Potrójny rozbłysk z AR3363, burza radiacyjna poziomu S2 i potężny CME typu partial-halo (18.07.2023)

W nocy z poniedziałku na wtorek obszar aktywny 3363 wygenerował trzy krótko następujące po sobie rozbłyski klasy M2.7 (z maksimum 18 lipca o godz. 00:54 CEST), M5.0 (godz. 01:34 CEST) i najsilniejszy M5.7 (godz. 02:06 CEST). Z uwagi na długotrwały charakter zjawisk oraz umiejscowienie regionu 3363 tuż przy krawędzi tarczy słonecznej szczególnie sprzyjającej emitowaniu protonów ku Ziemi przez mechanizm spirali Parkera, od kilkunastu godzin doświadczyliśmy przez kilkanaście godzin umiarkowanej burzy radiacyjnej poziomu S2 zachodzącej po raz pierwszy od 2017 roku.

To zarazem pierwsza o takim nasileniu burza protonów w ramach 25. cyklu aktywności słonecznej, skutkiem której na okołobiegunowych szerokościach geograficznych mogą występować sporadyczne problemy z komunikacją radiową oraz zakłócenia w pracy satelitów, także pod względem jakości przesyłanych na Ziemię obrazów w postaci zaszumienia, zwłaszcza widocznego na zdjęciach z koronografów sondy SOHO. Imponująco zarysowała się także emisja rentgenowska z regionu 3363 w trakcie jego dzisiejszych wyczynów - trzy rozbłyski klasy M w zaledwie półtorej godziny to jeszcze nie tak wiele, ale fakt, że podczas maksimum rozbłysk utrzymywał się powyżej klasy M5.0 przez ponad godzinę, a poniżej klasy M opadł dopiero po kolejnych niemal czterech godzinach czyni go znacznie bardziej energetycznym od nie jednego rozbłysku klasy X o charakterze impulsywnym, kończącym się wytraceniem energii równie raptownym co jej wzrost.

Po lewej: zapis emisji rentgenowskiej z minionej nocy. Widoczne trzy rozbłyski klasy M, z czego najsilniejszy M5.7 przyniósł utrzymanie energii powyżej M5.0 przez godzinę i będąc zjawiskiem rozłożonym w czasie na okres około 4 godzin okazał się jak często w takich sytuacjach bywa rozbłyskiem wysoce eruptywnym. Credit: SWPC. Po prawej: koronalny wyrzut masy (CME) na jednym z obrazów koronografu LASCO C3 sondy SOHO zarysowuje strukturę partial-halo - uwolniona materia rozprzestrzenia się na ponad 180 stopniach rozpiętości kątowej wokół przysłoniętej tarczy, co biorąc pod uwagę fakt obserwacji erupcji na linii Słońce-Ziemia daje pewną nadzieję, że boczna część tego CME podąża w naszym kierunku. Znaczna większość i główna część materii wyraźnie została wyrzucona na południe i zachód od linii Słońce-Ziemia, a to w niej byłby największy potencjał dla wzburzenia aktywności geomagnetycznej po dotarciu do Ziemi. Credit: SOHO
Prawdziwym owocem tego rozbłysku, a właściwiej - pociskiem - okazał się jednak koronalny wyrzut masy (CME), którego średnia prędkość zmierzona przez system CACTUS wyniosła 892 km/sek. Średnia, nie maksymalna - ta druga w momencie erupcji wyliczona została na poziomie 1657 km/sek., jednak jest ona utrzymywana tylko w początkowej chwili wyrzucenia materii bezpośrednio po maksimum rozbłysku, po czym w przestrzeni porusza się znacznie wolniej. W związku z tym rozbłyskiem i CME moglibyśmy się znajdywać w bardzo komfortowej sytuacji gdyby do zdarzenia doszło o tydzień wcześniej, a skoro doszło do niego dopiero dzisiaj - z perspektywy modelowania jesteśmy w sytuacji bardzo niepewnej.

Z perspektywy naszych oczekiwań na burzę magnetyczną i towarzyszący im wzrost aktywności zórz polarnych sytuacja jest bardzo daleka od ideału, w wysokim stopniu przekreślająca szanse na zorzowe emocje. W wysokim - nie w całkowitym. Rozbłysk bowiem wystąpił w momencie, w którym obszar aktywny 3363 przebywał tuż przy przy południowo-zachodniej krawędzi tarczy słonecznej, a obecnie już przestaje on być widoczny na dostrzegalnej z Ziemi powierzchni Słońca. Z tego powodu najszybsza, najgęstsza i największa część wyrzuconego CME w sposób zdecydowany i bardzo odległy minie nas od południa i zachodu nie mając szansy na znaczne wzburzenie pogody kosmicznej jak przy ewentualnej erupcji z centralnej pozycji na tarczy, którą region 3363 osiągał przed minionym weekendem.

