GOTOWOŚĆ ZORZOWA 11/12.05.2023: Liczne rozbłyski klasy M i CME w regionie aktywnym AR3296

Tym razem w odróżnieniu od jednoznacznie korzystnego dla obserwatorów rozbłysku z 21 kwietnia parę słów o zjawiskach tyle samo obiecujących, co wątpliwych. Dla porządku będę numerował wyrzuty koronalne, bo Słońce rozbrykało się na tyle, że można się w nich pogubić. W czwartek 4 maja obszar aktywny AR3296 wyprodukował długotrwały rozbłysk klasy M3.9 o ponad 3-godzinnym czasie trwania, wskazujący że jest wydarzeniem eruptywnym. Rozbłyskowi towarzyszyła emisja radiowa typu IV oraz pociemnienie koronalne widoczne w skrajnym ultrafiolecie tuż po rozbłysku, wskazujące, że musiało dojść do uwolnienia koronalnego wyrzutu masy (CME).

Kilka godzin później na zdjęciach z koronografu LASCO stało się jasne, że do CME (#1) rzeczywiście doszło. Wyrzut można określić jako asymetryczne full-halo z zastrzeżeniem, że fragment wyrzutu uwolniony na linii Słońce-Ziemia jest bardzo słabo widoczny - prawdopodobnie wysoce rozrzedzony i niezbyt szybki, podczas gdy przeważająca część tego CME (#1)  została w sposób ewidentny wyrzucona daleko na wschód od linii Słońce-Ziemia, ze skierowaniem najgęstszej i najszybszej części niemal dokładnie w płaszczyźnie równika słonecznego, jednak na wschód od linii Słońce-Ziemia.

Nie trudno o tak mało obiecujące ukierunkowanie w sytuacji, gdy sprawca zjawiska - region AR3296 znajduje się jeszcze dość blisko północno-wschodniej krawędzi tarczy, będąc ustawiony do Ziemi "bokiem". W takiej sytuacji znacznie trudniej o geoefektywne zjawiska, chyba, że rozpiętość kątowa wyrzutu okazuje się na tyle duża, by i Ziemia w jakiejś mierze znalazła się na jego drodze. Niestety efekty uderzeń bocznych rzadko są równie imponujące dla aktywności zórz polarnych co przy wyrzutach skierowanych ku Ziemi w sposób bezpośredni z grup plam w centrum tarczy.

Model ISWA sugeruje niemal zupełne rozminięcie CME #1 z Ziemią lub nieznaczne muśnięcie prawego skraju CME 7 maja około godz. 12:00 UTC (14:00 CEST), bez znaczącego wpływu na aktywność geomagnetyczną. Credit: NASA

Koronalny wyrzut masy (CME) #1. Słaba sygnatura halo widoczna na południe i zachód od centrum tarczy, potwierdzająca, że drobna boczna część tego CME ma skierowanie ku Ziemi, ale znaczna większość wyrzutu uwolniona została daleko na wschód od linii Słońce-Ziemia. Jednocześnie widoczne efekty erupcji protuberancji za północno-wschodnią krawędzią i inny CME, będący w całości uwolniony poza Ziemię na wschód od linii Słońce-Ziemia. Credit: LASCO
Po lewej: rozbłysk klasy M3.9 w obszarze aktywny 3296 w długości fali 131 angstremów. Credit: SDO. Po prawej: emisja rentgenowska z czasu rozbłysku - widoczny jego rozłożony czas trwania i powolne wytracanie energii, co sprzyja zjawiskom eruptywnym. Credit: GOES


Co ciekawe, SWPC jest przekonana, że sygnatura full-halo to efekt wyrzutu koronalnego zaistniałego po niewidocznej stronie Słońca w jeszcze innym zjawisku i w konsekwencji wyklucza, by CME #1 miało dotrzeć do Ziemi. Jest to zaskakujące zważywszy na fakt, że po rozbłysku klasy M3.9 jest widoczne w sposób ewidentny pociemnienie koronalne rozchodzące się w głąb co najmniej do centrum tarczy, co sugeruje iż CME #1 posiada przynajmniej boczną składową skierowaną ku Ziemi, która powinna dotrzeć do nas właśnie w drugiej połowie niedzieli. 

Choć zaistnienie słabej składowej poruszającej się ku Ziemi wydaje się pewne w związku z powyższym rozległym pociemnieniem koronalnym widocznym w skrajnym ultrafiolecie wydaje się wysoce prawdopodobne, że jednocześnie posiada ona duży stopień rozrzedzenia - jest widoczna dość słabo i nie musi przyczynić się do zauważalnego rozwoju aktywności geomagnetycznej. Model ISWA agencji NASA (powyżej) prognozuje 7 maja około godz. 12:00 UTC (14:00 CEST) zdarzenie na pograniczu uderzenia najsłabszego skraju CME a kompletnego jego rozminięcia z Ziemią - można to nazwać "muśnięciem" z którego równie dobrze może rozwinąć się burza magnetyczna jak i zerowa aktywność, w zależności od tego na ile wyrzut nas faktycznie muśnie, a na ile nieznacznie przemknie obok Ziemi. Nawet jeśli jednak załapiemy się na boczną część tego CME może to okazać się wystarczające do wzmożenia aktywności geomagnetycznej, choć czy rzeczywiście ona zaistnieje zależeć będzie od cech samego wiatru słonecznego po ewentualnym uderzeniu bocznego fragmentu CME#1.

Nawet jeśli czwartkowe zjawisko okaże się mieć zerowe znaczenie dla wzburzenia pogody kosmicznej, kolejnych podobnych wydarzeń w najbliższym czasie możemy być w dość dużym stopniu pewni. Obszar aktywny 3296 jest jednym z nielicznych obecnie występujących regionów o odwróconej polaryzacji (biegun południowy "ciągnie" za sobą północny) choć z prawem Hale'a grupy plam bieżącego cyklu powstające na północnej półkuli mają polaryzację odwrotną. Takie przypadki świadczą nie tylko o zbliżaniu się maksimum cyklu, ale i potencjalnie dużej aktywności konkretnego obszaru. Za około 2 dni ruch obrotowy Słońca przyniesie tę grupę bliżej centrum tarczy, a wówczas wszelkie CME po rozbłyskach z tego regionu będą miały zwiększone szanse na bezpośrednie kierowanie w stronę Ziemi - pod warunkiem, że aktywność tego obszaru do tego czasu nie osłabnie.

Rozbłysk klasy M2.1 i CME #2 (05.05.2023)

Z kolei w piątkowy poranek o godz. 10:01 CEST również w obszarze aktywnym 3296 doszło do kolejnego długotrwałego rozbłysku klasy M2.1, który uwolnił koronalny wyrzut masy (#2). Drugi wyrzut wydaje się już lepiej ukierunkowany od czwartkowego. Niestety - ilość uwolnionych w krótkim czasie CME o różnej rozpiętości, w różnych miejscach tarczy i zapewne także po drugiej stronie Słońca powoduje, że bez trójwymiarowego podglądu wyrzuty nakładają się na siebie, skąd trudno dokładnie ocenić który i w jakiej mierze przynależy do uwolnionego w następstwie rozbłysku, a które porcje innych CME są z naszej perspektywy nieistotne.

Ponownie wydaje się pewne, że najwyraźniejsza, najgęstsza i najszybsza część CME (#2) uwolniona została wyraźnie na wschód od linii Słońce-Ziemia. Tyle, że niemal równocześnie obserwujemy wyraźną sygnaturę full-halo, ukazującą rozchodzącą się materię na pełnych 360 stopniach wokół Słońca. Gdyby ten efekt halo był związany z CME#2, moglibyśmy być pewni uderzenia za około dwie-trzy doby. Jeśli jednak w podobnym czasie doszło do zjawiska eruptywnego po drugiej stronie Słońca, materia ta w istocie oddalałaby się od Ziemi podążając w całkowicie odwrotnym kierunku - niestety na płaskim zdjęciu z koronografu przy tylu porcjach wiatru słonecznego uwolnionego w krótkim czasie trudno wykluczyć jakikolwiek wariant, tym bardziej, że nie dysponujemy obrazem z sond monitorujących aktywność rozbłyskową po drugiej stronie Dziennej Gwiazdy.

