Relacja: Całkowite zaćmienie Księżyca 21.01.2019 A.D.

Za nami najważniejsza noc w roku, a przynajmniej z najważniejszym zjawiskiem nocnym, które można przewidywać z wyprzedzeniem. Po części zapoznałem się już z Waszymi relacjami, które nadesłaliście w komentarzach lub przez fejsbukowy profil bloga z najróżniejszych części kraju i niestety nie są to relacje radosne. Co mogę dziś napisać od siebie?

Wieczór: Nadzieja przeplatana z niepokojem

Jeszcze 14 godzin przed zaćmieniem spoglądałem na niebo z krakowskich ulic by na wieczór wrócić do domu. Miałem w ten sposób podgląd na pogodę od południa do północy, a przekrój ten był niesłychanie szeroki. Żegnając Kraków zostawiałem za sobą pełną kołderkę z chmur, która to miasto przykrywała od godzin porannych, a docierając około 100 km dalej na północ już doświadczałem nieba dosłownie bezchmurnego - nic tylko zatrzymać pociąg, wyskoczyć na jedno z licznych pól ze wspaniale odkrytym zachodnim niebem i czekać do poranka. Ten pas pogodnego nieba był jednak dość wąski i zbliżając się do Warszawy znowu dostawałem się pod całkowite zachmurzenie. Na północ od stolicy pogodne niebo toczyło zacięty pojedynek z chmurami, a prześwity pomiędzy nimi raz się zwiększały, raz zmniejszały, aż w końcu dotarłszy do Pomorza znalazłem się znów pod szczelnie zakrytym niebem na domiar z rozpoczętymi opadami śniegu.

Zdjęcie z komórki na zdjęcie wykonane w około dwugodzinnym oknie pogodowym na Pomorzu, kiedy między 21:00 a 23:00 występowało mnóstwo rozpogodzonego nieba, mimo nieustającego towarzystwa chmur. Gdyby zaćmienie wystąpiło w pierwszej części wieczoru, większość kraju mogłaby liczyć na sukces.

Około 21:00 jednak niebo w sporej mierze się rozpogodziło i przez około 2 godziny mogłem tylko żałować, że ten lśniący w pełni Księżyc nie zamierza wstąpić w ziemski cień właśnie teraz, a dopiero za ponad 8 godzin. Nadzieja przeplatała się z niepokojem, bo wprawdzie w miejscach rozpogodzeń - a były one naprawdę duże - widoczność była wprost doskonała, ale chmury nadal występowały dając do zrozumienia, że wcale nie odpuściły. Jak się później miało okazać, testowe zdjęcie pięknie widocznego Księżyca, którym się podzieliłem z Wami wczoraj przed 22:00 (wyżej) - a raczej komórkowe zdjęcie zdjęcia wykonanego aparatem, okazało się jedynym, które tej nocy przyszło mi wykonać - i bynajmniej nie z powodu rozładowanej baterii.


Czas spać. A modele rozbieżne i pudłujące jak rzadko kiedy...

Mimo świetnej widoczności Srebrnego Globu między 21:00 a 23:00, najnowsze odsłony pogodowych modeli numerycznych nie napawały optymizmem na godziny poranne. Najbardziej sprawdzalny zawsze - przynajmniej w moim przypadku - model UM - sugerował wystąpienie między 04:00 a 06:00 UTC praktycznie całkowitego zachmurzenia i to chmurami na dwóch piętrach, zatem prognozowana była jeszcze grubsza warstwa, która w razie sprawdzenia się prognozy wiązałaby się z niemożliwością jakichkolwiek obserwacji zaćmienia.

