Nadszedł Jubileusz! 10 lat funkcjonowania bloga!

Gdyby ktoś mi powiedział 31 lipca 2009 roku, że to co wówczas zaczynałem będę miał chęć kontynuować przez kolejnych 10 lat i że po pierwszym tekście przygotuję jeszcze 1200 kolejnych, najprawdopodobniej nie uwierzyłbym. I dziś właściwie też ciężko mi samemu uwierzyć, że mija właśnie dekada odkąd w ramach tego bloga rozpocząłem budowę skromnego przyczółka dla pasjonatów astronomii w trudnym do ogarnięcia rozmiarów Internecie. Zdaje się jakby to było wczoraj, gdy świętowałem z pierwszą grupą odbiorców roczek bloga. Jakby kilka chwil minęło od niedawnego "mini-jubileuszu" na 5-lecie witryny. A jednak - kalendarz nie kłamie. Skoro pierwszy tekst opublikowałem w ostatni dzień lipca 2009 roku, a dziś kończymy lipiec roku 2019 - to uciekając się do zaawansowanych obliczeń matematycznych, od których pęka głowa - chcąc nie chcąc wychodzi na to, że nadszedł jubileusz dziesięciolecia działalności!

Generalnie jestem w szoku, ale z innych powodów. Z tempa i wielkości zmian, jakie zaszły na przestrzeni ostatniej dekady w tej części mediów, z jakimi obcuję najwięcej, a więc w Internecie. Kiedy był rok 2009, a ja powróciwszy do bardziej regularnych obserwacji - choć głównie z atlasem w jednej ręce, a lornetką w drugiej - zaczynałem swoje skromne pisarstwo na astro-forach, sieć www i trendy były bardzo odmienne od dzisiejszych. Powiedziałbym, że schyłek poprzedniej dekady był okresem wręcz epidemicznego wysypu wszelkiej maści blogów internetowych. Pisało wielu. Jeden podpatrzył na forum od drugiego, że ten pisze bloga, to za chwilę podpatrujący pisał już swojego. Za następną chwilę kolejny. I jeszcze jeden. I tak serią niczym z kałasznikowa. Powody do rozpoczynania takiej działalności u każdego bywały różne. Jedni chcieli tworzyć coś w rodzaju dzienniczka obserwacyjnego (m.in. mój pierwotny plan, przez jakiś czas zresztą realizowany), inni tworzyli foto-blogi, by tworzyć zbiór własnych fotografii nocnego nieba, a jeszcze inni pisali o wybranych obiektach astronomicznych tworząc encyklopedyczne teksty przytaczając głównie fakty z fachowej literatury, a jedynie publikowane w ramach systemu blogowego.

Pisało wielu, ale rezygnowało też nie mało. Wysyp tego typu stron był w ostatnich latach poprzedniej dekady olbrzymi. Różne osoby różnie długo swoje pisanie kontynuowały. Niektórzy kończyli po skleceniu paru tekstów, inni po paru miesiącach, jeszcze inni po paru latach. Dzisiaj za to po dziesięciu latach, przyrost blogów, na których twórcy chcą zainteresować odbiorców swoim słowem pisanym jest odwrotnie proporcjonalny wobec osób, które stawiają na formę video lub grafikę z minimum treści. Jednym się to podoba bardziej, na przykład odczuwającym alergię na czytanie, innym trochę mniej, a jeszcze inni mają wszystko w głębokim poważaniu rezygnując ze zdobywania i rozwijania zainteresowań. Zmieniło się wiele także w sferze for internetowych. 10 lat temu, gdy blogosfera raczkowała, wśród astro-społeczności chyba mało kto wyobrażał sobie dzień bez zalogowania się na jakiegoś Astromaniaka czy inne Astro4u. Dziś fora coraz silniej zjadane są przez portale społecznościowe z face-bukiem na czele. Niektóre fora upadły, część jakoś sobie żyje, jedne lepiej, drugie gorzej.

A w tym wszystkim między innymi również niniejszy blog. Zdecydowanie nie pierwszy, jaki w naszym skromnym astro-światku powstał, ale za to - i co mnie najbardziej napawa radością - najdłużej regularnie aktualizowany. Przez tych 10 lat przeszedł on wiele zmian, zarówno technicznych związanych z całą oprawą i funkcjonalnością, jak i w sferze treści, rozbudowując się z pierwotnego dziennika obserwacji do jak dotychczas mającego wyszczególnionych 14 działów tematycznych: od relacji z obserwacji, przez felietony, recenzje, opracowania zjawisk pogody kosmicznej, aktywności słonecznej, informacje z wybranych misji kosmicznych tak załogowych jak i bez udziału ludzi, po teksty poradnikowe zarówno dotyczące zjawisk na niebie czy sprzętu obserwacyjnego.