Po lewej i po środku: model ISWA sugeruje uwolnienia CME rozległego na tyle, by boczna część wyrzutu zawadziła o Ziemię 19.07 około 18:00 UTC (20:00 CEST + /-7 godzin), co mogłoby okazać się korzystne dla zwiększenia szans na solidne wzburzenie aktywności geomagnetycznej - oznaczałoby to, że wyrzut potrzebował mniej niż dwie doby aby pokonać dystans do Ziemi, a to możliwe byłoby tylko w sytuacji gdy nie wytracił on wiele ze swojej początkowej prędkości dostarczając Ziemi bardziej energetyczne uderzenie, niż po 4-5 dniach od erupcji. Credit: NASA. Po prawej: wiązki modelu WSA-Enlil w skrajnym wariancie na korzyść obserwatorów sugerują możliwość silnej burzy magnetycznej kategorii G3 (Kp=7), w najsłabszym - G1 (Kp=5), przy skoku prędkości wiatru do ponad 650 km/sek. i gęstości około 25 protonów/cm3. SWPC nie wystosowała jednak jeszcze oficjalnej prognozy. Credit: SWPC.
Z drugiej strony jednak, szanse na burzę magnetyczną zdają się nie być przekreślone całkowicie za sprawą bardzo dużej rozpiętości kątowej uwolnionego wyrzutu. Mamy do czynienia bowiem z CME typu partial-halo o rozpiętości przekraczającej wyraźnie 200 stopni wokół Słońca na obrazach z koronografów i przekraczającej centrum pola widzenia LASCO obserwującego Słońce z perspektywy Ziemi. Wydaje się więc istnieć szansa na uderzenie boczne najsłabszej części tego CME - zarazem najbardziej rozrzedzonej i najwolniejszej. Gdyby ten boczny fragment wyrzutu okazał się dostatecznie silny pod względem cech pola magnetycznego wyrzuconej materii - być może nawet taki skrajnie boczny cios zadany magnetosferze zdołałby wywołać burzę magnetyczną.

 
Po lewej: rozbłysk klasy M5.7 w skrajnym ultrafiolecie, w długości fali 131 angstremów. Credit: SDO. Po środku: aktualny zapis poziomu strumienia energetycznych protonów docierających do Ziemi i "bombardujących" nasze kosmiczne otoczenie w efekcie długotrwałego rozbłysku z minionej nocy. Przekroczenie natężenia odpowiadającego strumieniowi jonów o energii E>=102 MeV czyli umiarkowanej burzy radiacyjnej poziomu S2 nastąpiło na niemal cały wtorek 18.07, po raz pierwszy w 25. cyklu aktywności słonecznej; obecnie burza już osłabła do poziomu S1 i w dalszych godzinach będzie zanikać. Credit: SWPC. Po prawej: tarcza słoneczna z 17/18.07.2023 r. i położenie obszaru aktywnego 3363 w chwili emisji długotrwałego rozbłysku klasy M5.7 - ze wszystkich kilkunastu dni widoczności tej grupy podczas przemierzania widocznej z Ziemi powierzchni Słońca uwolnienie rozbłysku i CME nastąpiło w najmniej korzystnym momencie z perspektywy szans na bezpośrednie kierowanie wyrzutu w stronę Ziemi i rodzi duże prawdopodobieństwo rozminięcia uwolnionej materii z nasza planetą. Credit: SDO 
Trudno jednak oczekiwać jej znacznej intensywności w sytuacji uwolnienia CME z grupy plam będącej przy samej krawędzi tarczy słonecznej, bo nawet gdyby istniała pewna część CME poruszająca się w naszym kierunku, to nie ma ona szans zbliżyć się swoim potencjałem do wpływu na pogodę kosmiczną wobec przeważającej części wyrzutu, zwłaszcza jego głównej porcji, która w sposób ewidentny uwolniona została daleko na południe i zachód od linii Słońce-Ziemia. Gdyby do tego wydarzenia doszło 5-7 dni wcześniej moglibyśmy oczekiwać silnej burzy magnetycznej kategorii G3 lekko licząc, a tak zostaje jedynie niepewność czy i na ile słaby boczny fragment może wzburzyć warunki po ewentualnym dotarciu do Ziemi.

