Całkowite zaćmienie Księżyca 27.07.2018 A.D.: Mecz chmury kontra pogodne niebo. Jaka pogoda panowała w Polsce 27 lipca w ostatnich latach?

Na dwa miesiące przed końcem odliczania i w miesiąc odkąd na Polskim AstroBlogerze ruszyła Astronomiczna Kampania Popularyzacyjna, zapraszam na kolejny tekst poświęcony obserwacjom nadchodzącego całkowitego zaćmienia Księżyca - tym razem, co też jest już jedną z tradycji w tutejszych kampaniach popularyzacyjnych - w kontekście meteorologicznym. Dzisiejszy wpis jest poświęcony teoretycznym rozważaniom na temat naszych szans doświadczenia sprzyjającej aury w Polsce podczas tego zjawiska, a rozeznanie na ten temat spróbuję tu uzyskać i Wam przedstawić jak zwykle na podstawie przeanalizowania sytuacji pogodowej panującej nad naszym krajem 27 lipca w ostatnich latach, a konkretnie przez ostatnią dekadę, dla jeszcze bardziej miarodajnego porównania i szerszego okresu bazowego.

Niemal momentalnie, gdy opublikowałem otwierający kampanię główny wpis poradnikowy poświęcony całkowitemu zaćmieniu Księżyca, pojawiły się komentarze w mediach społecznościowych, które działają na mnie tak kojąco, jak krzyże w miejscach publicznych na wszelkiej maści postępackie lewactwo, któremu na ich widok piana leci z pyska. Ja wprawdzie pianą się jeszcze nie zalałem, ale choć niektóre z takich gaszących morale opinii na temat sensu oczekiwania na to zjawisko mogę w jakimś stopniu rozumieć bo i sam wiele pogodowych porażek boleśnie doświadczyłem, to w żadnym razie nie będę się z nimi utożsamiać. Wiem, że po wielu porażkach pogodowych zapał do tego hobby może gasnąć, wiem, że często - a ostatnimi czasy nawet zbyt często, trzeba nam się oswajać z dominacją zachmurzenia, gdy po długim czasie oczekiwania nadchodzi upragnione zjawisko astronomiczne i wiem, że ewentualne fiasko obserwacyjne w sytuacji pechowej aury w momencie takiego od dawna wyczekiwanego zjawiska boli znacznie bardziej, niż niepowodzenie obserwacji nieplanowanej czy biorącej na celownik wydarzenia znacznie bardziej pospolite od tych rzadko powtarzających się na jednym obszarze zaćmień.

Mimo wszystko - zwłaszcza mimo niezbyt fortunnego wyniku tytułowego meczu o którym za moment - akurat jeśli chodzi o zaćmienia Księżyca w Polsce w ciągu ostatniej dekady - jako Polacy wręcz nie mamy prawa narzekać i stereotypowo nudzić od samego początku jak to bezsensowne jest emocjonowanie się nadchodzącym wydarzeniem "no bo i tak będą chmury". Takie odzywki mogą wymamrotać pod nosem - albo na Facebooku, jedynie osoby będące na bakier z zaćmieniami i nieposiadające żadnego rozeznania w temacie. Zbyt ostro ujęte? Ba! Napiszę więcej, co tych studzących zapał delikwentów może zaboleć jeszcze bardziej. Otóż nawet jeżeli za dwa miesiące wszyscy odniesiemy sromotną porażkę pod grubym zachmurzeniem, które uniemożliwi nam obserwację, to i tak wciąż będzie słusznością mówić o tej dekadzie jako nadzwyczaj korzystnej w całokształcie, jeśli chodzi o zaćmienia Księżyca widoczne z terenu naszego kraju! A dlaczego? Ano właśnie dlatego:

