Dzienne zakrycie Wenus przez Księżyc 9 XI 2023 A.D. - czyli gdy cuda się zdarzają, a pokerowe zagrywki opłacają

Oswojony z fatalnymi prognozami dla swojego regionu i przyzwyczajony do standardów pogodowych półrocza jesienno-zimowego, które po ostatnich sezonach wzbudziły we mnie coś w rodzaju znieczulicy na pochmurne warunki w kluczowych momentach, nie liczyłem na wiele podczas dziennego zakrycia Wenus przez Księżyc. Pogodzony ze świadomością, że chmury strzelą mi hat-tricka po tym jak 28 października uniemożliwiły obserwacje częściowego zaćmienia Księżyca, z 5 listopada rejestrację zorzy polarnej w silnej burzy magnetycznej, na dzisiejsze zjawisko oczekiwałem już bez złudzeń. Oczom jednak nie dowierzałem widząc tego czwartkowego listopadowego poranka, jak spodziewany dziś klin wyżu znad Bałkanów zaczyna eliminować chmury, które jeszcze do niedawna zalegały na całym niebie. Z obserwacji pięknej koniunkcji Księżyca i Wenus przed świtem oczywiście nic nie wyszło - choć zdaje się, że sukces był o włos, bo występowały już rozdarcia zachmurzenia, z pomiędzy których przebijały się gwiazdy. Niestety takie rzeczy działy się tylko około zenitu i na niebie zachodnim, skąd rozpogodzenia miały później nadejść - tam zaś, gdzie przebywała parka najjaśniejszych obiektów nocnego nieba o obserwacjach nie można było nawet marzyć.

Z tym większą radością, ale i zdumieniem po dospaniu trzech godzin spojrzałem na niebo około godz. 08:00 - nie, że zachmurzenie zmalało: jego zwyczajnie NIE BYŁO. Piękne Słońce, czysty błękit i pogoda o 180 stopni odwrotna od tej wieszczonej jednomyślnie przez wszystkie modele we wczorajszym zestawieniu. Najbliżej prawdy był jak zwykle UM, który wyliczał solidny zanik zachmurzenia około godz. 10:00 CET, jednak bardzo krótkotrwały i z dominacją chmur wysokich. Tymczasem już po 8 rano niebo wydawało się praktycznie bezchmurne. Ależ serducho mocniej wtedy zabiło - a w głowie dylemat: ekscytować się możliwym sukcesem czy studzić emocje, bo to nierealne aby 3 godziny taki stan nieba się utrzymał?

Śniadanko. Po godz. 09:00 kolejny rzut oka na niebo i EUMETSAT. Po czystym błękicie nie ma śladu - choć Słońce nadal ładnie dominuje to ilość chmur wysokich wyraźnie wzrosła i błękit przybrał znacznie jaśniejszy odcień. Wyruszając na miejsce obserwacji można było momentami odnieść wrażenie, że pogrubianie warstwy zachmurzenia wysokiego postępuje dosłownie na oczach, niczym na nagraniach time-laspse. Wystarczyła minuta-dwie ciągłej obserwacji by zacząć dostrzegać wyraźne zmiany na niekorzyść.

 
Po lewej: godz. 10:20 - pół godziny do zjawiska. Pierwotne miejsce do obserwacji. Jest nadzieja i choć obszary najwyraźniejszego błękitu nie są idealnie wolne od zachmurzenia, to wydaje się, że zakrycie Wenus może okazać się dostrzegalne. Dobry widok na południowo-zachodnią część nieba, na której przebywał Księżyc z Wenus był w tym wypadku wadą - przy mlecznym niebie i cirrusach bardzo trudne było ponowne namierzenie obiektów gdy uciekały z pola widzenia aparatu podczas czynionej jednocześnie obserwacji lornetką. Kwadrans przed zakryciem było na tyle kiepsko, że postawiłem na przeniesienie się do miejsca oddalonego o 5 minut, by zyskać widok na Księżyc w otoczeniu licznych punktów odniesienia (po prawej). Dzięki tej zagrywce można było go w łatwy sposób odnaleźć nawet w zalewie cirrusów - jak się odrobinę postaracie to go tu znajdziecie!