Model ISWA agencji NASA (powyżej) przewiduje uderzenie boczne CME w Ziemię 19 lipca około godz. 18:00 UTC (20:00 CEST) +/- 7 godzin co dałoby czas podróży ze Słońca około 44 godzin. To dość optymistyczne wyliczenie zakładające brak znacznego spowolnienia CME przez okres od uwolnienia do uderzenia, ale wątpliwe w sytuacji gdy jedynie to skraj wyrzutu miałby do nas dotrzeć. Gdyby jednak trafiający w tym roku bardzo często model ten i tym razem był bliski rzeczywistości, dotarcie nawet słabego fragmentu CME w tak krótkim czasie nieprzekraczającym dwóch dób mogłoby zwiększać szansę na jednak energetyczne uderzenie i możliwość większego wzburzenia aktywności geomagnetycznej, niż mogą to sugerować obrazy z LASCO. Model agencji SWPC prognozuje w niemal tym samym czasie także dość wyraźny szok w efekcie uderzenia, ze wzrostem prędkości wiatru z około 430 do ponad 630 km/sek., przy wzroście gęstości do około 25 protonów/cm3.


To bardzo zaskakujące modelowanie jak na tak niekorzystnie prezentujący się kierunek wyrzucenia CME na obrazach z koronografów, gdyby bowiem te wartości faktycznie zaistniały to w razie szczególnie korzystnych parametrów magnetycznych CME - natężenia (Bt) pola magnetycznego i silnego ujemnego (południowego) kierunku pola (Bz), mogłyby podnieść aktywność burzy do umiarkowanej G2, a nawet silnej kategorii G3 - to skrajnie korzystna wiązka modelu, podczas gdy mniej obiecująca otwiera możliwość co najwyżej słabej burzy magnetycznej kategorii G1, a i to tylko przy korzystnym Bt/Bz.

Powyższa prognoza obu modeli jest zaskakująco optymistyczna jak na umiejscowienie źródła zjawiska i niezbyt przekonujące obrazy z koronografów, ale przez to wydaje się mało prawdopodobna. Chętnie jednak przeżyłbym pozytywne zaskoczenie - choć niekoniecznie w środku tygodnia przy jasnych i krótkich nocach, nie mniej na to już nie mamy wpływu. Moneta znów została rzucona, a czy spadnie korzystną stroną dla spragnionych wzburzenia aktywności zórz polarnych czy przeciwnie, przekonamy się w najbliższych kilkudziesięciu godzinach.


AKTUALIZACJA 19.07.2023 09:00 CEST

Zaktualizowany model WSA-Enlil agencji SWPC potwierdza możliwość dotarcia bocznej części CME do Ziemi, ale prawie dobę później od modelu ISWA. Uderzenie krawędzi wyrzutu spodziewane jest bowiem dopiero 20 lipca około godz. 19:00 UTC (21:00 CEST) co stanowi około 25-godzinną rozbieżność z wczorajszym, wyżej zamieszczonym zobrazowaniem modelu agencji NASA. SWPC wystosowała prognozę jedynie słabej burzy magnetycznej kategorii G1 w efekcie dotarcia krawędzi wyrzutu do Ziemi w noc z 20 na 21 lipca, przewidując znacznie słabsze parametry prędkości (około 400 km/sek.) i gęstości (~15p/cm³) co jest prognozą znacznie bardziej stonowaną i realistyczną wobec dalekich od satysfakcjonujących obrazów z LASCO. Jeżeli model ten byłby bliższy prawdzie, ewentualnego rozwoju sytuacji należałoby oczekiwać dopiero w następną noc, co dałoby czas podróży CME do Ziemi około 69 godzin, czyli niemal 3 pełne doby. Wydaje się to znacznie rozsądniejsze wyliczenie od wczorajszego ze strony agencji NASA, mimo, że to właśnie jej model w tym roku może się cieszyć jak dotąd większą sprawdzalnością. Gdyby znów okazał się bardziej trafny - uderzenie CME powinno nastąpić najbliższego wieczoru dając szansę na rozwój aktywności geomagnetycznej z 19 na 20 lipca, ale jeszcze nie zdarzyło się w ostatnich latach by skraj wyrzutu (a tylko na skraj możemy liczyć) w większej części uwolnionego poza Ziemię dotarł do nas w tak szybkim czasie poniżej 2 dób.