Przez miniony "rok blogowy" przygotowałem dla Was 65 tekstów, do których na samym blogu, nie licząc Waszej aktywności na profilach bloga w mediach społecznościowych, napisaliście blisko 300 komentarzy dzieląc się swoimi relacjami czy przemyśleniami na poruszane w tekstach tematy. Dziękuję za Wasz udział w życiu tego bloga, korzystającym z social-mediów za wszelkie "lajki", komentarze i przede wszystkim udostępnianie publikowanych tu treści, czym z jednej strony motywujecie mnie do działania napędzając nowych odbiorców, a z drugiej mam nadzieję sami zachęcacie swoich znajomych poprzez polecanie publikowanych tutaj materiałów do zainteresowania się astronomią amatorską.

Przy okazji dzisiejszego jubileuszu mijają kolejne, mniejsze rocznice dotyczące ściśle określonych projektów realizowanych w ramach bloga, z których najbardziej rozbudowanym pozostaje szeroki dział pogody kosmicznej będący jedynym w polskiej sieci zbiorem opracowań wydarzeń związanych z przebiegiem burz magnetycznych kończących się pomyślnie dla obserwatorów z Polski, zjawisk związanych z aktywnością słoneczną i przebiegiem finiszującego już cyklu słonecznego, a także z projektem Solar Update, w ramach którego dostarczany jest czytelnikom jedyny w sieci autorski komentarz dotyczący bieżącej aktywności słonecznej i zjawisk z nią powiązanych - kiedy trzeba - uzupełniany na żywo przez cały czas trwania danego wydarzenia mogącego obrodzić alarmem zorzowym dla Polski. Poniżej lista dziesięciu najchętniej czytanych tekstów opublikowanych w trakcie minionego roku blogowego, to jest od początku sierpnia 2018 roku.



TOP-10 TEKSTÓW MINIONEGO ROKU BLOGOWEGO
(kliknij w tytuł by otworzyć tekst)




Zwycięzca wśród wpisów opublikowanych przez minionych 12 miesięcy jest, przyznam się, trochę mnie zaskoczył. Ta wygrana to paradoks. Grudzień 2018 przyniósł najkorzystniejsze peryhelium komety 46P/Wirtanen w całym XXI wieku. Peryhelium, a później bliskie perygeum, które zaowocowało nabraniem przez kometę jasności do około 3,5 mag., czyniąc z niej obiekt widoczny nieuzbrojonym okiem nawet z obrzeży miast. Dlaczego zatem to paradoks? Ponieważ grudzień 2018 okazał się jednocześnie najbardziej pochmurnym od wielu lat grudniem, przez co znakomita większość amatorów w Polsce nawet ani razu nie miała okazji wykorzystać tak korzystnego powrotu 46P/Wirtanen w nasze okolice Układu Słonecznego - mnie niestety nie wyłączając. Wszyscy jednak tak bardzo ekscytowaliśmy się pojawieniem tak jasnej komety, że chcieliśmy być z nią na bieżąco na wypadek, gdyby jednak jakieś rozpogodzenia nadeszły. To bycie na bieżąco starałem się zapewnić Wam w ramach bieżąco aktualizowanego kompendium w całości poświęconego temu powrotowi komety, które wyraźnie zdominowało pod kątem poczytności pozostałe teksty kierowane do pasjonatów obserwacji nocnego nieba. Niektórym czytelnikom udało się kometę dojrzeć, innym sfotografować, ale znakomitej większości nieustannie dominujące zachmurzenie odebrało przyjemność czerpania doskonałych warunków obserwacyjnych, jakie w tym powrocie 46P/Wirtanen zapewniła.




