JUBILEUSZOWE WYBORY! Wydarzenie Roku 2020 według Czytelników Polskiego AstroBlogera: 10. Edycja Głosowania
Za nami rok, który obfitował w ekscytujące wydarzenia dla najrozmaitszych gałęzi naszego hobby, od największych emocji kometarnych od kilkunastu lat przez znakomitą widoczność Czerwonej Planety czy emocjonującej Wielkiej Koniunkcji Jowisza i Saturna po wydarzenia, które otworzyły nowe etapy podboju Kosmosu. Które z tych chwil zapamiętamy jako kluczowe i jakie z nich cieszyły się Waszym największym zainteresowaniem? Pora na jubileuszową, 10. edycję głosowania czytelników na wydarzenie roku! A jako, że jest to zabawa z Wami i dla Was, w podzięce za Waszą obecność i dzielenie się efektami zmagań pod nocnym niebem tradycyjny doroczny spot filmowy przypominający nominowane wydarzenia zdobią także materiały, jakimi zechcieliście się podzielić na blogu i fejsbukowym profilu - wideo jubileuszowej edycji głosowania nie mogło się obyć bez Waszych owoców z obserwacji! Zapraszam na spot, tekstowe podsumowanie roku i do pozostawienia swojego głosu w dziesiątej już edycji naszej zabawy.
W 2020 roku zaczęło się od astronautycznych emocji. 19 stycznia SpaceX przeprowadził widowiskowy test systemu ucieczkowego załogowego statku kosmicznego Dragon 2 podczas wznoszenia na orbitę. Kilkadziesiąt sekund o starcie w wyniku zaplanowanego wyłączenia silników wznoszącej się rakiety Falcon 9 symulującego awarię systemu napędowego, Dragon 2 prawidłowo został odseparowany od "nieprawidłowo" działającej rakiety oddalając się na bezpieczną odległość i opadając na spadochronach do Atlantyku, podczas gdy zatankowana wciąż w znacznej mierze rakieta Falcon 9 uległa efektownej katastrofie eksplodując półtorej minuty po starcie w trakcie. Test IAT (In-Flight Abort Test) przebiegł pomyślnie i stanowił ostatni krok przed pierwszym testem nowego statku SpaceX z załogą na pokładzie, który miał nadejść kilka miesięcy później.
Credits: VLT |
Credits: Dan Bartlett |
Credits: Gerald Rhemann |
Credits: Sebastian Voltmer |
Credits: Chris Cook |
Istna nirwana dla obserwatorów jaka zapanowała w lipcu będzie niewątpliwie niezapomnianym okresem, a dla mnie osobiście wystarczającym powodem, by rok 2020 zapamiętać jako naprawdę udanym mimo kilku innych obserwacyjnych niepowodzeń. Piękne widoki, łatwość w fotografowaniu i niezapomniane emocje, jakie wywołała C/2020 F3 (NEOWISE) przekładają się w moim odczuciu na najważniejsze wydarzenie tego mijającego roku i już z utęsknieniem czekam na kolejną równie atrakcyjną kometę.
Credits: Polski AstroBloger.pl |
Credits: Polski AstroBloger.pl |
Doskonała widoczność Wenus przed dolną koniunkcją i tym samym na niebie dziennym była dobrym treningiem dla tych spośród nas, którzy mieli zamiar podjąć próby obserwacji jednego z najciekawszych, ale i trudniejszych zjawisk 2020 roku, jakim było dzienne zakrycie Wenus przez Księżyc z 19 czerwca 2020 roku. Pogoda tego dnia dopisywała głównie we wschodniej i północno-wschodniej części kraju, podczas gdy zachód pogrążony był w pełnym zachmurzeniu. Tam gdzie się powiodło, nie obyło się jednak bez emocji - wilgotność tego dnia była wysoka, podobnie jak temperatury i jeszcze w godzinach przedpołudniowych - właśnie gdy miało dojść do zakrycia Wenus, konwekcja ruszała uruchamiając szybkie powstawanie burzowych chmur. W moim przypadku sukces udało się odnieść dosłownie "na styk" - jak wspominałem w wideo-relacji - "gdyby do zakrycia Wenus doszło choćby 20 minut później, nie odniósłbym sukcesu. Nie udałoby się także, gdyby zakrycie wystąpiło 3 minuty szybciej." Było mnóstwo emocji, chmur na niebie nie brakowało, a te najbliższe obłoki przepłynęły w najmniej pożądanym miejscu nieba dosłownie moment przed zakryciem. Po kilku jednak niepowodzeniach w obserwacjach zjawisk zakryciowych tym razem się powiodło.