Model WSA-Enlil agencji SWPC wylicza niewielki skok parametrów wiatru słonecznego 20 lipca około godz. 19:00 UTC (21:00 CEST) +/-7 godzin tj. o ponad dobę później niż konkurencyjny model ISWA od NASA. W tym przypadku prognoza jest znacznie bardziej stonowana, a przez to realistyczna od zaskakująco optymistycznej od NASA, która bardzo słabo pokrywa się z obrazami z koronografu. Credit: SWPC 


Tradycyjnie wpis zostanie zaktualizowany w razie ewentualnego rozwoju sytuacji.

AKTUALIZACJA 20.07.2023  19:00 CEST

Impakt. Koronalny wyrzut masy z rozbłysku klasy M5.7 przekroczył punkt L1 - sonda DSCOVR rejestruje obecnie skok parametrów jednoznacznie potwierdzających uderzenie CME. Prędkość wiatru słonecznego wzrosła z dotychczasowych 350 do około 450 km/sek., gęstość z 2-3 do nieco ponad 10 protonów/cm3. Główne parametry: natężenie pola magnetycznego (Bt) wzrosło z 5 do 12nT, przy dominacji południowego kierunku (Bz) do -9nT. To dość słaby cios dla Ziemi, typowy dla bocznego uderzenia CME na granicy rozminięcia z naszą planetą, ale w razie utrzymania południowego kierunku Bz możliwe, że najbliższe godziny pozwolą na zaistnienie słabej burzy magnetycznej kategorii G1, lub co mniej prawdopodobne lecz też niewykluczone - aktywność wyższą jeśli obecnie zaobserwowane zmiany warunków wiatru ulegną pogłębieniu. Uderzenie nastąpiło około 4 godziny przed czasem sugerowanym modelem WSA-Enlil agencji SWPC i ponad 21 godzin po prognozie modelu ISWA, która od początku wydawała się nieprawdopodobnie optymistyczna jak na obrazy z LASCO. Pierwszy raz od dawna widzimy dziś zatem radykalne rozminięcie rzeczywistości z modelem agencji NASA, który w ostatnich miesiącach okazywał się znacznie lepiej sprawdzalny od WSA-Enlil, a który tym razem zaliczył jedną z większych w tym roku wpadek.

Zapis danych wiatru słonecznego, stan na 20.07 z 19:00 CEST i jednoznaczne cechy uderzenia CME. Zmiana nie jest silna, ale daje nadzieję na słabą aktywność burzy magnetycznej w najbliższych godzinach, o ile parametry nie ulegną pogorszeniu. Credit: SWPC

 

AKTUALIZACJA 20.07.2023  21:15 CEST

Od godziny mamy niekorzystną zmianę skierowania pola magnetycznego wiatru słonecznego na północną, po napawającym początkowo okresie nadziei na niewielką burzę magnetyczną - niestety południowy kierunek Bz nie utrzymał się nawet pełnych dwóch godzin od uderzenia, obecnie mija godzina od przejścia parametru na północny (dodatni) co stanowi blokadę dla rozwoju wszelkiej aktywności geomagnetycznej. Ta jak dotąd nie wspięła się ponad niestabilność (Kp=4) pomiędzy stanem ciszy a burzy, podobnie jak 14 lipca. Gęstość wiatru szybko opadła z maksymalnych około 10 do 4-5 protonów/cm3, prędkość opadła z maksymalnej w krótkim momencie 487 km/sek. do około 420 km/sek. Natężenie (Bt) pola magnetycznego utrzymuje się na poziomie około 10nT, co stanowi jedyne pocieszenie stanowiące o potencjale (lecz słabym) dla niewielkiej burzy, ale bez powrotu skierowania pola na południowe, sytuacja nie będzie mogła się rozwijać. Niestety tak rysujące się parametry nie mogą zaskakiwać wobec faktu jak niekorzystnie względem Ziemi uwolniony został CME po rozbłysku - jest i tak zdumiewające, że udało się odnotować nawet ten niewielki skok warunków w sytuacji gdy wyrzut zaistniał podczas schodzenia regionu AR3363 za zachodnią krawędź tarczy słonecznej.