Ciesząca się od początku wielką popularnością nowa seria zapoczątkowana wiosną tego roku przyniosła jak dotąd 3 odsłony - z pewnością nie jedyne, które się w jej ramach ukażą - i właśnie trzecia z nich, jest na chwilę obecną najchętniej czytaną. Rynek sprzętu optycznego jest duży - dla początkującego wręcz zbyt duży, by uniknąć mętliku i niezdecydowania co do wyboru teleskopu. Serią tą staram się to ułatwić, przytaczając w każdej odsłonie jedynie 5 propozycji w ramach tytułowego budżetu. Jest jednak pewna kwestia, która odróżnia tę serię od wpisów poradnikowych we wszelkich innych miejscach Internetu czy publikacjach książkowych. Propozycje sprzętu opierają się o trzy niezmienne warunki, jakie wszystkie teleskopy polecane przeze mnie lub czytelników w dyskusjach pod tekstami, muszą spełniać, a które są warunkami bardzo często podawanymi przez nowych adeptów pytających o wskazówki do wyboru teleskopu. Warunkami tymi są: bezwzględne mieszczenie się w budżecie obowiązującym w danej części tekstu; wskazywanie zestawów sprzętu w stanie nowym - sklepowym, z pominięciem zakupów z giełd forumowych czy portali aukcyjnych; oraz możliwością nabycia proponowanego sprzętu w którymkolwiek polskim sklepie z optyką astronomiczną. Wszystko to dla sprostania najczęściej pojawiającym się pożądanym cechom sprzętu, jakie są wymieniane przez początkujących miłośników astronomii, chcących uniknąć kupowania kota w worku w niepewnym stanie używanym czy od niepewnych osób na wszelkich aukcjach.




Czego oczekuję od kina kosmicznego, choć często jest to marzenie złudne? Realizmu, dbałości o detale techniczne i trzymania się faktów historycznych, o ile film tego dotyczy. Tutaj zagrało prawie wszystko. Czego oczekuję od kina jako takiego? Dobrego, pozbawionego sztuczności aktorstwa; starannego scenariusza i sprawnej reżyserii. Zagrało wszystko. Czego oczekuję od takich produkcji w kwestii realizacji? Nie pogardzę pięknymi lub przemyślanymi zdjęciami, docenię doskonałą oprawę muzyczną, przyklasnę za należyte operowanie dźwiękiem. I znów czapki z głów. Przed 50. rocznicą największego dokonania w historii załogowej astronautyki, Neil Armstrong - jedna z największych postaci elitarnego grona astronautów doczekała się sportretowania swej osoby w filmie, z którego twórcy mogą czuć się zasłużenie dumni. Polecałem, polecam i polecać będę, bo to kino niemal kompletne.




Coraz mniej, a w tym roku jak dotąd brak tego typu opracowań, za sprawą nadejścia Słonecznego Minimum wieńczącego 24. cykl aktywności słonecznej. W zeszłym roku jednak mieliśmy jeszcze kilka potwierdzonych relacjami wielu czytelników wystąpień zorzy polarnej nad Polską, z których to wrześniowe okazało się póki co ostatnim na taką skalę. O ile jeszcze 3-4 lata temu wystąpienia tego niesamowitego zjawiska nad naszymi szerokościami geograficznymi zachodziły po kilkanaście razy w ciągu roku, tak teraz musimy się uzbroić w cierpliwość i wyczekiwać fazy wzrostu 25. cyklu aktywności słonecznej, ale do tego jeszcze daleka droga. W opracowaniu przebiegu burzy magnetycznej kategorii G2 z 10-11 września 2018 roku dodatkowo jak zwykle seria zdjęć zórz polarnych nadesłanych przez czytelników.




Temat odejścia od zmian czasu często brałem na warsztat w minionym sezonie jesienno-zimowym, jednak jego zwieńczenie - jak na razie - nie jest optymistyczne dla wszystkich, którzy chcieliby z tego przestawiania zegarów zrezygnować. Teksów o badaniu przeprowadzonym wśród mieszkańców Unii Europejskiej w ramach publicznych konsultacji na temat odejścia od zmian czasu trochę się na blogu zebrało, ale najbardziej poczytnym okazał się felieton będący na dzień dzisiejszy ostatnim wpisem w ramach tego zagadnienia, w którym omawiałem nie tyle skutki odejścia od zmian czasu czy wyniki badania przeprowadzonego przez KE, ale groteskowe posunięcia w mediach i pewne szkopuły prawne, których niezrozumienie doprowadziło do rozsiania gdzieniegdzie po Internecie nieprawdziwych informacji o rzekomo przesądzonym na wiosnę 2019 zaprzestaniu zmieniania czasu w Polsce.