Pociemnienie koronalne w skrajnym ultrafiolecie (długość fali 193 angstremy). W początkowym momencie widoczny wyrzut koronalny będący efektem erupcji za wschodnią krawędzią (całkowicie wyrzucony na wschód od linii Słońce-Ziemia). Nieco później widoczny rozbłysk w regionie AR3296 wraz z pociemnieniem koronalnym rozchodzącym się niczym fala uderzeniowa w atmosferze Słońca docierająca do centrum tarczy i nieznacznie je przekraczająca - co sugeruje, że przynajmniej boczna część uwolnionego CME (#2) posiada skierowanie ku Ziemi. Po prawej zasięg pociemnienia koronalnego dochodzącego do centrum tarczy po uwolnieniu wyrzutu w rozbłysku klasy M2.1. Credit: SIDC/SDO

Zdjęcia z koronografu LASCO C3 ukazują uwolnienie CME (#2) po rozbłysku klasy M2.1 w głównej mierze na wschód od linii Słońce-Ziemia. Niepewnym pozostaje na ile sygnatura full-halo jest efektem rozprzestrzeniania się materii w ramach tego samego wyrzutu, a na ile może być efektem eruptywnego zjawiska po niewidocznej stronie Słońca, gdyby takowe wystąpiło krótko przed rozbłyskiem M2.1. W przypadku gdyby materia powodująca ukazanie się halo była spowodowana erupcją za wschodnią krawędzią, cały ten CME (potencjalnie #3) wyrzucony byłby w istocie w zupełnie odwrotnym niż ku Ziemi kierunku. Gdyby jednak efekt halo był dalszym rozchodzeniem się CME#2 po rozbłysku klasy M2.1 - porcja materii uwolniona ku Ziemi byłaby już solidna, a uderzenie pewne. Takie założenie faworyzuje fakt zarejestrowanego pociemnienia koronalnego (wyżej) obejmującego co najmniej centrum tarczy i tym samym wyrzucenie przynajmniej bocznego fragmentu CME #2 w naszym kierunku. Credit: LASCO

Model ISWA agencji NASA sugeruje uderzenie bocznego fragmentu CME#2 po rozbłysku klasy M2.1 w niedzielę 7 maja około godz. 18:00 UTC (20:00 CEST). Zgadza się on z tym, co ukazują dane z koronografu odnośnie najbardziej obiecującej części wyrzutu, że minie ona Ziemię w sposób ewidentny od wschodu. Mimo tego faktu składowa poruszająca się ku Ziemi także jest wyraźna i gdyby okazała się na w/w prognozie trafnie wymodelowana, mogłaby w efekcie uderzenia zapewnić wzburzenie aktywności geomagnetycznej przynajmniej na poziomie burzy magnetycznej kategorii G1-G2, zależnie od cech pola magnetycznego wiatru słonecznego. Credit: NASA
Model WSA-Enlil agencji SWPC uaktualniony po dzisiejszym rozbłysku ukazuje skomplikowaną jak rzadko kiedy prognozę, na skutek licznych CME, które uwzględnia w ruchu modelowanego wiatru słonecznego. Może ona robić wrażenie, ale nie znaczy to, że okaże się trafna - w obecnej sytuacji zakres błędu musi być w oczywisty sposób znacznie szerszy, niż w prostych sytuacjach typu jeden rozbłysk + jeden wyrzut. Mamy zatem prognozę dotarcia do Ziemi bocznego fragmentu CME z rozbłysku klasy M2.1, który uderza w poniedziałek 8 maja o godz. 06:00 UTC (08:00 CEST +/-7 godzin), następnie uderza w Ziemię znacznie lepiej ukierunkowany wyrzut o godz. 11:00 UTC (13:00 CEST +/-7 godzin) - z rozchodzenia się CME na modelu wynika, że jest w ten sposób ujęty potencjalny CME #3 przytoczony na powyższej grafice jako odrębny wyrzut typu full-halo będący jednak według modelu efektem tego samego rozbłysku w obszarze 3296, lecz uwolniony z pewnym opóźnieniem wobec pierwszego CME o głównie wschodnim ukierunkowaniu (wyrzucanie więcej niż jednego CME w ramach tego samego zjawiska z pewną różnicą w czasie jest jak najbardziej możliwe w sytuacji gdy rozbłysk jest tak długotrwały jak dzisiejszy M2.1, ale to rzadkość prawie nigdy nie uwzględniana w modelu, która może rodzić duże prawdopodobieństwo chybienia prognozy); po czym tego samego dnia o godz. 16:00 UTC (18:00 CEST +/-7 godzin) następuje uderzenie albo kolejnego CME przynoszące najbardziej zauważalny skok gęstości (trudno jednak wskazać pochodzenie tego wyrzutu i moment uwolnienia) albo jest to uszczegółowiony model dotyczący tego samego CME full-halo mającego dotrzeć około 11:00 UTC. Model ISWA może się wydawać zbyt ogólny, ale mam wrażenie, że przez to znacznie bliższy prawdzie - podczas gdy WSA-Enlil podjął próbę uwzględnienia wszystkich erupcji jakie zaszły, które nakładając się na obrazach z korongorafu trudno przypisać pod konkretne zjawiska w AR3296 czy innych regionach.

Model WSA-Enlil w aktualizacji z 05.05 z 12:00 UTC sugeruje de facto 3 uderzenia CME w poniedziałek 8 maja - około godz. 06:00, 11:00 i 16:00 UTC (odpowiednio 08:00, 13:00 i 18:00 CEST) klasyfikując dwa dzisiejsze wyrzuty koronalne jako odrębne zjawiska (pierwszy o głównie wschodnim skierowaniu mija Ziemię i przynosi tylko boczne uderzenie około 08:00 CEST), nieco później dociera czoło CME typu full-halo (opisane jako #3 na powyższym zdjęciu z LASCO C3), a najpóźniej uderzenie przynoszące najwyraźniejszy wzrost gęstości - trudno jednak gdybać czy model "rozbił" CME#3 na dwa odrębne czy też ostatni wyrzut powiązał z efektami jeszcze innej erupcji widocznej na koronografach. Credit: SWPC


Ilość uwolnionych CME w ostatnich kilkudziesięciu godzinach może robić wrażenie. Nie wspominałem już o jeszcze kilku innych wyrzutach, które zostały uwolnione na północ i zachód jak i południe i wschód w rozmaitych godzinach i w efekcie wielu zjawisk eruptywnych niezwiązanych z aktywnością rozbłyskową, ponieważ już bez tego ma prawo robić się mętlik. Sytuację utrudnia fakt, że wszystkie CME na koronografie możemy obserwować tylko "na płasko" bez trójwymiarowego podglądu, co w sytuacji nakładania się wielu wyrzutów na siebie w tym samym czasie może przerosnąć dzisiejsze możliwości obu wspomnianych modeli. Wydaje się jednak pewne, że za około dwie doby powinniśmy otrzymać przynajmniej "boczną" porcję co najmniej jednego - piątkowego wyrzutu CME#2 po rozbłysku klasy M2.1, w sytuacji gdyby pierwszy po czwartkowym rozbłysku jednak nawet nie musnął Ziemi, ale nieznacznie ją minął. Co więcej w najbliższych dniach pozycja obszaru 3296 będzie coraz bardziej geoefektywna, a dzięki jego budowie dalsza aktywność rozbłyskowa i produkowanie koronalnych wyrzutów masy wydaje się niemal pewne - stąd oswójmy się z myślą dość napiętego czasu w najbliższych kilku dniach będąc przygotowanymi na rozwój aktywności zorzowej w czasie mogącym znacznie wykraczać poza margines błędu obu modeli i co w opisanej sytuacji jest całkowicie zrozumiałe.

Zakładając, że przynajmniej piątkowy CME z rozbłysku klasy M2.1 (#2) okaże się dostatecznie dobrze ukierunkowany, powinniśmy się nastawiać na możliwość zaistnienia słabej do umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G1-G2. Nałożenie się tylu porcji wiatru słonecznego nawet podawanych Ziemi w ograniczonym wydaniu w ramach jedynie bocznych uderzeń CME może sprawić, by efekty wpływu poszczególnych wyrzutów skumulowały się wystarczająco dla takiego wzburzenia aktywności geomagnetycznej, by ze strony polskich obserwatorów stan gotowości zorzowej uznać za wskazany.

Niestety myśląc o ewentualnym rozwoju aktywności geomagnetycznej i polowaniu na zorze polarne warto pamiętać, że wkraczamy zarazem w okres najjaśniejszych nocy w maju - przed nami pełnia i zaburzanie widoku nocnego nieba przez Srebrny Glob aż do samego świtu, następującego też coraz wcześniej wraz ze zbliżaniem się sezonu białych nocy, które północne regiony Polski nawiedzą już w połowie następnego tygodnia. Abstrahując od warunków pogodowych, kres nocy astronomicznych i księżycowe noce to jak się łatwo domyślić, mało fortunne połączenie z perspektywy oczekiwania na zorze w naszych szerokościach geograficznych utrudniające kompletne wypełnienie odpowiednich warunków - skoro jednak Słońce postanawia się z nami zabawić w kotka i myszkę - to nie zostaje nam nic innego jak to wyzwanie przyjąć.

W razie ewentualnego rozwoju sytuacji wpis będzie uzupełniany na bieżąco, ze stosownymi powiadomieniami o uaktualnieniu poprzez profile bloga na Facebooku i Twitterze.


