Ciężka burza magnetyczna kategorii G4 (11-13.11.2025): powiew trzeciego zorzowego ekstremum w 25. cyklu słonecznym - opracowanie wydarzenia

Po nieco ponad rocznej przerwie doczekaliśmy się trzeciej w 25. cyklu słonecznym burzy magnetycznej osiągającej ekstremalną aktywność, choć drugiej która podobnie jak przypadek z 10-11 października 2024 roku takie poziomy utrzymywała zbyt krótkotrwale aby jako całościowe wydarzenie za takową została sklasyfikowana. Niestety w przeciwieństwie do wspomnianej burzy, Polska nie mogła teraz liczyć na łaskawość ze strony pogody - zalegające nad większością kraju zachmurzenie i mgły skutecznie uniemożliwiły owocne wykorzystanie tak nasilonej aktywności geomagnetycznej, ograniczając pulę szczęśliwych miłośników zorzy polarnej do minimum. Kto się w tej puli znalazł ma duże powody do radości, nawet, jeśli niebo nie było idealnie rozpogodzone, gdyż uwiecznił barwne zjawisko z wysoko ulokowanej, trzeciej najsilniejszej na dziś burzy magnetycznej tego cyklu, której zasięg globalnie poszerzył się do szerokości zwrotnikowych.




Spis treści:
1. Zjawiska przyczynowe.
2. Przebieg burzy.
3. 14.11.2025 roku: déjà vu z 04.11.2003 roku, czyli o tym, co utraciliśmy
4. Galeria Czytelników.
5. Aktualizacja rankingu TOP burz magnetycznych 25. cyklu słonecznego.


Zjawiska przyczynowe


Choć na Słońcu od dłuższego czasu nie działo się nic szczególnego, zwłaszcza na tle wydarzeń ubiegłego roku, pierwsza dekada listopada okazała się odmienna i przypomniała nam, że Słoneczne Maksimum obecnego cyklu nie jest wcale tak dawno za nami, jak pozornie mogłoby się wydawać. Sprawcą całego zamieszania był rozbudowany obszar aktywny AR4274 na północnej półkuli słonecznej. To właśnie za jego sprawą zarejestrowane zostały pierwsze rozbłyski klasy X po ponad kwartalnej przerwie - i tak jak od 19 czerwca nie notowaliśmy ani jednego ze zjawisk najbardziej energetycznej klasy rozbłysków, tak od 4 do 14 listopada doszło ich 6, w tym 1 z innego regionu jeszcze będącego za południowo-wschodnią krawędzią.

Innymi słowy, 5 rozbłysków klasy X przypadło tylko na konto regionu 4274 i choć większości z nich, oraz słabszych klasy M towarzyszyły zazwyczaj koronalne wyrzuty masy, to duża część aktywności regionu przypadła na jego bliskie względem wschodniej krawędzi położenie. W pozycji bardziej geoefektywnej znalazł się on bliżej drugiej dekady miesiąca i wówczas szczególną rolę w omawianym wydarzeniu odegrały trzy zjawiska: 1) rozbłysk klasy X1.7 z 9 listopada, 2) rozbłysk klasy X1.2 z 10 listopada i 3) rozbłysk klasy X5.1 z 11 listopada będący zarazem najsilniejszym jak dotąd rozbłyskiem 2025 roku.

  
  
Rozbłyski klasy X1.7 (09.11), X1.2 (10.11) i X5.1 (11.11) w obszarze aktywnym AR4274 z towarzyszącymi im koronalnymi wyrzutami masy. Skumulowanie CME#1 i CME#2 przyniosło najwyższe nasilenie pola magnetycznego w napływającym na Ziemię wietrze słonecznym od czasu ekstremalnej burzy magnetycznej z 10 maja 2024 roku (niższa wartość Bt, silniej ujemna Bz, ale krócej się utrzymująca, niż we wspomnianej burzy). CME#3 okazał się najbardziej zawodzącym oczekiwania wyrzutem z całej trójki - dlaczego: o tym w dalszej części opracowania. Credit: GOES/CCOR-1/SWPC


Cała trójka tych rozbłysków była związana z emisją koronalnych wyrzutów masy. Z uwagi na niewielką różnicę w czasie między kolejnymi zjawiskami oraz sukcesywnie wyższą prędkość erupcji kolejnych CME istniało wysokie prawdopodobieństwo, że drugi wyrzut zdoła dogonić poprzednika lub dotrze z jedynie bardzo krótkim poślizgiem, uniemożliwiając wprawdzie jednoczesne przybycie dwóch CME, ale łącząc się z pierwszym wyrzutem w jego głębszej części i dając efekt CME-kanibala: nasiloną gęstość i pole magnetyczne. Trzeci CME z rozbłysku klasy X5.1 miał zbyt duże opóźnienie względem CME#1 z 9 listopada aby dogonić obydwu poprzedników przed uderzeniem w Ziemię, ale wciąż na tyle wysoką prędkość, by modele agencji SWPC i NASA sugerowały impakt tylko kilka godzin później, z ekstremalnymi prędkościami wiatru słonecznego w otoczeniu Ziemi przekraczającymi symboliczną granicę 1000 km/sek. i dochodzącymi do 1400 km/sek.

