Rozbłyski klasy X1.8, X1.7 i X6.3 z regionu aktywnego 3590 plus erupcja filamentu (21-22.02.2024) [aktualizacja]

Za nami wyjątkowe godziny. W noc ze środy na czwartek (23:07 UTC) obszar aktywny 3590 na północno-wschodniej części tarczy wytworzył trzeci w 2024 roku rozbłysk najwyższej energii. Maksimum rozbłysku uplasowało się w klasie X1.8 i stanowiło bardzo krótkotrwałe wydarzenie, choć zdołało jak zawsze w przypadku tak silnych zjawisk spowodować trwający kilkanaście minut silny blackout radiowy poziomu R3 na osłonecznionej części Ziemi.

W trakcie fazy wygasającej o godz. 00:14 UTC doszło do ponownego wzrostu strumienia rentgenowskiego, jednak nie był to ponowny rozwój akcji w grupie 3590, a umiarkowanie silny rozbłysk klasy M1.5 w dawnym regionie 3575 znajdującym się nieco za południowo-wschodnią krawędzią tarczy. Zjawisko to mimo niewygórowanej energii uwolniło koronalny wyrzut masy w przestrzeń kosmiczną, jednak z uwagi na obecność regionu 3575 poza tarczą w chwili emisji zjawiska ten CME pozostanie dla nas bez znaczenia.

Rozbłyski klasy X1.8 (po lewej) i X1.7 (po prawej) w regionie aktywnym 3590 w długości fali 131 angstremów. Pierwszy raz od 6 września 2017 roku po dostrzegalnej z Ziemi części Słońca doszło do dwóch rozbłysków najwyższej energii tego samego dnia. Różnica w czasie wyniosła około 7,5 godziny. Credit: GOES
Emisja rentgenowska mierzona po wystawionej ku Ziemi części Słońca przez GOES-18 z minionych 24 godzin - widoczne dwa intensywne rozbłyski klasy X o impulsywnym charakterze i bardzo dynamicznym wytracaniu energii po maksimum. Często jest to oznaką braku koronalnych wyrzutów masy, choć w zjawiskach najwyższej klasy nie zawsze się ta zasada sprawdza. Tym razem jednak do erupcji nie doszło. Credit: GOES 

Niestety w przypadku rozbłysku klasy X1.8 mieliśmy do czynienia ze zjawiskiem impulsywnym i choć przy tak silnym zdarzeniu nawet tak krótkotrwałe rozbłyski potrafią generować wyrzuty koronalne - tym razem jak w większości rozbłysków szybko opadających - do uwolnienia CME nie doszło.

Co jednak najciekawsze w dzisiejszych wieściach, region 3590 wyprodukował następny rozbłysk klasy X - tym razem X1.7 o godz. 06:32 UTC. To czwarte zjawisko najwyższej energii w tym roku i stanowiące zarazem pierwszy przypadek w ramach 25. cyklu aktywności słonecznej, by dwa rozbłyski maksymalnej energii były od siebie odseparowane o zaledwie 7,5 godziny. Jest to pierwszy tak znaczny wzrost aktywności rozbłyskowej od 6 września 2017 roku - do dziś był to ostatni jak dotąd dzień, kiedy w tak niewielkim odstępie dochodzi do dwóch zjawisk najwyższej energii. W 2017 roku region aktywny 2673 wytworzył rozbłyski klasy X2.2 oraz X9.3 (najsilniejszy w 24. cyklu) oddzielone od siebie mniej, niż trzema godzinami. Separacja w czasie między zjawiskami była więc ponad 2 razy krótsza, niż dzisiaj, ale to nie jedyna różnica. Niestety ta druga i najważniejsza różnica między wrześniem 2017 a dniem dzisiejszym jest taka, że wydarzeniom sprzed 6,5 roku towarzyszyły imponujące CME jakie zapewniły nam ciężką burzę magnetyczną kategorii G4, a zjawiska sprzed kilku godzin - także drugi rozbłysk klasy X1.7, jak pokazują zdjęcia z SDO i LASCO, nie uwolniły jakichkolwiek wyrzutów koronalnych.

Jedyne na co możemy więc liczyć to utrzymanie obecnego potencjału do emisji silnych rozbłysków przez obszar 3590 w następnych dniach. Wiemy, że jest on zdolny do produkowania okazałych CME - w ubiegły czwartek uwolnił on efektowny wyrzut, który przed opuszczeniem korony przybierał kształty istnego słonecznego tornada, ale jego znaczenie z uwagi na wystąpienie przed wystąpieniem za krawędzią wschodnią było tylko estetyczne i cieszące nasze oczy. W kolejnych dniach region 3590 będzie zbliżał się do centralnego południka i w weekend osiągnie pozycję umożliwiającą kierowanie ewentualnych erupcji w stronę Ziemi.

