W nocy z wtorku na środę odbył się kolejny test Super Heavy-Starship - najpotężniejszej i największej rakiety w historii lotów kosmicznych. Był to już trzeci tego typu lot w 2025 roku, a dziewiąty od początku programu lotów testowych w kwietniu 2023 roku. Nieco ponad dwa lata od pierwszego wystrzelenia 120-metrowego giganta napędzanego pracą 33 silników Raptor udało się osiągnąć tylko niewielką część kamieni milowych, jakie były oczekiwane w tym okresie i niestety pomimo uporania się z już wieloma trudnościami, narastanie nowych skutkuje utrzymywaniem status quo kilku szczególnie ważnych zadań jako wciąż niezrealizowanych, zwłaszcza zdolności umieszczenia ładunku na orbicie.
Szklanka do połowy pełna
Start testu IFT-9 nastąpił 27 maja o godz. 18:36 czasu lokalnego (28.05 01:36 CEST), 2,5 miesiąca po poprzednim locie. W najnowszym teście po raz pierwszy wykorzystano ponownie jeden z boosterów Super Heavy, które już latały. Na potrzeby IFT-9 odnowiono booster B14 wykorzystany podczas siódmego lotu testowego w styczniu br. Po pomyślnym odbyciu testu IFT-7 i złapaniu Super Heavy przez ramiona wieży startowej (drugie udane przechwycenie w programie) booster został odnowiony i przygotowany do ponownego użycia, jakie nadeszło wraz z omawianym dziś lotem.
Drugi lot tego egzemplarza Super Heavy przebiegł przez większą część testu zgodnie z oczekiwaniami. Prawidłowo uruchomiono wszystkie 33 Raptory, które nie zawiodły w żadnym momencie wznoszenia, prawidłowo zostały wyłączone podczas separacji Starshipa nieco ponad 2 minuty 40 sekund po starcie i również idealnie dokonały manewru inicjującego powrót Super Heavy na Ziemię. W związku z pierwszym w ramach programu lotów testowych ponownym wykorzystaniem Super Heavy, tym razem SpaceX od początku rezygnowało z planów przechwycenia boostera przez wieżę startową z uwagi na niepewność jego zachowania w swoim drugim locie i planowało wodowanie rakiety w Zatoce Meksykańskiej.
Super Heavy-Starship do lotu IFT-9 krótko po opuszczeniu wieży startowej. Credit: SpaceX
Starship’s ninth flight test marked a major milestone for reuse with the first flight-proven Super Heavy booster launching from Starbase, and once more returned Starship to space → https://t.co/Gufroc2kUz pic.twitter.com/RNJkj5OobP
— SpaceX (@SpaceX) May 28, 2025
Założenie okazało się słuszne - podczas ostatecznego manewru wyhamowującego przed wodowaniem ponownie odpaliło 12 z 13 silników, które bardzo szybko uległy awarii i przestały pracować, skutkiem czego booster B14 eksplodował około 6 minut 20 sekund po starcie. Manewr zakładający wodowanie odbywał się jednak w wyznaczonej strefie bezpieczeństwa, więc nie ma tu mowy o jakichkolwiek obrażeniach osób trzecich, szkodach wyrządzonych w mieniu publicznym, ani tym bardziej w naziemnej infrastrukturze SpaceX krytycznej dla kolejnych startów.
W tym samym czasie Starship kontynuował wznoszenie ku przestrzeni kosmicznej. Choć zdarzało już się ją osiągać, tym razem ten etap startu obserwowany był ze szczególnym napięciem. Podczas dwóch następujących po sobie testów IFT-7 i IFT-8 w tym czasie dochodziło do anomalii i pożarów w sekcji silnikowej statku, skutkiem czego nie dokańczał on startu i nie osiągał zaplanowanej wysokości, co doprowadzało do przedwczesnego niekontrolowanego wejścia Starshipa w atmosferę i deszczu stalowych odłamków obserwowanego m.in. z Karaibów. Tym razem wprowadzone poprawki zadziałały prawidłowo i Starship po raz pierwszy w 2025 roku znalazł się w przestrzeni kosmicznej kończąc fazę startu zgodnie z oczekiwaniami.