Rozbłyskowi klasy X5.1 z 11 listopada towarzyszyły emisje radiowe typu II i IV (1350 km/sek.), emisja strumienia protonów, w tym wysokoenergetycznych o ładunku powyżej 100 MeV oraz co jeszcze rzadziej spotykane powyżej 500 MeV, skutkująca silną burzą radiacyjną poziomu S3 objawiającą się m.in. wzrostem szumów na zdjęciach z koronografów oraz częstszymi błędami w pracy satelitów. Co jeszcze rzadsze, rozbłysk ten był tak potężnym zjawiskiem, że wywołał zdarzenie GLE (Ground Level Enhancement) świadczące o obecności wysokoenergetycznych protonów słonecznych o energiach przekraczających kilkaset MeV i zdolnych wpłynąć nawet na naziemne instrumenty. Choć pierwotne protony nie są bezpośrednio wykrywane przy powierzchni Ziemi, ich oddziaływanie z atmosferą prowadzi do powstania kaskad neutronów, które są rejestrowane przez naziemne monitory neutronowe jako nagły wzrost zliczeń.

Dane z oficjalnej bazy monitorów neutronowych na fińskiej stacji Oulu, ukazujące nagły i znaczący wzrost natężenia promieniowania kosmicznego na poziomie gruntu (GLE) z 11 listopada 20025 roku krótko po rozbłysku klasy X5.1. Wykres pokazuje blisko 175-procentowy wzrost detekcji promieniowania kosmicznego w stosunku do poziomu sprzed zdarzenia, zarejestrowany przez różne stacje monitorujące neutrony rozmieszczone na Ziemi. Pionowy wzrost linii wskazuje na moment dotarcia cząstek do naszej planety i ich interakcję z atmosferą, co skutkuje zwiększoną liczbą detekcji na powierzchni. Credit: GLE Database, Oulu


Są to zdarzenia nieporównywalnie rzadziej obserwowane od rozbłysków klasy X - GLE z 11 listopada 2025 roku było dopiero 77. takim zjawiskiem od początku regularnych pomiarów w latach 40. XX wieku i  piątym przypadkiem od początku 25. cyklu liczonego od grudnia 2019 roku, ale zarazem najsilniejszym. Mało tego: było to najpotężniejsze zdarzenie na poziomie gruntu od czasu rozbłysku klasy X3.5 z 13 grudnia 2006 roku.

Jeśli takie wydarzenia towarzyszą potężnemu koronalnemu wyrzutowi masy stanowiącemu wisienkę na torcie tego rozbłysku, prezentującego się znacznie okazalej od dwóch poprzedników i uwalnianego bezpośrednio ku Ziemi oraz poprzedzanego dwoma innymi CME, które mają się częściowo "skanibalizować" - nie da się dziwić agencji SWPC, że po raz czwarty w tym cyklu słonecznym wydała prognozę ciężkiej burzy magnetycznej kategorii G4 lub wyższej. Było to dopiero czwarte takie ostrzeżenie wydane po 2005 roku. Poprzednie sytuacje z tak wysoką minimalną prognozą spodziewanego rozwoju wydarzeń miały miejsce 9 maja 2024 roku przed nadejściem burzy magnetycznej kategorii G5, 9 października 2024 roku przed pierwszą od 2005 roku burzą magnetyczną kategorii G4 (Kp9-) osiągającą w maksimum krótkotrwale ekstremalną aktywność oraz 31 maja 2025 roku przed uderzeniem najszybszego od dwóch dekad CME. Kiedy oficjalna prognoza zakłada tak rozwiniętą aktywność geomagnetyczną zawsze jest już uchylona furtka dla burzy najwyższej kategorii. Wszystkie te trzy sytuacje przyniosły szybkie sprawdzenie się prognozy - i tym razem też tak się stało.


Przebieg burzy


Pierwszy koronalny wyrzut masy z rozbłysku klasy X1.7 uderzył wieczorem 11 listopada około godz. 22:15 UTC, po aż 63 godzinach podróży do Ziemi. Impakt był słaby i nie dawał nadziei na solidniejszy rozwój sytuacji. Siła pola magnetycznego (Bt) wiatru słonecznego wzrosła do maksymalnie 14nT, ale niemal ciągłe utrzymywanie północnego kierunku składowej Bz pola magnetycznego blokowało jakikolwiek rozwój burzy. Prędkość wiatru wzrosła z około 400 do blisko 520 km/sek., a gęstość z mniej niż 3 do blisko 15 protonów/cm3, ale przy dodatnich wartościach Bz nie miało to dużego znaczenia. Bardziej przypominało to flankę CME, niż uderzenie bezpośrednie - bo rzeczywiście tylko zachodni skraj tego wyrzutu miał dotrzeć do naszej planety, podczas gdy jego centralna część i główny obszar skierowane zostały na wschód względem linii Słońce-Ziemia.

Radykalna zmiana nadeszła około półtorej godziny po pierwszym uderzeniu CME. Wtedy to, o godz. 23:38 UTC doszło do uderzenia drugiego wyrzutu koronalnego, który docierając po 38 godzinach od rozbłysku wprawdzie nie dogonił frontu poprzednika, ale w dużej mierze skumulował się z nim w głębszej części, przynosząc największe nasilenie parametrów pola magnetycznego od czasu burzy magnetycznej kategorii G5 z 10-12 maja 2024 roku. W efekcie uderzenia drugiego CME częściowo nakładającego się na wciąż oddziaływujący pierwszy wyrzut, siła pola magnetycznego (Bt) wiatru słonecznego wzrosła z 14 do 39nT o godz. 23:40 UTC, ale już kwadrans później do 57nT, przy silnym południowym odchyleniu składowej Bz do aż -55nT - co było wartością przekraczającą tą obserwowaną podczas ekstremalnej burzy z maja ubiegłego roku. Uruchomiło to niezwykle intensywnie rozpędzającą się aktywność geomagnetyczną, która dodatkowo była napędzana drugim, wyraźniejszym skokiem prędkości wiatru z około 460 km/sek. do nieco ponad 700 km/sek., (która sama w sobie nie jest niezwykłą wartością) oraz rzadko obserwowanym nasileniem gęstości wiatru z 10 do 50-70, a momentami nieco ponad 100 protonów/cm3 - maksymalna wartość zarejestrowana w punkcie L1 wyniosła 12.11 o godz. 00:18 UTC aż 104p/cm3, co zdarza się jedynie kilka razy w cyklu słonecznym.