Obszary aktywne - stan na 22.02.2024 r. Obecnie na tarczy słonecznej mamy tylko dwie grupy plam, a dzienna liczba Wolfa wynosi raptem 45. Region aktywny 3586 jest stabilny magnetycznie i nie emituje silniejszych zjawisk, region 3590 posiada pole magnetyczne typu beta-gamma-delta i zdolność emisji rozbłysków klasy X, z czego jak dotychczas chętnie korzysta. Idealny cel dla obserwacji amatorskich z wykorzystaniem filtrów typu ND-5. Credit: SDO

Warto o nim pamiętać nie tylko w perspektywie nadchodzącej aktywności rozbłyskowej, jaka za sprawą jego niestabilnego i skomplikowanego pola magnetycznego beta-gamma-delta jest praktycznie pewna, ale też w kontekście amatorskich obserwacji. To jedna z lepiej rozbudowanych grup w tym cyklu, a jej wiodący składnik o średnicy 4-krotnie przekraczającej średnicę Ziemi widoczny jest okiem nieuzbrojonym przez sam filtr typu ND-5 lub zbudowane na jego bazie okulary zaćmieniowe bez konieczności stosowania powiększenia. Tym bardziej warto skierować ku niebu teleskopy w taki filtr doposażone, pamiętając zawsze o bezpieczeństwie obserwacji i tym, że jedna chwila nieuwagi może nas nieodwracalnie pozbawić wzroku.

Erupcja filamentu (21.02.2024)

Z kolei w środę popołudniu doszło do erupcji protuberancji w zachodniej części tarczy, który uwolnił jak zwykle w tego typu przypadkach bywa koronalny wyrzut masy. Z uwagi na nieodległe od zachodniej krawędzi tarczy umiejscowienie filamentu, który uległ erupcji zdecydowana większość wyrzutu została skierowana wyraźnie na zachód od linii Słońce-Ziemia.

W przypadku tego CME możemy liczyć w najlepszym razie na dotarcie bocznej flanki, ale porcja potencjalnie mogąca zmierzać w naszym kierunku jawi się na obrazach z koronografu bardzo subtelnie, co równie dobrze może sugerować zdarzenie na granicy rozminięcia z Ziemią w drugiej połowie 24.02 lub pierwszej połowie 25.02. Model agencji SWPC, który przez ostatni rok niemal zawsze okazywał się błędny, a niedawno zaliczył jedną z najpoważniejszych wpadek sugerując 13 lutego uderzenie CME-kanibala tym razem wydaje się realistycznie podchodzić do tematu sugerując brak wyraźniejszego impaktu i płynne przejście Ziemi przez sektor nieco gęstszego i szybszego wiatru w pierwszej połowie niedzieli.

Model WSA-Enlil agencji SWPC sugeruje zdarzenie na granicy rozminięcia z Ziemią i brak wyraźnego impaktu; prognozowane jest płynne przejście przez sektor wiatru nieco wyższej prędkości i gęstości ze znacznym rozminięciem z Ziemią przeważającej objętości tego CME. Pod względem modelowania kierunku uwolnienia CME jest to z pewnością jedna z bardziej realistycznych prognoz tego modelu w ostatnich miesiącach. Credit: SWPC
Po lewej i po środku: koronalny wyrzut masy po erupcji filamentu z popołudniowych godzin 21 lutego na  zdjęciach z LASCO. Rozpiętość kątowa CME nie jest na tyle szeroka, aby można mieć pewność dotarcia do Ziemi bocznego fragmentu tego wyrzutu, co w perspektywie kolejnych 2-3 dni może zaowocować albo słabym napływem bez szczególnie silnego uderzenia albo rozminięciem całości CME z naszą planetą. Credit: SOHO. Po prawej: erupcja filamentu zarejestrowana w długości fali 304 angstremów przez SUVI na pokładzie sondy SOHO. Gdyby zdarzenie wystąpiło 3 doby wcześniej - CME, które na zdjęciach z LASCO widzimy z bocznej perspektywy, mogłoby sunąć bezpośrednio ku Ziemi. Niestety przy uwolnieniu wyrzutu w połowie drogi między centralnym południkiem a zachodnią krawędzią dotarcie słabej bocznej porcji to najlepsze czego można oczekiwać, choć możliwe, że wpływ tego CME okaże się wręcz pomijalny. Credit: SOHO