Po 3 godzinach od uderzenia, początkowo niewielka nadzieja obecnie zdaje się być przekreślana, ale to stan tylko na chwilę obecną. Od powrotu Bz do skierowania południowego zależeć będzie czy aktywność geomagnetyczna będzie miała szansę choć w niewielkim stopniu się rozwinąć. Na tę chwilę jest to niemożliwe. Credit: SWPC

 

AKTUALIZACJA 20.07.2023  23:50 CEST

Sytuacja nie uległa zmianie na korzyść obserwatorów. Parametry uległy kolejnemu pogorszeniu i aktywność geomagnetyczna jak się nie rozwinęła do poziomu burzy tak nadal pozostaje zablokowana. Prędkość wiatru opadła do około 400 km/sek. i coraz częściej zawiera się poniżej tego progu, gęstość nie ulega znacznym wahaniom i pozostaje w okolicach 5 protonów/cm3, przede wszystkim jednak zaczęła maleć siła pola magnetycznego wiatru słonecznego (Bt), obecnie do poniżej 10nT, głównie na poziomie 6-8nT, co jest wytraceniem części i tak niewiele zwiększonego po uderzeniu CME potencjału do wpływu na aktywność geomagnetyczną; skierowanie (Bz) zmienne, od -6 do +4nT - efektem powinna być dalsza blokada rozwoju sytuacji bądź sporadyczne okresy niestabilności (Kp=4), jednak osiągnięcie stanu choćby słabej burzy wydaje się bardzo mało prawdopodobnym scenariuszem.


AKTUALIZACJA 21.07.2023 09:00 CEST


Po ostatniej nocy i około 14 godzinach od uderzenia CMS sytuacja nie tylko nie uległa zmianie na korzyść obserwatorów, ale wręcz obserwujemy powrót głównych parametrów niemal do stanu sprzed dotarcia wyrzutu. Siła pola magnetycznego (Bt) obniżyła się już do około 5nT, wobec czego zmiany w jego skierowaniu, nawet jeśli na południowe to nie mają znaczenia z uwagi na niewielkie natężenie. Prędkość w okolicach 400 km/sek. stanowi co najwyżej próg pośredni między stanem sprzed uderzenia CME a maksymalnymi wartościami zarejestrowanymi w pierwszych godzinach po dotarciu wyrzuconej po rozbłysku materii. Gęstość poniżej 10 protonów/cm³ oznacza, że nawet dość stonowana na tle NASA prognoza modelu WSA-Enlil agencji SWPC okazała się i tak zbyt optymistyczna. Niespełna trzygodzinny epizod z niestabilnością w magnetosferze (Kp4) był szczytem możliwości tego CME, stan burzy nie zaistniał. Możliwe, że sporadyczne rozwinięcia jej aktywności na niewielką i krótką skalę będą jeszcze mogły zachodzić w najbliższych 24 godzinach póki całkowicie nie powrócimy do standardowych warunków, ale to najpewniej już wszystko czego można by oczekiwać od tak niemrawego fragmentu CME. Niestety bez zaskoczenia jak na fakt zaistnienia erupcji przy krawędzi tarczy słonecznej.

Co ciekawe model agencji SWPC wylicza na dziś na godz. 17:00 CEST (+/- 7 godzin) możliwość uderzenia drugiego CME ze słabszej erupcji zaistniałej około dobę po rozbłysku klasy M5.7 - ale ponownie nie prognozuje zbyt solidnych parametrów, z prędkością do 450 km/sek. i gęstością do 10-15p/cm³. Gdyby wyrzut faktycznie dotarł dzisiejszego popołudnia, być może pomimo braku swej okazałości byłby w stanie wzburzyć warunki nieco wyraźniej, bardziej jako skutek drugiego uderzenia w magnetosferę następującego krótko po poprzednim. Warunki będę więc warte monitorowania także i dziś, choć warto mieć na uwadze, że ta erupcja na materiałach z koronografu LASCO prezentuje się jeszcze słabiej od poprzedniej.
Model WSA-Enlil agencji SWPC sugeruje możliwość uderzenia drugiego CME 21.07 około 15:00 UTC (17:00 CEST) +/- 7 godzin, ale wyliczana zmiana parametrów nie prezentuje się okazale, o ile w ogóle jest modelowana trafnie. Według modelu do Ziemi miałby dotrzeć skrajny boczny fragment wyrzutu koronalnego uwolnionego około dobę po rozbłysku klasy M5.7 w znacznie słabszej erupcji. Credit: SWPC

 