Taka współpraca wszystkich głównych cech połączonych CME doprowadziła do globalnej aktywności zorzy polarnej i już za pierwszy liczony co 3 godziny indeks zaburzeń ziemskiego pola magnetycznego (Kp) było jasnym, że krótkotrwale - podobnie jak w październiku 2024 roku zaobserwowane zostały okresy aktywności ekstremalnej. Indeks Kp wzrósł do 8,667 ocierając się o najwyższą możliwą wartość oznajmiając nam zainicjowanie ciężkiej burzy magnetycznej kategorii G4 (Kp9-). Dziś już wiemy, że skrajna aktywność i kategoria G5 ostatecznie nie zostały osiągnięte, ale dobicie aktywności do poziomu Kp=8,667 w maksimum burzy jest sytuacją tylko nieznacznie częstszą od pełnoprawnych burz ekstremalnych - nie licząc burzy G5 z maja 2024, omawiany dziś przypadek z maksymalnym Kp9- był dopiero drugim takim zdarzeniem po 2005 roku, zdecydowanie wyłamującym się z zakresu większości typowych burz magnetycznych kategorii G4.

W przeciwieństwie do analogicznego przypadku z 10-11 października 2024 roku, tym razem aura nad Polską wybitnie dostosowała się do kalendarza. Tylko nieliczne lokalne i krótkotrwałe rozpogodzenia pozwalały mocno ograniczonym liczebnie wybrańcom amatorów z naszego kraju uzyskać szansę na uwiecznienie zorzy polarnej w tej burzy. Zorzy, która tam gdzie niebo się nieco odkrywało - dawała się zarejestrować nawet w zaawansowanej fazie świtu niemal do ostatnich chwil poprzedzających wschód Słońca. Globalnie zorza była dostępna ze wszystkich krajów Europy, wszystkich stanów USA aż po tropikalne szerokości południowej Kalifornii, Meksyku, Florydy i Karaibów.

Tampa (Floryda):

Jax Beach (Floryda):

Norman, Oklahoma:

Muskogee, Oklahoma:

Punta Arenas, Chile:

 

Pomimo zrozumiałych zachwytów u szczęśliwców, którzy znaleźli się pod bezchmurnym niebem na szczyt aktywności burzy, trzeba zauważyć, że nie był to identyczny przypadek burzy w stosunku do bliźniaczego wydarzenia (Kp9-) z ubiegłorocznego października, jeśli chodzi o jej żywotność. Wprawdzie nie wygasła w równie żenującym stylu co najkrótsza burza kategorii G4 w najnowszej historii z 24 marca 2024 roku, ale jak na skalę rozwoju w pierwszym jej rozdziale i tym, co jeszcze nas w teorii miało czekać (nadciągający trzeci, najpotężniejszy CME), okazała się wydarzeniem nie mającym porównania ze swoją poprzedniczką sprzed 13 miesięcy.

O ile ostry skok z indeksu Kp=3 do 9- jest najbardziej gwałtownym rozwinięciem aktywności geomagnetycznej, jaki obserwowaliśmy w 25. cyklu słonecznym przy uderzeniu CME - skokiem z pełnego spokoju w ziemskim polu magnetycznym do aktywności krótkotrwale ekstremalnej - o tyle już za drugi epizod przeliczanego globalnie indeksu Kp zaobserwowany został jego spadek do 8,33 (G4+) w okresie od 12.11 03-06 UTC, co jak się potem okazało - było już ostatnim momentem utrzymania kategorii G4 przez burzę aż do jej zaniku ponad dobę później. Po imponującym, rzadko obserwowanym początku, za następnych 6 godzin obserwowana była "zaledwie" silna burza magnetyczna kategorii G3 (06-12 UTC) już nie będąca tak wyjątkowym wydarzeniem, a przez kolejne 6 godzin - zaledwie słaba burza kategorii G1 (12-18 UTC). Wynikało to z równie silnej i tym razem niekorzystnej zmiany w kierunku składowej Bz, jaka nadeszła zaledwie nieco ponad 3 godziny po największym skoku w ujemne wartości. Już około godz. 03:15 UTC wahała się w pobliżu -5/-10nT, co przy utrzymującym się bardzo wysokiej sile pola magnetycznego (Bt >40nT) sprawiało, że wykorzystywana była tylko szczypta z dostępnego potencjału. Od godz. 11:00 UTC kierunek Bz stał się długotrwale północny, co miało bezpośredni wpływ na dynamiczne wygasanie burzy i skutkowało na przestrzeni zaledwie 12 godzin obniżeniem jej kategorii z niemal maksymalnego możliwego poziomu do dosłownie najniższego, w którym można jeszcze w ogóle mówić o zachodzeniu burzy magnetycznej.


Burza magnetyczna kategorii G4/Kp9- 12-13.11.2025 r. w pigułce w ramach zbiorczego zestawienia aktywności rozbłyskowej, emisji protonów, zmian w sile i kierunku pola magnetycznego (Bt/Bz) wiatru słonecznego, prędkości, gęstości wiatru i globalnych zaburzeń (Kp) ziemskiego pola magnetycznego. Otwórz większe w nowej karcie. Dane: SWPC/NASA/oprac. własne

Dla porównania, podczas burzy osiągającej tożsamy poziom maksymalny (Kp9-) z 10-11 października 2024 roku, kategoria G4 była utrzymywana konsekwentnie przez 18 godzin, w sześciu następujących jeden po drugim interwałach globalnego Kp, a indeks DST mówiący o skali nasilenia aktywności geomagnetycznej opadł do -333nT (w omawianej dziś burzy "zaledwie" do -225nT). To ponad 100nT różnicy - tyle ile na co dzień dzieli nas między spokojną pogodą kosmiczną, a silną burzą. Po 18 godzinach bezustannie ciężkiej burzy G4 przed rokiem doszło jeszcze 6 godzin z burzą silną (G3), po czym wydarzenie po 24 godzinach od uderzenia CME dobiegło końca. To pewien paradoks: o ile tamta burza była mniej rozciągnięta w czasie niż dziś podsumowywana, o tyle wykazała się nieporównywalną, właściwie ekstremalną stabilnością w swej najbardziej intensywnej fazie trwającej 18 godzin non stop.