OK Ship 35 got to SECO! pic.twitter.com/9PIZtb4ekN
— NSF - NASASpaceflight.com (@NASASpaceflight) May 27, 2025
SECO: wyłączenie silników statku. Starship dokańcza pomyślnie start do lotu IFT-9. Credit: NASASpaceFlight
Szklanka do połowy pusta
Profil testu IFT-9 był bardzo podobny do poprzednich lotów, zatem w razie udanego osiągnięcia przestrzeni - co nastąpiło - planowano pierwsze umieszczenie ładunku na tymczasowej niskiej orbicie. Ładunkiem podobnie jak w dwóch poprzednich lotach były symulatory satelitów Starlink (8 sztuk). Demonstracja umieszczenia satelitów w przestrzeni planowana była na 18. minutę lotu, jednak zadania nie udało się wykonać z powodu awarii drzwi ładowni Starshipa, która się nie otworzyła. Było to pierwsze bardziej odczuwalne niepowodzenie testu IFT-9, ponieważ o ile utrata boostera w ramach pierwszego ponownego wykorzystania była z dużym prawdopodobieństwem zakładana od samego początku, o tyle problem z wypuszczeniem ładunku w przestrzeni kosmicznej jest bardziej dotkliwy zważywszy na fakt, że poprzednie Starshipy docierały już do tego etapu i z sukcesem demonstrowały otwieranie ładowni i tu płynnie docieramy do tej części testu IFT-9, którą można też rozpatrywać w drugi mniej optymistyczny sposób.
Starship Flight 9: Ship 35 has lost attitude control. pic.twitter.com/GLEg2cQx12
— NSF - NASASpaceflight.com (@NASASpaceflight) May 28, 2025
Starship w niekontrolowanym obrocie w przestrzeni kosmicznej. Credit: NASASpaceFlight
SpaceX zależało na dokonaniu kolejnych kroków milowych w stosunku do poprzednich lotów testowych. Problem z drzwiami ładowni ulegającymi nieprawidłowej pracy i uniemożliwiającymi umieszczenie ładunku w przestrzeni kosmicznej jest nie jednym niemiłym akcentem. Przyczyny mogą być złożone, od problemów z mechanizmem, przez zamarznięcie, po kwestie związane z różnicą ciśnień między wnętrzem ładowni a próżnią. Pomyślność otwierania ładowni jest konieczna do wypuszczenia każdego ładunku, jakie Starshipy będą zabierać na pokładzie, a SpaceX z sukcesem to zademonstrowało już w trzecim locie testowym. Podczas IFT-3 na pokładzie Starshipa nie umieszczono jeszcze symulatorów Starlink, ale samą gotowość do wypuszczenia ładunku statek pomyślnie zademonstrował. Wielka wobec tego szkoda, że zabrakło "kropki nad i" w postaci uwolnienia symulatorów Starlink.
Co więcej, poprzednie testy przebiegały na tyle płynnie, że dokonywano w nich innych demonstracji - między innymi transferu niewielkiej ilości paliwa czy ponownego odpalenia Raptora w próżni. Tym razem żadna z tych czynności nie została wykonana. Powód decyzji o rezygnacji z tych czynności był prosty: Starship wszedł w niekontrolowaną rotację wzdłuż swojej osi kilka minut po osiągnięciu przestrzeni kosmicznej, co praktycznie przypieczętowało los statku na dalszy etap testu, czyli powrót do ziemskiej atmosfery. Jest to zaskakujące tym bardziej, że zadziało się to w teoretycznie najspokojniejszej fazie testu, kiedy Starship jedynie dryfuje w próżni, doświadczając najmniej dynamicznego etapu każdego lotu, ot choćby w porównaniu do fazy startu czy deorbitacji.
Skąd to rotowanie w najspokojniejszej fazie testu? Krótko po SECO (wyłączeniu silników Starshipa) zaobserwowano wyraźny strumień wydobywający się z górnej, lewej części sekcji silnikowej, co silnie sugeruje wyciek kriogenicznego paliwa lub utleniacza. Prawdopodobnie w wyniku wycieku lub przeciążenia systemu kontroli położenia (ACS), statek zaczął niekontrolowanie obracać się i koziołkować. System ACS, wykorzystujący gaz z przestrzeni nad lustrem paliwa być może nie był w stanie skompensować sił wynikających z wycieku lub jego zasoby uległy wyczerpaniu.
Wejście w atmosferę z obracającym się w niekontrolowany sposób Starshipem już obserwowaliśmy, ale widzieliśmy także już pomyślne deorbitacje kończące się udanym wodowaniem. Z powodu rotacji w jaką statek wpadł podczas wydawałoby się najspokojniejszego etapu kilka minut po zakończeniu startu, niemożliwym było prawidłowe ustawienie Starshipa osłoną termiczną w kierunku lotu. Powstająca na tym etapie lotu plazma od początku spowiła statek i na jej działanie wystawione zostały wszystkie nieprzystosowane do tego elementy maszyny. W połączeniu z rotacją i narastaniem przeciążeń, w czasie T +46 minut 48 sekund, przy wysokości około 60 km utracono telemetrię ze Starshipa, co wiązało się z jego zniszczeniem.
