Obłoki srebrzyste (07.07.2023)

Ostatnie dotychczas obłoki srebrzyste w trakcie normalnej sesji w terenie miałem okazję podziwiać i rejestrować prawie dokładnie rok temu, bez dwóch dni. Była to jedyna okazja kiedy je złapałem w poprzednim sezonie, zaś w tym widziałem je trzy razy - każdorazowo jednak wyłącznie przez kamerki internetowe w nadmorskich lokalizacjach, nie mogąc sobie pozwolić na ucieczkę w pole. Widząc jak w bieżącym sezonie NLC zawodzą oczekiwania nabierałem przekonania, że ten rok będzie pierwszym po latach, w którym kończę z niczym.

Duża w tym zasługa - a może właściwie całkowita - rozpędzającego się 25. cyklu aktywności słonecznej, który sprawia, że Ziemia jest systematycznie bombardowana coraz większym promieniowaniem skrajnego ultrafioletu oraz silniejszym wiatrem słonecznym. Uderzające w górne warstwy atmosfery fotony utrudniają formowanie się obłoków srebrzystych, co przynosi nam ciąg paru sezonów ich zdecydowanie słabszej aktywności w porównaniu do lat niskiej aktywności słonecznej.

Jako, że bieżący cykl od prawie samego początku okazuje się zdecydowanie aktywniejszy od prognoz (apropos - podsumowanie II kwartału na blogu już w przyszłym tygodniu) to NLC mają z roku na rok coraz trudniejsze warunki do powstawania - pierwsze obserwacje pojawiają się coraz później, ostatnie coraz wcześniej, a kiedy już uda się dostrzec nie jest wcale powiedziane czy taka sytuacja w bieżącym sezonie się powtórzy. Z tego powodu każdorazowe wystąpienie tych obłoków w latach rosnącej aktywności słonecznej warto traktować jako potencjalnie jednorazowe. Od tego czy je ponownie ujrzymy w danym sezonie zależy też pogoda - niewykluczone, że w przypadku części wystąpień NLC tracimy je z powodu zachmurzenia, ale niestety w drugą stronę też to działa i pogodne niebo wcale nie musi pokrywać się z nocą występowania "srebrzaków".

W tym roku byłem w terenie już ponad 10 razy tylko nastawiając się na polowanie na NLC i każdorazowo przy czystym lub prawie wolnym od zachmurzenia niebie nie były widoczne ani razu. Trzykrotnie widziałem je już na kamerkach internetowych z nadmorskich lokalizacji i niektórych zdjęciach czytelników. To bardzo niewielka częstotliwość - do końca czerwca NLC były nad Polską widoczne czterokrotnie, pierwszy raz dopiero z 4 na 5 czerwca podczas gdy pierwsze obserwacje często pojawiały się jeszcze w drugiej połowie maja, a sama częstotliwość 3-4 wystąpień w najlepszych sezonach dotyczyła okresu jednego tygodnia a nie w skali całego miesiąca.

Obłoki srebrzyste w najlepszych latach jakie pamiętam z okresów niskiej aktywności słonecznej potrafiły uwidaczniać się po 2-3 noce z rzędu zajmując na niebie olbrzymi obszar dochodząc do ponad 40 stopni elewacji przy takiej jasności, że już w mniej niż godzinę od zachodu Słońca rejestrowalne były ich najjaśniejsze fragmenty. Tegoroczne NLC jakkolwiek nie cieszyłyby autorów fotografujących dotychczasowe wystąpienia w bieżącym sezonie - mnie nie wyłączając - nie mają w ogóle porównania z najbardziej spektakularnymi sezonami i tym, co NLC potrafiły wyczyniać.