➨ całkowite zaćmienie Księżyca 15 czerwca 2011 roku - około połowa Polski pogodna, tam gdzie zachmurzenie występowało tam warunki były trudniejsze, choć nadal umożliwiające obserwacje,
całkowite zaćmienie Księżyca 10 grudnia 2011 roku - znaczna większość Polski pogodna, obszary z zachmurzeniem spotkały się z trudniejszymi warunkami, jednak znowuż pozwalającymi obserwować zjawisko,
całkowite zaćmienie Księżyca 28 września 2015 roku - niemal cała Polska pogodna, więcej chmur zalegało jedynie przy większej wysokości n.p.m. w najwyższych pasmach górskich,

a oprócz tego z najwyraźniejszych:
częściowe zaćmienie Księżyca 25 kwietnia 2013 roku - niemal cała Polska pogodna, obłoki zanikające w drugiej części dnia po niezbyt silnej konwekcji,
półcieniowe zaćmienie Księżyca 16 września 2016 roku - znaczna większość Polski pogodna, umiarkowane zachmurzenie piętra średniego i wysokiego pozwalające na obserwacje,
półcieniowe zaćmienie Księżyca 11 lutego 2017 roku - niemal cała Polska pogodna, nieco więcej chmur wysokich na południowym zachodzie wciąż pozwalających na obserwacje

Oczywiście całym sercem życzę Wam jak i sobie, by za dwa miesiące niebo odkryło przed nami pełnię piękna całkowitego zaćmienia Księżyca przy jego centralnym przejściu przez ziemski cień, z pewnością nawet niejedną Zdrowaśkę za to odmówię, jednak wobec powyższego zestawienia całkowitych zaćmień Księżyca z aktualnej dekady i tych kilku innych najbardziej wyraźnych, bolesnym faktem jest, że nawet pogodowa porażka nie da nam podstawy do marudzenia o notorycznym pechu i braku sensowności ekscytowania się z wyprzedzeniem takimi zjawiskami. Nie - ten pech, o ile rzeczywiście nastąpi, będzie po prostu bardzo sporadyczny, mało tego! - praktycznie wyjątkowy, jeśli mowa o całkowitych zaćmieniach trwającej dekady. W przypadku tego typu zjawisk astronomicznych, jako Polska bilans mamy więcej, niż satysfakcjonujący i ewentualna porażka za dwa miesiące tego nie zmieni. Jeśli podobnie jak ja ktoś z Was nie przepada za wypowiedziami osób, które na wieść o tak wspaniałym zjawisku jakby z automatu powtarzają stereotypowe i nudne już gadki-szmatki typu "darujcie sobie, będzie zachmurzenie", to zachęcam takich z Was do podlinkowania tym optymistom-inaczej niniejszego tekstu ze szczególnym wskazaniem na powyższe zaćmieniowe zestawienie.

Teraz wiedząc już, że jeśli chodzi o zaćmienia Księżyca, szczęście na ogół sprzyja nam w bardzo dużym stopniu, skupmy się na warunkach dominujących w Polsce w ciągu ostatniej dekady o wieczornych godzinach 27 lipca rok za rokiem. Terminem wykorzystanym do porównania na potrzeby tego tekstu jest każdy 27 lipca w latach 2008-2017 o godz. 21:45 UTC - jest to godzina zbliżona do początku fazy całkowitej nadchodzącego zaćmienia Księżyca, które nastąpi o 19:30 CEST. Do każdego ze zdjęć wykonanych w paśmie podczerwieni dla lepszego zobrazowania zachmurzenia i pochodzących z EUMETSAT, BERN i DWD dodam komentarz wskazując czy i na ile oraz w jakich regionach możliwe byłyby wówczas obserwacje takiego zjawiska, jakie nas czeka za dwa miesiące i na co trzeba by się nastawić, gdyby dana sytuacja meteorologiczna miałaby się powtórzyć w tym roku. Które regiony Polski mają największe szanse na powodzenie obserwacji zaćmienia w taki dzień, a w których obserwatorzy powinni mocniej ściskać kciuki za korzystną aurę? Pora na podróż do przeszłości i analizę sytuacji pogodowej ostatniej dekady panującej w godzinach zbliżającego się całkowitego zaćmienia Księżyca.