AKTUALIZACJA 06.05.2023  13:00 CEST

Impakt numer 1 - i najpewniej nie ostatni. Tuż po godz. 02:00 CEST sonda DSCOVR zarejestrowała skokową zmianę warunków wiatru słonecznego, której charakterystyka dobitnie wskazuje na koronalny wyrzut masy. Wydaje się, że do Ziemi dotarł CME z którejś z licznych wcześniejszych erupcji okresu 2-3 maja, ponieważ trudno podejrzewać o tak wczesne uderzenie wyrzutu z rozbłysku klasy M3.9 z 4 maja - od niego w momencie uderzenia minęło dopiero półtorej doby, tymczasem prędkość wiatru słonecznego plasująca się w bardzo przeciętnych wartościach każe podejrzewać inny CME jaki musiał poruszać się znacznie wolniej i zostać uwolnionym o co najmniej dobę wcześniej względem zjawisk z 4 maja. W przypadku uderzenia CME z rozbłysku klasy M3.9 zaledwie 38 godzin od uwolnienia prędkości wiatru słonecznego musiałyby plasować się w znacznie wyższym przedziale. Z tego też powodu wiele wskazuje na to, że CME z rozbłysku klasy M3.9 (boczna składowa) i z rozbłysku M2.1 (nieco lepsze skierowanie) zafundują Ziemi kolejne okresy burzowe w następnych 24-48 godzinach niezależnie od CME zarejestrowanego minionego poranka.

Zmiana warunków po godz. 00:00 UTC (02:00 CEST) 6 maja wskazuje jednoznacznie na uderzenie CME - wyrzut ma dość umiarkowany potencjał, ale obecnie po około 9-11 godzinach od uderzenia słabszy o prawie połowę wobec godzin porannych. Utrzymanie takich warunków może pozwolić na sporadyczne okresy kategorii G1, z mniejszą szansą G2. Credit: DSCOVR

Wraz z uderzeniem CME natężenie całkowite (Bt) pola magnetycznego wzrosło z 4 do 15, w maksimum 18nT, przy korzystnej zmianie skierowania na południowe (Bz) rzędu -15, -16nT, gęstości z około 5 do 25-30 protonów/cm3 i prędkości z około 330 do 430 km/sek., która obecnie plasuje się już w pobliżu 550 km/sek. To w miarę przyzwoita zmiana, daleko mniej okazała od tej z 23-24 kwietnia, jednak mimo to pozwoliła ona na rozwój słabej G1, a następnie umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G2, niestety już po świcie nad Polską. Bardzo prawdopodobne, że w miejscach z rozpogodzeniami przed świtem byłaby szansa na rejestrację zorzy polarnej co najmniej w północnej połowie kraju, niestety przekroczenie progu burzy G2 nastąpiło o godz. 06:50 CEST, ponad półtorej godziny po wschodzie Słońca.

Obecnie warunki pomimo wzrostu prędkości wiatru do około 550 km/sek. są znacznie mniej okazałe i burza ma tendencję do słabnięcia. Natężenie pola magnetycznego opadło do około 10, 11nT, co stanowi o prawie połowę słabszy potencjał do wpływu na aktywność burzy wobec porannych godzin, przy dużej częstotliwości wahań skierowania od -10 do +9nT, co nie sprzyja stałości burzy i może uczynić ją przerywaną z częstymi zmianami w jej aktywności, nie większej jednak niż solidna kategoria G1, z mniejszą szansą G2 wobec aktualnie rejestrowanych parametrów wiatru.

Najnowsza odsłona modelu WSA-Enlil z 6 maja z 00:00 UTC sugeruje dwa uderzenia CME: 7 maja o godz. 20:00 UTC i 8 maja o godz. 06:00 UTC. Wydaje się to znacznie bardziej rozsądną prognozą od wcześniejszej aktualizacji tego modelu i w wysokim stopniu zbieżną z modelem ISWA wyliczającym czas dotarcia CME na 7 maja o 18:00 UTC. Credit: SWPC

Jednocześnie SWPC dokonała ponownej aktualizacji swojego modelu WSA-Enlil, który w poprzednim wydaniu był skomplikowany jak rzadko kiedy. Obecnie jego prognoza jest zauważalnie uproszczona i zbliżona do modeli ISWA, z bardzo radykalną zmianą czasu uderzenia CME przewidywanego teraz na 7 maja o godz. 20:00 UTC (22:00 CEST), a więc jedynie dwie godziny później, niż sugeruje to model ISWA. Ponowny wzrost gęstości bez istotnej zmiany prędkości 8 maja około 06:00 UTC (08:00 CEST) w modelu WSA-Enlil sugeruje uwzględnienie drugiego CME, trudno jednak przesądzać którą z erupcji z ostatnich dni ostatecznie model uwzględnia.

AKTUALIZACJA 06.05.2023  18:30 CEST

Wpływ porannego wyrzutu koronalnego wydaje się być zakończony. Warunki zdecydowanie "oklapły" i na takim mizernym poziomie utrzymują się w dalszym ciągu, co sugeruje, że było to uderzenie boczne najsłabszej składowej któregoś z wyrzutów uwolnionych w okresie 2-3 maja. Natężenie (Bt) pola magnetycznego wiatru słonecznego nie przekracza 10nT, przy dominująco północnym skierowaniu (Bz) +5 do +8nT blokującym rozwój aktywności geomagnetycznej. Podwyższona do około 520-550 km/sek. wydaje się obecnie już tylko efektem napływu strumienia z dziury koronalnej spodziewanego właśnie 6 maja. Przy obecnych parametrach Bt/Bz nie ma szans na wznowienie burzy.

Jednocześnie SWPC podniosła prognozę na poniedziałek z umiarkowanej do silnej burzy magnetycznej kategorii G3. Biorąc pod uwagę, że nawet niezbyt znaczące uderzenie bocznego fragmentu CME sobotniego poranka zdołało na 6 godzin wzburzyć warunki, z czego 3 godziny do poziomu kategorii G2, zaktualizowanie prognozy poprzez podniesienie oczekiwanej aktywności burzy o jedną kategorię wydaje się zrozumiałe - mimo to z uwagi na wielość uwolnionych CME w ciągu minionych 2 dni jesteśmy w sytuacji bardzo niepewnej. Ewentualne sprawdzenie się prognozy i zaistnienie burzy magnetycznej kategorii G3 wiązałoby się już z gwarancją zasięgu zorzy polarnej zwiększonego nad Polskę i kraje na porównywalnie umiarkowanych szerokościach geograficznych. Czy rzeczywiście aż taka aktywność burzy wystąpi przekonamy się za jedną-dwie doby.

AKTUALIZACJA 07.05.2023 18:00 CEST

Trwamy w gotowości oczekując na uderzenie co najmniej jednego jeśli nie dwóch koronalnych wyrzutów masy uwolnionych 4-5 maja. Jak na razie sonda DSCOVR rejestruje tylko nieznaczne zmiany w wietrze słonecznym mogące wskazywać na dotarcie jakiejś porcji któregoś z licznych CME uwolnionych przed 2-3 dniami, ale są to wahania tak miałkie i niewyraźne, że trudno będzie je przypisać konkretnym CME bądź ich fragmentom z uwagi na ilość erupcji, jakie w różnych miejscach tarczy słonecznej zaszły. Na moment tej aktualizacji natężenie pola magnetycznego (Bt) wiatru słonecznego nieznacznie nasiliło się do około 15nT, jednak duża częstotliwość wahań skierowania (Bz) z dominacją północnego, nie jest czymś, co wyczekującym zórz polarnych mogłoby poprawiać nastrój.

Mamy zarazem trzecią już aktualizację modelu WSA-Enlil od SWPC dotyczącą najbliższych godzin. Obecnie najnowsza odsłona modelu sugeruje uderzenie CME 7 maja około godz. 20:00 UTC (22:00 CEST) +/-7 godzin nie zmieniając prognozowanego czasu dotarcia wyrzutu, ale sugerując nałożenie się efektów obydwu oczekiwanych CME i "dogonienie" po drodze do Ziemi przez drugi wyrzut poprzednika uwolnionego kilkanaście godzin wcześniej. O tym w jak niejasnej sytuacji przebywamy świadczy fakt tak częstych poprawek modelu, podczas gdy dotychczas praktycznie za każdym razem otrzymywaliśmy jedną prognozę niezmieniającą się od wydania do momentu dotarcia danego wyrzutu, tymczasem teraz główne uderzenia jakich oczekujemy wciąż nie nastąpiły, a model zdążył się zaktualizować trzykrotnie. W najbliższych godzinach możemy być świadkami rozmaitych wahań w warunkach wiatru na sposób odbiegający od typowej sytuacji oczekiwania na jeden wyrzut koronalny.

AKTUALIZACJA 07.05.2023 21:15 CEST

Aktywność geomagnetyczna w dalszym ciągu jest wygaszona. Prawdopodobne uderzenie fragmentu CME około godz. 17:00 CEST przynoszące wspomnianą we wcześniejszej aktualizacji niewielką zmianę warunków nie zaowocowało jak dotąd ich nasileniem - potencjał wiatru słonecznego do wzburzenia warunków pozostaje dość słaby (Bt około 10-13nT), a na dodatek zupełnie zablokowany północnym skierowaniem pola magnetycznego (Bz od 0 do 13nT) i brakiem jego ustabilizowania w korzystnym południowym kierunku. Przy obecnej prędkości wiatru około 430 km/sek. rejestrowanej przez sondę DSCOVR w punkcie Lagrange'a L1 na linii Słońce-Ziemia potrzebuje on około 45 minut na dotarcie do Ziemi, więc gdyby ewentualna pomyślna zmiana w kierunku Bz nastąpiła w dowolnym momencie, przy obecnej dość przeciętnej prędkości i tak obserwatorzy będą mieli jeszcze około 45-60 minut na ruszenie w teren - póki jednak tej zmiany nie obserwujemy, jedyną konsekwencją w najbliższym czasie musi być kontynuacja ciszy. Oby ciszy przed burzą.


