Pełnia w perygeum - obserwacja wschodu

Sobota, 19 marca 2011 roku, dzień największej pełni Księżyca od 1993 roku. Kwestia tejże pełni było dość mocno nagłośniona w Internecie, często wywołując przesadne obawy czytelników o wpływ oddziaływania Księżyca na Ziemię. Ci, którym dopisała pogoda mieli możliwość obserwacji pełnej tarczy naszego satelity, która osiągnęła rozmiar o 14% większy niż podczas innych pełni. Do tego nieco większa jasność, która przy pełni i tak jest bardzo wysoka, przez co różnica praktycznie niezauważalna.


Nie każdy jednak miał możliwość tej obserwacji. Polska północna i północno-zachodnia częściowo się załapała na pogodne niebo. Największe zbliżenie Księżyca do Ziemi miało nastąpić w godzinach 19:30-20:30. W moim przypadku akurat o 19:30 nastąpiło całkowite zachmurzenie nieba, więc czasu na podziwianie miałem niewiele - od wschodu Księżyca, który nastąpił około 17:50 do mniej więcej 19:15. I jak z tą tarczą? Czy rzeczywiście była taka wielgaśna? Była, ale z powodu księżycowej iluzji - niskiego położenia satelity na niebie i kilku punktów odniesień, przy których tarcza Srebrnego Globu wydawała się nieco większa. Jestem nawet przekonany, że przy okazji podobnych obserwacji w chwilach bliskich apogeum efekty bywały nierzadko przyjemniejsze i ciekawsze dla oka, zwłaszcza przy spokojniejszej niż dziś atmosferze, która wywołując zjawisko refrakcji tym bardziej utrudniała dziś miarodajną ocenę wielkości tarczy.

W sobotę dobrze się złożyło, że niebo rozpogodziło się już popołudniu. Dzięki bezchmurnemu niebu można było dokonać obserwacji wschodu Księżyca, która swoją drogą była o wiele ciekawsza niż dopatrywanie się na siłę zwiększonych rozmiarów naszego najbliższego, srebrnego sąsiada przy wyższym położeniu. Wspomniana refrakcja atmosferyczna, która dała się we znaki spowodowała efekt spłaszczenia tarczy Księżyca, kiedy był zaledwie 1-2 stopnie nad horyzontem. Do tego normalne, pomarańczowe zabarwienie, które towarzyszy wschodom i zachodom - ogólny efekt jak zawsze miły dla oka. Wykonałem kilka fotografii, zwłaszcza w czasie wschodu Księżyca, następnie tuż przed zachmurzeniem nieba, około 19:10 ostatni raz uwieczniłem jego tarczę.

Tym razem, kiedy Księżyc wzniósł się już zdecydowanie wyżej na niebo, efekt spłaszczenia zniknął, a tarcza stała się znowu idealnie okrągła o normalnym już zabarwieniu i niczym nie wyróżniających się rozmiarach. Sobotnia obserwacja należała do tych, w których nie używałem niczego poza aparatem i zwykła lornetką. Co prawda efekt obecności Księżyca w perygeum nie dawał się realnie we znaki, ale za sprawą niskiego zawieszenia nad horyzontem taki widok, niezależnie od dystansu względem Ziemi zawsze cieszy oko. Przerażeni wpływem takiego perygeum mogą już wyjść z piwnicy, brawo - następny koniec świata zaliczony.

Księżyc w pełni zaczyna pokazywać się nad misjkimi blokami - efekt pozornego zwiększenia tarczy bardzo zauważalnie daje się we znaki... Sony DSC-H20, ISO400, F4.0, eksp. 1/100 sek.
Coraz wyżej na niebie... Sony DSC-H20, ISO400, F4.0, eksp. 1/100 sek.
Jeszcze chwila i pełnia w całości! W tych momentach zjawisko refrakcji atmosferycznej dawało się najmocniej we znaki, zwłaszcza na dolnej krawędzi tarczy Księżyca. Sony DSC-H20, ISO400, F4.0, eksp. 1/100 sek.
Księżyc w pełni -  w pełni na niebie. Wysokość kątowa ~2 stopnie. Sony DSC-H20, ISO400, F4.0, eksp. 1/100 sek.

Komentarze