a więc głównie miast pomorskich, aczkolwiek w wielu przypadkach wyniki z innymi rejonami kraju mogą być zbieżne.

Styczeń. Na początku roku oczekiwania były z pewnością inne. Pierwszy miesiąc roku okazał się najmniej pogodny od trzech lat! W obu minionych latach - 2008 i 2009 styczeń minął w miarę pogodnie, przynosząc 14 bezchmurnych nocy. W minionym roku liczba ta spadła do 10. Co ciekawe, liczba pogodnych dni była jeszcze mniejsza - było ich 9. Drugi miesiąc roku był powiedzmy "średni". Mniej pogodny niż w roku 2009, ale pogodniejszy w porównaniu do roku 2008. W 2010 roku luty przeminął oferując 11 pogodnych nocy. Liczba ta jest równa liczbie pogodnych dni w lutym. 

Marzec zaś był w 2010 roku pierwszym miesiącem, którego bez wahania można określić jako pogodniejszy. W tym roku trzeci miesiąc dał obserwatorom aż 16 bezchmurnych nocy (a 18 dni), co jest wynikiem lepszym o 2 noce w porównaniu do dwóch lat poprzednich. Można więc mówić o pozytywnym zaskoczeniu. Kwiecień - tu było oczywiste, że wynik z poprzedniego roku trudno będzie wyrównać, a tym bardziej pobić - w 2009 roku bowiem tylko 3 noce były pochmurne! W tym roku ich ilość spadła do 12, a więc mieliśmy o 15 bezchmurnych nocy mniej. Taki sam wynik dotyczy dni. 

Piąty miesiąc 2010 roku przyniósł 11 pogodnych nocy, co jest wynikiem gorszym o 5 w porównaniu do 2009 roku i gorszym o 3, jeśliby porównywać do roku 2008. W maju wystąpiły ponadto pierwsze tegoroczne burze. Nie były one jednak intensywne. Czerwcowe noce to już "białe noce" - czasu na obserwacje bardzo niewiele, Słońce nisko pod horyzontem, ale pogoda korzystniejsza. W  tym roku przypadło aż 20 bezchmurnych "nocy", co oznacza, że w porównaniu do 2009 roku mieliśmy ich o 8 więcej,a o 9 - w porównaniu do 2008 roku. W czerwcu więc widać na przełomie tych trzech lat tendencję rosnącą - z każdym kolejnym rokiem pogodnych nocy coraz więcej. Ciekawe, czy i w 2011 roku ta tendencja się utrzyma? Mogłaby - przecież dokładnie w połowie miesiąca całkowite zaćmienie Księżyca widoczne z terenów Polski! Ilość pogodnych dni w czerwcu tego roku wyniosła aż 22. Miesiąc ten przyniósł również kolejne burze, jedną z nich można nazwać nawałnicą. Wystąpiła ona 11 czerwca i spowodowała już pewne zniszczenia w mieście. 

Lipiec to kolejny miesiąc, który bezapelacyjnie można określić jako pogodniejszy, ba! najpogodniejszy od trzech lat. Ale i bez wątpienia najgorętszy. Zbyt gorący. Jak dla mnie gorący do przesady. W lipcu tego roku odnotowałem najwyższą temperaturę w cieniu (+39 stopni Celsjusza) od kilku lat. Często rozgrzane i wilgotne powietrze przyczyniało się do tworzenia licznych komórek burzowych. Ale z ich wszystkich (a było tego trochę) wystąpiły tylko dwie burze, z których najsilniejsza z nich miała średnią intensywność. Piękne komórki burzowe częściej się rozpadały zanim osiągnęły wystarczającą siłę i przynosiły opad. 23 bezchmurne (i niestety wciąż jasne) noce to wynik lepszy aż o 13 od roku 2009. Pogodnych dni było o 1 więcej niż nocy. Tegoroczny lipiec był więc koszmarny pod względem temperatur, ale bardzo sprzyjający w kwestii pogodnych nocy. Sierpień. Wielkie oczekiwania przed maksimum roju Perseidów, najbardziej dostępnych i regularnych meteorów. Pogodnych nocy mieliśmy tylko 9, czyli o 5 mniej niż rok temu i o 6 mniej niż w 2008 roku. Sierpień był więc najmniej pogodny od trzech lat. Ale - na maksimum Perseidów pogoda w miarę dopisała. Chmur było wiele, jednak szybko się przemieszczały dając równie wiele dziur i przetarć. W miesiącu tym wystąpiły również kolejne burze, jak się później okazało - ostatnie w tym sezonie. Sierpień przyniósł dwie burze - jedną klasyczną poprzedzoną wspaniałym shelfem, drugą - cichą, nie przynoszącą żadnych efektów dźwiękowych, ale niesamowicie aktywną elektrycznie. W całej Polsce liczba dynamicznych stanów pogodowych, obfitujących w gwałtowne zjawiska atmosferyczne była wyjątkowo spora, ale tak na prawdę nie ma się z czego dziwić - burze występowały w kraju zawsze, czasem mniej, czasem bardziej intensywne - ale nie były i nie są czymś niezwyczajnym.

