W piątkowy wieczór bezchmurne niebo dało możliwość przeprowadzenia drugiej teleskopowej obserwacji, tym razem nieco ciekawszej od poprzedniej...
Celem niniejszych testów jest sprawdzenie możliwości tego właśnie teleskopu i odnalezienie odpowiedzi na pytanie na jakich obiektach niebieskich spisuje się on najlepiej. A więc - zaczynamy!
Obserwacje prowadziłem z miasta, miejsce chyba najciemniejsze jakie można znaleźć w mojej okolicy, choć i tak dość zaświetlone, zwłaszcza od strony wschodniego nieba. Południowy nieboskłon, zachodni i północno-zachodni są do przeżycia.
Na miejscu obserwacji znalazłem sie ok. godziny 17:50. Warunki pogodowe były znacznie lepsze od tych w czasie pierwszej obserwacji teleskopowej. Temperatura dwukrotnie wyższa ( -6 stopni), seeing całkiem przyzwoity, a zachmurzenia po prostu nie było - totalnie bezchmurne niebo.
W takich warunkach oraz ze względu na to, że była już to druga obserwacja, rozkładanie i przygotowywanie sprzętu do obserwacji zajęło mniej czasu o około 10 minut. O godzinie 18:00 zaczęło się podziwianie nieba.
W związku z trzecią kwadrą Księżyca pojawiła się lepsza możliwość na obserwacje słabszych obiektów. Na pierwszy ogień poszła najjaśniejsza mgławica ziemskiego nieba - M42, czyli Wielka Mgławica Oriona. Przy najmniejszym powiększeniu (36x) szara mgiełka była wyraźnie widoczna. Trapez wewnątrz mgławicy bez trudu dostrzeżony. Gwiazdy idealnie punktowe i ostre. Tu można było się przekonać o kontraście refraktora. Jak na taką aperturę teleskopy widok mgławicy oceniam na bardzo przyzwoity. W dobrym miejscu obserwacyjnym zapewne widok byłby jeszcze lepszy. W większym powiększeniu (90x) można było się przekonać, że do obserwacji DS to już ciut za dużo, zwłaszcza dla teleskopu o światłosile f/10. Mgławica ciemniejsza, większa, ale słabiej widoczna. Pole widzenia obejmowało tylko nieznaczny fragment poza mgławicą. M42 najlepiej wyglądała w najmniejszym powiększeniu.
Po obserwacji jednego z ciekawszych obiektów zimowego nieba obiektyw teleskopu skierowałem na Marsa. W 36x powiększeniu był widoczny jako punkt, świecący intensywnie ciemnopomarańczową barwą. O szczegołach nie ma mowy. Wraz ze zwiększeniem powiększenia do 90x Mars przestał być punktem, a stał sie mała tarczką. Szczegółów nadal nie było widać, a momentami ciężko było ustawić ostrość. W polu widzenia planeta znajdowała się około 40 sekund - łatwo można było zauważyć "uciekanie" obiektu z okularu. Pierwszy raz zastosowałem największe obecnie dostępne mi powiększenie - 180x (okular 10 mm + Barlow 2x). I tutaj już widok był taki, że chciałem resztę czasu poświęcić na Marsa. Widoczne lekkie zarysowanie ciemniejszych tworów na obiekcie oraz północna czapa polarna. Widok oczywiście nie jak ze zdjęć, ale uważam i tak, że bardzo przyzwoity. Warto w tym miejscu wspomnieć, że do takich powiększeń montaż równikowy jest bardzo przydatny, żeby nie powiedzieć niezbędny. Choć w tym powiększeniu Marsa było widać w polu widzenia okularu przez 20-30 sekund, to dzięki gałkom mikroruchów łatwo dało się śledzić obiekt i komfortowo prowadzić obserwację Czerwonej Planety. Na żadnym z powiększeń nie dostrzegłem aberracji chromatycznej na Marsie. Widok bardzo przyzwoity.
Mamy zimę. A więc jak tu ominąć Siedem Sióstr? Widok Plejad gołym okiem zachwyca. Lornetka ujawnia ponad 50 kolejnych składników M45. a jak refraktor pokazał Plejady? Trudno mi ocenić ile składników gromady udało się dostrzec... Mrowie jasnych gwiazd, idealnie ostre i punktowe. Coś pięknego. Do Plejad użyłem tylko najmniejszego powiększenia (36x) po to, aby w polu widzenia znalazła się cała gromada. Widok M45 po prostu powalił mnie na kolana. Aberracja chromatyczna tylko na niektórych najjaśniejszych składnikach, ale w takim stopniu widoczna, że nie warto o niej wspominać.
Na przedostatni obiekt poszła ciekawa gwiazda podwójna Mizar w Wielkiej Niedźwiedzicy. No właśnie... czy aby na pewno podwójna? Gołym okiem - tak. W lornetce - tak. W teleskopie... potrójna. Wydaje się, że Alkor to najbliższy towarzysz Mizara. A tym czasem okazuje się, że w teleskopie Mizar ma znacznie bliższego towarzysza, tylko nieznacznie oddalonego od jaśniejszej gwiazdy. Teleskopowi udało się rozdzielić tę ciekawą gwiazdę na 3 składniki. Nie daleko Alkora znajdywała się jeszcze inna gwiazda, oczywiście gwiazda tła. Widok bardzo przyzwoity, udowodnił, że teleskop ma bardzo miłą zdolność rozdzielczą. Brak widocznej aberracji chromatycznej. Użyte powiększenie - 36x.
Na koniec drugiej teleskopowej obserwacji poszedł obiekt bliski zenitu, znajdujący się w gwiazdozbiorze Perseusza. Podwójna gromada otwarta gwiazd NGC869/NGC884 widoczna po prostu rewelacyjnie - całość mieściła się w polu widzenia przy 36x powiększeniu. Do tej pory podziwiałem te obiekty w lornetce. Spodziewałem się oczywiście sporego przeskoku z lornetki do tego refraktora, ale nie aż takiego, nie w mieście. Widok tych dwóch gromad znakomity. Wyraźnie widoczne zagęszczenie w każdej z gromad, poza tym mnóstwo gwiazd tła, notabene to gęsty rejon Drogi Mlecznej. Tutaj także nie zauważyłem aberracji chromatycznej. Widok przepiękny.
O godzinie 19:30 zacząłem się zbierać i kwadrans później opuściłem miejsce obserwacji. Po pierwszych testach refraktora mogę stwierdzić, że w konstrukcji f/10 aberracja jeśli występuje, to w bardzo niewielkim stopniu i na takim poziome, który nie wymaga dłuższego rozpisywania się o niej. Montaż równikowy EQ3-2 chodzi bardzo płynnie, co widać i co przydaje się przy sporych planetarnych powiększeniach. Na maksymalnie rozsuniętym statywie (123 cm) drgania po regulowaniu ostrości ustają po 3-4 sekundach. Jak na początek to wystarczy. Z drugiej "soczewkowej" obserwacji jestem bardzo zadowolony, teraz czekamy na kolejne pogodne noce...
Całkiem fajna relacja Hawkeye,będę śledził ciąg dalszy tej recenzji,sam posiadam podobny refraktor f/10 więc będę mógł porównać Twoje wnioski z moimi obserwacji.
OdpowiedzUsuńPozdr.
Dzięki Wanderer:)
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak będzie dalej - zwłaszcza z pogodą...
Jest pogodnie - nie mam czasu, jest zachmurzenie - akurat czas się pojawia... Eh...:)
Pozdr!