Zestawienie porównawcze indeksu zaburzeń ziemskiego pola magnetycznego podczas burz magnetycznych kategorii G4/Kp9- z 10-11 października 2024 roku i omawianej dziś analogicznej w maksimum burzy z 12-13 listopada 2025 roku. Wspomniane w tekście zmiany w warunkach Bt/Bz napływającego CME 12 listopada radykalnie zawęziły okres najbardziej intensywnej aktywności geomagnetycznej, która - choć rozwinęła się najbardziej radykalnie jak dotąd w 25. cyklu słonecznym - utrzymała taki stan tylko w pierwszym epizodzie, a po sześciu godzinach już bezpowrotnie utraciła swoją pierwotną kategorię aktywności. W przypadku CME z 10 października, mimo nieco słabszych wartości pola magnetycznego (Bt 45nT/Bz około -40 do -45nT) wielogodzinne niemal niewzruszone utrzymywanie takiej wartości południowej składowej Bz "pompowało" niebotyczne ilości energii do magnetosfery przekładającej się niespotykaną w tym cyklu stabilność kategorii G4 przez 18 godzin z rzędu i zaowocowało zorzami polarnymi jaśniejszymi zdaniem wielu obserwatorów, nawet od tych z maja 2024. Credit: SWPC



Porównanie aktywności zorzy polarnej nad średnimi szerokościami geograficznymi podczas burz magnetycznych kategorii G4/Kp9- z października 2024 i listopada 2025 roku na podstawie zdjęć z Kap Arkona (Niemcy, 54,67°N 13,43°E) odpowiadającej wysokości Pomorza. Porównanie zawiera: od początku - zestawienie zdjęć z całej nocy jednocześnie 10/11.2024 (kroki co 10 minut) i 11/12.2025 (kroki co 20 minut) w pełnej panoramie horyzontu 360°; 2) od 1 minuty 9 sekundy - porównanie 8 zdjęć z najwyższą aktywnością zorzy polarnej w obydwie burze w pełnej panoramie horyzontu 360°; 3) od 1 minuty 54 sekundy - zestawienie zdjęć z całej nocy 11/12.11.2025 r. (kroki co 20 minut) w powiększeniu w panoramie 180° w kierunku północnym i panoramie 180° w kierunku południowym; 4) od 2 minuty 39 sekundy - zestawienie zdjęć z całej nocy 10/11.10.2025 r. (kroki co 10 minut) w powiększeniu w panoramie 180° w kierunku północnym i panoramie 180° w kierunku południowym. 
Subskrybuj nowe treści także poprzez kanał Polskiego AstroBlogera na YouTube


Tym razem żywotność burzy, choć w zauważalnie już zredukowanej skali, przedłużyło przybycie trzeciego koronalnego wyrzutu masy, wobec którego mieliśmy - co tu dużo ukrywać - o wiele większe oczekiwania, niż okazały się realne efekty jakie zdołał on wywołać. Jeśli już nawet SWPC w swoich komunikatach mówi o możliwych okresach z ekstremalną burzą po uderzeniu najsilniejszego z oczekiwanych CME, to jest to rzecz bardzo wyjątkowa. Oczekiwaniu na uderzenie wyrzutu koronalnego z najsilniejszego rozbłysku klasy X5.1 powiązanego z silną burzą radiacyjną i zdarzeniem GLE na poziomie gruntu, towarzyszyły nam okoliczności, które sprawiały, że wystąpienie drugiej w tym cyklu burzy magnetycznej kategorii G5 zdawało się być już tylko formalnością odłożoną w czasie do rychłego przybycia wyrzutu, jaki miał z łatwością postawić "kropkę nad i". A ostatecznie - wyrzutu, który może w naszej pamięci zdetronizować chyba nawet przypadek CME ze wspomnianej wcześniej burzy G4 z 24 marca 2024 roku zakończonej po 9 godzinach, jeśli chodzi o najbardziej zawodzące nadzieję obserwatorów zjawiska.

12 listopada około godz. 09:00 UTC, CME z rozbłysku klasy X5.1 uderzył w sondę Solar Orbiter (SolO) znajdującą się wówczas 20 stopni na zachód od linii Słońce-Ziemia i 10 stopni powyżej płaszczyzny tego układu w nieco mniejszej odległości od Słońca (0,8 AU) niż Ziemia. Uderzenie w SolO było ekstremalne - siła pola magnetycznego w położeniu sondy wzrosła do ponad 60nT, osiągając poziomy niemal dorównujące tym obserwowanym w burzy magnetycznej kategorii G5 w maju ubiegłego roku. Co więcej, uderzeniu towarzyszyło silne południowe odbicie kierunku składowej Bn (odpowiednika Bz w układzie GSM Słońce-Ziemia) do nieco poniżej -50nT, a więc porównywalnych z warunkami obserwowanymi w otoczeniu Ziemi w dopiero co skończoną noc. Łatwo można było sobie w tej sytuacji wyobrazić jaką błahostką dla takiego CME może po jego przybyciu do Ziemi okazać się podniesienie aktywności geomagnetycznej do burzy najwyższej kategorii, zwłaszcza, że magnetosfera była wciąż pod malejącym wpływem dwóch poprzednich wyrzutów. SolO przebywała wprawdzie nieco bliżej, niż Ziemia, więc naturalnie rejestrowała wyższe parametry, ale różnica dystansu na poziomie 0,2 AU dawała nadzieję, że w otoczeniu Ziemi warunki nie będą radykalnie słabsze.