AKTUALIZACJA 08.05.2023 00:20 CEST

Niestety sytuacja nie ulega zmianie na korzyść. Parametry wiatru słonecznego warunkujące w głównej mierze potencjał i jego wykorzystanie utrzymują się w dotychczasowych wartościach (Bt około 10 do 14nT, Bz zmienny, dominująco północny 0 do 12nT blokujący i tak niezbyt duży potencjał) z niewielkimi i krótkotrwałymi wahaniami dalekimi od wystarczających dla zaistnienia burzy magnetycznej. Pomimo, że w teorii sytuacja może się zmienić w dowolnym nieprzewidywalnym momencie choćby kilka chwil po ukazaniu się tego uaktualnienia, brak obiecujących cech wiatru świadczących o rychłym uderzeniu CME o tak późnej porze nocy oznacza, że ewentualny rozwój aktywności geomagnetycznej (gdyby w ogóle nastąpił) z perspektywy Polski zachodziłby wraz z kolejnymi etapami świtu, który w pasie północnych województw już po godzinie 3 skutkuje szybko rozświetlanym niebem. Od nieco ponad godziny towarzyszy nam także ponad 93-procentowy Księżyc, ale w świetle braku sprzyjającego wiatru słonecznego jego obecność dla zakłócania obserwacji nie ma w tym momencie znaczenia.

Być może okaże się, że pierwotny model agencji SWPC sugerujący dotarcie zasadniczego wyrzutu dopiero 8 maja podany w aktualizacjach z poprzednich dni okaże się bliższy prawdzie, o ile też z drugiej strony nie okaże się że niedzielne uderzenie z około godz. 17:00 CEST było szczytem możliwości ze strony tego wyrzutu. Wobec utrzymującego się braku cech wiatru świadczących o uderzeniu głównego CME i jednocześnie braku możliwości wykluczenia nadejścia uderzenia opóźnionego względem modelu prognozy, stan gotowości zorzowej zostaje przedłużony o kolejną dobę. Ewentualne spóźnienie rozwoju sytuacji do poniedziałkowego wieczoru miałoby o tyle dobry skutek, że obecność Księżyca na niebie po zmroku nastąpiłaby jeszcze później niż w obecną noc, co zapewniłoby nam o około godzinę więcej ciemnego nieba. Najbardziej niefortunną opcją byłby rozwój burzy magnetycznej po świcie i jej wygaszenie do wieczora, co wobec znacznej już długości dnia i krótkości nocy także musimy brać pod uwagę jako jeden z ewentualnych scenariuszy.


AKTUALIZACJA 08.05.2023 07:00 CEST

W bólach i na niewielką skalę udało się rozwinąć słabej burzy magnetycznej kategorii G1 po godz. 04:18 CEST, w trakcie świtu cywilnego nad Polską. To zdecydowanie zbyt późny rozwój i na zbyt nikłą skalę z naszej perspektywy - był to jednak pojedynczy epizod, po którym obecnie nie ma już śladu. Możliwe, że główne uderzenie CME nie nastąpiło i nadal jesteśmy przed nim - najbliższe kilka-kilkanaście godzin w ciągu dnia da więcej rozeznania co do tego czy główna porcja wiatru słonecznego jedynie się spóźniła dalej mając szansę na znaczne wzburzenie warunków, czy dotarła wczoraj i zaoferowała tylko tyle co dotychczas.

Bez względu na odpowiedź wszystko wskazuje jednak na to, że Słońce szykuje nam przyzwoitą nagrodę pocieszenia. W nocy ponownie w obszarze aktywnym AR3296 doszło do długotrwałego rozbłysku klasy M1.6 będącego zjawiskiem z rodziny zdarzeń długotrwałych LDE - prawie zawsze gwarantujących zaistnienie CME. Zdjęcia z SDO i LASCO nie zostawiają złudzeń - mamy do czynienia z szybkim koronalnym wyrzutem masy typu full-halo uwolnionym ku Ziemi z prędkością maksymalną zarejestrowaną przez system CACTUS na poziomie 1115 km/sek. i średnią 664 km/sek. Ponieważ od 5 maja pozycja tej grupy plam uległa znaczącej poprawie i w chwili rozbłysku przebywała niemal dokładnie w centrum tarczy, przy zarejestrowanej rozpiętości CME nie ma możliwości ominięcia Ziemi - podobnie jak po rozbłysku z 21 kwietnia jaki poprzedził ciężką burzę magnetyczną kategorii G4 23-24 kwietnia, uderzenie tego CME mamy zagwarantowane w ciągu około 48 godzin. 

CME typu full-halo po długotrwałym rozbłysku klasy M1.6 z 8 maja jest skierowane bezpośrednio ku Ziemi. Uderzenie powinno nastąpić w przeciągu 48 godzin. Credit: LASCO C3

Niewiadomym pozostają główne cechy warunkujące potencjał wiatru do wzburzania aktywności geomagnetycznej, jednak przy tak solidnie ukierunkowanym CME przy wyraźnej gęstości na materiałach z LASCO - pomimo, że centrum wyrzutu wyrzocone zostało z pewnym odchyleniem ku północy od linii Słońce-Ziemia, możemy oczekiwać znacznie więcej niż po zjawiskach z 4-5 maja. Wydarzenie minionej nocy ma spore szanse zbliżyć się w skutkach do rozbłysku z CME z ostatniej dekady kwietnia, zwłaszcza, że za nami jedno lub dwa uderzenia słabych CME, które oczyściły drogę wyrzutowi zaistniałemu minionej nocy - co pisząc obrazowo może umożliwić mu brak znaczącego wyhamowania w drodze do Ziemi i ułatwić solidne uderzenie. Połowa tygodnia będzie jeszcze bardziej emocjonująca od zakończonej właśnie nocy.

Modele WSA-Enlil i ISWA nie zostały jeszcze zaktualizowane, kiedy to jednak nastąpi stosowne uzupełnienie pojawi się w tym tekście.

AKTUALIZACJA 08.05.2023  20:40 CEST

W warunkach wiatru słonecznego w dalszym ciągu cisza - nie zaszły zmiany mogące świadczyć o innym uderzeniu koronalnego wyrzutu masy niż to, które nastąpiło w niedzielę około 17:00 CEST. Coraz więcej wskazuje na to, że słaba część wyrzutu z 5 maja docierając wczoraj do Ziemi pokazała wszystko co miała do zaoferowania, kończąc na słabej burzy magnetycznej kategorii G1 między 02:00 a 05:00 CEST. Mimo to, jednemu z czytelników udało się zarejestrować krótkotrwałe wystąpienie zorzy polarnej ze Stargardu (zachodniopomorskie) przez kilka minut po godz. 03:00 CEST, ograniczonej do niemal samego północnego horyzontu i uchwyconej na automatycznej kamerce. Jest wysoce prawdopodobne, że zjawisko było poza zasięgiem obserwacji wizualnych nie tylko z uwagi na słabe parametry wiatru, ale i szybko nadchodzący świt, a fakt, że nawet z tak daleko wysuniętej na północ lokalizacji ukazało się wyłącznie nad linią horyzontu wyklucza poszerzenie zasięgu nad całą Polskę.

Teraz jednak nie mamy czasu na załamywanie rąk i wracamy do wątku z poprzedniej aktualizacji. Długotrwały rozbłysk klasy M1.6, któremu towarzyszył koronalny wyrzut masy typu full-halo skierowany bezpośrednio ku Ziemi, już obecnie przyczynia się do pierwszej powtórki sprzed uderzenia CME 23 kwietnia. Mamy bowiem do czynienia z rozpoczętą słabą burzą radiacyjną poziomu S1, co jest bardzo dobrym znakiem w kontekście ukierunkowania zjawiska. Rozbłysk z minionej nocy za sprawą prawie idealnego umiejscowienia obszaru aktywnego 3296 w centrum tarczy skierował towarzyszący mu strumień energetycznych protonów wprost ku Ziemi, które dotarły jak zwykle po około 8 minutach od rozbłysku, ale ich dalsze nawarstwianie przekroczyło krótko po 13:00 CEST próg słabej burzy radiacyjnej, z powodu której w regionach polarnych mogą występować przerwy w łączności radiowej na falach HF, drobne zaburzenia pracy systemów GPS, a poza Ziemią niewielki wzrost  szumów na obrazach uzyskiwanych przez satelity.