Credits: SpaceX |
Credits: Polski AstroBloger.pl |
Credits: SDO |
12 listopada po raz pierwszy w ramach nowego cyklu domknięty został cały pełny miesiąc z nieustanną widocznością plam słonecznych na tarczy Dziennej Gwiazdy. Była to równocześnie pierwsza sytuacja z 31-dniową obecnością plam na Słońcu od czasu wejścia w Słoneczne Minimum. Przełom października i listopada przyniósł nam także szereg bardzo dobrze rozbudowanych plam biorąc pod uwagę na jak wczesnym etapie nowego cyklu się znajdujemy i był zapowiedzią pierwszych poważniejszych emocji, jakie miały nadejść na przełomie listopada i grudnia.
Credits: SDO/Polski AstroBloger.pl |
29 listopada doszło do rozbłysku klasy M4.4 połączonego z uwolnieniem koronalnego wyrzutu masy (CME). Było to najsilniejsze zjawisko od ponad trzech lat, pierwsze tak istotne w ramach nowego cyklu, i które najpewniej osiągnęło jeszcze wyższą energię i było niedoszacowane, jako, że grupa plam stanowiąca jego źródło nie była jeszcze widoczna z perspektywy Ziemi przebywając nieco za wschodnią krawędzią tarczy. Z tego też powodu nie można było liczyć na efekty geomagnetyczne tego zjawiska, choć gdyby wystąpiło ono w równej sile 10 dni później, sytuacja mogłaby być radykalnie odmienna. Z kolei 7 grudnia ten sam obszar aktywny (2790) wyemitował długotrwały rozbłysk klasy C7.4 połączony z CME typu full-halo uwolnionym w kierunku Ziemi. Rozbłysk nie należał do intensywnych, energia uwolnienia wyrzutu koronalnego także, jednak jego skierowanie nie stwarzało szansy na ominięcie Ziemi. Po raz pierwszy w 25. cyklu aktywności słonecznej zaistniał stan "gotowości zorzowej" z możliwością wystąpienia umiarkowanej/silnej burzy magnetycznej kategorii G2-G3. Koronalny wyrzut masy rzeczywiście uderzył w Ziemię, jednak jego właściwości okazały się na tyle słabe, że z uderzenia nie rozwinęła się nawet słaba burza magnetyczna. Przez około 3 godziny w ziemskim polu magnetycznym zaistniał jedynie stan niestabilności pomiędzy stanem ciszy a burzy, skutkującym rozwojem aktywności zórz polarnych jedynie nad okołobiegunowymi szerokościami geograficznymi. Z drugiej strony, mimo, że prognoza pierwszego istotnego wydarzenia nowego cyklu słonecznego okazała się zbyt optymistyczna, Polacy nie mieli szczególnych powodów do zmartwienia za sprawą dominującego całkowitego zachmurzenia nieba, które nawet gdyby burza magnetyczna się rozwinęła, nie dałoby wielu szans na próby obserwacji ewentualnych zórz polarnych. Tak czy siak coś się ruszyło - pierwsze koty za płoty.