2008

Credit: EUMETSAT
Zaczynamy od sytuacji doskonałej i obyśmy taką doświadczyli podczas zbliżającego się zaćmienia. 27 lipca 2008 roku nad większością Europy dominowały pogodne układy wysokiego ciśnienia, a jeden z nich swoje centrum umiejscowił nad Polską. Od Morza Bałtyckiego po Tatry jak i od Odry po Bug, niebo nad naszym krajem w godzinach zbliżonych do nadchodzącego całkowitego zaćmienia Księżyca pozostawało kompletnie bezchmurne i bez względu na lokalizację obserwacje byłyby niezakłócone przez cały czas widoczności zjawiska. Właśnie takiej sytuacji powinniśmy sobie życzyć nawzajem w trakcie nadchodzącego zaćmienia, bo byłby to nie tylko sprawiedliwy, ale i maksymalnie korzystny scenariusz dla każdego Polaka. Takie sytuacje synoptyczne nie wymagają większego komentarza, więc kończąc - życzę Wam jak i sobie, aby takie samo zdjęcie satelitarne Polski można było ujrzeć wieczorem 27 lipca 2018 roku. Pogodny wyżu, zapraszamy. 1 do zera dla pogodnego nieba, chmury tracą pierwszą bramkę.


2009

Credit: EUMETSAT
Sytuacja synoptyczna 27 lipca 2009 roku nad Polską była w dużym stopniu porównywalna z tą sprzed roku, choć pewne zmiany wymagają odnotowania i gdzieniegdzie spowodują wyrównanie wyniku tytułowego meczu. Nad Europą Środkową znajduje się rozległy układ wysokiego ciśnienia z pogodnym niebem, który wycofuje się na południe ustępując miejsca niżowi i związanemu z nim frontowi atmosferycznemu znad Republiki Federalnej Islamu, wtedy jeszcze były to Niemcy.

Znaczna większość naszego kraju korzysta jeszcze z walorów wycofującego się wyżu, ale od północy wlewa się do Polski strefa chmur piętra średniego, która przemieszcza się w godzinach wieczornych przez Pomorze Zachodnie, Gdańskie, Warmię i Podlasie, co w razie takiej sytuacji podczas nadchodzącego zaćmienia utrudniałoby wyraźnie widoczność zjawiska, sprawiając, że obrazy Księżyca byłyby wysoce zmętnione, pozbawione ostrości, choć w chwilach przepływania cieńszych warstw takiego zachmurzenia sytuacja mogłaby krótkotrwale się poprawiać.

Mimo, że obserwacje w pewnym stopniu byłyby możliwe nawet w pasie północnych województw, za ten rok punkt na konto pochmurnego nieba wspomnianym obszarom przyznany zostać musi, raz ze względu na wyraźną różnicę warunków w porównaniu do reszty Polski, a dwa w celu uniknięcia sztucznego zawyżania prawdopodobieństwa szans na powodzenie, krótko pisząc dla bezpieczniejszego oszacowania całościowego wyniku. Pozostałe obszary kraju w tytułowym meczu mogą już cieszyć się wynikiem 2 do zera dla pogodnego nieba.


2010

Credit: EUMETSAT
Rok 2010, który przyniósł nam skwary w lipcu, podczas godzin wieczornych 27 dnia miesiąca zaowocował sytuacją, której w żadnym razie nie powinniśmy sobie życzyć za dwa miesiące. Wszyscy miłośnicy obserwacji zjawisk meteorologicznych z pewnością doskonale wiedzą czym kończy się zetknięcie gorących i obfitych w wilgoć mas powietrza z frontem chłodnym.