Dzienne godziny 12 listopada mijały i uderzenia w Ziemię jak nie było, tak nie było. Impakt w SolO dawał pewność, że front wyrzutu jest już bardzo blisko i przybycie do Ziemi jest kwestią najbliższych godzin, ale ta gra na wyczekiwanie tym razem dziwnie zdawała się nie mieć końca. Ostatecznie trzeci CME dotarł do sond ACE i DSCOVR w punkcie L1 o godz. 18:53 UTC po około 33 godzinach podróży. To kolejny paradoks w omawianym przypadku: wyrzut ten potrzebował najmniej czasu na przybycie do Ziemi spośród całej trójki CME, a jednocześnie okazał się wyrzutem, którego skutki okazały się najmniej imponujące względem oczekiwań. Pod względem wzrostu potencjału wiatru słonecznego do nasilenia aktywności geomagnetycznej było to bardzo silne uderzenie - wartość całkowitej siły pola magnetycznego (Bt) nieco już osłabionego po wcześniejszym wygasaniu aktywności wzrosła z 17 do 40nT, prędkość do ponad 850 km/sek. Niestety gęstość wzrosła tym razem tylko do około 20p/cm3 będąc 5-krotnie niższą, niż noc wcześniej, a na domiar złego - składowa Bz decydująca o blokowaniu lub wykorzystywaniu dostępnego potencjału utrzymała całkowicie północny kierunek uniemożliwiający solidniejszy rozwój burzy. Te elementy: bardzo spóźnione względem SolO dotarcie CME (ponad 10 godzin różnicy mimo ledwie o 0,2 AU dalszej pozycji Ziemi wobec Słońca, niż SolO) oraz mizerna jak na tak potężny CME gęstość w połączeniu z blokadą aktywności burzy zwiastowały przypadek bardzo kapryśnego wyrzutu, który nie tylko nie będzie miał szansy wywołania burzy ekstremalnej, ale nawet powtórka z poprzedniej nocy będzie trudna do uzyskania.

Przed ulotnieniem się resztek nadziei związanych z tym CME uchroniła nas późniejsza zmiana skierowania składowej Bz na południową zarejestrowana około pół godziny przed północą UTC 12/13.11 - choć było jasnym, że będzie to nieporównywalnie słabsza geomagnetycznie noc od poprzedniej. Szybko słabnąca siła pola (Bt) około północy wynosząca już tylko 20nT (wciąż dość wysoka wartość, ale stanowiąca zaledwie 50% tej z impaktu) była znakiem nieuchronnie malejącego potencjału CME do wzburzenia aktywności i mniej więcej w tym właśnie czasie nadeszła korzystna zmiana w kierunku Bz przyjmującego południowe odchylenie do -17nT. Na ten moment było to czerpanie niemal całego dostępnego potencjału, ale wystarczyło to już "tylko" dla silnej burzy kategorii G3. Zdołała się ona utrzymać przez 6 godzin (00-06 UTC) przynosząc ponownie zorze polarne nad Polskę - i znów - tradycyjnie dla pogody listopadowej - serwowane Polakom niezwykle oszczędnie w nielicznych rozpogodzeniach o przejściowym charakterze, po czym w dzień osłabła do umiarkowanej (G2) i zanikła - choć przed ostatecznym wygaśnięciem jeszcze jednorazowo zdołała wrócić do słabej (G1) aktywności.

W trakcie okresów z silną aktywnością w drugiej połowie nocy 12/13.11 prędkości wiatru słonecznego przekraczały 950 km/sek. i przez pół godziny około 01:00 UTC podchodziły pod 1000 km/sek., co było dopiero drugim takim przypadkiem w 25. cyklu (poprzednio w burzy ekstremalnej z maja 2024), ale ostatecznie tej wartości nie przekroczyły. Warto tu dodać, że model WSA-Enlil agencji SWPC sugerował po uderzeniu tego CME prędkości na poziomie do 1300-1400 km/sek. Ostatecznie zaobserwowanych zostało 12 epizodów burzowych globalnie przeliczanego indeksu Kp, co daje nam 36 godzin burzy magnetycznej. Na tę sumę złożyło się ostatecznie: 6 godzin z ciężką burzą magnetyczną kategorii G4, w tym 3 godziny z niepełną kategorią ekstremalną (Kp9-), 12 godzin z silną burzą (G3), 6 godzin z burzą umiarkowaną (G2) i 12 godzin z burzą słabą (G1). Była to najsilniejsza jak dotąd burza magnetyczna 2025 roku i trzecia najsilniejsza burza w dotychczasowym przebiegu 25. cyklu aktywności słonecznej. Jednocześnie była to burza z najgwałtowniejszym rozwojem w tym cyklu (jak dotąd) odnosząc się do wartości indeksu Kp z okresu bezpośrednio poprzedzającego inicjujące burzę uderzenie CME. Z kompletnej ciszy do niepełnej kategorii ekstremalnej (Kp9-) nie weszliśmy nawet w maju, ani październiku 2024 roku - zawsze był to stopniowy wzrost od 3 do 6 godzin, tym razem natychmiastowy skok od razu niemal na kraniec skali.