Credits: Trevor Mahlmann |
W dokładnie tym samym czasie, gdy oczekiwania spragnionych zórz polarnych obserwatorów nie zostały spełnione, SpaceX zademonstrował nam kolejne postępy w przygotowaniach do nowego rozdziału eksploracji przestrzeni kosmicznej. W nocy z 8 na 9 grudnia doszło do pierwszego poważniejszego testu prototypu SN-8 ogromnego statku Starship, jaki w przyszłości ma wynosić załogowe misje na Księżyc i Marsa dysponując ponad 100 tonami ładowności i stając się tym samym najcięższą rakietą w historii, przewyższającą nawet historycznego Saturna V z programu Apollo. Test przebiegł pomyślnie niemal do samego finału - SpaceX dostarczyło nam tego dnia mnóstwo obrazków rodem z powieści science-fiction i zebrało szereg bezcennych danych na temat nowej konstrukcji, choć ta w ostatnim etapie testu uległa eksplozji nie wytracając prędkości przed pionowym lądowaniem.
Credits: Leszek Bartczak |
Z kolei sam finał roku stanowił już istną wybuchową mieszankę emocji wśród pasjonatów nocnego nieba, emocji od tych najbardziej pozytywnych po najbardziej negatywne, w zależności od tego czy byliśmy dość daleko od punktu T-0 odliczania do ekscytującej Wielkiej Koniunkcji Jowisza i Saturna czy znacznie bliżej końca oczekiwania widząc z jakimi warunkami pogodowymi będziemy mieć do czynienia. Historyczne, największe zbliżenie dwóch największych planet Układu Słonecznego od 1623 roku, pierwsze na taką skalę od wielu pokoleń, kiedy to planety dzieliło jedynie 6 minut łuku (1/5 średnicy tarczy Księżyca na niebie) było niewątpliwie najbardziej wyczekiwaną koniunkcją tego roku. Niestety pogoda w grudniu okazała się dla większości z nas bezlitosna. Pomyślność obserwacji możliwa była głównie z południowo-zachodnich obszarów Polski, podczas gdy znaczna większość kraju przykryta była wówczas szczelną kołdrą z zalegającego całymi dniami i nocami szarego stratusa nie dającego cienia szansy na powodzenie obserwacji. W relacji wspominałem, że dla mnie była to smutna powtórka z grudnia 2018 roku, kiedy mimo kilku tygodni dobrej widoczności komety 46P/Wirtanen aura nie pozwoliła ani razu na przyjrzenie się komecie. Przykre déjà vu po dwóch latach, ale tak to już w naszym hobby bywa.
Credits: IMO |
Mimo niepowodzenia w obserwacjach grudniowych zjawisk, które były istną wisienką na astronomicznym torcie po poprzednich miesiącach, rok 2020 zapamiętam jako bardzo udany. Szereg wspaniałych obserwacji Wenus, na czele z tymi tuż przed dolną koniunkcją na niebie dziennym, udane zakrycie Wenus przez Księżyc w ostatnie wiosenne przedpołudnie, a przede wszystkim wspaniała kometa C/2020 F3 (NEOWISE), która przez większość lipca zdobiła nam letnie niebo jak żadna inna od wielu lat - przekłada się to wszystko na szereg wspomnień, które pozwolą mi wspominać rok 2020 jako naprawdę owocny i pomyślny, choć sam finał roku przez niepowodzenie obserwacji Geminidów czy Wielkiej Koniunkcji Jowisza i Saturna mógłby pozornie w błędne myślenie człowieka wpuścić. Oj, nie! Działo się zdecydowanie zbyt wiele piękności, by narzekać! A że jesień czy przełom jesieni i zimy okazały się takie w pogodzie jak zazwyczaj są - to już po prostu uroki aury w naszym położeniu geograficznym, do których pasjonat astronomii prędzej czy później musi przywyknąć, jeśli chce w tym hobby wytrwać dłużej, niż sezon.