Potężne układy burzowe, które powstały wówczas nad Polską, przykryły kraj prawie w całości. Najbardziej intensywne burze zdominowały centrum, południe i południowy zachód, z biegiem godzin wieczornych dochodząc do całej zachodniej granicy Polski, za to rozpogodzenia wystąpiły na środkowym wschodzie, z którego obserwacje takiego zjawiska jak nadchodzące zaćmienie przynajmniej częściowo byłyby możliwe przy umiarkowanie zachmurzonym niebie. Jest to jedyny obszar kraju z wyraźnym spadkiem poziomu zachmurzenia, dlatego poza nim wszystkie pozostałe regiony muszą za ten rok stracić gola na rzecz pochmurnej aury, a w razie powtórki takiej sytuacji najbliższego 27 lipca, w terenie przydałyby się nam nie lornetki czy teleskopy, ale gumiaki, płaszcze i parasole. Aparaty jak już to tylko dla polowania na wyładowania atmosferyczne. O widoczności zaćmienia nie byłoby mowy. Dla północnych województw to już drugi gol, który w tytułowym meczu chmury strzelają w bramkę pogodnego nieba - dla reszty kraju dochodzi do remisu.


2011

Credit: EUMETSAT
Nad Europą Środkową układy niskiego i wysokiego ciśnienia toczą ze sobą batalię, która w niektórych regionach Polski przechyla szalę zwycięstwa na rzecz pogodnego nieba, ale pewne województwa znów pechowo tracą bramkę. Są to całe Pomorze, środkowy zachód i centrum, które w takiej sytuacji za dwa miesiące musiałyby się zmierzyć z trudnymi warunkami i całkowitym zachmurzeniem piętra średniego i wysokiego, które grubiało wraz z przesuwaniem się ku północno-zachodnim krańcom Polski. W tych regionach obserwacje zjawiska byłyby niemożliwe lub na skraju dostrzegalności, przy jednak kompletnym zmętnieniu nieba i pozbawieniu ostrości uzyskiwanych obrazów Księżyca. Powodów do narzekań nie mieliby za to mieszkańcy całego wschodniego pasa województw oraz południowego zachodu i południa. Tam zachmurzenie występowało w niewielkim natężeniu, a ewentualne utrudnienia w obserwacjach miałyby charakter jedynie przejściowy. Podział pogody niesprawiedliwy, którego miło byłoby uniknąć w czas zbliżającego się zaćmienia.


2012

Za ten rok zamieszczam fotografię z BERN, jako że uzyskanie zdjęcia z archiwum EUMETSAT było niewykonalne (luka w danych). Credit: BERN
Choć wieczorne zdjęcia z 27 lipca 2012 roku nad Polską ukazują niewielkie ilości zachmurzenia, mieliśmy wówczas do czynienia z sytuacją, którą w zupełności można by zaakceptować w takim "planie sensownego minimum" w obserwacjach zaćmienia Księżyca. Na ogół cały kraj pozostawał wówczas pogodny, a nieco większe ilości zachmurzenia przepływały nad Mazowszem, Lubelszczyzną i lokalnie Małopolską, jednak co najważniejsze - były to obłoki zanikające, które stanowiły pozostałości po niezbyt intensywnej konwekcji z godzin dziennych, obłoki które w suchym (lub co może właściwsze określenie - niedostatecznie wilgotnym) powietrzu były w godzinach wieczornych szybko odparowywane i po pewnym czasie nie było po nich śladu.

Obserwatorzy wspomnianych regionów, którzy zetknęliby się z taką sytuacją podczas zbliżającego się zaćmienia, musieliby się liczyć z okresowymi przerwami w widoczności Księżyca, jednak byłyby to przerwy krótkotrwale, w czas przepływania obłoków przed tarczą naszego satelity, jako że zachmurzenie nie stanowiło jednolitej nierozerwanej warstwy, lecz było całkowicie postrzępione, odsłaniając pomiędzy obłokami liczne i duże strefy pogodnego nieba (a jednocześnie zanikały z każdą minutą). Nieco większa konwekcja i utrzymanie się wieczorem lokalnych burz dotyczyły wówczas naszych południowych sąsiadów, dla Polski jednak sytuacja taka byłaby za dwa miesiące zupełnie akceptowalna, pod warunkiem, że obserwatorzy byliby skłonni zaakceptować sporadyczne przerwy w widoczności Księżyca i umiarkowane przepływające zachmurzenie wymuszające chwilowe przerwy w obserwacjach.