Jedna z recenzji książek Wydawnictwa Naukowego PWN, które pojawiły się w ostatnim roku na blogu dotyczyła pozycji premierowej, a jedna już pewien czas na rynku się utrzymującej. I co ciekawe, właśnie ta druga - "Poza Ziemię" autorstwa dr Krzysztofa Ziołowskiego okazała się częściej czytana przez Was, natomiast premierowa uplasowała się dwie pozycje dalej. Z fragmentu recenzji: (...) Czytając przez ostatnie niespełna dwa tygodnie tytułową pozycję nie przestawałem wychodzić z zachwytu nad tym, jak umiejętnie autorowi udało się stworzyć coś w rodzaju astronautycznego kompendium zawierającego w sobie nie dziesiątki, lecz setki misji kosmicznych, które pozwalały nam - ludziom - poznawać niezliczone wspaniałości Kosmosu bez odrywania się człowieka od powierzchni Ziemi. Ta około 360-stronicowa lektura pęka od nazw misji zrealizowanych przez najróżniejsze agencje kosmiczne świata, przytaczając najważniejsze odkrycia każdej z nich, często wzbogacając treść o piękne obrazy czy schematy przebiegu misji od startu sondy do osiągnięcia jej docelowego miejsca. (...)




Wprawdzie Słoneczne Minimum ma się coraz lepiej, przynosząc nam coraz więcej dni z pozbawioną plam tarczą słoneczną, zainteresowanie na blogu w kwestii sytuacji na Słońcu i postępie 24. cyklu aktywności słonecznej wydaje się nie podążać za miesięcznymi sumami liczby Wolfa - pod względem poczytności tych teksów minimum najwidoczniej nie zachodzi. Podsumowanie uwzględniające IV kwartał 2018 roku, a więc siłą rzeczy stanowiące też ocenę całego minionego roku na Dziennej Gwieździe okazało się najchętniej czytanym spośród wszystkich tekstów działu aktywności słonecznej, które w tych dwunastu miesiącach się ukazały. Z fragmentu tekstu: (...) W roku 2019 powinniśmy zaobserwować co najmniej 200 dni bez plam doświadczając powtórki sprzed roku, choć nie można wykluczać, że cisza pogłębi się na większą skalę - wszak minimum dopiero startuje. Nie są to optymistyczne słowa z punktu widzenia wszelkich miłośników obserwacji aktywności słonecznej, śledzenia amatorskimi sposobami rozwoju i ewolucji plam czy spragnionych intensywnej aktywności geomagnetycznej i częstych wystąpień zórz polarnych zawdzięczanych silnym rozbłyskom i potężnym koronalnym wyrzutom masy. Takie jednak już koleje losu w tych 11-letnich cyklach słonecznych, że co pewien czas musimy jakoś przebrnąć przez lata posuchy, a skoro dobrnęliśmy właśnie do jedenastego roku 24. cyklu słonecznego, to trudno by było inaczej. (...)




Recenzja premierowego tytułu Wydawnictwa Naukowego PWN z jesieni minionego roku uplasowała się na ósmym miejscu. Nad pozycją tą blog sprawował patronat medialny. Z fragmentu recenzji: (...) Nie jest to pozycja, którą czyta się jednym tchem od początku do końca - i zdecydowanie nie powinna, w mej ocenie być, jak zawsze zresztą gdy nie mamy do czynienia z fabułą: od ogromu informacji upakowanych w całość ma prawo rozboleć głowa. Nie będę też zalewał, lecz przyznam się wprost, że mi jako amatorowi od dekady regularnie siedzącemu w temacie, nie udało się przeprawić z lekturą na raz, choć też od razu usprawiedliwiam to decyzją podjętą po kilkunastu stronach lektury: widząc z jaką pracą mam do czynienia uznałem, że mimo popularyzatorskiego tonu autorów i informacji serwowanych w sposób naprawdę klarowny z posiłkowaniem się prostymi przykładami znanych wszystkim procesów fizycznych czy chemicznych, których tu na Ziemi czy w atmosferze doświadczamy - jej obszerność i liczba faktów stawia po prostu pod znakiem zapytania sens przeczytania całości na raz bądź jak najszybciej. (...)