Po lewej: długotrwały rozbłysk klasy M1.6 w regionie aktywnym AR3296 uplasował się w kategorii zjawisk LDE (long duration event), będących często zjawiskami eruptywnymi. Tak było i tym razem - pewien czas po rozbłysku koronograf LASCO C2 zarejestrował CME typu full-halo, które z uwagi na moment zaistnienia rozbłysku przy niemal idealnie centralnej pozycji obszaru 3293 jest zjawiskiem geoefektywnym, które podąża wprost ku Ziemi. Credit: SOHO. Po środku i po prawej: animacja bieżącej odsłony modelu ISWA ukazuje bezpośrednie skierowanie CME ku Ziemi i jego szybki ruch, skutkujący prognozowanym dotarciem do Ziemi w mniej niż 48 godzin od uwolnienia. Uderzenie koronalnego wyrzutu masy model wylicza na 9 maja około godz. 18:00 UTC (20:00 CEST). Credit: ISWA

Zaktualizowany model propagacji wiatru słonecznego ISWA opracowywany przez NASA zgodnie z obiecującymi obrazami z koronografów ukazuje bezpośrednie skierowanie CME ku Ziemi i wylicza uderzenie już 9 maja około godz. 18:00 UTC (20:00 CEST) - abstrahując od efektów geomagnetycznych taki czas uderzenia w przypadku sprawdzenia się jego prognozy byłby "wygraną na loterii" dla Polaków, nastąpiłby bowiem tuż przed zmrokiem nad naszym krajem tak jak miało to miejsce 23 kwietnia. SWPC nie uaktualniła jeszcze swojego modelu. W związku z powyższym gotowość zorzowa zostaje przedłużona o noc z 9 na 10 maja - miejmy nadzieję, że tym razem zdoła ona "awansować" w alarm. Przy dotychczas obserwowanych następstwach rozbłysku i bezpośrednim skierowaniu CME ku Ziemi prawdopodobieństwo wywołania przez ten wyrzut silnej burzy magnetycznej kategorii G3 jest znacząco wyższe w porównaniu do zjawisk kierowanych do Ziemi jedynie bocznymi fragmentami jak w przypadku CME wyrzuconych 4-5 maja, których miałkie skutki widzieliśmy w ostatnich 48 godzinach. Także pod względem warunków obserwacyjnych ewentualne polowanie na zorzę polarną kształtować się będzie korzystniej, ponieważ ubytek fazy Księżyca do niecałych 80% i przesunięcie pory jego wschodu do około godz. 02:00 nad ranem sprawi, że pierwsza połowa nocy da nam warunki bezksiężycowe, bardzo pożądane przy próbach obserwacji i rejestracji zórz z naszych szerokości geograficznych. Mimo to zachęcam każdego do jak najlepszego wypełnienia odpowiednich warunków celem zwiększenia swoich szans na obserwacyjny/fotograficzny sukces, gdyby solidna burza faktycznie wystąpiła. Kto z czytelników jest zmęczony po ostatniej nocy wyczekiwaniem do rana rozwoju sytuacji niech dziś solidnie odrobi straty snu, bo noc z wtorku na środę - o ile CME uderzy w czasie zgodnym z powyższym modelem - może okazać się nieprzespana.


AKTUALIZACJA 09.05.2023 08:00 CEST

Najnowsza odsłona modelu WSA-Enlil dostępna na moment tej aktualizacji zgadza się w dużej mierze z modelem ISWA przytoczonym we wcześniejszym komentarzu, sugerując uderzenie koronalnego wyrzutu masy 9 maja około godz. 20:00 UTC (22:00 CEST) przy zakresie błędu +/-7 godzin. Jeśli model trafi z prognozowanymi parametrami wiatru słonecznego uderzenie powinno przynieść dość wyraźny skok warunków: sugerowana gęstość do około 30-40 protonów/cm³ przy prędkości około 670-700 km/sek. wobec obecnie rejestrowanych około 5 protonów/cm³ i prędkości około 420 km/sek. to duży szok, jakiego magnetosfera może doświdczyć. Są to jednak parametry drugorzędne, które gdyby się sprawdziły mogą odegrać dobrą rolę we wzburzeniu aktywności zorzowej tylko pod warunkiem, że zaobserwujemy znaczne zmiany w natężeniu pola magnetycznego wiatru słonecznego (Bt) i "wygramy" stabilnie południowe skierowanie jego pola (Bz) – używam określenia "wygramy", ponieważ te dwa główne parametry są kwestią całkowicie losową leżącą poza obecnymi możliwościami prognozowania pogody kosmicznej i które poznajemy dopiero po rzeczywistym uderzeniu CME. Przy założeniu, że Bt i Bz spełnią oczekiwania amatorów spragnionych zórz polarnych, prognozowana przez model zmiana warunków wiatru słonecznego może przynieść wzburzenie warunków do poziomu silnej burzy magnetycznej kategorii G3, być może G4, czego skrajne wiązki najnowszej odsłony modelu też nie wykluczają.

Najnowsza odsłona modelu WSA-Enlil wylicza uderzenie CME 9 maja około 20:00 UTC (22:00 CEST) prognozując wzrost gęstości wiatru do ponad 30 protonów/cm³, prędkości do ponad 670 km/sek. i indeksu Kp do 7-8 (G3-G4), przy założeniu, że cechy pola magnetycznego CME okażą się korzystne dla rozwoju aktywności geomagnetycznej. Credit: SWPC/Enlil

Jednocześnie mamy dalszy ciąg akcji w regionie AR3296. W godzinach wieczornych 8 maja wygenerował on rozbłysk klasy M2.3 z maksimum o 22:25 CEST, jednak dotychczasowe zdjęcia z koronografów nie ukazują uwolnionego CME w efekcie tego rozbłysku. System CACTUS zarejestorwał wprawdzie po rozbłysku 3 CME, jednak wszystkie o wąskiej rozpiętości kątowej od 10 do 54 stopni za wschodnią bądź zachodnią krawędzią tarczy. Z kolei we wtorek rano o godz. 05:54 CEST obszar ten wytworzył kolejny rozbłysk klasy M6.5, jednak o impulsywnym charakterze i szybkim wygaszeniu sugerującym brak towarzyszącego mu CME - na przesądzenie tego jest jednak za wcześnie z uwagi na prawie zerową jeszcze ilość obrazów z LASCO przez krótki czas po rozbłysku. W ziemskim otoczeniu dalej mamy słabą burzę radiacyjną poziomu S1, która powinna potrwać do czasu oczekiwanego dziś uderzenia CME.

AKTUALIZACJA 09.05.2023 23:00 CEST

Przed godziną osiągnęliśmy punkt środkowy okna prognozy, w którym spodziewane było uderzenie CME z rozbłysku klasy M1.6 z 7/8 maja przez model ISWA przytoczony w aktualizacji z 8 maja z godz. 20:40. Siedmiogodzinny zakres błędu tego modelu przy braku zarejestrowanego dotąd uderzenia nie oznacza, że wyrzut nas minie - rejestrowane obecnie cechy wiatru słonecznego podtrzymują spokojne warunki, ale co najmniej do 05:00 CEST środowego poranka trwa standardowy margines błędu tego modelu. Sytuacja jakiej doświadczamy od kilku dni jest dla komputerowych modeli ruchu CME trudna do tego stopnia, że otrzymujemy obecnie rozbieżne prognozy uderzeń CME różniące się nawet o dobę i to w ramach jednego modelu. Zaprezentowana w poprzedniej aktualizacji diagramowa odsłona modelu WSA-Enlil wylicza wyraźnie uderzenie omawianego wyrzutu w noc z 9 na 10 maja około 20:00 UTC (22:00 CEST), tymczasem dostępna od trzech godzin tradycyjna graficzna odsłona tego samego modelu przesuwa punkt dotarcia wyrzutu na 10 maja na godz. 22:00 UTC (00:00 CEST z 10 na 11 maja), co daje 26-godzinną rozbieżność z jej diagramową odsłoną - a mówimy o tym samym modelu, różniącym się jedynie formą prezentowanej prognozy. To sytuacja nienotowana w poprzednim cyklu słonecznym, stąd niewykluczone, że powodem tych rozbieżności jest niespotykana nawet w okresach Słonecznego Maksimum poprzedniego cyklu kumulacja zjawisk eruptywnych występujących w krótkim czasie, w różnych miejscach tarczy słonecznej, będąca dla modeli zupełną nowością na tle słabego cyklu poprzedniego.