Z takim też nastrojem muszę się odnieść do swojej obserwacji z minionego wieczoru. Bardzo się cieszę, że dane było mi ją poczynić i kolejny raz popatrzeć na te zjawiskowe obłoki aby odnotować choćby tę jednorazową obserwację w sezonie - pierwszy raz od 9 lipca 2022 roku, ale to jedyny powód poprawy nastroju. Pod względem walorów wizualnych bowiem piątkowe NLC nawet nie miały startu do najokazalszych z minionych sezonów. Ba! Zaryzykowałbym stwierdzenie, że gdyby na przykład w takiej formie jak minionej nocy uwidoczniły się jako już któreś z kolei po bardziej efektownych wystąpieniach w danym sezonie, to jest spore prawdopodobieństwo, że nawet bym się dla nich nie fatygował w teren. Niestety lata ostatnie - a bieżący sezon to już w ogóle - są tak kruche pod tym względem, że każdą okazję warto wykorzystać w stu procentach, bo może się okazać, że kolejna szansa nadarzy się dopiero w następnym sezonie, jeśli nie gorzej.

Piątkowe NLC - czwarte, które widziałem w tym sezonie lecz pierwsze, jakie mogłem uwiecznić z pozamiejskiego pola - były - sorry srebrzaki! - jednymi ze słabszych jakie kiedykolwiek obserwowałem. Widoczne od około 23:00 najwyraźniejsze stały się około 23:50, po czym zacząłem tracić możliwość wiarygodnego oceniania ich jasności przez napływ chmur - zarówno wysokich jak i średniego piętra w pewnym stopniu pozbawiających mnie niezaburzonego niczym początkowo widoku.

Pod względem elewacji zajmowały zaledwie wąski pas na tle najjaśniejszego złotego nieba nie przekraczając wysokości Menkalinana - drugiej najjaśniejszej gwiazdy Woźnicy po najjaśniejszej Kapelli, który świecił w trakcie obserwacji na elewacji 9 stopni, akurat dołując nad północnym horyzontem. Jeśli tu, z Pomorza Gdańskiego, nie przekroczyły 9 stopni nad horyzontem, to z południa kraju z pewnością były poza zasięgiem. Pod względem poziomego rozciągania także były daleko od najokazalszych - uwidaczniały się nad azymutem około 335 st. północnego zachodu do około 15 stopni ledwo po przekroczeniu azymutu północy, niknąc zaraz pod Kapellą. Jedynym zdaniem - wąskie w wysokości i rozpiętości. Jasność dość przeciętna, na granicy 2-3/5. Pod względem struktury stanowiły dominująco podłużne pasma i fale (typ IIa/IIIa), zlewające się z tłem nieba tym silniej im więcej chmur zwykłych gromadziło się od północnego zachodu.

 
 
 
 
A7SII + Samyang 18mm f/2.8 [1], 27mm w trybie APS-C [2-8], ISO 320 [1-5], ISO 800 [5-8], eksp. 8-15 sek. [1-7], 20 sek. [8]. Większy rozmiar (otwierany w nowej karcie): [1], [2], [3], [4-crop], [5-jpg], [6], [7], [8-Wielki Wóz].

Czy uda się złapać obłoki srebrzyste jeszcze w tym sezonie? Na razie lipiec wydaje się nieco lepszy od czerwca - wprawdzie przyniósł tylko 2 wystąpienia NLC, podczas gdy czerwiec 4 - ale te 2 lipcowe pokazy zawarły się w zaledwie pierwszym tygodniu miesiąca. Gdyby ten trend został podtrzymany przez resztę miesiąca, skończylibyśmy lipiec z około ośmioma pojawieniami się srebrzystych obłoków nad naszymi szerokościami geograficznymi. Bardzo wątpię w taki wynik, utożsamiam raczej chwilowo częstsze ich wystąpienia z bliskością przesilenia letniego i kulminacyjnym momentem sezonu, przez których właśnie przeszliśmy. Teraz spodziewałbym się już raczej wygasania ich aktywności i malejącej częstotliwości ich występowania (która i tak zresztą nie była w żadnym punkcie sezonu wysoka), więc nie zdziwię się, jeśli minionej nocy NLC dały mi się sfotografować po raz pierwszy i ostatni w tym sezonie. Rok temu, 9 lipca - właśnie tak się stało, a skoro od tamtego czasu warunki do formowania się obłoków srebrzystych uległy kolejnemu pogorszeniu to na wiele więcej w tym sezonie nie liczę - choć chętnie przeżyłbym pozytywne zaskoczenie tak jak wczoraj. Podwójna lipcowa siódemka okazała się szczęśliwa. Do kolejnego razu, srebrzaki!


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera

Komentarze