2013

Credit: EUMETSAT
Zdjęcia z EUMETSAT w godzinach wieczornych 27 lipca 2013 roku ukazują kolejną potyczkę między układami wyżowymi i niżowymi, jednak owoce tej bitwy są jeszcze wyraźniejsze, zwłaszcza gdy się spojrzy na granicę Francji z Niemcami. Widoczny jest tam wyraźny front atmosferyczny, na którym powstał potężny system burzowy wkraczający do Niemiec - ta "wielka biała plama" to wielokomórkowy układ cumulonimbusów generujących wówczas olbrzymią ilość wyładowań i opadów deszczu z gradem. Burzowo robi się także na północnym wschodzie Niemiec i nad południowo-zachodnim Bałtykiem, zatem poszkodowani stają się też Polacy z Pomorza Zachodniego, częściowo środkowego zachodu nieopodal linii Odry i w pewnym stopniu Pomorza Gdańskiego.

System tych chmur przesuwał się wówczas w kierunku wschodnim, z niewielką składową ku północy, ale z biegiem czasu rozsypywał się, dlatego stopień utrudnienia obserwacji nad Pomorzem Zachodnim byłby nieporównywalnie większy z umiarkowanymi tylko utrudnieniami na Pomorzu Gdańskim czy tym bardziej Warmią, gdyż tam dotarły już - i to dopiero bliżej północy-01:00 CEST postrzępione resztki tego zachmurzenia, a nie jednolita burzowa kołdra, która na północno-zachodnich krańcach i przy zachodniej granicy uniemożliwiłaby jakiekolwiek obserwacje zaćmienia. Pozostałe województwa mogą śmiało dopisać sobie punkt na konto pogodnego nieba.


2014

Credit: EUMETSAT
Rok 2014 w omawianym dniu to najwyraźniejsza z dotychczasowych porównań dominacja pochmurnych układów niskiego ciśnienia nad Europą Środkową, niestety w dużej mierze również nad Polską, które tamtego roku 27 lipca odpuściły w dużym stopniu (choć nie całkowicie) jedynie centralnym obszarom kraju po środkowy wschód. O sytuacji pogodnej niczym pod układami wysokiego ciśnienia znad Hiszpanii, Portugalii i południa Europy moglibyśmy wówczas tylko pomarzyć. Obserwacje takiego zjawiska jak nadchodzące zaćmienie Księżyca byłyby wysoce utrudniane, a lokalnie wręcz uniemożliwiane.

Taką właśnie najgorszą sytuację mieliśmy wówczas na południowym wschodzie, środkowym Pomorzu i Warmii oraz w całym pasie województw zachodnich ze szczególnym uwzględnieniem południowego zachodu. Centrum Polski choć nie było wolne od zachmurzenia, miało do czynienia z zanikającymi obłokami niestanowiącymi zwartej struktury całkowicie przykrywającej niebo i tam obserwacje mogłyby być co najwyżej krótkotrwale przerywane, gdyby na Księżyc napłynęły chwilowo nieco grubsze obłoki. 27 lipca 2014 roku to kolejny w tym zestawieniu przykład bardzo niesprawiedliwego podziału pogodowego w Polsce i jedna jeszcze sytuacja, której dobrze byłoby nam uniknąć za 2 miesiące.