Meteorogram modelu UM z ICM z wieczornej aktualizacji 20 stycznia dla mojej lokalizacji. Widoczna prognoza opadów śniegu i praktycznie całkowite zachmurzenie nieba podczas zaćmienia. Źródło: meteo.pl

Model GFS jako drugi z najbardziej sprawdzalnych w moim regionie, w niedzielnej popołudniowej aktualizacji już na mniej niż 12 godzin przed zjawiskiem, na godz. 03:00 wyliczał dla mnie 4% zachmurzenie piętra niskiego, brak chmur średnich i 56% pokrycie nieba chmurami wysokimi, a na godz. 06:00 wzrost obu wspomnianych rodzajów zachmurzenia do 37 i 62%. Nie była to zbyt optymistyczna prognoza, ale też nie najgorsza, dająca szanse na akceptowalne warunki. Mniej niż 40% chmur niskich i około 50-60% wysokich, które są zawsze czynnikiem jedynie zmętniającym obraz to rzecz, którą wziąłbym w ciemno na czas zaćmienia, gdybym musiał zamiennie ryzykować gorszą sytuacją. Biorąc pod uwagę fakt jak niewiele już zostawało do interesującego nas wszystkich terminu, takie wyliczenia wobec późniejszej katastrofalnej sytuacji muszę uznać za jedną z największych wpadek GFSa, jakie przyszło mi obserwować.

Wprawdzie aktualizacja wieczorna, na którą rzuciłem okiem tuż przed północą uległa zmianie na niekorzyść (zbliżając się tym samym do realiów), to nadal stanowiła wyliczenia zbyt dalece optymistyczne. Na godz. 03:00 - 26% chmur niskich, 63% chmur wysokich, na godz. 06:00 - 61% chmur niskich, 72% chmur wysokich. Warunki trudne, ale dające szanse na obserwacje choćby w wariancie minimum, czyli przerywane co pewien czas z zachowaną jako-taką widocznością zaćmienia. Ponownie więc wychodzi tu duża wpadka modelu, tym bardziej zastanawiająca, że do zaćmienia pozostawało już mniej niż 5 godzin.

Po lewej: wyliczenia modelu GFS z popołudniowej (20.01) aktualizacji, po prawej z aktualizacji nocnej. W ramkach wyszczególnione prognozy procentowego pokrycia nieba chmurami poszczególnych pięter w trakcie zaćmienia Księżyca. Źródło: meteomodel.pl

Trzecie źródło - MeteoBlue - tym razem śledzone przeze mnie raczej jako ciekawostka, niż wiarygodne źródło prognoz, było tym, któremu szczerze życzyłem sprawdzenia. Brak chmur średnich i wysokich między 04:00 a 07:00, chmury niskie na poziomie poniżej 20%. Każdy brałby taką aurę w ciemno przy okazji wszystkich zjawisk astronomicznych. Takie przewidywania MeteoBlue sugerował na 6 godzin przed zaćmieniem, więc tym większa waga wpadki - ale jak wspomniałem, sprawdzalność tego źródła w moim przypadku jest prawie zerowa, więc siłą rzeczy nie traktowałem tych wyliczeń serio. Inaczej wyglądały te tabelki po nocnej aktualizacji już po rozpoczęciu zaćmienia, zbliżając się bardziej do stanu faktycznego, ale wtedy to mnie już dokładność guzik obchodzi, bo sprawdzalności oczekiwać należy w dobę lub dwie przed czasem nas interesującym, a nie praktycznie po fakcie.

Po lewej: wyliczenia MeteoBlue z wieczornej aktualizacji (20.01), sugerujące niemal czyste niebo, po prawej z porannej aktualizacji już po rozpoczęciu zaćmienia Księżyca. Źródło: meteoblue.com

Suma summarum, MeteoBlue raz jeszcze okazał się parodią w modelowaniu prognoz, GFS zaliczył wpadkę na skalę, której długo nie widziałem, zwłaszcza przy tak niewielkim wyprzedzeniu względem interesującego nas czasu, a UM niestety (dla nas) po raz kolejny pokazał swoją wysoką sprawdzalność, która od wielu lat plasuje go według mnie na pierwszym miejscu. Warto zwrócić uwagę, że już 3 doby wcześniej gdy pisałem  ostatni komentarz do prognoz pogody, sugerował on 8-oktantowe (całkowite) zachmurzenie dla znacznej większości kraju dając do zrozumienia, że będziemy mieć do czynienia z wyżem zgniłym, podczas gdy w tym samym czasie zwykle bardzo sprawdzalny GFS sugerował bardziej typowy mroźny, uwielbiany przez nas wyż z dominującym bezchmurnym niebem i tylko lokalnymi wysepkami większego, choć wciąż akceptowalnego zachmurzenia.