Podsumowanie drugiego lotu Falcona Heavy, który przyniósł jeszcze większy widowiskowy sukces dla SpaceX, niż debiut tej najcięższej obecnie rakiety na świecie. (...) Z 11 na 12 kwietnia br. o godz. 00:35 Falcon Heavy wyruszył w drugą misję. W blisko 7 minut 50 sekund po starcie, w blasku zachodzącego Słońca nad Przylądkiem Canaveral dwa boczne człony pierwszego stopnia Falcona Heavy jednocześnie wylądowały pionowo w wyznaczonych strefach Landing Zone (LZ-1 i LZ-2) powtarzając pamiętny, spektakularny sukces z misji inauguracyjnej 6 lutego 2018 roku. Dwie minuty później po raz pierwszy w ramach lotu tej rakiety, udało się przeprowadzić pionowe lądowanie trzeciego, centralnego członu pierwszego stopnia, który osiadł na barce OCISLY na Oceanie Atlantyckim. W tym momencie SpaceX przypieczętowało swój historyczny sukces sprowadzenia wszystkich członów pierwszego stopnia na Ziemię, poprawiając to co nie wyszło przy okazji ubiegłorocznego debiutu. Mało tego, udało się także odzyskać obie owiewki aerodynamiczne, a gdy na Ziemi zespół SpaceX cieszył się z pierwszego udanego pionowego lądowania całego pierwszego stopnia rakiety, jego drugi dopełniał dzieła ponad 160 km wyżej, pracując nienagannie i prawidłowo osiągając orbitę parkingową.(...)



Niestety nie "foto-relacja", bo fotografować nie było czego, chyba, że co najwyżej na potrzeby jakiegoś portalu poświęconego obserwacjom chmur. Ostatnie w dekadzie 2010-2019 całkowite zaćmienie Księżyca przypadło w jednym z najbardziej niefortunnych miesięcy - styczniu - gdy liczba nocy pogodnych potrafi czasem zniechęcić do uprawiania tego hobby. Zresztą cały ostatni sezon jesienno-zimowy był pod tym względem fatalny. Nieliczne miejsca z korzystną aurą podczas zaćmienia dotyczyły głównie obszarów górskich, jednak praktycznie cała reszta Polski przykryta była grubą warstwą chmur, przy których nie było szansy, aby można liczyć na widoczność Księżyca - tym bardziej całkowicie zanurzonego w ziemski cień. Było to piąte z tego typu najbardziej efektownych zaćmień Księżyca w naszym kraju w kończącej się dekadzie i jednocześnie jedyne, które także mi umknęło ponad grubą kołdrą z chmur. Niestety czasem bywa i tak. Co najbardziej zaskakujące, pomimo całkowitej porażki w trakcie tego zjawiska, relacja z jego nieudanej obserwacji zdołała osiągnąć ostatnie miejsce na liście TOP-10 najczęściej czytanych tekstów opublikowanych w minionym roku blogowym. Tak jak w pewnym sensie zwycięzcę wśród tekstów pierwszej dziesiątki uznaję za paradoksalnego, tak i wpis zamykający listę także zdaje się tu widnieć dość paradoksalnie.


**********

KRÓTKA HISTORIA ZMIAN NA BLOGU
i DEKADA PAMIĘTNYCH WYDARZEŃ


Skoro jubileusz to i tekst urodzinowy musi być specjalny. Mam dla Was dzisiaj kilka smaczków, które wydobyłem z archiwów starego dysku specjalnie na dzisiejszy dzień, by i Wam i sobie poprzypominać jak strona wyglądała niegdyś, jaką metamorfozę przeszła, jakie pamiętne chwile sprowadzały na ten skromny blog setki, a w porywach tysiące odbiorców gromadzących się tu przy okazji różnych wydarzeń, nie tylko astronomicznych.

Mało z nowych lub z niewielkim stażem czytelników wie, ale poza dziennikiem obserwacji, jakim w zamierzeniu miał być ten blog, w dużej mierze poświęcałem tu miejsce właśnie astronautyce, ze szczególnym uwzględnieniem programu promów kosmicznych STS.

Łezka się w oku kręci, gdy przypomnę sobie zarywanie nocek czy całych dni na prowadzenie "blogów na żywo" w ostatnich latach programu promów kosmicznych. Wspólnie z czytelnikami na tej witrynie - do 2014 roku funkcjonującej pod nazwą "Hawkeye Astro-Blog" - gromadziliśmy się by na żywo śledzić emocjonujące loty wahadłowców na Międzynarodową Stację Kosmiczną.

Żegnaliśmy wspólnie wysłużonego Atlantisa, Discovery i Endeavour'a, które majestatycznie wznosiły się w niebo i równie pięknie lotem szybowcowym powracały na Ziemię. Nie tylko mi, ale wielu z Was dane było ujrzeć pożegnalne przeloty promów kosmicznych nad Polską nad Polską przed dokowaniem do ISS lub przed powrotem do atmosfery.