2015

Credit: EUMETSAT
Krótko pisząc - powtórka sprzed roku, tyle że z pomieszaniem województw. Nad Europą Środkową dominują pochmurne układy niskiego ciśnienia, a nieopodal wschodniej granicy państwowej usadawia się front atmosferyczny, na którym powstają liczne komórki burzowe rozciągające się na całej długości granicy. Sporadyczne rozpogodzenia występują nad południowo-zachodnimi i południowymi obszarami kraju, pozostałe regiony przebywają pod przemieszczającymi się ku wschodowi chmurami wszystkich pięter, gdzieniegdzie stanowiącymi zwartą strukturę całkowicie zakrywającą niebo.

Umiarkowane trudności w obserwacji zaćmienia dotknęłyby całe Pomorze oraz centrum i zachodnie województwa i tam widoczność Księżyca w takiej sytuacji byłaby silnie zmętniona, pozbawiona ostrości, jednak na zdecydowanie gorsze warunki obserwacyjne musieliby się przygotować mieszkańcy pasa województw wschodnich, bo choć front odsuwał się z kolejnymi godzinami poza naszą granicę, to jednak tam był najbardziej rozbudowany, przynosząc zachmurzenie na wszystkich piętrach, które występujące w tym samym czasie po prostu uniemożliwiłoby jakiekolwiek obserwacje zaćmienia.


2016

Credit: EUMETSAT
27 lipca 2016 roku przyniósł Polsce sytuację synoptyczną wręcz podręcznikowo obrazującą z jakim okresem w pogodzie mamy zwykle do czynienia o tej porze roku. Najgorętszy często miesiąc, a co zawsze się z tym wiąże - najliczniejsze układy burzowe przynoszące intensywne zjawiska towarzyszące - ulewne deszcze, opady gradu, liczne wyładowania. Choć nad Europą widoczne są wówczas trzy rozległe pogodne układy wysokiego ciśnienia - pierwszy nad Francją, Hiszpanią i Portugalią, drugi nad Włochami i Morzem Śródziemnym, trzeci na wschód od naszej granicy państwowej, to jednak przez całą Europę Środkową południkowo układa się jeden bardzo wyraźny front atmosferyczny. A gdzie znalazł sobie on upodobanie w położeniu? No pewnie, że w Polsce!

Znaczna większość kraju spotkała się wówczas z iście burzową aurą, a najgroźniejsze komórki formowały się nad Pomorzem Zachodnim, Gdańskim, całą ćwiartką południowo-zachodnią, centrum i lokalnie na środkowym wschodzie. Mimo, że z biegiem godzin te systemy burzowe ulegały zanikowi, to w niektórych miejscach rozsypały się dopiero w godzinach porannych 28 lipca. To zdecydowanie najgorszy scenariusz, jakiego moglibyśmy oczekiwać w wieczornych godzinach nadchodzącego 27 lipca, ponieważ inaczej wygląda nasza sytuacja pod względem bezpieczeństwa w terenie, gdy jesteśmy rozstawieni ze sprzętem i oczekujemy rozpogodzeń w chwilach dominacji zwykłego zachmurzenia, a inaczej gdy ma ono pochodzenie burzowe i nieustannie obradza w liczne groźne zjawiska towarzyszące, mogące znacznie różnić się w intensywności nawet na bardzo niewielkim obszarze.

To najmniej sprzyjająca sytuacja z wszystkich porównań na potrzeby tego tekstu i najczarniejszy wariant, którego dobrze byłoby uniknąć w czas zbliżającego się zaćmienia Księżyca - tam bowiem, gdzie na mapie widoczne są rozpogodzenia i obserwacje zjawiska byłyby częściowo możliwe, tam też burze docierały i to już po kolejnych kilkudziesięciu minutach, więc tak naprawdę nigdzie nie można byłoby czuć się bezpiecznie nawet gdyby początkowo z widocznością zaćmienia nie byłoby problemu. Przyjemność z obserwacji tak pięknego zjawiska byłaby skutecznie burzona przez stale towarzyszącą niepewność w związku z nadciągającą burzą.