Tak zatem wyglądały prognozy. Kompletny brak zgodności, szeroki wachlarz prognozowanych warunków i mizerna trafność, poza UM, który strzelił w dziesiątkę. A jaka była praktyka?


Chwila prawdy: Poranek

Około północy położyłem się spać, budzik nastawiając na 04:00. Kwadrans później planowałem wyjście, aby najdalej o 04:45 CET być rozstawionym w moim ulubionym miejscu z odkrytym zachodnim niebem, do którego miałem około 20 minut marszu. Gdyby sytuacja pogodowa miała być średnia, założyłem, że nie będę szedł z całym sprzętem w pole, a rozstawię się jedynie gdzieś nieopodal domu, godząc się na koniec widoczności zaćmienia (z powodu zabudowań) około 06:50, więc był to wariant już mocno dramatyczny, bo zakładał pogodzenie się z kresem widoczności Księżyca krótko po zakończeniu fazy całkowitej. Był też scenariusz na pogodę katastrofalną, który zakładał moje w ogóle nie wychodzenie celem rozstawienia się do obserwacji gdziekolwiek podczas zaćmienia, a jedynie sporadyczne co kilka minut zerkanie na niebo za oknem i ewentualny "strzał parapetowy" godząc się na wszelkie defekty wówczas wprowadzane do zdjęcia.

Pobudka 04:00. Za oknem opady drobnego śniegu i kompletne mleko na niebie - ani jednego prześwitu, ani jednego skrawka czarnego nieba, ani drobnego przebijania się Księżyca znad grubej kołdry zachmurzenia. Kaszana po całości, mimo, że 5-6 godzin wcześniej rozpogodzeń było mnóstwo, a widoczność Srebrnego Globu nienaganna. Porzuciłem myśl o wyjściu w teren z całym sprzętem, przeczekałem kwadrans by liczyć choć na niewielką szansę jako-takiej widoczności Księżyca by wyjść z aparatem choćby gdzieś blisko, licząc na parę kadrów podczas zaćmienia całkowitego. Ale poprawa nie nastąpiła.

O godz. 05:30 gdy częściowe zaćmienie przekraczało już 90% i zbliżał się początek najważniejszego etapu - jedyną zmianą jaka przyszła, było ustanie opadu śniegu, samo niebo jednak niezmiennie pozostawało szczelnie zasnute niskimi chmurami. O godz. 06:30, gdy wiedziałem już że jest po fazie maksymalnej i to co najważniejsze właśnie dobiega końca, raz jeszcze wyjrzałem na niebo, raczej dla formalności, bo decydując się na zostanie w domu i tak za około 20 minut zachodzący Księżyc już by mi zniknął z pola widzenia. Jako, że sytuacja się nie zmieniła, powaliłem się w kimono by smacznie zasnąć i zapomnieć czym prędzej o minionych dwóch godzinach.