To kolejne w ramach IFT-9 niepowodzenie na etapie lotu, który SpaceX potrafiło już demonstrować z pełnym sukcesem. W ramach tego lotu testowana miała być nowa konfiguracja osłony termicznej z czarnym materiałem ablacyjnym. Niestety z powodu wcześniejszej utraty kontroli nad statkiem, ponowne wejście w atmosferę przebiegające w sposób niekontrolowany, uniemożliwiło zebranie pełnych danych o jej wydajności, choć pewne informacje z pewnością uzyskano przed całkowitym zniszczeniem.
🚀🚀🚀
IFT-9 był trzecią próbą podjętą przez SpaceX, aby latać ulepszoną wersją (Block 2) statku Starship, który uległ modyfikacjom po kilku pierwszych lotach oraz pierwszą próbą z wykorzystaniem używanego wcześniej pierwszego stopnia (Super Heavy). Podczas dwóch poprzednich testów Starship tracił kontrolę nad położeniem jeszcze przed wyłączeniem sześciu silników Raptor, w około 7-8 minut po rozpoczęciu wznoszenia. Na tym tle można by rzec, że mamy do czynienia z krokiem do przodu, jest to jednak perspektywa daleka od całościowej, bo zawężona do jedynie trzech ostatnich lotów.
Abstrahując od różnic w budowie między pierwszą, a obecną wersją statku, pomyślne docieranie do przestrzeni kosmicznej miało miejsce już czterokrotnie i patrząc w ten sposób udane zakończenie startu w IFT-9 nie jawi się już jako nowe osiągnięcie, a jedynie powrócenie do momentu sprzed testu IFT-7. Dużym, choć niepełnym sukcesem, jest pomyślne działanie boostera Super Heavy w drugim locie tego egzemplarza. Rakieta nie zawiodła podczas wznoszenia, pomyślnie dokonała manewru powrotnego tuż po rozłączeniu ze Starshipem, a zawiodła dopiero na samym końcu przed planowanym wodowaniem.
Dalej jednak przeważa już ocena negatywna. Usterka ładowni i niemożność umieszczenia symulowanego ładunku w przestrzeni (podczas, gdy w innych testach otwieranie ładowni było już dokonywane), zaskakujące popadnięcie w niekontrolowaną rotację statku około 10. minuty lotu na najspokojniejszym etapie testu, w efekcie rezygnacja z ponownej demonstracji uruchomienia silnika Raptor w przestrzeni i utrata kontroli nad orientacją statku przed wejściem w atmosferę - zakończonym oczywistym w tej sytuacji rozpadem maszyny.
O tym, czy pierwszą dziesiątkę programu lotów testowych uda się domknąć zaprezentowaniem zdolności wyniesienia ładunku na orbitę, mamy się przekonać w znacznie szybszym czasie, niż przerwa dzieląca dwa ostatnie testy. Gdyby odnieść się do wypowiedzi założyciela SpaceX, Elona Muska, kolejne loty testowe powinny odbywać się w sprawniejszym tempie, co około 3-4 tygodnie. Warto jednak pamiętać, że tzw. "Elon-time" zawsze jest 2-3 krotnie bardziej optymistyczny od realnego. Do tej pory najkrótsza przerwa między jednym a drugim testem wynosiła nieco ponad miesiąc, a przeważnie około 2-4 miesiące.
Można jednak się spodziewać, że wraz z większą ilością prób i danych zbieranych po każdym teście, tempo w pewnej mierze ulegnie przyspieszeniu: w roku 2025 po mniej, niż 5 miesiącach mamy niemal tyle samo lotów, co w roku 2024 (4). Najważniejsze jednak, by wraz ze wzrostem tempa przeprowadzania kolejnych lotów, wzrastała skuteczność systemu Super Heavy-Starship, bo ostatecznie tylko to przecież dzięki tym testom będzie się liczyć.
Zapis kompletnej oficjalnej transmisji testu IFT-9. Credit: SpaceflightNow/SpaceX
f t yt Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze, subskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.
Oprac. własne na podst. materiałów SpaceX.
Komentarze
Prześlij komentarz
Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy
W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"