Podsumowanie dotyczy tylko rejonów Pomorza Gdańskiego, głównie najbliższych okolic Trójmiasta; nie uwzględnia ono sytuacji ogólnej na tle całej Polski. Raporty na forum nie uwzględniają wszystkich zjawisk burzowych, jakie miały miejsce w tym roku.
Po sześciu miesiącach nastąpił koniec tegorocznego sezonu burzowego. Od początku kwietnia do końca września jak zwykle w naszym kraju trwał okres najwyższego zagrożenia gwałtownymi warunkami pogodowymi. Jaki był ten sezon? Czy burz było więcej niż przed rokiem? Sprawdźmy.
Trudne początki...
Początek sezonu jak zwykle był kiepski. Nie występowały żadne zjawiska burzowe. Pierwsze chmury typu Cb (cumulonimbus) pojawiły się dopiero 23 kwietnia, a więc w Wielką Sobotę. Niestety były to chmury należące do grupy Cb Calvus, a więc tylko takie o deszczowej naturze. Pełne nagranie poklatkowe z ich formowania się można obejrzeć w tym wpisie. Pod koniec kwietnia wytworzyło się jeszcze kilka tego typu chmur, niestety również bez większego efektu.
Nieśmiała inauguracja sezonu burzowego nastąpiła 12 maja. Od wczesnych godzin południowych zbliżała się z zachodu porcja dość dobrze uformowanych chmur burzowych, związana z frontem atmosferycznym jaki później miał przetoczyć się nad krajem z zachodu na wschód. Krótko po godz. 15:00 rozpoczęła się pierwsza tegoroczna burza. I jak na pierwszą - była wyjątkowo słaba. Dokumentacja z jej przejścia stanowi jedną z relacji umieszczanych na przyblogowym Forum Astronomiczno Meteorologicznym pod tym linkiem. Jak widać, 4 punkty w 20-stopniowej skali siły burz przyjętej na forum, nie są wynikiem zbyt efektownym.
"Sensowna" inauguracja
Wiele działo się kilka dni później pod względem wizualnym. 19 maja nad Tczewem panowały wyborne warunki do tworzenia się pionowych chmur burzowych. Cała Polska była wówczas w strefie gorącego i wilgotnego powietrza, a przy bezchmurnym niebie i sporych prędkościach prądów wznoszących mogło to prowadzić to wybuchowej mieszanki - i doprowadziło. Tak na prawdę to tego dnia nastąpiła porządna inauguracja sezonu. Burza, druga w tym sezonie i bardziej efektowna od pierwszej, rozpoczęła się w około godzinę po zachodzie Słońca. Wspominałem o niej już tutaj, a także na forum w celu sklasyfikowania jej siły. Choć bywały jej efektowne momenty, burza zdołała osiągnąć tylko 7 punktów na 20 możliwych. Właśnie takie zjawiska, o umiarkowanej sile są tu najczęstsze.
Cumulonimbus Calvus - 19.05.2011 r. |
Jedno z wyładowań atmosferycznych podczas nocnej burzy z 19.05.2011 r. |
Kolejne tego typu widowisko na niebie miało miejsce już 22 maja, a w zasadzie w nocy z 22 na 23 maja. Była to burza nocna, której przejściu towarzyszył porywisty wiatr w okolicach 70 km/h. Burza ta była bardzo aktywna elektrycznie, ale nie wystąpiły żadne opady gradu, a samego deszczu także nie było zbyt wiele. Szkoda - była to burza zdolna do osiągnięcia statusu "gwałtownej", a tak zdołała uzyskać 11 punktów, a więc górny kraniec skali dla burz o średniej sile. Niestety nie udokumentowałem jej poza naoczną obserwacją. Pełna relacja z jej przejścia dostępna jest na forum w dziale raportów z burz pod tym linkiem.
Efektowne prognozy, efektowna konwekcja, a burz brak...
W ostatnich godzinach maja sytuacja ponownie zaczęła przybierać pozytywny tor dla tworzenia się gwałtowniejszych zjawisk pogodowych. Czerwiec miał się zacząć wyjątkowo ciekawie, a jak było naprawdę? 1 czerwca już o godz. 10:00 temperatura powietrza wynosiła 30 stopni Celsjusza. Atmosfera była bardzo niestabilna, panowała duża wilgotność powietrza. Niestety, jak to bywa w moim przypadku wszystko albo się rozpadło, albo minęło mnie bokiem. Te rejony to niestety miejsce częstszych zawodów niż zachwytów w takich sytuacjach pogodowych. 6 i 7 czerwca były także znakomitymi dniami na tworzenie się chmur konwekcyjnych, niestety i tym razem Tczew obszedł się smakiem i widokami poprzedzającymi burzę, samej jednak burzy ponownie nie doświadczyłem. Tego dnia trwała bardzo głęboka konwekcja, o której wraz ze zdjęciami można poczytać tutaj. 8 czerwca panowała ta sama sytuacja meteorologiczna i ten sam pech dla Tczewa - wspaniale widoki tworzących się chmur burzowych i... i na tym się kończyło. Pierwsza połowa sezonu zakończyła się efektownym pokazem działalności konwekcji. O burzach oczywiście nie było niestety mowy...
07.06.2011 r. Kompleks chmur Cb Calvus i Cb Capillatus - niestety rozmył się przedwcześnie. |
Tuż przed niedoszłą burzą 07.06.2011 r. |
Na kolejną burzę czekałem do 14 lipca. Była to następna burza nocna, która przyniosła średniej intensywności opad deszczu, umiarkowaną ilość wyładowań atmosferycznych i średniej siły porywy wiatru. Raport z jej przejścia można przeczytać w tym miejscu. Później już tylko długa cisza. Przeważająca część lipca to niemal ta sama stabilna pogoda - niże, opady deszczu, całkowite zachmurzenie nieba. Bez burz oczywiście.