Ekscytowaliśmy się pierwszymi lotami Dragonów i pierwszymi misjami Sojuzów po wycofaniu wahadłowców na emeryturę. Wszystko to działo się przy znacznie uboższej oprawie graficznej, początkowo jasno-zielonej, później z dominacją ciemnej szaty, łącznie z tekstami, które widniały na ciemnym tle, a jeszcze później, od 1 marca 2013 roku po szukaniu lepszych i gorszych rozwiązań, testowaniu różnych szat graficznych postawiłem na oprawę zdającą się być tą najwłaściwszą - bo utrzymującą się niezmiennie od tamtej pory. Oprawę z jednej strony zapewniającą wygodne czytanie, ale i nie pozwalającą zapomnieć, jaki to tematyczny blog właśnie czytacie.

Nie tylko astronautyczne wydarzenia gromadziły tu rzesze pasjonatów. Jednym z najbardziej emocjonujących zjawisk astronomicznych tej dekady był zdecydowanie - dla mnie zdecydowanie TOP-1 - drugi i ostatni w XXI wieku tranzyt Wenus. Pierwszego nie miałem okazji obserwować, drugi był więc dla wielu, między innymi dla mnie jedyną w życiu szansą na ujrzenie jak wielka czarna kropa - Wenus, przesuwa się pięknie na tle tarczy słonecznej. Pamiętam tamte chwile jakby się wydarzyły wczoraj. Ale pamiętam też miesiąc później swój smutek, gdy tym razem los odwrócił się na zakrycie Jowisza przez Księżyc.

Z wielkimi emocjami gromadziliśmy się tu przy widowiskowych całkowitych zaćmieniach Księżyca w roku 2011, 2015 czy 2018 - nawet w tym, mimo, że skończyło się fatalnie. Oczekiwaliśmy na głębokie zaćmienie Słońca w marcu 2015, gdy w godzinach przedpołudniowych nad Polską z pełnej tarczy Dziennej Gwiazdy został tylko rogalik.

Rekordy poczytności i ruchu na blogu za sprawą najbliższej nam gwiazdy wystąpiły dzięki jej wyczynom w drugiej połowie 24. cyklu aktywności słonecznej, gdy wspólnie byliśmy świadkami silnych i kilkukrotnie ciężkich burz magnetycznych, które zwiastowały ogłaszane na tym blogu "gotowości" i "alarmy zorzowe" będące pierwszym tego typu projektem opracowywanym wyłącznie pod kątem amatorów astronomii w Polsce. Projektem, który kontynuuję po dziś dzień wraz z wysyłką alarmowego newslettera gdy są poważne ku niemu przesłanki, ale też projektem przy którym musimy się uzbroić na razie w cierpliwość za sprawą trwającego Słonecznego Minimum.

Powiedzieć, że wiele się działo przez tę dekadę to nic nie powiedzieć. Ile razy stuknąłem w klawiaturę, ile razy wyzywałem do monitora, gdy system mi się zawieszał w dramatycznych chwilach spowodowanych obciążającym nawałem ruchu czytelników na witrynie grożąc mu, że za chwilę wyleci przez okno, ile godzin zeszło mi na poświęcenie się sprawom bloga - tego wszystkiego wolę nie liczyć. Znacznie przyjemniej robi się, gdy otwieram dawną korespondencję czy dyskusje wspominając sobie przy tym w ilu nowych adeptach udało mi się tą amatorską pisaniną zasiać ziarenko zamiłowania do obserwacji nieba. Nie wiem, czy wśród zarażonych przeze mnie astronomią czytelników jest tu jakiś przyszły następca Mikołaja Kopernika, ale nawet jeśli nie, to i tak trudno pohamować mi dziś radość z faktu obecności tutaj tych odbiorców, którzy dali mi wielokrotnie do zrozumienia, że jednak pasją udało się ich zarazić.

Jako wisienka na dzisiejszym jubileuszowym torcie - skromna oś czasu z ukazaniem jak blog się przepoczwarzał z oprawą wraz z zapisem co bardziej pamiętnych chwil.