Emocje związane z oczekiwanym uderzeniem CME full-halo z rozbłysku klasy M1.6 z 7/8 maja dopiero się kumulują i być może znajdą swe ujście w noc kolejną, a przed nami już ich kontynuacja. O godz. 20:58 CEST obszar aktywny 3296 wygenerował kolejny silny rozbłysk klasy M4.2 połączony z uwolnieniem szybkiego i rozległego koronalnego wyrzutu masy, który już obecnie na zdjęciach z koronografu COR2 sondy STEREO-A zaledwie 45 minut po rozbłysku ukazuje wyraźną sygnaturę full-halo. Z uwagi na perspektywę widzenia sondy umiejscowionej nieco "za" Ziemią i położenie regionu 3296 - jest niemal pewne, że rdzeń CME minie Ziemię od zachodu, jednak za sprawą widocznej cechy full-halo możemy oczekiwać kolejnego uderzenia. LASCO potwierdza uwolnienie CME z solidną składową wyrzuconą ku Ziemi. Nie wiemy jeszcze jakie efekty geomagnetyczne spowoduje uderzenie CME z rozbłysku M1.6, który wciąż nie dotarł, a którego uderzenie z uwagi na rozpiętość i uwolnienie niemal z centrum tarczy prędzej czy później jest nieuchronne - ale kolejny nadchodzący szturm po dzisiejszym rozbłysku klasy M4.2 nawet w postaci jedynie bocznego uderzenia, powinien zapewnić nam następną dawkę emocji bliżej weekendu, ponieważ zarejestrowana rozpiętość uwolnionego przed godziną wyrzutu jest zbyt szeroka, aby ominął on Ziemię. Co więcej: tuż przed tą aktualizacją region 3296 wygenerował... jeszcze silniejszy  rozbłysk klasy M5.0 z maksimum o godz. 22:52 CEST. Jest zbyt krótko by koronografy dały odpowiedź czy jest to zjawisko eruptywne, ale gdyby okazało się, że w tym momencie uwalniany jest następny CME dwie godziny po poprzednim, emocje jakie przed nami zapowiada druga połowa tygodnia zdają się być trudne do ogarnięcia. Ekscytujący tydzień!

W związku z niecodzienną sytuacją w temacie, znacznie większymi niż zwykle rozbieżnościami modeli prognostycznych, dzisiejszy rozbłysk z kolejnym CME co najmniej częściowo uwolnionym ku Ziemi i potencjalną dalszą aktywnością regionu 3296, który jeszcze co najmniej dwie doby może generować zjawiska o wystarczająco dobrym ukierunkowaniu, stan gotowości zorzowej zostaje naturalnie przedłużony o kolejną noc, a najpewniej dodatkowe dwie - w zależności od prognoz dotyczących czasu spodziewanego uderzenia uwolnionego przed godziną wyrzutu, które poznamy nie wcześniej niż jutro.

Po lewej: aktywność rozbłyskowa w paśmie rentgenowskim z ostatnich dni - widoczny imponujący wzrost liczby rozbłysków klasy M za sprawą regionu 3296, obecnie znajdującego się w północno-zachodniej części tarczy. Credit: SWPC. Po prawej: koronalny wyrzut masy uwolniony po rozbłysku klasy M4.2 z 9 maja o godz. 20:58 CEST na zdjęciach z koronografu LASCO. Za sprawą widocznej cechy full-halo (materia na pełnych 360 stopniach wokół Słońca) także i ten CME nie ma szansy ominąć Ziemi w przeciągu 48-72 godzin gwarantując nam uderzenie. Credit: SOHO


AKTUALIZACJA 10.05.2023 00:20 CEST

Impakt. Koronalny wyrzut masy z rozbłysku klasy M1.6 osiągnął właśnie sondę DSCOVR i za około trzy kwadranse osiągnie Ziemię. Uderzenie jest umiarkowane, natężenie pola magnetycznego wiatru słonecznego wzrosło do około 12-15nT, prędkość podskoczyła o około 100 km/sek. dochodząc obecnie do około 550 km/sek., gęstość do 15 protonów/cm³. W zależności od kierunku pola magnetycznego najbliższe godziny przynieść mogą burzę magnetyczną o zasięgu zórz wystarczającym dla Polski - zmiana warunków nie jest w tym momencie tak znacząca jak 23 kwietnia, ale moze wypełnić minimalne wymagania z perspektywy naszych szerokości geograficznych. Niestety dotarcie CME do Ziemi około godz. 01:00 CEST poskutkuje ewentualnym rozwijaniem aktywności geomagnetycznej wraz z nadchodzącym świtem, ale pomimo niewygórowanych parametrów możliwe, że zorze zdołają dotrzeć i tu choć będzie to walka z przybliżającym się rozjaśnianiem nieba.

AKTUALIZACJA 10.05.2023 08:00 CEST

Uderzenie CME z połowy nocy ostatecznie wywołało jak dotąd pojedynczy epizod słabej burzy magnetycznej kategorii G1 i długi czas jego potencjał pozostawał zablokowany niekorzystnym północnym kierunkiem pola magnetycznego. Szkoda zwłaszcza wobec faktu, że zorze mogłyby w odwrotnej sytuacji okazać się bardzo jasne - gęstość wiatru przekraczała momentami 60 protonów/cm³ będąc znacznie wyższą od prognozowanej, co było też jednymi z najwyższych wartości w tym roku, a prędkość podchodząca pod 600 km/sek. porównywalna z najsilniejszymi z dotychczasowych burz w ostatnich miesiącach. W takiej jak dziś sytuacji nawet umiarkowany potencjał wiatru, który w odwrotnej sytuacji wystarczałby bez trudu na co najmniej umiarkowaną burzę magnetyczną nie mógł zostać spożytkowany, jednak w perspektywie nadchodzącego coraz szybciej świtu nie było to jeszcze stratą najdotkliwszą jaką mogliśmy odnieść – uderzenie znacznie silniejsze na sam świt byłoby bez wątpienia jeszcze bardziej smucące. Obecnie przechodzimy przez głębszy obszar CME po tym jak czoło wyrzutu już przekroczyło orbitę Ziemi sunąc dalej przed siebie i okresowe wzrosty aktywności geomagnetycznej pozostają możliwe na podobną jak w nocy skalę, z tym, że załapać się mogą na nie obszary, w których noc jeszcze trwa lub dopiero się zaczyna. Z drugiej strony przy tak dużej stabilności w północnym skierowaniu pola magnetycznego blokującym wzburzanie warunków i słabnącym natężeniu pola magnetycznego – to jest zupełnie odwrotnej sytuacji niż w przypadku burz marcowych i kwietniowych - trudno oczekiwać by najbliższych kilka-kilkanaście godzin zaowocowało solidniejszym rozwojem sytuacji od sporadycznych okresów ze słabą burzą kategorii G1.

Do trzech razy sztuka?
W perspektywie kolejnych 24-36 godzin musimy oczekiwać kolejnego uderzenia, trzeciego i tym razem najokazalszego z dotychczasowych CME, który został wyrzucony w rozbłysku klasy M4.2 z wtorkowego wieczoru. Zła wiadomość z perspektywy obserwacji jest ta, że rdzeń wyrzutu - część masy o największej gęstości i prędkości - niewątpliwie minie Ziemię od zachodu. Dobra jest ta, że nawet składowa CME, która jest wymierzona w naszą planetę jest na zdjęciach z LASCO (a więc z perspektywy Ziemi na linii Słońce-Ziemia) tylko niewiele mniej okazała od głównego obszaru CME. Zarysowanie się struktury asymetrycznego full-halo podobnie jak w przypadku CME, które dotarło do Ziemi dziś około 01:00 CEST oznacza gwarancję uderzenia.

Model ISWA opracowany przez NASA wylicza czas dotarcia wyrzutu do Ziemi na czwartek 11 maja około godz. 18:00 UTC (20:00 CEST) sugerując uderzenie pokaźnego fragmentu CME, znacznie okazalsze od bocznego skraju CME z sobotniego poranka. Dałoby to dość typowy czas podróży między 41 a 47 godzin od momentu wyrzucenia materii ze Słońca. Pozostaje kwestia trafności wyliczenia ruchu. Uderzenie koronalnego wyrzutu masy z minionej nocy po raz kolejny model ISWA przewidział dobrze, rozmijając się z rzeczywistym uderzeniem o mniej niż 3 godziny, które sugerował na okolice godz. 22:00 CEST, a więc mimo trudnej w analizie sytuacji zdecydowanie zmieścił się w granicy standardowo 7-godzinnego błędu. Perspektywa dotarcia do Ziemi najnowszego CME w czwartkowych godzinach dziennych może być poniekąd przygnębiająca i rodząca perspektywy rozminięcia najpoważniejszej aktywności geomagnetycznej z nocną porą dla Polski gdyby ta miała ruszyć momentalnie po dotarciu wyrzutu, ale zawsze musimy tu wliczyć szansę na opóźnienie uderzenia lub co też często się zdarzało - rozwój sytuacji dopiero kilka godzin po uderzeniu. Zachęcam zatem aby nie tracić nadziei przed nocą z czwartku na piątek.

Model WSA-Enlil w swojej digramowej odsłonie jaka ostatecznie również niewiele rozminęła się z realnym czasem uderzenia CME minionej nocy (lecz przeszacowała prędkość wiatru po uderzeniu) zgadza się w dużej mierze z modelem ISWA prognozując uderzenie CME z rozbłysku M4.2 w czwartek 11 maja około godz. 16:00 UTC (18:00 CEST) +/-7 godzin, a więc w czasie pokrywającym się z widełkami sugerowanymi przez wspomniany wyżej model agencji NASA. WSA-Enlil prognozuje skok prędkości wiatru do około 600-630 km/sek., gęstości do około 25 protonów/cm³ i uśredniony globalny indeks Kp około 6-7 (burza magnetyczna kategorii G2-G3). Graficzna odsłona tego modelu nie została jeszcze zaktualizowana, ale przy wczorajszych ponad 24-godzinnych rozbieżnościach z trafniejszą wersją diagramową może to i lepiej.