Godzina 10:20, gotowy na miejscu, niewielka poprawa sytuacji. Chwila szukania gołym okiem i sierp Księżyca staje się dostrzegalny, a tuż obok - pomimo warstewki cirrusów - jasna Wenus. Radocha nie mała, ale cały czas ograniczona świadomością, że to wciąż pół godziny do zjawiska, co przy tak gęstniejących cirrusach nie oznacza nic dobrego. Tutaj zaczęła być jednak odczuwalna zaleta wspomnianego w tytule pokerowego zagrania z mojej strony, które zupełnie znikąd przyszło do głowy.

Kiedyś w sytuacji tak wątpliwej, gdy momentami widać Księżyc na dziennym niebie, ale zarazem nie brakuje coraz chętniej gromadzących się chmur i w konsekwencji trudno ustawiać ostrość albo ponownie namierzać obiekt - okazało się dobrym wyjściem zrezygnować z obserwacji z otwartej przestrzeni z czystym widokiem na całe niebo, ale przenieść się gdzieś indziej by zyskać punkt, a najlepiej wiele punktów odniesienia.

Dziś, na jakiś nieco ponad kwadrans przed zakryciem Wenus, kiedy robiło się naprawdę fatalnie i z namierzaniem Księżyca i jego wyostrzaniem - ta myśl znikąd uderzyła mi do głowy, skutkiem czego... zwinąłem się z pierwotnego miejsca i uciekłem do nowego oddalonego o jakieś 5 minut, by w poważnym stopniu ograniczyć sobie dostęp do nieba (poza newralgicznym jego obszarem) i zyskać możliwość łatwiejszego ostrzenia, ale przede wszystkim śledzenia Księżyca i namierzenia go po ucieczce z pola widzenia. Usadowiłem się tuż pod okolicznym wałem, na którym poprowadzone są tory kolejowe, a pod nim liczne drzewa. Skutkiem czego w polu widzenia często miałem albo gałęzie, albo słupy trakcyjne, albo przewody trakcyjne - a nad/między nimi (zależnie od momentu) łatwo namierzalny Księżyc z Wenus, mimo że momentami obraz był tak mleczny, że nie wiedziałem czy obiekty uciekły z pola widzenia czy nadal tam są, lecz w zalewie chmur wysokich nie mogę ich wyostrzyć. Ryzyko podjęte w ostatnim momencie się opłaciło - ostatnie minuty przed zakryciem nie było już nerwowego szukania obiektów, które dzięki wspomnianym punktom odniesienia stały się widoczne bez optyki. Wenus dostrzegalna była gołym okiem tuż przy sierpie 15-procentowego Srebrnego Globu aż do 3 minut przed zakryciem.

Wtedy też udało się wstrzelić w chwilowo cieńszą warstwę cirrusów i ujrzeć nawet sporo błękitu, zamiast mlecznego tła. Rzutem na taśmę od godz. 10:50 do 11:00 obszar nieba, na którym miało się zadziać wyczekiwane zjawisko - stał się jednym z lepiej widocznych. Gdybym to wiedział, pewnie opisane ryzyko ze zmianą miejsca obserwacji bym odpuścił, ale gdybym tam został - znając życie poprawa widoczności by nie nastąpiła. Tak oto zacząłem się stawać świadkiem małego pogodowego cudu, którego w żadnej mierze jeszcze do dzisiejszego świtu nie oczekiwałem.


Ostatnie minuty do zakrycia. Widoczność choć nie idealna - zdecydowanie lepsza, niż przed kilkunastoma minutami, a o niebo lepsza względem zaledwie wczorajszych prognoz pogody. GX800K + M.Zuiko Digital ED 75-300mm f/4.8-6.7 Mark II na 300mm (ewk. 600 mm). 100% wycinek z pełnego kadru; po prawej z dodatkowym cropem 2x (ekw. 1200 mm). W trakcie rejestracji ostatnich momentów koniunkcji i zakrycia dobrze widoczna była faza Wenus nieznacznie przekraczająca kwadrę (59% tarczki).