KWIECIEŃ 2010 - ledwie koniec trzeciego kwartału mojej działalności. Na wydobytym z zakamarków archiwum screenshot z końcówki bloga na żywo podczas startu promu kosmicznego Discovery w misji STS-131.
LIPIEC 2011. Przedostatni dzień ostatniej w historii misji programu STS. Choć oprawa graficzna wówczas ciemniała, nasze emocje rozgrzewały się w tych dniach do czerwoności...
LIPIEC 2011 raz jeszcze, dzień później. Codziennym blogom na żywo z misji STS-135 Atlantis towarzyszył czat, na którym czytelnicy gromadzili się by wspólnie komentować przebieg historycznego lotu Atlantisa - tu godzinę przed zamknięciem 30-letniej ery wahadłowców, gdy po raz ostatni mieliśmy tę niezwykłą maszynę nad Polską zanim prom wszedł finalnie w atmosferę.
STYCZEŃ 2012. Od początku tego roku kolejna zmiana oprawy graficznej, zdecydowanie niezbyt przyjemna, gdy czytelnik otwierał bloga w ciemnym pomieszczeniu czy w godzinach wieczornych. Ale widać już pewne elementy, które utrzymały się do dziś: schemat rozmieszczenia treści, czcionka i główne tło artykułów.
PRZEŁOM MAJA I CZERWCA 2012. Ostatnie dni, w których gromadziliśmy się na blogu coraz liczniej, coraz żywiej emocjonując się nadchodzącym ostatnim w tym stuleciu tranzytem Wenus.
MIESIĄC PÓŹNIEJ, tuż po bolesnej porażce z zakrycia Jowisza przez Księżyc - ale i radosnym staniu się odkrywcom nowego gatunku chmur.
MARZEC 2015. Oprawa graficzna wygląda znajomo? Ano wygląda. Od marca 2013 roku pozostaje w głównych elementach niezmienna, drobne urozmaicenia lub rezygnacje z niektórych szczegółów dotyczą głównie bocznych elementów, generalnie jednak całość utrzymuje się po dziś dzień. Trochę czasu mi zeszło na dojście do tego wyglądu, ale chyba nie chciałbym już innego - mam wrażenie, że przez tyle lat witające czytelników planety, gwiazdy i planetoidy przewalające się między treścią stały się już w jakimś sensie wizytówką tego bloga.
MIESIĄC PÓŹNIEJ świętowaliśmy 25-lecie obserwacji Wszechświata Kosmicznym Teleskopem Hubble'a, a jednocześnie zachwycaliśmy się raz za razem wiosennym wieczornym niebem, gdy wspólnie wymienialiśmy się dziesiątkami zdjęć i relacji z obserwacji wspaniałych koniunkcji Młodego Księżyca.
LIPIEC 2015. Rzadko kiedy misje bezzałogowe dostarczają aż takich emocji, jakie zapewniła nam New Horizons!
WRZESIEŃ 2015 to czas oczekiwania na jedno z najpiękniejszych zaćmień Księżyca tej dekady, które minęło pod znakiem bezchmurnego nieba nad całą Polską, a jednocześnie czas, kiedy wiele się działo w aktywności geomagnetycznej. Był to drugi rok, w którym działały wprowadzone na blogu powiadomienia z gotowością i alarmami dla czytelników oczekujących na to zjawisko nad obszarem Polski. Projekt Solar Update jest kontynuowany po dziś dzień od sierpnia 2012 roku.

**********

Z przeszłości powracamy znów do dnia dzisiejszego.

Na facebukowym profilu blog obserwowany jest przez ponad 5250 osób; poprzez subskrybowanie gadżetem obserwatorów Google dochodzi kolejne 700. Konto Google+ zostało zamknięte, bo i sam serwis Google+ przestał być dostępny dla osób prywatnych, ograniczając działalność tylko dla firm. Od ubiegłego lata wznowiłem za to po kilku latach przerwy aktywność na twitterowym koncie bloga, głównie dla tworzenia alternatywy wobec Facebooka coraz bardziej utrudniającego życie autorom blogów nie wykupujących u pana Zuckerberga reklam czy opłacania zasięgów. Ostatnie miesiące na tym serwisie społecznościowym stają się już absurdalne do tego stopnia, że zaczynam poważnie rozważać wprowadzenie tu jakichś nieagresywnych reklam, czy też opracowywanie recenzji na zamówienie czy też stworzenie w jakiejkolwiek innej formie przestrzeni dla reklamodawców dla pozyskania środków na wykupywanie zasięgów na Facebooku. Niestety - przygotowywanie materiałów na potrzeby nowych tekstów i spędzanie godzin na ich redagowaniu, a następnie obserwowanie, jak wspomniany portal przekazuje informacje o nowych materiałach na blogu jakimś paru procentom odbiorców ze wspomnianych ponad 5 tysięcy, zwyczajnie odbiera motywację.