2017

Credit: EUMETSAT
Ostatnie porównanie sprzed roku to jeszcze jeden przykład wybitnie niesprawiedliwego podziału pogody w Polsce. Europę Środkową spowijają układy niskiego ciśnienia, nad Morzem Czarnym formuje się potężny układ burzowy dla nas jednak nie mający większego znaczenia, południe i zachód kontynentu jak zwykle cieszy się dominacją wyżowej bezchmurnej aury. Do Polski jednak od zachodu wkracza szeroką ławą porcja zachmurzenia frontowego znad Niemiec, która jeszcze przed godziną 23:00 CEST przekracza niemal na całej długości kraju linię Wisły, najwyraźniej w pasie województw północnych, gdzie wlewa się najgłębiej przykrywając również Warmię.

Z kolei nad południowy zachód kraju napływa najgrubsza i najbardziej rozbudowana na wszystkich piętrach warstwa zachmurzenia tego frontu, choć w omawianej sytuacji właściwie wszystkie obszary zachodniej połowy Polski musiały się zetknąć z chmurami szczelnie zakrywającymi niebo i tworzącymi zwartą jednolitą strukturę bez choćby okresowych rozpogodzeń. Wariant fatalny, przekreślający jakiekolwiek szanse na obserwacje nadchodzącego zaćmienia, gdyby miał się powtórzyć w roku 2018, za to wariant jeszcze akceptowalny dla obszarów w pobliżu całej wschodniej granicy.

Po rozbiciu Polski na 9 obszarów i przesuwając się od NW do SE to jest:
- północny zachód - północ - północny wschód;
- środkowy zachód - centrum kraju - środkowy wschód;
- południowy zachód - południe - południowy wschód,

i po porównaniu ostatniej dekady w dzień 27 lipca, kiedy do "strzelenia" i rozdania było w sumie 10 goli, wynik meczu chmury kontra pogodne niebo prezentuje się następująco:

część NW     /     centrum N     /     część NE
     7 - 3              7  - 3                5 - 5

centrum W     /     centrum Polski     /     centrum E
     6 - 4                  5 - 5                   4 - 6

część SW     /     centrum S     /     część SE
    5 - 5                 5 - 5                   4 - 6

Z powyższego zestawienia widać wyraźnie, że bez względu na obszar Polski loteria jest bardzo wyraźna i nawet w tych wyszczególnionych fragmentach kraju, w których tytułowy mecz został wygrany przez pogodne niebo, to nie były to nokauty lecz zwycięstwa delikatne przy bardzo nierównej walce na granicy remisu. Oddając się jedynie surowym liczbom i nieubłaganemu rachunkowi prawdopodobieństwa, wynika, że zdecydowanie najwięcej powodów do obaw powinni mieć obserwatorzy z całego Pomorza, gdzie tylko w trzech latach ostatniej dekady w momencie wybranym do porównań niebo pozostawało pogodne lub zachmurzenie było na akceptowalnym poziomie. Aż siedmiokrotnie dominowała tu pochmurna aura, a że lat do porównania było dokładnie 10, to idąc w sztywne procenty prawdopodobieństwo niesprzyjającej sytuacji meteorologicznej w czasie nadchodzącego zaćmienia wynosi niestety wysokie 70%. Podobnie, z niewielką różnicą na plus środkowy zachód - (m.in. lubuskie, zachodnia Wielkopolska) - 6 do 4 dla zachmurzenia.

Czytaj również trzeci tekst kampanii - Jakim sprzętem i które kadry szczególnie warto zarejestrować podczas zjawiska
Cztery z wyszczególnionych obszarów mają sytuację remisową, co jednak wcale nie jest dużym ułatwieniem w gdybaniu czego się spodziewać za dwa miesiące: szanse na sukces są dosłownie połowiczne i wynik meczu może się zmienić w każdym kierunku - są to północny wschód, centrum kraju, południowy zachód i południeTylko dwa obszary mogą po ostatnich dziesięciu latach poszczycić się korzystnym wynikiem meczu, z niewielką, ale jednak zawsze wygraną pogodnego nieba i są to środkowy wschód i południowy wschód.