Podsumowanie

Piąte i ostatnie całkowite zaćmienie Księżyca w dekadzie 2010-2019 stało się pierwszym, którego nie widziałem i jedynym, które ze względu na aurę uciekło tak ogromnej liczbie Polaków. Zdjęcia z EUMETSATa z godzin po wschodzie Słońca odsłoniły dramatyczny widok Polski, który w nocy na zdjęciach w podczerwieni nie sprawiał wrażenia tak fatalnego - poza drobnymi skrawkami na wschodzie i równie marginalnymi skrawkami na południowym zachodzie i południu, cały kraj przykryty był stratusem i towarzyszącym w wielu regionach zamgleniem. Jak pamiętacie z poprzedniego tekstu  "Mecz chmury kontra pogodne niebo: pogoda nad Polską 21 stycznia w ostatnich latach" aż czterokrotnie w ostatnich 10 latach zdarzyły się sytuacje, gdy będąc pod wpływem wyżu, niebo pozostawało zakryte niskim zachmurzeniem. Teraz wystąpiła ta sytuacja po raz kolejny, raz jeszcze pokazując, że w tym okresie roku to na co łatwiej nam liczyć, to właśnie obserwacyjna porażka.

Po lewej: obraz zachmurzenia nad Europą z 21.01 z godz. 06:15 CET w 3 minuty po fazie maksymalnej całkowitego zaćmienia Księżyca. W podczerwieni sytuacja pozornie wygląda znośnie, poza Pomorzem i Kujawami, nad które wlewa się już tak gruba porcja chmur z opadami śniegu, że nawet w podczerwieni wyraźnie ją widać - ja znajduje się w środku tego "jęzora" chmur. Ktoś by pomyślał, że znaczna większość kraju była wtedy pod bezchmurnym niebem, ale podczerwień nie wychwytuje chmur bardzo niskich i zamgleń, które dobrze widać dopiero w świetle widzialnym po wschodzie Słońca.
Po środku: obraz zachmurzenia nad Europą o godz. 08:30 CET.
Po prawej: to samo ze zbliżeniem na Polskę. Dopiero teraz widać brutalną prawdę i stan, z którym od połowy nocy zmierzył się prawie cały kraj. Źródło: EUMETSAT/sat24.com

Rzeczą bardziej zdumiewającą i trochę niepokojącą mnie samego jest fakt, że właściwie nie bardzo się tym przejąłem. Nie wiem czy dopadła mnie jakaś znieczulica, czy tak bardzo przywykłem do tego, co się odstawia w naszej pogodzie od długiego czasu, ale jak na razie kompletne niepowodzenie, którego dziś doznałem, ani razu nie przywołało we mnie nieprzyjemnych emocji. Być może też nie zdążyłem zapomnieć o niedawnym całkowitym zaćmieniu Księżyca  z 27 lipca 2018 r., którym pięknie wielu z nas mogło się nacieszyć? Być może gdybym na dzisiejsze zaćmienie czekał od wrześniowego w 2015 roku, porażka bolałaby bardziej, a tak mając to samo zjawisko w pamięci dosłownie sprzed pół roku, jakoś się na możliwość niepowodzenia uodporniłem. Być może wreszcie znajomość smutnych realiów pogodowych stycznia zdołała mnie przyzwyczaić do wyczynów pogody w tym miesiącu, o czym też przestrzegałem w obu tekstach Astronomicznej Kampanii Popularyzacyjnej - w tekście  głównym zaczynając i kończąc od pokory względem standardów styczniowej aury, w drugim - przytaczając fatalne statystyki pogodowe dla Polski  za 21 stycznia w każdym z ostatnich dziesięciu lat. Być może wszystko po trochu przełożyło się na to zaskakujące mnie samego swoje uodpornienie wobec dzisiejszej porażki.

Wszystkim, którzy ze mną zarwali minioną noc dziękuje za wspólne śledzenie sytuacji na żywo na fejsbukowym profilu bloga i komentarzach. Tym razem odnieśliśmy jako Polska sromotną przegraną, ale jak już wielokrotnie pisałem powtórzę raz jeszcze, że porażki w trakcie takich wyjątkowych zjawisk astronomicznych też są od zawsze wpisane w nasze hobby. Pochmurna aura na piękne wydarzenia na niebie losowo towarzyszy nam od zawsze po dzień dzisiejszy i to w tym hobby się nie zmieni. Proponuję jednak nie załamywać statywów aby tuby teleskopów smutnie opadły patrząc w podłogę. Trwanie w tym hobby przy naszej pogodzie nie zawsze jest łatwe i przyjemne, ale właśnie trwanie mimo takich niepowodzeń hartuje nas na przyszłość i pozwala doczekać do innych widowiskowych zjawisk, które każdy jeszcze niejednokrotnie ujrzy - bo co by o pogodzie złego nie pisać, chmury też w końcu odpuszczą - może właśnie na jakieś zjawisko, które skutecznie zagoi wszystkie dotychczasowe rany przez pogodę nam zadane. Astronomia amatorska taka już po prostu jest!