Nadeszła godz. 10:52 - upragnione zakrycie Wenus. Tarczka planety zaczęła stopniowo chować się za sierp naszego satelity. Pomimo znacznie mniejszej średnicy kątowej planety, zakrywanie dawało się wyraźnie dostrzec jako nadal długi, ponad 40-sekundowy proces. Gołym okiem straciłem zdolność rozdzielenia Wenus od Księżyca około 3 minut przed zakryciem, ale w lornetce 10x50 i na ekranie aparatu zjawisko prezentowało się rewelacyjnie jak na całokształt warunków pogodowych. Spodziewałem się szybszego zniknięcia tarczki planety za Księżycem mając w pamięci obserwację z 19 czerwca 2020 roku (foto-relacja | film), gdy zakrywana Wenus miała średnicę aż 51,3 sekund kątowych, ale się pozytywnie zaskoczyłem. Mimo przekroczenia już kwadry i zmierzania ku pełni Wenus znikała przyjemnie wolno jak na te 20,4 sekund posiadanej średnicy. O godz. 10:53 CET było już po zakryciu - Wenus znikła za tarczą Księżyca, a ja uradowany wciąż z lekkim niedowierzaniem spoglądałem na wyraźnie widoczny sierp naszego satelity gołym okiem ciesząc się jak dziecko. Dobrze, że nikogo w otoczeniu nie było, bo uznany bym został za stukniętego. No jasny gwint, UDAŁO SIĘ!


Dzienne zakrycie Wenus przez Księżyc 9 XI 2023 A.D. - 3 kolejne kadry z nagrania wideo. Całość materiału - nieco ponad 3 minuty, dostępna na jutubowym kanale bloga.


O godz. 11:00 na Księżyc nasunęła się najgrubsza z dotychczasowych ławica chmur, a zajmujące już szeroki pas do około 15 stopni nad horyzontem gęste zachmurzenie dawało do zrozumienia, że o obserwacjach odkrycia nie ma co myśleć. Rzeczywiście - tak jak podczas obserwacji 19.06.2020 tak i tym razem ostatni etap zjawiska pozostał nieuchwytny. Jak prezentowało się niebo w obszarze, na którym rozgrywało się odkrycie Wenus ukazuje kadr obok. Księżyc czai się gdzieś tam w pobliżu centrum pola widzenia. Słońca wciąż nie brakowało około 12:10, gdy Wenus stawała się widoczna zza nieoświetlonego brzegu księżycowej tarczy, ale chmur było już zbyt wiele. Trudno mi było jednak się smucić po pogodowym cudzie, którego godzinę wcześniej doświadczyłem. W zalewie fatalnych prognoz, po już dwóch przegranych z chmurami w tym sezonie, porankiem 9 listopada Anno Domini 2023 jesień łaskawie ukazała swoje pogodniejsze oblicze. Było to dla mnie chyba najbardziej radosne zaskoczenie wśród tegorocznych obserwacji.

Ufam, że także wielu z Was się powiodło - jeśli tak, zachęcam do pisania relacji i linkowania do fotograficzno-filmowych zdobyczy. Poniżej nieco ponad 3-minutowe podsumowanie i filmowy materiał z rejestracji dziennego zakrycia Wenus przez Księżyc.


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Komentarze

  1. Też widziałem gołym okiem oba obiekty. Powiedzmy, że od 9 do 10:20 bywały grubsze chumry, ale jak było dobrze to znalazłem zawsze bez namierzania, lornetki itp. Lekkie powiewy wiatru się wyciszyły na czas zjawiska, więc niemal idealnie fokus zadziałał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałem filmik pod sąsiednim tekstem, fajnie wyszło! Nawet faza Wenus ładnie uwidoczniona, z łatwą do wskazania półkulą która jest oświetlona. Jasność Wenus przy sierpie oglądana gołym okiem robiła wrażenie!

      Usuń

Prześlij komentarz

Zainteresował Ciebie wpis? Masz własne spostrzeżenia? Chcesz dołączyć do dyskusji lub rozpocząć nową? Śmiało! :-)
Jak możesz zostawić komentarz? - Instrukcja
Pamiętaj o Polityce komentarzy

W komentarzach możesz stosować podstawowe tagi HTML w znacznikach <> jak b, i, a href="link"