Nieco bardziej optymistycznie na sytuację spogląda NASA ze swoim modelem (ISWA) sugerując dotarcie do Ziemi skrajnej flanki CME 24.02 około godz. 18:00 UTC (19:00 CET) z szansą na niestabilność (Kp=4) w ziemskim polu magnetycznym jako stanem przejściowym między ciszą a burzą lub w porywach słabą burzę magnetyczną kategorii G1, z prognozowanym wzrostem prędkości wiatru do około 500 km/sek. i gęstości około 15 protonów/cm3. Prognoza zgadza się z modelem SWPC o tyle, o ile mowa o długotrwałości - czy raczej w tym wypadku - krótkotrwałości ewentualnego wpływu CME na Ziemię i szybkie wygaszenie aktywności, nawet gdyby jakimś bardziej szczęśliwym trafem rozwinęła się ona do poziomu słabej burzy. Szkoda, ponieważ mamy do czynienia z jednym z bardziej centralnie wyrzuconych CME jeśli chodzi o kierunek północ-południe - taki "strzał" z filamentu podczas osiągania centralnego południka przed trzema dniami mógłby zaowocować uwolnieniem wyrzutu bezpośrednio ku Ziemi, a tak pozostaje liczyć co najwyżej na niegwarantowany boczny fragment wyrzutu o słabszych właściwościach lub rozminięcie z naszą planetą.

Po lewej i po środku: model propagacji wiatru słonecznego systemu ISWA sugeruje możliwość dotarcia do Ziemi bocznego fragmentu CME z nieco wyraźniejszą objętością względem prognozy agencji SWPC, z możliwością krótkotrwałej słabej burzy magnetycznej kategorii G1. Warto jednak pamiętać, że stopień pewności takiej prognozy kiedy mówimy o zdarzeniach na granicy rozminięcia z Ziemią jest zwykle bardzo niewielki. Ewentualny napływ bocznej składowej model prognozuje 24.02 około godz. 18:00 UTC/19:00 CET (+/- 6 godzin). Credit: NASA. Po prawej: wiązki modelu sugerują w najlepszym razie krótkotrwałą i słabą burzę magnetyczną kategorii G1, niewielką gęstość wiatru około 14 protonów/cm3 i prędkość w okolicach 500 km/sek. Parametry te mogą okazać się znacznie zawyżone, o ile będzie mowa o tak słabym fragmencie CME jaki sugerują obrazy z koronografu. Credit: NASA

Powrót obszaru 3575

Z potencjalnie lepszych wieści cieszyć może fakt, że powraca na tarczę region 3575, znany czytelnikom za sprawą rozbłysku klasy X3.3 z 9 lutego i serii imponujących CME w następnych dniach, o których czytaliście w komentarzach Solar Update na sąsiedniej podstronie. Obszar ten jest w na tyle dobrej jeszcze kondycji po dwutygodniowej wędrówce przez niewidoczną z Ziemi część Słońca, że wciąż posiada on zdolność choćby sporadycznego emitowania eruptywnych rozbłysków. Trudno jednak stwierdzić dokładnie ile tak naprawdę z tej grupy plam pozostało, ponieważ wiodące jej składniki dopiero osiągają wschodnią krawędź, a cały obszar widoczny będzie dopiero za kilkanaście godzin.


Po lewej: pętle koronalne nad tą grupą, widoczne w długości fali 171 angstremów - tu według stanu z 20.02.2024 r. świadczą o nadchodzącym powrocie dawnej grupy plam 3575. Ich istnienie nie przesądza jednak o obecnym stadium tego regionu - jakie ono jest przekonamy się dopiero z oczekiwanym wyłonieniem wszystkich jego plam. Credit: SDO. Po prawej: pierwsze oznaki wyłaniania się dawnego regionu 3575 zza wschodniej krawędzi 22 lutego 2024 r. przy bardzo silnym wysunięciu ku wysokim szerokościom heliograficznym południowej półkuli Słońca. Widok jest jeszcze na tyle ograniczony, że nie da się stwierdzić ile z tych plam wciąż istnieje ani jaki jest typ pola magnetycznego grupy. Credit: SDO

O tym, że nadchodzi ponowne wzejście tej grupy plam wiemy nie tylko z kalendarza i ruchu obrotowego Słońca, ale też za sprawą widoczności od kilkudziesięciu godzin pętli koronalnych nad południowo-wschodnią krawędzią, jakie obrazują linie pola magnetycznego w tym regionie, którymi przepływa rozgrzana plazma. Region ten był sprawcą pierwszego w 2024 roku rozbłysku klasy X mierzalnego z Ziemi (X3.3 9 lutego), choć nadarzył się on dopiero na zachodniej krawędzi tarczy gdy region 3575 znikał nam z pola widzenia. Grupa ta jest także odpowiedzialna za serię intensywnych rozbłysków i CME po drugiej stronie Słońca w dniach 10-16 lutego, które - gdyby wystąpiły po dostrzegalnej stronie - miałyby potencjał do stanowienia być może najważniejszych wydarzeń całego 25. cyklu słonecznego.