 

Po lewej: zestawienie danych wiatru słonecznego z DSCOVR i ACE z 12-13.11.2025 r.. Credit: SWPC. Po prawej: zestawienie globalnego indeksu Kp (zaburzenia ziemskiego pola magnetycznego) za okres 11-13.11.2025 r. podczas burzy magnetycznej kategorii G4 (Kp9-). Credit: SWPC

14.11.2025: déjà vu z 04.11.2003 roku, czyli o tym, co utraciliśmy

poprzedni rozdział | następny rozdział


Całe wydarzenie z 12-13 listopada 2025 roku w pewnym stopniu może kojarzyć się z przypadkiem burz magnetycznych kategorii G5 z 29 i 30 października 2003 roku. Wydarzenia sprzed 22 lat były oczywiście nieporównywalnie większego kalibru, były wywołane wielokrotnie silniejszymi rozbłyskami, rozwinęły burzę do krańca skali czego tym razem nam nieco zabrakło, nie mniej ogólny zarys zjawisk ukazuje sporo podobieństw.

Tak jak 29 października 2003, tak i 11 listopada 2025 ze stanu zupełnego spokoju w magnetosferze ostro przeskoczyliśmy do niemal skrajnie nasilonej aktywności geomagnetycznej. Tak jak 30 października 2003 roku już po pierwszej nocy z burzą ekstremalną, Ziemia oczekiwała uderzenia drugiego potężnego CME podobnie do poprzednika potrzebującego raptem 19 godzin podróży ze Słońca, tak i 12 listopada 2025 roku oczekiwaliśmy uderzenia najpotężniejszego, trzeciego w tym wypadku CME, dla którego wzniecenie aktywności ekstremalnej miało być podobną formalnością, co przed 22 latami. Wreszcie, tak jak 4 listopada 2003 roku, kilka dni po drugiej ekstremalnej burzy 23. cyklu doszło do najsilniejszego w nowożytnej historii super-rozbłysku klasy X45+ (maksimum nieznane, lecz jedynie szacowane z powodu przesycenia instrumentów sondy GOES), który uwolnił potężny CME z zachodniej krawędzi tarczy słonecznej jaki bez trudu wywołałby trzecią w tamtym cyklu burzę najwyższej kategorii w razie skierowania ku Ziemi zamiast na zachód, tak i 14 listopada 2025 roku schodzący z tarczy obszar 4274 wytworzył silny - choć bez porównania słabszy - rozbłysk klasy X4.0 z wyrzutem koronalnym o zachodnim ukierunkowaniu, jakiemu warto poświęcić osobny rozdział.

Rozbłysk klasy X4.0 z 14 listopada 2025 roku nie był ani najsilniejszym zjawiskiem produkowanym przez tę grupę plam, ani najsilniejszym w roku, a na liście największych rozbłysków 25. cyklu uplasował się w dzień swojego wystąpienia zaledwie na ostatnim miejscu listy TOP-10. Rozbłyskowi towarzyszył jednak najszybszy z dotychczas uwolnionych przez obszar 4274 koronalny wyrzut masy, który mimo położenia źródła przy zachodniej krawędzi tarczy słonecznej, zdołał na zobrazowaniach z koronografów LASCO i CCOR-1 w punkcie L1 na linii Słońce-Ziemia spowodować wystąpienie struktury full-halo ukazującej rozchodzenie się frontu uderzeniowego CME na pełnych 360 stopniach wokół Słońca. Było zatem możliwe, że jego najsłabszy skraj w jakimś stopniu wpłynie nawet na warunki wiatru słonecznego w otoczeniu Ziemi, mimo niemal bocznego ukierunkowania erupcji.

 
Rozbłysk klasy X4.0 z 14.11.2025 r. w zachodzącym obszarze aktywnym 4274 oraz towarzyszący mu gęsty i szybki koronalny wyrzut masy uwolniony na zachód od Ziemi, lecz bezpośrednio w kierunku sondy STEREO-A. Z perspektywy ziemskiej widoczna słaba struktura full-halo. Wyrzut ten niósł pole magnetyczne silniejsze od wszystkich CME, które wywoływały ekstremalne burze kategorii G5 w ostatnim ćwierćwieczu. Credit: GOES-19/CCOR-1/SWPC.


Halo jak zawsze w takich sytuacjach musiało okazać się skrajnie asymetryczne, zwiastując możliwość podążania ku Ziemi co najwyżej najsłabszej, najbardziej rozrzedzonej flanki wyrzutu, podczas gdy niemal cała jego objętość została skierowana wyraźnie i daleko na zachód od układu Słońce-Ziemia. Wiedzieliśmy więc, że dosłownie koło nosa przemknie nam najszybszy z wszystkich CME powstałych w ostatnim czasie za sprawą aktywności obszaru 4274 i że gdyby tylko wystąpił on około 5-7 dni wcześniej, moglibyśmy liczyć na jego bezpośrednie uderzenie już w następny dzień po rozbłysku. Modele WSA-Enlil agencji NASA i SWPC przewidywały centralny impakt tego CME w sondę STEREO-A oddaloną od Ziemi o około 45 stopni na zachód 15.11 między godz. 18:00 a 00:00 UTC, tj. w czasie od około 33 do 39 godzin po rozbłysku (wg NASA) lub 16.11 około godz. 08:00 UTC, tj. około 47 godzin po rozbłysku (wg modelu SWPC).

CME uderzył w sondę STEREO-A 15.11 około godz. 15:58 UTC, w czasie 31,5 godziny od rozbłysku. Choć szybki - nie był to rekordowy czas dotarcia do sondy, wręcz wolniejszy o blisko 3 godziny względem najszybszego od dwóch dekad CME, jaki uderzył w naszą planetę 1 czerwca br. i około 12 godzin wolniejszy od wspomnianych obydwu wyrzutów z 28 i 29 października 2003 roku. Natomiast pod względem pola magnetycznego, jakie ze sobą niósł, wyrzut z 14 listopada 2025 roku może zawstydzać swoich historycznych poprzedników.