Najciekawszą niewiadomą, która w tym całym zamieszaniu dostarczonym nam przez ponadprzeciętne dokonania grupy plam 3296 pozostaje to kwestia, na ile uderzenie CME z minionej nocy "przygotuje grunt" pod solidniejszą aktywność geomagnetyczną mogącą wyniknąć z nadchodzącego czwartkowego uderzenia CME, trzeciego już w skali krótszej od tygodnia. Biorąc pod uwagę wiele przypadków z historii obecna sytuacja, w jakiej się znajdujemy stwarza potencjalnie bardzo atrakcyjne perspektywy, ale by nie uprzedzać faktów - po dwóch uderzeniach jakie nie sprostały pokładanych w nim oczekiwaniom lepiej w spokoju wyczekać trzeciego CME by nie doświadczyć następnego zawodu. Z dniem dzisiejszym na Pomorzu rozpoczęliśmy sezon białych nocy, które coraz bardziej będą ograniczać ramy czasowe jako-takiej ciemności nieba i przesuwać się w głąb kraju, a dominująca od kilku dni wyżowa aura nad Polską niejako przedłuża nam szanse na zorzowe polowania. Miejmy zatem nadzieję, że ten trzeci CME oczekiwany w czwartkowych popołudniowych godzinach da nam to, na co od początku obecnego okresu gotowości zaczętego jeszcze w Majówkę tak wyczekujemy i że pogoda kosmiczna rozwinie się na pożądaną skalę zanim ta ziemska straci cierpliwość w dostarczaniu dzień po dniu bezchmurnego nieba. Walka jeszcze się nie skończyła!

Po lewej: Koronalny wyrzut masy typu asymetryczne full-halo po rozbłysku klasy M4.2 z 9 maja będzie trzecim już CME w ciągu tygodnia, którego uderzenie mamy zagwarantowane. Widok z koronografu LASCO C3 ukazuje uwolnioną materię na całych 360 stopniach wokół tarczy słonecznej, a ponieważ jest to widok od naszej strony, CME nie ma szansy nas ominąć. Credit: SOHO/LASCO C3. Po prawej: Najnowsza odsłona modelu ISWA prognozuje uderzenie pokaźnej części CME uwolnionego we wtorek wieczorem szacując czas dotarcia do Ziemi na 11 maja około 18:00 UTC. Credit: NASA
Po lewej: Moment uderzenia CME w Ziemię według najnowszej odsłony modelu ISWA. Credit: NASA. Po prawej: Model WSA-ENLIL wylicza uderzenie CME 11 maja około 16:00 UTC, mniej więcej w porównywalnym czasie co model ISWA, sugerując o dwie godziny wcześniejsze dotarcie wyrzutu koronalnego do Ziemi. Credit: SWPC

Subskrybuj nowe treści także poprzez kanał Polskiego AstroBlogera na YouTube


AKTUALIZACJA 11.05.2023 13:00 CEST

W tym momencie otwiera się okno prognozy modelu ISWA agencji NASA wyliczającego spodziewany czas uderzenia koronalnego wyrzutu masy z rozbłysku klasy M4.2 na godz. 20:00 CEST +/- 7 godzin. Moment dotarcia CME do Ziemi około 20:00 stanowi środkowy i najbardziej prawdopodobny punkt okna, ale nie czyni go to momentem gwarantowanym. Przy 7-godzinnym zakresie błędu modelu okno prognozy otwiera się już teraz i trwa do godz. 03:00 piątkowego poranka - miejmy jednak nadzieję, że spodziewany czas uderzenia tuż przed dzisiejszym zmierzchem nad Polską okaże się najbliższy rzeczywistości i da nam szansę na całonocne zorzowe przedstawienie - lub chociaż w pierwszej połowie nocy gdyby ewentualne dobre warunki nie miały się utrzymać zbyt długo.

Obecnie w ziemskim otoczeniu panuje spokój: prędkość wiatru słonecznego wynosi około 500 km/sek., gęstość poniżej 5 protonów/cm³, przy bardzo niewielkiej sile pola magnetycznego (Bt) około 5nT i skierowaniu (Bz) przeważająco północnym około 1-4nT, co przekłada się w skali globalnej na indeks Kp na poziomie 2-3. W najbliższych godzinach czeka nas chwila prawdy i poznanie odpowiedzi na pytanie na ile trzecie już uderzenie wyrzutu koronalnego w takiej bliskości po poprzednich zdoła wzburzyć warunki pogody kosmicznej. Mimo niewygórowanych i krótkotrwałych skutków poprzednich uderzeń CME z 5/6 i 9/10 maja, trzeba zauważyć, że w takiej sytuacji jak obecna gdy oczekujemy na trzeci cios od Gwiazdy Dziennej w mniej niż tydzień, długo już nie byliśmy.

23:00 CEST: Po ciężkich burzach magnetycznych kategorii G4 z marca i kwietnia, w tym tygodniu do samego końca słoneczna loteria pozostaje dla nas wyjątkowo złośliwa. Minęły trzy godziny od prognozowanego uderzenia CME - dokładnie z takim opóźnieniem przed dwiema nocami dotarł do nas drugi wyrzut koronalny, jednak obecnie warunki wiatru słonecznego rejestrowane przez sondę DSCOVR w dalszym ciągu pozostają bez zmian. Stąd możemy mieć pewność co do dalszego braku aktywności zorzowej co najmniej przez kolejną godzinę z tego względu, że po osiągnięciu sondy DSCOVR wyrzut koronalny potrzebuje jeszcze co najmniej 45-60 minut by dotrzeć do Ziemi - dopiero wtedy sytuacja może się zacząć rozwijać, zależnie od parametrów jakie odnotuje sonda DSCOVR. Na razie jednak wyrzut nie dotarł jeszcze nawet do niej. Czekamy.

12.05.2023  00:30 CEST: Do świtu bliżej już niż dalej, niestety wciąż brak wyraźnych cech uderzenia CME w sondę DSCOVR. Około godzinę temu uwidoczniła się drobna zmiana w prędkości i gęstości wiatru, jednak jej skala i sposób zarysowania się nie wskazuje jednoznacznie na uderzenie CME: nie towarzyszył jej skok głównych parametrów siły i kierunku pola magnetycznego. Wydaje się, że weszliśmy w nieco gęstszy obszar wiatru słonecznego o nieznacznie lepszej, niż wieczorem prędkości, ale wartości głównych parametrów Bt i Bz i tak uniemożliwiają rozwinięcie się z tego poważniejszej aktywności. Jeśli do godz. 01:00 CEST nadal nie będzie wyraźnego skoku na DSCOVR to można będzie powoli uznawać tę noc za straconą (przynajmniej w pasie północnym Polski), ponieważ nawet gdyby skok nadszedł po godz. 01 to i tak musimy jeszcze dodać około godzinę czasu na dotarcie CME do Ziemi - tymczasem od godziny 02:00 mamy tu już około godzinę do świtania.


AKTUALIZACJA 12.05.2023 08:00 CEST

W dalszym ciągu brak zmian warunków wiatru słonecznego mogących potwierdzić uderzenie CME w sondę DSCOVR, co za tym idzie brak rozwoju aktywności geomagnetycznej. O godzinie 3 nad ranem zakończyło się okno prognozy modelu ISWA, w przypadku modelu WSA-Enlil zakończyło się ono o jeszcze dwie godziny wcześniej.

W obecnej sytuacji gdy weszliśmy w już trzecią dobę od uwolnienia CME możliwe są dwa scenariusze. Nieco lepszy i dający ostatni powiew nadziei - to ten, w którym koronalny wyrzut masy okaże się jedynie znacznie spóźniony i dotrze do nas w dowolnym momencie grubo po zamknięciu okien prognozy obu modeli (co oznaczałoby tylko poważne przeszacowanie jego prędkości przez oba modele) - zdarzały się już uderzenia następujące nawet kilkanaście godzin po zamknięciu okna prognozy, jednak wówczas właściwości wyrzutu też często okazywały się znacznie poniżej oczekiwań.

Drugi scenariusz, pesymistyczny - że obserwowane przejście Ziemi przez nieco gęstszy (o 5-10 protonów/cm³) i nieco szybszy (o 20-50 km/sek.) niż wcześniej wiatr słoneczny między 23:30 a 01:00 CEST było szczytem możliwości ze strony tego CME, którego porcja uwolniona ku Ziemi okazała by się tak miałka, że nawet nie dała typowych cech normalnego uderzenia choćby i słabego CME jakie zawsze obserwujemy z chwilą osiągnięcia przez wyrzut sondy DSCOVR. Nie doszło bowiem do jakiegokolwiek wzburzenia pola magnetycznego - wahania w sile (Bt) między 5 a 7nT to wahania na skalę zachodzącą każdego dosłownie dnia, ani wyraźniejszego zaburzenia w zmianie w skierowaniu pola, czy też żadnego wzrostu temperatury wiatru, która normalnie także skokowo rośnie wraz z dotarciem CME. Na razie ten scenariusz wydaje się mniej prawdopodobny na skutek właśnie tak drobnych zmian w wietrze w połowie nocy, że wydających się być zdecydowanie czymś odmiennym wobec uwolnionej ku Ziemi solidnej porcji wyrzutu jaką sugerowały zdjęcia. Innymi słowy: wiedząc jak obiecująco prezentowała się część CME wyrzucona ku Ziemi - zaobserwowana mizerna zmiana warunków w połowie nocy wydaje się trudna do powiązania z takim CME.