AKTUALIZACJA 21.07.2023  22:00 CEST

Drugi CME właśnie dotarł do punktu Lagrange'a L1, godzinę przed końcem okna prognozy modelu WSA-Enlil, który drugi dzień z rzędu dość trafnie przewidział tę możliwość. Niestety uderzenie wygląda słabiej od wczorajszego: siła pola magnetycznego (Bt) wzrosła z 6 do 11nT; gęstość z 7 do 14p/cm³, a prędkość z 380 do około 410 km/sek. To drobny szok niewiele różniący się od losowych wahań w warunkach wiatru nadarzających się każdego dnia. Co więcej kierunek pola magnetycznego stał się dominująco północny, z Bz rzędu 5-7nT, co tym bardziej jest czynnikiem blokującym rozwój aktywności geomagnetycznej. O ile podobne parametry będą rejestrowane w kolejnych godzinach, być może nie zaistnieje nawet stan niestabilności (Kp4), nie wspominając o burzy.

Subtelna, lecz jednoznacznie wskazująca na dotarcie CME zmiana warunków w punkcie L1 jest jak na razie słabsza od poprzedniego uderzenia wyrzutu. Credit: SWPC

AKTUALIZACJA 22.07.202 00:30 CEST

Od godziny mamy pewną poprawę warunków dającą szansę na słabą burzę magnetyczną kategorii G1 lub stan niestabilności (Kp=4) - siła pola magnetycznego (Bt) wzrosła do 15nT, południowe skierowanie (Bz) z tendencją do pogłębienia, obecnie -15nT co stanowi pełne wykorzystywanie już dość umiarkowanego potencjału wiatru do wzburzenia aktywności - wydaje się więc, że stan burzy zostanie osiągnięty o ile ta tendencja się utrzyma. Jednocześnie wzrosła prędkość do około 430 km/sek. i gęstość momentami do 15 protonów/cm³, co dość dobrze pokrywa się z modelem SWPC. Obecne nasilenie Bt i południowe odchylenie Bz jest już wyraźniejsze, niż po uderzeniu pierwszego CME - niestety dzieje się to w noc, w którą nad Polską przetacza się front z całkowitym zachmurzeniem niosącym opady deszczu nad większością kraju i który uniemożliwi ewentualne próby obserwacji gdyby burza magnetyczna zaistniała - a to wydaje się teraz znacznie bardziej prawdopodobne za sprawą wspomnianej odmiany w głównych cechach wiatru warunkujących blokowanie lub rozwijanie aktywności geomagnetycznej. Teraz wajcha zdecydowanie została przestawiona na korzyść obserwatorów.

Od około godziny mamy przełamanie w sytuacji i przejście na południowe skierowanie pola magnetycznego wiatru słonecznego uruchamiające rozwój sytuacji, co więcej wzrosło natężenie całkowite pola magnetycznego (Bt) określające potencjał do wzburzenia warunków, a potencjał ten obecnie jest umiarkowany i wykorzystywany w całości. Stan burzy magnetycznej stał się bardziej prawdopodobny o ile obserwowane cechy wiatru nie są chwilową odmianą. Credit: SWPC

 

AKTUALIZACJA 22.07.2023  13:00 CEST

Po minionej nocy pomimo obiecujących parametrów wiatru słonecznego po godz. 23:00 CEST stan burzy magnetycznej jednak nie zaistniał. Wspomniana w poprzedniej aktualizacji korzystna zmiana w cechach wiatru, na czele z siłą i kierunkiem pola magnetycznego wystarczyła jedynie na zaistnienie stanu niewielkiego wzburzenia aktywności geomagnetycznej (Kp=4) będącego pośrednim między ciszą a burzą. Zorze polarne bywały już w subtelnej postaci rejestrowane z polskiej linii brzegowej przy takim poziomie aktywności geomagnetycznej, jednak miniona noc nie należała do pogodnych i niemożliwym było się przekonać czy i tym razem taka możliwość zaistnieje - już wieczorem do Polski wkraczał front niosący całkowite zachmurzenie z opadami deszczu, które do rana pokryło niemal cały kraj. Po korzystnej zmianie warunków stan niewielkiego wzburzenia utrzymał się około dwie godziny po czym parametry powróciły do wcześniejszych bardziej neutralnych wartości nie pozwalając już na dalszy rozwój aktywności geomagnetycznej.


Autorski komentarz do bieżącej aktywności słonecznej - podstrona Solar Update
Warunki aktywności geomagnetycznej i zórz polarnych na żywo wraz z objaśnieniami nt. interpretacji danych - podstrona Pogoda kosmiczna

  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera

Komentarze