Wskutek uderzenia siła pola magnetycznego (Bt) rejestrowanego przez STEREO-A wzrosła z dotychczasowych 11 do początkowo "tylko" 31nT, ale już z nieco głębszym zanurzeniem się w CME godzinę później nasiliła do 74nT, co stanowiło wartość wyższą, niż we wszystkich dotychczasowych burzach magnetycznych kategorii G5 od wprowadzenia skali w 1999 roku. Działo się to wprawdzie przy początkowo silnie północnym kierunku składowej Bn (odpowiednika Bz) blokującym aktywność geomagnetyczną (gdyby odnieść sytuację ze STEREO-A do położenia Ziemi), ale kiedy nastąpiło odblokowanie i możliwy byłby rozwój burzy, Bt w położeniu STEREO-A osiągało 68nT przy silnie południowym kierunku Bn (Bz) opadającym do początkowo -27nT, a następnie -61nT, co ponownie - stanowi silniejsze południowe odbicie Bz, niż we wszystkich dotychczasowych burzach magnetycznych kategorii G5 po 1999 roku. Łatwo sobie wyobrazić na jakiej skali burzę i zorze polarne moglibyśmy liczyć gdyby ten CME uderzył w Ziemię, skoro w położeniu STEREO-A na dystansie 0,98 AU w najważniejszych parametrach pola magnetycznego przyniósł wartości jeszcze silniejsze, niż w każdej ekstremalnej burzy minionego ćwierćwiecza.

Zapis danych pola magnetycznego z 15-16.11.2025 r. na pokładzie sondy STEREO-A - animacja z 6 punktów na osi czasu: (1) uderzenie CME z początkowym szokiem, (2) maksimum Bt=74nT, (3) początek korzystnej zmiany w skierowaniu Bn (Bz), (4) maksimum południowego Bn (Bz)= -61,8nT, (5) znacznie słabsze warunki (Bt 35nT/Bn -9nT) niespełna 5 godzin po uderzeniu CME, (6) ostateczne przejście skierowania Bn (Bz) na północne już 6 godzin po uderzeniu CME. Gdyby odnieść to do warunków w otoczeniu Ziemi, burza magnetyczna miałaby realną szansę natychmiastowego rozwoju do ekstremalnej kategorii G5, ale wielce prawdopodobne, że utrzymałaby ją bardzo krótko, rozpoczynając ostateczne i raczej równie dynamiczne wygasanie od siódmej godziny po przybyciu wyrzutu. Credit: STEREO-A/oprac. własne


Pocieszać się możemy jednak między innymi faktem, że tak skrajnie geoefektywny CME okazał się jedynie w swojej zewnętrznej warstwie, co jest rzadkością, ponieważ już 6 godzin po uderzeniu w STEREO-A kierunek składowej Bn (Bz) stał się północny - okazało się, że tym razem magnetyczny rdzeń wewnątrz CME stanowi najbardziej pechowy przypadek, jaki może się trafić miłośnikom zórz - ze stabilną składową północną szybko wygaszającą i blokującą jakąkolwiek aktywność geomagnetyczną.

Rozminęliśmy się zatem o włos z najpewniej ekstremalną burzą, ale też burzą, jaka miałaby bardzo krótką żywotność, być może porównywalną ze wspomnianym już przypadkiem wyrzutu z 24 marca 2024 r., który zafundował nam zaledwie 9-godzinną burzę magnetyczną kategorii G4. Umknęło nam wydarzenie jednoznacznie ekstremalne w swoim maksimum, ale też zadziwiająco szybko wytracające całą swą aktywność. Odkąd 15.11 po 21:50 UTC, niespełna 6 godzin po uderzeniu, skierowanie składowej Bn (Bz) pola magnetycznego stało się północne, takim już pozostało przez całą resztę oddziaływania CME wracając do nieznacznie ujemnych wartości dopiero 1,5 doby później, przy całkowitym przejściu już wyrzutu przez sondę i powrocie do normalnych, codziennych warunków na pozycji STEREO-A.

Co ciekawe, punkt Lagrange'a L1 i Ziemia nie pozostały bez wpływu tego CME, choć jak jasno wynikało ze zdjęć koronograficznych, wiele po tym zdarzeniu nie możemy oczekiwać. Nie tyle impakt wyrzutu, co podmuch frontu rozchodzącego się przed nim dotarł do sond ACE i DSCOVR 16.11 około godz. 01:40 UTC przynoszący wzrost siły pola magnetycznego do 11nT i prędkości z około 545 do blisko 650 km/sek., lecz przy skrajnym rozrzedzeniu nieprzekraczającym 6p/cm3. W maksimum siła Bt wzrosła do 16nT, co stanowiłoby potencjał nawet dla umiarkowanej (G2) burzy, ale przy dominacji północnego kierunku Bz, z tego podmuchu krawędzi CME burza się nie rozwinęła i ostatecznie zaburzenia wywołane bliskim rozminięciem wyrzutu z Ziemią ustały bez jakiegokolwiek rozwoju aktywności geomagnetycznej. Mimo tego braku szczęścia do kierunku Bz fakt, że w otoczeniu Ziemi dało się zarejestrować taki wzrost siły pola magnetycznego od CME uwolnionego z zachodniej krawędzi, zdecydowanie robi wrażenie i po danych z sondy STEREO-A, która przyjęła cios bezpośredni, stanowi drugi dowód pokazujący z jak potężnym zjawiskiem przyszło się nam rozminąć.