Seria koronalnych wyrzutów masy wyprodukowanych po zejściu regionu aktywnego 3575 z tarczy słonecznej została wyrzuconych w przestrzeń z taką energią, że ich dotarcie na odległość 1 AU modelowano w przeciągu mniej, niż jednej doby. Pokonanie przez CME odległości równej odcinkowi Słońce-Ziemia poniżej 24 godzin prawie zawsze w historii kończyło się ekstremalnymi burzami magnetycznymi kategorii G5, a w przypadku regionu 3575 w okresie od 9 do 16 lutego takich CME licząc od pierwszego po rozbłysku klasy X3.3 było aż pięć.

W alternatywnej rzeczywistości, gdyby tylko były one uwalniane podczas przechodzenia obszaru 3575 na wprost Ziemi, mogło nas czekać nawet kilka dni z maksymalną w skali aktywnością geomagnetyczną i globalnymi zorzami polarnymi na skalę porównywalną, a najpewniej większą, jak podczas pamiętnych burz magnetycznych kategorii G5 z przełomu października i listopada 2003 roku, ponieważ po uderzeniu pierwszego - już potencjalnie ekstremalnego wyrzutu - następowałyby kolejne uderzenia równie potężnych CME w odstępie kilkunastu godzin. Tym razem jednak wszystkie z tych intensywnych zjawisk wystąpiły po niewidocznej z naszej perspektywy stronie Dziennej Gwiazdy i każdorazowo po nich w środowisku miłośników tematu można było usłyszeć tylko jęk gorzkiego zawodzenia.

Obecnie, gdy region 3575 zbliża się do powrotu na tarczę nadal są obserwowane CME, z uwagi na wektor uwolnienia najpewniej pochodzące z tego obszaru, choć nie są one już równie okazałe jak poprzednie. Tylko w ciągu ostatniej doby uwolnił on dwa CME, pierwszy po południu 21.02, drugi 22 lutego po rozbłysku klasy M1.5 z godz. 00:14 UTC - możliwe więc, że jako Ziemia jeszcze na małe co nieco za sprawą tego obszaru aktywnego się załapiemy, choć od jego wzejścia na tarczę do osiągnięcia geoefektywnej pozycji upłynie jeszcze niemal tydzień, co może zmniejszać szanse na dotrwanie regionu w stadium wciąż pozwalającym generować silne zjawiska przed osiągnięciem centralnego południka.

Zaskakujące w tym wszystkim jest, że powracający region 3575 - podobnie jak 3590 czy niewspomniany wcześniej 3576 (sprawca drugiego w tym roku rozbłysku klasy X2.5 z 16 lutego) - stanowią przypadki grup plam bardzo silnie wysuniętych ku wysokim szerokościom heliograficznym, zarówno na północnej (3590) jak i południowej (3575, 3576) półkuli.

Na obecnym etapie cyklu po czterech latach od jego rozpoczęcia i teoretycznie nieodległym szczycie, zgodnie z prawem Spörera dominacja obecności plam, zwłaszcza tych najaktywniejszych, powinna dotyczyć szerokości bardzo bliskich słonecznemu równikowi. Być może formowanie się tak okazałych grup jak 3575, 3576 czy 3590 na obecnym etapie cyklu świadczy o tym, że Słoneczne Maksimum wcale nie jest tak bliskie i to co obserwujemy obecnie to wciąż tylko zadatek wobec możliwości Dziennej Gwiazdy, jakie nam ona zaprezentuje, gdy właściwy szczyt nadejdzie. Miejmy nadzieję, że to dobry znak - pomimo, że niemal wszystkie istotne zjawiska ostatniego czasu nie mają znaczenia dla aktywności geomagnetycznej widać, że dzieje się już wiele, ale jeszcze nie na takich szerokościach heliograficznych, jakie wskazywałyby na dotarcie do okresu maksymalnej aktywności słonecznej w cyklu.

