Brad Pitt, Donald Sutherland i Tommy Lee Jones, czyli gwiazdy w kosmosie. "Ad Astra" (2019) - pierwszy zwiastun
Imperial CinePix wypuściło właśnie pierwszy - i zapewne nie ostatni - zwiastun nowego filmu mogącego trafiać w gusta tutejszych czytelników - "Ad Astra", dramatu science fiction, który jest jednym z trzech najbardziej wyczekiwanych przeze mnie tytułów w tym roku (nie najbardziej), choć jedynym w tym gatunku. Dla wielu najbardziej wyczekiwana produkcja spod znaku kosmicznego kina od 2015 roku, który zamknął trzyletni okres, w jakim rok po roku zyskaliśmy na ekranach trzy najsłynniejsze jak dotąd w tej dekadzie tytuły - ➨ "Grawitację", ➨ "Interstellar" i ➨ "Marsjanina". Dla mnie nie aż tak bardzo od dawna film wyczekiwany - bo rok temu znacznie bardziej nastawiałem się na ➨ "Pierwszego człowieka", choć o nadchodzącej produkcji słyszę co nieco od blisko dwóch lat. Tym razem powracamy do klimatów najprawdopodobniej ocierających się o "Interstellar" - przynajmniej tak można sądzić po rozmaitych zapowiedziach i materiałach płynących do nas zza Atlantyku.
Credit: Imperial CinePix
Czekam na ten film nie tylko z uwagi na zarys fabuły i miejsce akcji najbliższe naszym zamiłowaniom, ale też za sprawą obsady. Obsada nie w kij dmuchał, prawdopodobnie największa kumulacja tej dekady w kinie kosmicznym - Brad Pitt, Donald Sutherland i przede wszystkim jeden z moich ulubieńców, Tommy Lee Jones.
Za całość odpowiada James Gray - reżyser niezbyt rozpoznawalny, nie mający na koncie żadnego tytułu, który jednoznacznie by się z nim kojarzył, choć w wąskich kręgach swoich kinomanów uchodzący za solidnego twórcę kina bardziej autorskiego i kameralnego aniżeli hucznego jak to Amerykanie mają we krwi. Za zdjęcia i stronę operatorską Hoyte Van Hoytema - gość m.in. od "Interstellar", czyli jest siła. Ścieżkę dźwiękową skomponował Max Richter, jeden z najbardziej utalentowanych w młodszym pokoleniu. Tyle z najważniejszych nowinek o stronie realizacyjnej, a co dla spragnionych treści filmu dowiadujemy się od dystrybutora?
Brad Pitt wciela się w rolę astronauty, który wyrusza na wyprawę poza granice Układu Słonecznego, aby odnaleźć swojego ojca (rola Tommy'ego Lee Jonesa), który w ramach projektu Lima - misji mającej na celu poszukiwanie zaawansowanego życia pozaziemskiego - zaginął ze swoim statkiem 16 lat po swoim starcie. Prowadził badania nad ściśle tajnym materiałem, który może zagrozić całemu Układowi Słonecznemu. Brad Pitt musi wystartować do kosmicznej podróży za swoim ojcem, by ustalić co się naprawdę stało przed wieloma laty.
Zwiastun nie ujawnia niczego ponad powyższy, dość skrótowy i enigmatyczny zarys serwowany nam przez dystrybutora. Myślę, że to dobrze, bo z jednej strony takie zagranie pozwala się ustrzec oczekującym na film widzom - wśród których z pewnością znajdzie się wielu pasjonatów astronomii i lotów kosmicznych - od niepotrzebnych obaw o stosowanie ogranych chwytów z filmów science fiction, z drugiej - przynajmniej w moim odczuciu - wydatnie zmniejsza ekscytację i nastawianie się na nie wiadomo jak ambitne fajerwerki. Mówiąc wprost - czekam na film z umiarkowanym optymizmem, ale bez chęci natychmiastowego ujrzenia i zaspokojenia ciekawości cóż tam o kosmosie nakręcili. Chętnie obejrzę solidne kino, ale nie wyczekuję kina przez wielkie "K".
Trudno mi się tak nastawiać po wspomnianych opisach niezbyt nowatorskiej fabuły i zaprezentowanym zwiastunie - mimo, że z wielu powodów, zwłaszcza obsady, serce podpowiada ekscytację to jednak zbyt wiele w tym gatunku już było grane, bym emocjonował się niczym przed potencjalnym dziełem przełomowym i zbyt wiele razy po wielkich zapowiedziach wychodziłem z kina z zawodem i poczuciem niewykorzystania filmowego potencjału przez twórców. Stąd umiarkowany optymizm. Będzie większa radość, gdy produkcja przekroczy oczekiwania, i mniejszy zawód, gdy dostaniemy kolejnego "dobrego średniaka" wartego seansu - bo w niewypał nie chcę wierzyć. Premiera w Polsce na kinowych ekranach na pożegnanie lata - 20 września, czyli daleka droga i nie jeden nowy zwiastun przed nami.
Trudno mi się tak nastawiać po wspomnianych opisach niezbyt nowatorskiej fabuły i zaprezentowanym zwiastunie - mimo, że z wielu powodów, zwłaszcza obsady, serce podpowiada ekscytację to jednak zbyt wiele w tym gatunku już było grane, bym emocjonował się niczym przed potencjalnym dziełem przełomowym i zbyt wiele razy po wielkich zapowiedziach wychodziłem z kina z zawodem i poczuciem niewykorzystania filmowego potencjału przez twórców. Stąd umiarkowany optymizm. Będzie większa radość, gdy produkcja przekroczy oczekiwania, i mniejszy zawód, gdy dostaniemy kolejnego "dobrego średniaka" wartego seansu - bo w niewypał nie chcę wierzyć. Premiera w Polsce na kinowych ekranach na pożegnanie lata - 20 września, czyli daleka droga i nie jeden nowy zwiastun przed nami.
A jak Wy oceniacie pierwszy zwiastun i taki zarys fabuły? Zachęcam do obejrzenia i podzielenia się swoimi odczuciami.
Zwiastun "Ad Astra" (polskie napisy). Credit: Imperial CinePix
AKTUALIZACJA #1
Z okazji 50. rocznicy lądowania Apollo 11 na Księżycu ukazał się materiał specjalny związany z filmem "Ad Astra". Migawki z filmu wplecione w kilka słów od reżysera. Dostępne polskie napisy.
AKTUALIZACJA #2
Mamy drugi zwiastun "Ad Astra". Jak dotychczas jedynie w wersji oryginalnej.
Credit: 20th Century Fox / Movieslips Trailers
AKTUALIZACJA #3
Trzeci zwiastun filmu już dostępny. Niewykluczone, że mamy do czynienia ze zwiastunem finałowym.
Credit: 20th Century Fox / Movieclips Trailers
f t Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera.
Opis fabuły i zwiastun: 20th Century Fox / Imperial CinePix
Wygląda jak stara dobra SF!
OdpowiedzUsuńAle w pierwszej trójce same białasy i Oscara nie będzie...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzasy się zmieniają a Nostromo ciągle niepokonany.
OdpowiedzUsuń