Galeria Czytelników


Poniższe obrazy stanowią materiał zebrany podczas obserwacji zórz polarnych w noc 11/12.11 (G4/Kp9-) i 12/13.11 (G3) przez czytelników, którzy zamieścili lub nadesłali swoje prace poprzez fejsbukowy / twitterowy profil bloga. Bardzo dziękuję za Wasze zdjęcia i relacje, jakimi się podzieliliście - choć smucę się solidarnie z większością Polaków, którzy tym razem znaleźli się pod szczelną warstwą zachmurzenia przez co i sam od siebie żadnych zdjęć ani relacji z obserwacji dorzucić nie mogę. Miejmy nadzieję, że przy następnej tak intensywnej burzy los się szczęśliwie uśmiechnie także i do nas.

Aleksandra Genuit - Karyntia, południe Austrii

Diana Gurduiala - Głogówek, opolskie

Jan Ulicki - Zdiar, Słowacja

Leszek Bartczak - północ Poznania, wielkopolskie (12/13.11)

Lidia Rogowska - lubuskie

Łukasz Jaśkiewicz - Legnica, dolnośląskie

Łukasz Jaśkiewicz - Legnica, dolnośląskie

Łukasz Jaśkiewicz - Legnica, dolnośląskie

Magdalena An - Dąbie nad Nerem, wielkopolskie (12/13.11)

Małgorzata Maćkowiak-Bartczak - północ Poznania, wielkopolskie (12/13.11)

Marcin Machniewski - środkowa Islandia

Mateusz Możuch - Jezioro Łebsko, pomorskie

Mateusz Możuch - Jezioro Łebsko, pomorskie

Mateusz Możuch - Zakrzewo, wielkopolskie

Mateusz Możuch - Zakrzewo, wielkopolskie (12/13.11)

Mateusz Możuch - Zakrzewo, wielkopolskie (12/13.11)

Przemysław Głowik - Nowe Warpno, zachodniopomorskie

Przemysław Głowik - Nowe Warpno, zachodniopomorskie

Przemysław Głowik - Nowe Warpno, zachodniopomorskie

Rafał Kotylak - Góry Izerskie, dolnośląskie

Sylwia Bobko - Stronie Śląskie, dolnośląskie

Tomasz Wyciszkiewicz - Chojnów, dolnośląskie

Tomasz Wyciszkiewicz - Chojnów, dolnośląskie

TOP burz magnetycznych w 25. cyklu aktywności słonecznej: stan na listopad 2025

Nr Opis Kp DST
1. Burza magnetyczna kategorii G5 (10-12.05.2024)   9 -406 nT 
2. Burza magnetyczna kategorii G4 (10-11.10.2024) 9-  -333 nT
3. Burza magnetyczna kategorii G4 (12-13.11.2025) 9- -225 nT
4. Burza magnetyczna kategorii G4 (24.04.2023) 8+ -213 nT
5. Burza magnetyczna kategorii G4 (01.01.2025) 8 -212 nT
6. Burza magnetyczna kategorii G4 (11.08.2024) 8 -188 nT
7. Burza magnetyczna kategorii G4 (24.03.2023) 8- -163 nT
 Burza magnetyczna kategorii G3 (05.11.2023) 7 -163 nT
8. Burza magnetyczna kategorii G3 (08.10.2024) 7 -148 nT
9. Burza magnetyczna kategorii G4 (15.04.2025) 8- -138 nT
10. Burza magnetyczna kategorii G3 (27.02.2023) 7- -132 nT
11. Burza magnetyczna kategorii G3 (06.11.2025) 7- -129 nT
12. Burza magnetyczna kategorii G4 (24.03.2024) 8+ -128 nT
13. Burza magnetyczna kategorii G3 (17.09.2024) 7+  -121 nT
 *kategoria G4 wg NOAA SWPC
 Burza magnetyczna kategorii G3 (12.09.2024) 7 -121 nT
14. Burza magnetyczna kategorii G4 (01.06.2025) 8 -119 nT
15. Burza magnetyczna kategorii G3 (19.04.2024) 7 -117 nT
16. Burza magnetyczna kategorii G2 (03.03.2024) 6+ -112 nT
17. Burza magnetyczna kategorii G4 (28.06.2024) 8- -107 nT
 Burza magnetyczna kategorii G3 (01.12.2023) 7- -107 nT
18. Burza magnetyczna kategorii G4 (04.11.2021) 8- -105 nT


Stan na chwilę publikacji opracowania. Lista zawiera wszystkie burze magnetyczne od kategorii G4 oraz słabsze, jeśli ich minimalny indeks DST był wystarczający do znalezienia się w rankingu zamykanego najsłabszą spośród burz kategorii G4. Na chwilę publikacji 25. cykl słoneczny przyniósł jedną burzę kategorii G5 oraz 11 burz kategorii G4 (12, jeśli przypadek z 17 września 2024 roku klasyfikować wg danych operacyjnych, a nie ostatecznych). Wartości indeksu DST z WDC Kyoto są tymczasowe i mogą jeszcze ulegać poprawkom, mogą też się różnić od wartości podanych w archiwalnych tekstach, zwłaszcza tych, od publikacji których minęło już więcej czasu.

Autorski komentarz do bieżącej aktywności słonecznej - podstrona Solar Update
Warunki aktywności słonecznej i geomagnetycznej na żywo wraz z objaśnieniami nt. interpretacji danych - podstrona Pogoda kosmiczna


  f    t    yt   Bądź na bieżąco z tekstami, zapowiedziami, alarmami zorzowymi i wiele więcej - dołącz do stałych czytelników bloga na Facebookuobserwuj blog na Twitterzesubskrybuj materiały na kanale YouTube lub zapisz się do Newslettera.

Dane: WDC Kyoto / NOAA SWPC / NASA / Oulu

Komentarze