Shelf po niemal roku oczekiwania...
Następne burzowe zjawiska, jakie nie kończyły się tylko na widokach je poprzedzających wystąpiły dopiero 19 sierpnia. Wówczas burza osiągnęła ledwo co umiarkowaną siłę i była jedną ze słabszych w tym sezonie. Jej przejściu towarzyszyła jednak niewielka chmura szelfowa, która przyniosła chwilowo nieco silniejszy wiatr. Był to pierwszy shlef cloud od niemal roku (poprzedni wystąpił 22 sierpnia 2010 roku). Następna pojawiła się o zupełnie nieoczekiwanej porze - we wrześniu.
Burza we wrześniu?! Aż trzy!
Wrzesień choć jest jeszcze miesiącem wliczanym do okresu burzowego w Polsce, to w północnych rejonach kraju takie zjawiska są już o tej porze rzadkością. Z resztą - przez cały sezon Pomorze Gdańskie jest jednym z najspokojniejszych miejsc pod względem ilości dni burzowych. O dziwo, właśnie w nocy z z 5 na 6 września Tczew nawiedziła kolejna burza w tym sezonie. Była to ponownie burza nocna, dwunasta w tym roku i jednocześnie pierwsza, która miała miejsce we wrześniu od trzech lat. W 2008, 2009 i 2010 roku ostatnie burzowe zjawiska jakie miały miejsce w moich okolicach, występowały zawsze w ostatniej dekadzie sierpnia. Aktualny rok złamał tę poprawność. Burza była słabej siły, ale była!
Najsilniejsza burza w tym sezonie
Nie trzeba było czekać długo na następne ciekawe zjawiska. Od godzin południowych nad rejonami Niemiec zaczęły wytwarzać się liczne komórki burzowe, które szybko organizowały się w większe struktury wielokomórkowe i klastry. Pomimo dystansu dzielącego Pomorze Gdańskie od Niemiec, burze nie zdążyły osłabnąć na sile, mało tego - miały w sobie coraz więcej energii wraz z przetaczaniem się w kierunku wschodnim. W nocy z 12 na 13 września wystąpiły aż dwie burze. Pierwsza, z początkiem około godziny 02:15 osiągnęła największą siłę ze wszystkich burz w tym sezonie. Za sprawą silnego wiatru osiągającego w porywach 70 km/h, średniej intensywności opadów deszczu i najwyższej z możliwych częstotliwości generowania wyładowań atmosferycznych (kilkanaście wyładowań / 60 sekund) burza ta osiągnęła stopień burzy gwałtownej zdobywając 13 na 20 punktów w forumowej skali. Raport z tej burzy można przeczytać pod tym linkiem. Następna miała miejsce w niespełna 3 godziny później, również o porze nocnej. Nie dorównywała już sile swojej siostrze z przed kilku godzin, nie mniej zdołała uzyskać 7 punktów klasyfikując się w średnim pułapie siły. Była to 14. i ostatnia burza w tym roku nad moją głową. Po niej nie pokazały się już żadne chmury z rodziny cumulonimbus. Sezon burzowy 2011 dotarł do swojego kresu.
Porównanie z sezonem burzowym 2010
Wiemy już więc jak prezentowały się najważniejsze, aktywne pogodowo dni w tym sezonie. Jak przedstawiona sytuacja ma się do tego, co było przed rokiem?
Pod względem ilości zjawisk, ogólna liczba, która i tak nigdy nie jest zbyt wysoka - wzrosła. Bilans po zamknięciu sezonu 2010 dał po podsumowaniu 11 burz. Jedna z nich była szczególnie silna. Można nawet śmiało przyznać jej miano nawałnicy. Poprzedziła ją wspaniała chmura szelfowa, porywy wiatru przekraczające 90 km/h dosłownie łamały drzewa na terenie miasta i w jego okolicach, a skutki zniszczeń były usuwanie kilka dni. Pełniejszy opis z tamtej nawałnicy można przeczytać tutaj. Jak w nim widać, burza ta osiągnęła by górny kraniec skali przewidziany dla burz gwałtownych zdobywając 16 punktów, a więc tylko 4 mniej od maksimum skali.
Więcej, ale mniej...
W tym roku nie pojawiły się tak gwałtowne zjawiska, najsilniejsze z nich osiągnęło próg 13 punktów. Czy to oznacza, że sezon był "słabszy"? Wszystko zależy od punktu widzenia. Pod względem jako takiej ilości burzowych dni, w porównaniu do roku 2010 liczba ta wzrosła z 11 do 14. Pod względem siły i zniszczeń jakie te wszystkie burze wyrządziły, efekt jest mniejszy niż przed rokiem. W zakończonym właśnie sezonie burzowym było za to o wiele więcej dni, w których znakomicie była widoczna konwekcja i tworzenie się chmur burzowych, ale po którym nie następowały właściwe części tych zjawisk. Mówiąc najprościej - zbyt często kończyło się tylko na widokach poprzedzających burze. Tak czy inaczej mogę być chyba zadowolony z tego sezonu. Pomimo, że tylko dwie burze były bardziej efektowne, emocji, napięcia i ogólnej zabawy z tworzącymi się chmurami było o wiele więcej niż przed rokiem. Wiem, że nie mam co porównywać z dzielnicami południowymi czy wschodnimi, gdzie średnia liczba burzowych dni w roku waha się w okolicach 40 dni, cóż - takie uroki terenów północnych. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejny sezon będzie co najmniej tak udany, jak ten, który właśnie dobiegł końca...
Komentarze
Prześlij komentarz
Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy
W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"