Prawdopodobieństwo, że mamy do czynienia z pesymistycznym scenariuszem będzie jednak rosło z każdą kolejną piątkową godziną, w której DSCOVR nie da nam jasnego sygnału o uderzeniu na sposób, jakiego należałoby się spodziewać wiedząc o solidności CME na obrazach z koronografów. Póki co SWPC zdegradowała oficjalną prognozę z silnej burzy magnetycznej kategorii G3 do umiarkowanej kategorii G2, wciąż licząc, że wyrzut okaże się jedynie solidnie spóźniony. Także i tu na blogu stan gotowości zorzowej zostaje warunkowo podtrzymany do wieczora, z perspektywą odwołania jeśli w ciągu dnia sytuacja pozostanie jak dotychczas...

DOPISANE 09:00 CEST. Impakt! Koronalny wyrzut masy osiągnął Ziemię docierając około 6 godzin po oknie prognozy. Obserwowana zmiana warunków tym razem nie pozostawia złudzeń co do ich przyczyny: skok prędkości z 480 do około 550-570 km/sek., gęstości do 10-15 protonów/cm³, przede wszystkim wzrost natężenia (Bt) pola magnetycznego wiatru słonecznego z 6 do 13-15nT. To umiarkowany potencjał mogący wystarczyć dla rozwinięcia słabej do umiarkowanej burzy magnetycznej kategorii G1-G2 pod jednym warunkiem - skierowanie (Bz) pola magnetycznego z biegiem godzin musiałoby się stać południowe. W tym momencie jest ono stabilnie północne rzędu +7 do +9nT bez choćby krótkotrwałych wahań, mamy zatem całkowitą blokadę rozwoju aktywności geomagnetycznej. Nie przesądza to jednak sprawy na dalsze godziny. Wraz z zaobserwowanym wreszcie uderzeniem CME możemy cieszyć się z przedłużenia nadziei, ale ile z obecnego potencjału wynikającego z Bt utrzyma się do piątkowego wieczora oraz czy i kiedy składowa Bz przybierze stabilnie południowe skierowanie będziemy przekonywać się z biegiem dnia. Silna burza magnetyczna kategorii G3 w tych warunkach jest zdecydowanie poza możliwościami CME, słaba do umiarkowanej G1-G2 jak najbardziej, o ile nastąpiła by korzystna zmiana w kierunku pola magnetycznego.

AKTUALIZACJA 12.05.2023 17:00 CEST

Osiem godzin od uderzenia CME osiągnięty został jak dotąd tylko jeden epizod ze stanem słabej burzy magnetycznej kategorii G1 - rozwojowi aktywności na niewielką skalę pomogło niewątpliwie ponad godzinne utrzymywanie się południowego skierowania pola magnetycznego zarysowane między ~13:50 a 15:00 CEST. W okresie tym składowa Bz pozostawała prawie wyłącznie "na minusie" sprzyjając rozwinięciu burzy, jednak przez niewielkie natężenie tej zmiany, rzędu -5 do -7nT nie mogło z tego wyniknąć więcej. Trwająca od samego początku blokada rozwoju aktywności spowodowana dominacją północnego skierowania pola magnetycznego ponownie obecnie upomniała się o swoje prawa przechodząc na dodatnie wartości już od kilkudziesięciu minut, co może spowodować rychłe wygaszenie i tak słabej burzy bądź uczynić z jej zjawisko przerywane, zachodzące na niewielką skalę tylko w okresach ujemnego Bz. Natężenie całkowite (Bt) pola magnetycznego pozostaje umiarkowane około 12-14nT, ale w efekcie obserwowanego powrotu północnego skierowania znów potencjał ten jest blokowany co musi w najbliższym czasie poskutkować wygaszeniem burzy - przynajmniej do czasu kolejnego okresu dominacji południowego skierowania. Pomimo epizodu z burzą G1 widać, że nie tracimy wiele na tym, że wyrzut uderzył w godzinach porannych - przy tak trudnych warunkach zapewne nic na wieczornym uderzeniu byśmy nie zyskali w kwestii szans na zorze polarne nad naszymi szerokościami geograficznymi - i prawdopodobnie nie zyskamy po zmroku jeśli nadal będzie sytuacja rozwijać się tak niechętnie i na tak słabą skalę.

DOPISANE 21:30 CEST: Niestety po pojedynczym 3-godzinnym epizodzie ze słabą burzą magnetyczną nie udało się jak dotąd jej wznowić. Po powrocie do północnego kierunku Bz od kilku godzin trwa blokada w rozwoju aktywności geomagnetycznej, a parametry są w dalszym ciągu słabnące. Siła pola magnetycznego (Bt) z maksymalnych po uderzeniu 14nT opadła obecnie do 8nT zmniejszając ledwie umiarkowany potencjał prawie o połowę - tendencja słabnięcia jest podtrzymywana, co z każdą godziną będzie pomniejszać szansę na przywrócenie choćby słabej burzy. Nie są to zdecydowanie warunki mogące obrodzić umiarkowaną burzą magnetyczną kategorii G2, wobec czego niestety nie ma dalszych powodów by stan gotowości zorzowej zostawał podtrzymany. Możliwe, że w sporadycznych okresach słabej burzy kategorii G1 (o ile jeszcze taka aktywność na nowo wystąpi - to jest niewykluczone w okresach ujemnego Bz) byłaby szansa na rejestrację subtelnej zorzy polarnej z polskiej linii brzegowej, ale i to z dużym znakiem zapytania. Bez wątpienia nie są to warunki, które mogłyby zrodzić aktywność burzy na wyższym poziomie niż dotychczas zaobserwowany w jednorazowym okresie z kategorią G1, a jako, że w chwili obecnej główne cechy warunkujące aktywność geomagnetyczną powróciły już praktycznie do wartości sprzed uderzenia CME możliwe, że nawet słaba burza nie zdoła się na nowo rozwinąć.

AKTUALIZACJA KOŃCOWA 13.05.2023 16:00 CEST

Warunki wiatru słonecznego powróciły ostatecznie do stanu codziennego, a po jednorazowym epizodzie ze słabą burzą magnetyczną kategorii G1 w piątek w godzinach popołudniowych, kolejne okresy burzowe już nie wystąpiły. Aktywność regionu 3296 także uległa osłabieniu, obecnie znajduje się on już przy zachodniej krawędzi tarczy i w przeciągu najbliższej doby zajdzie za nią, rozpoczynając okres dwutygodniowej wędrówki przez niewidoczną od strony Ziemi półkulę słoneczną. Czy zobaczymy go na nowo pod koniec maja trudno przesądzać - w ostatnich 48 godzinach wraz ze zbliżaniem się do zachodniej krawędzi zaczął wykazywać tendencję do zaniku i w dwa kolejne tygodnie może przestać istnieć. Bez względu na to czy go jeszcze ujrzymy czy nie trzeba mu oddać, że stał się jednym z najciekawszych przypadków w grupach plam tego cyklu. Wykazywał się ponadprzeciętną aktywnością rozbłyskową, często powiązaną z uwalnianiem koronalnych wyrzutów masy, a które każdorazowo okazywały się nad wyraz słabe, zwłaszcza na tle zdjęć z koronografów sugerujących znacznie pokaźniejsze erupcje, niż efekty geomagnetycznie przez nie zaistniałe. Słoneczna loteria mimo wielu obiecujących okoliczności w ostatnich 10 dniach okazała się skrajnie pechowa dla obserwatorów, co stanowi zimny prysznic po wydarzeniach z końca lutego, marca i kwietnia. Miejmy nadzieję, że przy kolejnej okazji będziemy mieć więcej szczęścia - a następnych okazji patrząc na coraz bardziej żywotne Słońce z pewnością będzie jeszcze bardzo dużo.

Autorski komentarz do bieżącej aktywności słonecznej można śledzić na podstronie Solar Update

Warunki aktywności słonecznej i geomagnetycznej na żywo wraz z objaśnieniami nt. interpretacji danych dostępne na podstronie Pogoda kosmiczna

  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze

  1. Ehh kolejna zarwana noc i lipa , budzik co godzina az do 3 w nocy i luk mq wykres a tu klapa.
    Az dziwne ze to trzecie CME tak zawiodło. Ciekawe czy tylko tak mocno sie z czasem pomylili czy cme nas minęło. Moze jeszcze cos z tego bedzie 🤔

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda ze tak mizernie, nie mniej fajnie bylo choc poekscytowac sie tak dynamiczną sytuacją.
    Pozostaje czekac na kolejne grupy plam.
    Do dzis płacze w rekaw ze zycie tak sprawiło ze ominelo mnie ostatnie G4.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"