Poprzednie teksty Astronomicznej Kampanii Popularyzacyjnej:
Ostatni komentarz do prognoz pogodowych modeli numerycznych przed całkowitym zaćmieniem Księżyca
 Mecz chmury pogodne niebo: pogoda nad Polską 21 stycznia w ostatnich latach
 Całkowite zaćmienie Księżyca 21.01.2019 A.D.


1. Tabele wyliczeń modelu GFS dzięki serwisowi meteomodel.pl
2. Mapy modelu UM: Prognoza została udostępniona nieodpłatnie przez serwis meteo.pl prowadzony przez ICM, Uniwersytet Warszawski.” W przypadku prognoz z modelu UM dodatkowo „Wyniki uzyskano przy użyciu oprogramowania Met Office.


  f    t   Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera.

Komentarze

  1. Uszy do góry, kiedyś będzie dobrze. Tyle się będzie działo jeszcze na Niebie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. W Warszawie było podobnie - jeszcze ok. 1 w nocy Księżyc przebijał się nieco przez chmury szybko przesuwające sie na jego tle, ale ok 3.30 drobny śnieg zaczął prószyć, co nie mogło wróżyć już nic dobrego. Pozostała tylko "obserwacja" relacji online w interecie, np. z obserwatoriów z terenu USA

    OdpowiedzUsuń
  3. Podzielam, u mnie porażka na całej linii, chmury nie dały za wygraną.

    OdpowiedzUsuń
  4. W 100% sprawdzila sie tez pogoda na Ventusky

    OdpowiedzUsuń
  5. Mi się wyświetlało niebo pogodne w telefonie z odrobiną chmur. Dlatego do końca miałem nadzieję na przebłyski. Niestety kicha. A u siostry do której planowałem się wybrać, do Niemiec zupełnie bezchmurnie. O dziwo przyjąłem to też nadzwyczaj spokojnie. Bo często w poprzedniej dekadzie kończyło się to frustracją. Teraz przyjąłem to z wiarą i dziwnym spokojem, z pokorą. Już bardziej niż zachmurzenie targały mną emocje podekscytowania przed zaćmieniem. Zachmurzyło się 2 godziny przed zjawiskiem...
    Jeszcze nadzieja w lipcu.

    OdpowiedzUsuń
  6. W Piechowicach, nieopodal Szklarskiej Poręby niebo było bezchmurne. Właściwie w całej Kotlinie Jeleniogórskiej można było podziwiać zaćmienie.. Szkoda, że nie miałeś okazji zobaczyć u siebie w regionie. Calutką noc czekałam, żeby tylko nie zaspać,ale taki widok rekompensuje godziny oczekiwań, nawet te nieprzespane. Było warto.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. W Katowicach chmur nie bylo...za to totalna mgła aż do poludnia :(

    OdpowiedzUsuń
  8. A u mnie wyrzekania Żony "no co tak co dziesięć minut wstajesz?" A ja wstawałem, szwdłem do okna, konstatowałem ze nie widać nawet domów pomdrugiej stronie ulicy i wracałem do łóżeczka zagrzać się przy niej... byłem zbyt zmęczony by zrobić sobie kawę i polować na okienko jednocześnie zbyt nastawiony na zaćmienie by po prostu spać dalej.
    Na drugi dzień w pracy sprawdziłem raporty meteo i nie było okienek.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"