Do pewnego momentu twórcom niekomercyjnym Facebook aż tak nie rzucał kłód pod nogi, ale obecnie dzieje się już fatalnie z punktu widzenia twórców nieskomercjalizowanych blogów kierowanych do bardzo wąskiego grona odbiorców ze ściśle określonymi zainteresowaniami - a z taką niszą zdecydowanie ma do czynienia ten blog. Bez bicia i jak na spowiedzi przyznaję, że zaniechałem w tym roku kilkanaście tekstów, które czekają na dokończenie, do czego z jednej strony przyczyniła się mniejsza ilość czasu, jaki mogłem ich redagowaniu poświęcić, ale z drugiej najczęściej tę decyzję o zaniechaniu przypieczętowywała świadomość, że znakomita większość osób teoretycznie witrynę "śledząca" i tak nie dowie się o nowo opracowanych tekstach, jeśli nie zapłacę za opłacenie zasięgu. Liczba wiadomości, jakie w ostatnich miesiącach dostałem od osób, które blog obserwują i które myślą, że są w związku z tym na bieżąco, a jednak przestały dostawać stosowne powiadomienia od face-buka, utwierdza mnie w myśleniu, że przy obecnej coraz agresywniejszej polityce tego serwisu, długo bez opłacania zasięgów nie da mi się już pociągnąć. Jak już wspominałem na początku, realia w sieci 10 lat temu a dziś to dwie różne bajki i czy mi się to podoba czy nie - druga dekada funkcjonowania bloga siłą rzeczy i praw całych tych internetów będzie wymuszać na mnie poczynienie jakichś nowych działań.

Wiele się przez ten cały czas działo, nie jednego wielkiego wydarzenia byliśmy świadkami, nie jednokrotnie wspólnie się tu gromadziliśmy ekscytując niesamowitymi zjawiskami. Wielokrotnie wymienialiśmy się uwagami i spostrzeżeniami w kwestiach sprzętu optycznego, straciliśmy nie jedną chwilę na dyskusjach spod znaku aktywności słonecznej, pogody kosmicznej czy astronautyki. Cieszę się z Waszej obecności i dziękuję za nią, dziękuję za udział w życiu bloga i każde działanie, jakim się przyczyniacie do wsparcia tego naszego astronomicznego podwórka w niezmierzonych czeluściach Internetu. Z dniem jutrzejszym zaczyna się druga dekada istnienia bloga. Nie wiem czy dobrniemy wspólnie do otwarcia trzeciej dekady, ani czy wystarczy mi zapału do podwojenia dotychczasowego dorobku w ramach tej działalności, zwłaszcza wobec ewolucji Internetu we wspomnianym wcześniej kierunku, z jakim mi zupełnie nie po drodze i za czym zapewne nie będę gonić za wszelką cenę, dlatego cieszę się z każdej Waszej aktywności i każdego nowego materiału jaki przygotowuję na potrzeby nowych tekstów. Emocjonujących chwil w nowym roku blogowym z pewnością nam nie zabraknie, dlatego już dziś zapraszam na nowe teksty, które będą stanowić owoce jedenastego już roku działalności witryny. Do następnego razu, cześć i czołem!


  f    t   Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera.

Komentarze

  1. To jest najlepszy i jedyny blog jaki czytam od wielu lat! Gratuluję i życzę z tej okazji co najmniej sto lat :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystkiego dobrego! Oby kolejna dyszka wpadła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hawkeye, gratuluję Ci tego bloga! Codziennie tu zaglądam, żeby sprawdzić, czy warto spojrzeć na Słoneczko (może jakieś plamki się pojawią), czy może jakiś nowy artykuł jest do poczytania, a może są jakieś nowe komentarze. Ogólnie trafiłem na Twój blog, kiedy wybuchła nowa w gwiazdozbiorze Delfina, czyli już od jakichś 6 lat. To od Ciebie się o niej dowiedziałem i kierowałem swój teleskop w jej stronę. Prowadź tego bloga jak najdłużej! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratulacje z okazji okrągłej rocznicy. Kawał dobrej i pożytecznej roboty!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tu od około 5 lat. Dla mnie jako początkującego był to bardzo pomocny blog ;) za co dziękuję. Wciąż tu zaglądam, by sprawdzać co tam pokaże nieboskłon na kolejny miesiąc

    OdpowiedzUsuń
  6. Panowie - dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Dołączam może trochę spóźnione ale szczere podziękowania za tytaniczną pracę na polu popularyzacji astronomii i całej jej otoczki kulturowej. Życzę dużo zapału oraz bardziej sprzyjających okoliczności do dalszej pracy.
    Ja tu często zaglądam bo cenię sobie bardzo przystępny ale solidny merytorycznie styl tego portalu. Lubię także jego kameralność (wpisy i komentarze można łatwo ogarnąć), co pewnie nie cieszy zbytnio samego autora...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"