Podsumowując to najkrócej jak się da: po przekątnej od północnego zachodu przez centrum do południowego wschodu rośnie prawdopodobieństwo korzystniejszej aury przesuwając się od kiepskich 30% na całym Pomorzu do budzących optymizm 60% ku Rzeszowszczyźnie i Lubelszczyźnie, podczas gdy po obu stronach tej przekątnej szanse na powodzenie oscylują w okolicach 50%.

I tu po tych 50% optymiści powiedzą, że to znakomity punkt wyjścia, bo za dwa miesiące wynik może (bo czemu nie?) polepszyć się na korzyść pogodnego nieba, pesymiści z pewnością znajdą powód do narzekań, że wygranych przez zachmurzenie było zdecydowanie zbyt wiele i też racji w takim akurat kontekście nie można by im odmówić. Realiści zaś, do których wliczam siebie mimo, że piszę to z fatalnie rokującego Pomorza Gdańskiego, powinni stwierdzić, że w tak nierównej walce każdy wariant jest możliwy, bo kompletna losowość zmian pogody rok po roku i dominacja zachmurzenia widoczna jak do tej pory, wcale nie musi przekreślać szans na odrobienie "jednej bramki" przez sprzyjające nam pogodne niebo.

Aby było jak najsprawiedliwiej, warto cofnąć się do pierwszej porównywanej aury z 27 lipca 2008 roku. Właśnie tej sytuacji synoptycznej z całego serca życzę zarówno Wam jak i sobie za dwa miesiące, bez względu z jakiego województwa to czytacie. Uważam, że byłoby pięknym i bardzo symbolicznym jednocześnie rozwojem scenariusza, by w dokładnie dziesiątą rocznicę tego porównania sytuacja się powtórzyła i by niebo wszystkim Polakom pozwoliło nacieszyć się tym całkowitym zaćmieniem Księżyca. W końcu takie warunki meteorologiczne, jakie miały miejsce przed dziesięcioma laty, muszą się powtórzyć i to, że się powtórzą jest pewne - rzecz w tym, by taka piękna powtórka nastąpiła właśnie w 2018 roku.

W ostatnich latach 27 lipca bardzo rzadko niebo pozostawało nad Polską bezchmurne od Bałtyku po Tatry, a często występujące zachmurzenie było rozsiewane bardzo nierównomiernie i można by pewnie rzec, niezbyt sprawiedliwie. Dlaczego więc w końcu w tym roku nie miałoby dojść do powtórki sprzed dekady? Mogłoby! Wiem, że nie musi, ale mogłoby... i niech więc dojdzie! Umawiamy się zatem, że wieczorem 27 lipca 2018 Anno Domini widzimy się tutaj pod czystym bezchmurnym niebem bez względu na obszar Polski i obserwujemy to upragnione dla wielu, najdłuższe w XXI wieku całkowite zaćmienie Księżyca. Umowa stoi? No to T -2 miesiące i odliczamy!


Poprzedni tekst Astronomicznej Kampanii Popularyzacyjnej:
Całkowite zaćmienie Księżyca 27.07.2018 A.D.

  f   Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku lub GooglePlus.

Zdjęcia: archiwa sat24.com / EUMETSAT / BERN / DWD

Komentarze

  1. Ja liczę na ładną widoczność i romantyczny spacer połączony z obserwacjami wespół, z żoną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc niech tak się stanie :-) Ja natomiast życzyłbym i sobie i innym amatorom mojego "czerwonego" w zestawieniu województwa, by teraz to pogodne niebo "strzeliło gola" chmurom, tak dla odmiany po paru latach przerwy... :-)

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"