Wrześniowe noce były jak zwykle już całkiem ciemne. W tym roku wrzesień mile zaskoczył obserwatorów dając aż 21 bezchmurnych nocy, co jest wynikiem lepszym o 9 niż w roku 2009 i o 10 w roku 2008. Tegoroczny wrzesień był więc najpogodniejszy od trzech lat, i tu można go przyrównać w tej kwestii do czerwca. Jak będzie w tym roku? Październik. Tu miałem już spore obawy. Jednakże - ponowne miłe zaskoczenie. W październiku przypadło aż 20 bezchmurnych nocy. To miesiąc, w którym również z każdym kolejnym rokiem nocne niebo jest coraz częściej pogodne. Dla porównania rok 2009 przyniósł 12 pogodnych nocy w październiku, a rok 2008 - 8 nocy. Jest tu zatem wysoki wzrost liczby pogodnych nocy. Dwa bardzo pogodne miesiące z rzędu. Jak by było miło, gdyby tak było zawsze. Ale na tym rok 2010 się chyba skończył pod względem sprzyjającej aury. I to było poniekąd do przewidzenia. Po październiku następuje najbardziej nielubiany przez obserwatorów miesiąc. 

Tegoroczny listopad był jednak pogodniejszy od zeszłorocznego o dwie pogodne noce. W tym roku mieliśmy ich aż... 6! Nikogo już zbytnio nie dziwi liczba 24 pochmurnych, deszczowych, a z końcem miesiąca nawet śnieżnych dni i nocy. Grudzień. I tu także chyba większość miłośników nocnego nieba się zawiodła. 10 pogodnych nocy na 31 możliwych to niezbyt wysoki wynik.

Podsumowując - 2010 rok przyniósł w rejonach Pomorza 112 pogodnych, wygwieżdżonych nocy. To wynik gorszy od roku 2009, kiedy to mieliśmy 154 bezchmurne noce. Pomimo trzech miesięcy z wyraźną tendencją rosnącą (czerwiec, wrzesień, październik) ogólny wynik popsuł się - niestety - o 42 pogodne noce. Czy 2011 rok okaże się bardziej sprzyjający obserwatorom nocnego nieba? Przekonamy się już za 365 dni!;) Najważniejsze, abyśmy mieli bezchmurne niebo przedpołudniem 4 stycznia...


Pod względem zjawisk astronomicznych, 2010 rok. był niewątpliwie ciekawy. Przypadły dwa zaćmienia Słońca - jedno całkowite 11 lipca, widoczne m.in. z Chile i Południowego Pacyfiku, oraz obrączkowe - z najdłuższą fazą zaćmienia obrączkowego w dniu 15 stycznia, które mogli obserwować mieszkańcy Afryki Środkowej, Afryki Wschodniej, Indii i Chin. Wystąpiły również dwa zaćmienia Księżyca - częściowe 26 czerwca nie widoczne z Polski i całkowite 21 grudnia, kiedy to z polskich rejonów można było obserwować początek zjawiska, także bez fazy maksimum. Na dodatek - w wielu regionach pogoda nie dopisała i zjawiska i tak nie można było obserwować. Trudno tu wypisać wszystkie najważniejsze zjawiska minionego roku, dlatego jak zwykle skupiam się tylko na tych wywołujących najwięcej emocji.


Trochę astronautyki. Rok 2010 miał być rokiem, w którym słynne amerykańskie promy kosmiczne miały przejść na emeryturę. Jak się okazało, wahadłowce skończą swoja pracę nieco później. Na 2011 rok zaplanowane są dwie pewne misje programu - STS-133, którą wykona po raz ostatni prom Discovery (start planowany jest na 3 lutego) i STS-134, przeznaczona dla najmłodszego promu z floty - Endeavoura (start nie wcześniej niż 1 kwietnia). Te dwa loty są zatwierdzone. Możliwe, że zostanie również zrealizowana misja STS-135, w czasie to której wahadłowiec Atlantis po raz ostatni rozpocząłby lot programu promów kosmicznych. Jej los jest jednak wciąż niepewny. Zrealizowane w 2010 roku trzy loty wahadłowców przyczyniły się do dalszej rozbudowy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ISS. Pierwszą z nich zrealizował Endeavour (STS-130), drugą Discovery (STS-131) i trzecią Atlantis (STS-132). Dziś już wiemy, że przynajmniej jeszcze dwa razy będziemy mieli okazję podziwiać wzbijający się w niebo prom kosmiczny (a może i trzy) i powracający na Ziemię z kosmicznej wyprawy niczym szybowiec. 2011 rok będzie z pewnością rokiem historycznym dla programu STS - wysłużone i eksploatowane od dokładnie 30 lat promy kosmiczne definitywnie przejdą na emeryturę.


Popularyzacja astronomii czyli jedno z moich głównych zadań również jest kontynuowane. Wciąż  z różnymi osobami spotykamy się co kilkanaście dni na wspólnych obserwacjach nieba, niejednokrotnie na spotkaniach goszcząc nowe twarze, a sama atmosfera jak zwykle miła, do której zawsze chętnie powracamy. Pod koniec roku powracaliśmy niestety zbyt rzadko, cóż - pogoda w ostatnich tygodniach roku nas nie rozpieszczała.  Nasze plany przewidują częstsze spotkania również o porze dziennej. liczymy na wzrost aktywności słonecznej, która w 2010 roku była zdecydowanie wyższa niż w 2009 roku. Prognozy astronomów mówią o nadejściu maksimum aktywności wiosną 2013 roku. Póki co mamy do czynienia z niewielką aktywnością Dziennej Gwiazdy. Może ten rok będzie inny? Miejmy nadzieję, że w 2011 roku uda nam się zrealizować więcej spotkań obserwacyjnych - a okazji do nich będzie naprawdę sporo...;)

Rozpoczynamy kolejną dekadę. 2010 rok przeszedł do historii. Oby następny był lepszy od minionego, a dla nas  - obserwatorów  nieba gwiaździstego - przede wszystkim obfitszy pod względem ilości nocy z bezchmurnym niebem.

Komentarze