A co dla Was stanowiło najważniejsze chwile tego 2020 roku? Jakie emocje zapamiętacie najwyraźniej, do jakich chwil najchętniej byście powrócili i co Waszym zdaniem zasłużyło na wygraną w walce o tytuł wydarzenia roku? Zapraszam Was gorąco do udziału w astronomicznych wyborach na najważniejsze wydarzenie roku, tym razem już w jubileuszowej 10. edycji naszej dorocznej zabawy. Przypomnienie wydarzeń w tradycyjnym filmowym spocie dostępne na początku wpisu wraz z formularzem głosowania. Udział w zabawie możliwy jest do 22 stycznia 2021 roku, po czym nastąpi zamknięcie i podsumowanie jubileuszowej edycji astronomicznych wyborów.
"Nominowani":
2. Opozycja Marsa 2020"Nominowani":
3. Dzienne zakrycie Wenus przez Księżyc 19.06.2020 A.D.
4. Najjaśniejsza od wielu lat kometa C/2020 F3 (NEOWISE) widoczna gołym okiem z miast
5. Misja DM-2 i Crew-1, czyli pierwsze załogowe loty statku kosmicznego Dragon 2
6. Wielka koniunkcja Jowisza i Saturna 21.12.2020 A.D.
f t Bądź na bieżąco z tekstami, zjawiskami astronomicznymi, alarmami zorzowymi i wszystkim co ważne dla amatora astronomii - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebooku, obserwuj blog na Twitterze bądź zapisz się do subskrybentów kwartalnego Newslettera.
Wielkiej koniunkcji nie widziałem nawet przez moment ale strzelam w ciemno, że nie zastąpiłaby ona nawet w ułamku super wrażeń jakie dostarczyła nam wakacyjna kometa skąpana w obłokach srebrzystych:):) Kometa na jaką tyle lat czekaliśmy. Dla mnie wybór jest prosty ale cieszy, że w innych tematach też coś ruszyło ku dobremu (myślę o Słońcu i lotach załogowych) :)
OdpowiedzUsuńPod wszystkim mogę się podpisać. Koniunkcji Jowisz-Saturn widziałem ZERO, kometa NEOWISE była dla mnie faworytem spośród wydarzeń 2020 już po jej pierwszej obserwacji. A i fakt, że ze Słonecznego Minimum zaczęliśmy wychodzić bardzo miło rokuje na kolejne miesiące i lata :-)
UsuńRozumiem umowność takich rankingów ale jednak z trudnością przychodzi mi porównywać jabłka do śliwek. Lot Dragona to astronautyka, reszta to zjawiska astronomiczne. No, z wyjątkiem początku nowego cyklu słonecznego, to dopiero zapowiedź zjawisk. Poza tym, niektóre z tych zjawisk były dla części obserwatorów praktycznie niewidoczne więc trudno je oceniać.
OdpowiedzUsuńPrzychylam się do opinii, ze nic nie przebije komety NEOWISE, która jako pierwsza kometa od dawna, pokazała się na dłużej i z jak najlepszej strony :-) Koniunkcja Jowisza i Saturna to imponująco rzadkie zjawisko, ale pomijając nawet słabą widoczność, chyba jednak nie aż tak spektakularne.
Ja przyznałbym „nagrodę publiczności” innej atrakcji września, niewymienionej w rankingu, tj. potrójnemu zbliżeniu Księżyca, Plejad i Wenus. Widoczność była dobra a zjawisko miało swój klimat! Dość ulotne ale wystarczająco trwałe żeby się nim nacieszyć i uwiecznić.
Ciekawostka, zastosowałem nowy, b. jasny obiektyw (szkoda że jeszcze go nie miałem przy komecie) co wywołało na zdjęciu zjawiskowy artefakt w postaci „fałszywego Księżyc”, który dobrze oddaje magię tamtej chwili.
The Moon, Venus & Beehive
Ewentualnie zaprojektować głosowanie tak by był wielokrotny wybór.
Usuń