W nadchodzącym czasie oczekujmy więc kolejnych silnych zjawisk za sprawą coraz bliższego centralnemu południkowi obszarowi 3590 oraz powracającego regionu 3575, który - o ile posiada jeszcze jakieś wyraźniejsze składniki - w najbliższy weekend powinien uzyskać nową numerację i być może dokonać drugiego tranzytu przez widoczną z Ziemi stronę naszej gwiazdy w okresie najbliższych dwóch tygodni. O potencjale okazałej grupy 3590 już wiemy, o tym ile zostało z regionu 3575 przekonamy się w weekend. Za około 3-4 doby oczekiwać możemy także napływu strumienia wiatru słonecznego wysokiej prędkości z dziury koronalnej, jaka obecnie osiąga centralne położenie znajdując się na wprost Ziemi i którą możemy śledzić na zdjęciach SDO w długości fali 211 angstremów. Struktura ta nie jest okazała rozpiętościowo, ale niewykluczone, że zdoła zaznaczyć swój wpływ w warunkach aktywności geomagnetycznej pod koniec weekendu i na początku nowego tygodnia.

AKTUALIZACJA 23.02.2024  06:00 CET

Niesamowite! Zanim czwartek dobiegł końca, obszar aktywny 3590 wygenerował trzeci tego dnia rozbłysk klasy X (formalnie według czasu uniwersalnego drugi, jednak w ogólności w przeciągu mniej, niż jednej doby). Tym razem mieliśmy do czynienia z najsilniejszym zjawiskiem od września 2017 roku - rozbłyskiem klasy X6.3, który swoje maksimum osiągnął 22.02 o godz.22:34 UTC (23:34 CET), 13 godzin po poprzednim X1.7 i 23,5 godziny od pierwszego klasy X1.8. Sytuacja z trzema rozbłyskami klasy X w ciągu mniej, niż 24 godzin wystąpiła po niemal dekadzie - ostatnim razem taka częstotliwość miała miejsce 10-11 czerwca 2014 roku, wówczas wszystkie 3 rozbłyski wystąpiły w regionie 2087 wchodzącym na tarczę zza wschodniej krawędzi.

Mamy zatem nowego lidera 25. cyklu słonecznego, który zastąpił poprzedniego (X5.0 z 31 grudnia 2023). To zarazem piąty rozbłysk klasy X w 2024 roku, który wystąpił mniej, niż 2 tygodnie po pierwszym z 9 lutego. Widzimy zatem najbardziej dynamiczny przyrost zjawisk najbardziej energetycznych na przestrzeni całego dotychczasowego przebiegu 25. cyklu, pomimo, że mówimy jedynie o tych zjawiskach obserwowalnych z ziemskiej perspektywy.

Po lewej: emisja rentgenowska za ostatnie 1,5 doby. Widoczne trzy rozbłyski klasy X w przeciągu mniej, niż 24 godzin oraz dwa słabsze klasy M - najsłabszy z powracającej grupy 3575 był jedynym z towarzyszącym mu CME. Taki wzrost aktywności rozbłyskowej jeśli chodzi o zjawiska najbardziej energetycznej klasy X jest pierwszą taką sytuacją od prawie 10 lat. Rozbłyskowi klasy M4.8 - także z grupy 3590 - również nie towarzyszył wyrzut koronalny. Credit: GOES. Po środku i po prawej: rozbłysk klasy X6.3 z 22.02.2024 r. w długości fali 94 i 131 angstremów. Credit: SDO

Niestety - podobnie jak poprzednie dwa zjawiska, tak też rozbłysk klasy X6.3 pomimo nieznacznie dłuższego czasu trwania ostatecznie poza dynamicznym skokiem emisji rentgenowskiej nie był zdarzeniem erupcyjnym. Zdjęcia z SDO, GOES, a przede wszystkim koronograficzne z LASCO (porównanie stanu z 3 i  6 godzin po rozbłysku) nie pozostawiają złudzeń co do braku uwolnienia koronalnego wyrzutu masy. Mamy zatem trzecie imponujące energetycznie zdarzenie, po którym nie możemy oczekiwać jakiegokolwiek wzrostu aktywności geomagnetycznej.

Grupa 3590 nadal jednak posiada potencjał emitowania rozbłysków klasy X, pozostaje więc liczyć na to, że któremuś z tych zjawisk będzie jeszcze mogło towarzyszyć uwolnienie wyrzutu koronalnego. Na razie obszar 3590 idzie wstydliwą ścieżką wytyczoną przez region 2192 z października 2014 roku - sprawcą serii długotrwałych i zwykle erupcyjnych rozbłysków klasy X z poprzedniego 24. cyklu słonecznego, którym pomimo ich długości ani razu nie towarzyszyły CME.

Autorski komentarz do bieżącej aktywności słonecznej można śledzić na podstronie Solar Update
Warunki aktywności słonecznej i geomagnetycznej wraz z objaśnieniami nt. interpretacji danych dostępne na podstronie Pogoda kosmiczna

  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze